czwartek, 25 lipca 2013

Witajcie moja armio!!!
Wróciłam z mojej mega koloni! Od razu przepraszam i błagam o przebaczenie za tak długą nie obecność.
Przemyślałam kilka rzeczy dotyczących bloga i jego kontynuacji bądź zakończenia (wybór należy do was)
A) Ostatni rozdział i epilog
B) Nowy blog z kontynuacją tego opowiadanie nwm ile będzie na nim rozdziałów to zależy od fabryki w mojej głowie
Piszcie w komentarzach A lub B
Kocham ;***

środa, 10 lipca 2013

59

*Mavis*
-Hej, Jestem Justin-przystojny brunet przywitał mnie czarującym uśmiechem. Jednak czegoś w nm brakowało......No tak to nie był uśmiech Harrego.
-Hej, Mavis-dodałam formalnie
-Na żywo jesteś jeszcze śliczniejsza-powiedział na co lekko się zaśmiałam. Czy ja właśnie flirtuje z Bieberem?
-Dziękuje..... a ty niższy-zaśmiałam się ze swojego suchara
-Często to słyszę-pokręcił głową- Chodź pokażę ci twoją garderobę-powiedział i poprowadził mnie w odpowiednim kierunku. Stylistki zajęły się moimi włosami i makijażem. Wszystko odbywało się cicho i szybko nikt się nie odezwał. Głucha cisza.
Przebrali mnie w białą bluzkę z łososiowymi rękawami czarne spodenki z wysokim stanem i czarne trampki. Seksownym krokiem wyszłam z pomieszczenia. Plan był już gotowy do pracy i widocznie wszyscy czekali na mnie. Stanęłam w jasnym świetle reflektorów. Wyglądałam pewnie jak jakiś trup ale ok. Nie wnikajmy. Reżyser klasną w ręce zawołał kilka osób i umieścił mnie na planie.
-W tej scenie wypłakujesz się Justinowi w ramie gadaj coś popłakuj bądź zrozpaczona-mówiąc to wymachiwał rękami-Przypomnij sobie jakieś smutne chwile w życiu-zaproponował
-Ok rozumiem-pokiwałam głową
Usiadłam na łóżku obok Justina. Chwyciłam czerwoną poduszkę w rękę i mocno ją przytuliłam. Chciał łez? Będzie je miał. Co wystarczyło zrobić? Odtworzyć w głowie ten cholerny filmik. Mocne ramie chłopaka otoczyło mnie a ja oparłam na nim głowę. Słona ciecz spływała po moich policzkach. Zaczęłam coś paplać o tym jak w czwartej klasie pani nie postawiła mi piątki za rysunek. Otwierałam usta i co chwila zaciągałam powietrze. Chłopak głaskał mnie po ramieniu, włosach szeptał kojąco do ucha. Jakby na prawdę wiedział o co mi chodzi. Powtarzał że wszystko się ułoży, że jeszcze nadejdzie nasz czas. Nikt nie wiedział a on rozumiał. Było to dziwne ale przydatne. W tle grała piosenka ale i tak nie zwracałam na nią uwagi
-CIĘCIE! MAMY TO!-westchnął siwy koleś-ŁAŁ MAŁA JESTES GENIALNA-powiedział . Uśmiechnęłam się przez łzy. Myśleli że to sztuczne. One były gorzkie, przepełnione żalem.
-To co do garderoby i myk myk kręcimy kolejną?-zapytał
-Mogę chwilę przerwy?-zapytałam
-Tak jasne-powiedział zmieszany
Wbiegłam do garderoby i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Skuliłam się i chwilę powyłam. Wstałam i z łagodnym uśmiechem wyszłam
-Ok. Zaczynajmy-westchnęłam uśmiechając się szeroko
-Dobrze-facet odstawił kawę i pogonił kilka osób do pracy.
Makijażystka poprawiła mi tapetę i mogliśmy zaczynać. W klejnej scence mieliśmy się po prostu dobrze bawić. Puściliśmy muzykę tańczyliśmy, śpiewaliśmy. Takie nasze własne prywatne party hard. Nie wiem co z tego wyjdzie ale jestem bardzo ciekawa efektu końcowego. Po naszej wygupiance przebrali mnie w różowy oczojebny strój kąpielowy. Tak scena będzie w ogrodzie. Będziemy skakać do basenu, lać się szlaufem i podtapiać. Tak zobaczę gołą klatę Justina Biebera na żywo. Co lepsze ja się do niej przytulę. Życie jest piękne. Owinęłam się szlafrokiem i wyszłam z studia. Mały ogródkowy plan wyglądał niezwykle naturalnie. Nie było jeszcze chłopaka. Obgadałam sprawy z reżyserem i scenografem. Chłopak się zjawił i mogliśmy zacząć kręcić. Puścili muzykę a chłopak zaczął śpiewać.
Na początku leżałam na leżaku i się "opalałam" potem chłopak zasłaniał mi słońce a na koniec przerzucił sobie przez ramie i wrzucił do basenu. Potem skakaliśmy do wody stawaliśmy na rękach i robiliśmy fikołki. Chwilę się chlapaliśmy po czym usłyszeliśmy dźwięk oznaczający koniec kręcenia. Przez cały czas wesoło się śmialiśmy. Było naprawdę bardzo miło. Nie czułam się jak w pracy. Było naturalnie i na prawdę świetnie się bawiłam. Wydaje mi się że Justin również. Słodko się uśmiechnął i wyskoczył z basenu. Podał mi rękę i pomógł wyjść. Jak gentelman. Owinęłam się miękkim szlafrokiem i wróciliśmy do studia.
Mieliśmy godzinną przerwę. Wysuszyłam włosy af afem i przebrałam się w swoje ciuchy. Szczerze to nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W innych okolicznościach popisałabym z Harrym ale nie on mnie nie kocha. No może i kocha. Ale skoro kocha to czemu zrobił mi takie świństwo. Czy kochał mnie podczas pieprzenia się z tą dziwką? Myślał o mnie? Czy pomyślał o konsekwencjach? Nie! Oczywiście że nie bo po co?   A co z tą dziewczyną czy zdaje sobie sprawę jak bardzo mnie zraniła. Przecież wiedziała że ma dziewczynę. Przecież każdy wie. No przynajmniej większość. A może jednak nie wiedziała.....Eh to  i tak go nie usprawiedliwia.
Mój umysł szukał jakiegoś wyjaśnienia, czegoś co by go usprawiedliwiało. I jak na razie szło mu fatalnie. Pogubiłam się. Kocham go a zarazem nienawidzę. Chcę by był zazdrosny a zarazem nie chcę go ranić. Przemawia prze zemnie złość a potem skrucha. Nie potrafię się w tym odnaleźć. Jak mu wybaczyć. Jak spojrzeć mu w oczy. Jak się na to odważyć. Nie, nie potrafię. Jak o nim pomyśle robi mi się ciepło lecz po chwili pojawia się to uczucie. To jak wychodzimy najedzeni z maka. To uczucie że zaraz się zwróci lunch.
Godzina to mało? Całą siedziałam w bezruchu rozmyślając. Myśląc i kłócąc się sama ze sobą.
Przebrali mnie w luźną białą koszulkę i dżinsowe spodenki. Biało-różowo-czarne air maxy. W tej scenie Justin miał mnie uczyć jeździć na deskorolce. Coś czuję że przybędzie mi kilka siniaków. Już na samą myśl boli. Przeczesałam moje wyprostowane blond włosy i wyszłam z pokoju.
   Chłopak podał mi deskę z miłym uśmiechem. Nieufnie spojrzałam na kawałek drewna. Z dziwną mina pokiwałam przecząco głową
-No dalej jestem przy tobie-powiedział z lekkim śmiechem. Chichocząc pomógł mi stanąć na desce. Stanęła a nogi mi się za trzęsły. Brunet zachichotał i oparł dłonie o moje biodra. Poczułam to co dawniej? Nie. No cóż muszę się jeszcze pomęczyć. Nie wykonałam żadnego ruchu, chłopak pchał mnie swoimi rękami. Biegł truchtem za mną i po chwili puścił. Uśmiechnęłam się że udało mi się ustać. Moja radość nie trwała długo. Zaraz się przewróciłam i walnęłam kolanem o reflektor, tym samy rozcinając je do krwi. Rękami zatarłam o kable i lekko zdarłam skórę na wnętrzu dłoni. Justin podleciał do mnie i uniósł na rękach jak pannę młodą. Zaciskałam oczy i krzywiłam twarz w bólu. Nie bolało aż tak bardzo ale wiedziałam że fajnie to wypadnie na teledysku.
   Posadził mnie na kanapie w ohydne kwiatowe wzory. Przyłożył woreczek z lodem na kolano i popatrzył mi w oczy. To ta chwila, to ten moment. Pocałunku nadszedł czas. Patrząc mi w oczy zbliżał się do mnie. Po chwili poczułam ciepłe ręce na moim policzku, a tuż po tym miękkie usta na swoich. Zagłębiłam się w pocałunku rzuciłam woreczek na podłogę i zarzuciłam swoje ręce na jego szyję.


