poniedziałek, 13 maja 2013

41

*Hayley*
Jestem taka szczęśliwa. Może i to przez te wahania nastrojów może to i sprawka Zayna. Nie mam pojęcia ale i  nie chcę wiedzieć. Jest mi dobrze i niech tak na razie zostanie. Nie sądziłam że w Londynie czeka mnie takie życie. Spodziewałam się pracy na zmywaku, wieczornym graniu w zespole i chodzenie z drzwiowym. A tu pracowałam jako modelka chodzę z gwiazdą muzyki i jestem w stanie błogosławionym. Chłopak mnie kocha rodzice mnie nie zabili. Cud!
       Po obejrzeniu pierwszego wywiadu Mavis ubrałam się i wyszliśmy z chłopakiem poszwędać się po okolicy Szukałam jakiegoś domu na internecie ale żaden mi się nie spodobał. Może i dlatego że miałam swój idealny dom w głowie. Nie chciałam budować mieszkania od podstaw. Za długo by to trwało, ale nie chcę też mieszkać w pierwszym lepszym. Tylko znajdź mi tu mój pałac w realu.
       Spacerowaliśmy idealną według mnie dzielnicą. Na końcu ulicy jest duże nowoczesne boisko a kilometr od niego jedna ze najlepszych tanecznych szkół stolicy. Szkoła również nie daleko. Mogło by się zdawać idealnie. Przeszkodą było to że nie było domu do sprzedania.
-Ten!-podskoczyłam w miejscu pokazując palce na budynek. Identyczny....prawie
-Co ten?-zapytał
-Mój wymarzony dom-powiedziałam osłupiała
-Poczekaj tu-puścił moją rękę i podszedł do furtki
-Zayn!-zawołałam i do niego podbiegłam-On nie jest na sprzedaż-zauważyłam
-Coś się wymyśli-powiedział
-Co masz namyśli. Chyba nie wykopiesz tych ludzi z mieszkania-powiedziałam retorycznie
-Teraz już nie-zaśmiał się a ja lekko szturchnęłam jego ramię
-Co ty chcesz zrobić?-ponowiłam pytanie
-Chcę załatwić mojej księżniczce jej wymarzony pałac. Jej i mojemu dziecku- położył rękę na moim brzuchu, swoją drogą już wystającym.
-Jeszcze ktoś zauważy-powiedziałam i zabrałam jego rękę
-Trudno nie będę się z tym krył i na następnym wywiadzie oświadczę to światu-oznajmił a ja pocałowałam go delikatnie w usta. Nasz "krótki" pociękowalny pocałunek przerodził się w pustynną dzicz.
-A teraz, poczekajcie tu na mnie-powiedział jak do małego dziecka
-Nie musisz pukać-zauważyłam
-Czemu?-zdziwił się
-Cała rodzinka obserwuje nas przez firankę, założę się że już stoją pod drzwiami-zaśmiałam się razem z nim. Pocałował mnie w policzek i podszedł do furtki. Tym razem przez nią przeszedł. Jak się spodziewałam drzwi otworzył się zanim zapukał.
Zaczął tłumaczyć coś kobiecie pomagając sobie gestami rąk. Napisał coś na kartce, kobieta złapała się za klatkę piersiową jakby miała zawału dostać. W progu pojawił się mężczyzna. Wymienili kilka zdań. Pokiwał głową. Ona coś zapisała na kartce, wręczył jej kartkę. Zgaduje że czek. Uśmiechnięty ruszył w moją stronę. W połowie schodów zatrzymała ją kobieta prosząc o autografy dla dzieci.
Z zadowoloną miną podpisał plakat i zrobił sobie zdjęcie z małą brunetką.
-Za dwa miesiące przyjdziemy obejrzeć gotowy do sprzedania-oświadczył
-Jak ty żeś to zrobił?!-zapytałam osłupiała
-Nazywa się Malik-starł niewidzialny pyłek z ramienia
-A dokładniej?
-Zaproponowałem jej pokaźną sumkę-wyjaśnił
-Zayn! Ile?
-A czy to ważne? I tak nie zrobi nam to różnicy a ta babka mało co nie zemdlała-Zaśmiał się
-No nie wiem źle się czuję-wyjaśniłam, wtulając się w jego umięśnione ramię.
-Czemu? Sama się zgodziła. Ja tylko zaproponowałem-zaczął się bronić
-I co nagle tak z dziećmi się wyprowadzi-zapytałam
-Tak-przytaknął-Za taką kwotę to kupi dwa razy większy dom-wyjaśnił
-To ileż ty jej dał?
-Nie ważne- powiedział stanowczo
-I tylko ze względu na cenę się zgodziła
-Przekonał ją fakt, że jesteś w ciąży-wyjaśnił

*Zayn*

-Cała rodzinka obserwuje nas przez firankę, założę się że już stoją pod drzwiami-zaśmiała się razem ze mną. Pocałowałem ją w policzek i ruszyłem do furtki. Jak przewidziała to Hayley drzwi otworzyły się zanim zapukałem
-Dzień dobry-przywitałem się z kobietą
-Dory, w czym mogę pomóc?
-Chciałbym kupić ten dom-oświadczyłem na luzie
-Ale jak to mój dom?!-nie dowierzała
-Bardzo spodobał się mojej dziewczynie-oznajmiłem
-Dalej nie rozumiem-ciągnęła
-Mógłbym odkupić ten dom?-zapytałem uprzejmie
-Alan!!!-zawołała a po chwili w progu stanął mężczyzna dość mosiężny
-No-mruknął
-Ten pan chce odkupić od nas dom-wyjaśniła a ja przytaknąłem
-On nie jest na sprzedaż-wyjaśnił krótko, nie no kurwa nie wiedziałem
Napisałem na kartce cenę i podałem kobiecie. Wyglądała jakby ducha zobaczyła.
-Za taką kase to ci ten dom szczoteczką do zębów wymyje-zaśmiał się
-Nie trzeba-wyjaśniłem
-Ale czemu akurat ten dom? No i po co tak młodym ludziom tak wielki dom?-zaciekawiła się kobieta
-Spodziewamy się dziecka- wyjaśniłem
-Zayn Malik?!-zapytała? zaskoczona
-No tak-wzruszyłem ramionami. Podałem im numer, mieliśmy ustalić datę ich wyprowadzki. Obliczali coś do dwóch miesięcy. Pożegnałem się z małżeństwem i odwróciłem się do wyjścia. Zatrzymała mnie pani Colins (nazwisko widniało na drzwiach) prosząc o autografy dla dzieci. Zrobiłem sobie z nimi zdjęcie podpisałem kartki i wróciłem do ukochanej
-Za dwa miesiące przyjdziemy obejrzeć gotowy do sprzedania-oświadczył


______________________________________________________
Nie za długi przepraszam ale matma wzywa

5 komentarzy:

  1. Zayn jest taki uroczy... Awwwww... Kochany <3 Czekam na kolejny rozdzmiał! Ja czytam kosztem hiszpańskiego i chemii nie matmy. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział czekam na kolejny i fikus albert jet mój

    OdpowiedzUsuń
  3. sorki nie tutja ten fiuks albert

    OdpowiedzUsuń