-Odwiozę cię-uśmiechną się miło szatyn

wtorek, 25 czerwca 2013

58

*Mavis*
Ostatnie zdjęcie ze sztucznym uśmiechem wykonane. Wróciłam do przebieralni mogłam się przebrać i iść. Fajnie, że ciuchy pozwolili mi zatrzymać. Trochę jednak zmieniłam stylizacje. Dodałam jej bardziej "drapieżny" charakter. Klasyczne szpilki zamieniłam na moje trampki. Włosy związałam w koka a w obcisłej morelowej sukience zostałam. Swoje ciuchy włożyłam do torebki. Może i wyglądałam tandetnie ale i tak się też czułam. Nie chciało mi się iść na piechotę. Zadzwoniłam po taksówkę. Po kilku minutach byłam już pod domem Heyley. Zapukałam, tak z grzeczności. Po usłyszeniu donośnego "wejdź" otworzyłam drzwi. Szkoda tylko, że w drzwiach zahaczyłam cienkie, czarne rajstopy o zawiasy.
-Hej-rzuciłam słabo ze smutkiem
-Kochanie-podeszła do mnie i się przytuliła. Jej brzuszek był już sporych rozmiarów-Będzie dobrze-wyszeptała mi do ucha.
-To koniec. A ja go tak mocno kocham. Ale nie mogę być z nim. Za bardzo mnie zranił. Nie potrafię mu tego wybaczyć. Nie mogę znaleźć w sobie tyle siły by mu przebaczyć i zapomnieć-płakałam
-Kochana nie płacz. Ułoży się. Zobaczysz-pocieszała mnie.

Od godziny siedzimy przed telewizorem i oglądamy łzawe filmy pochłaniając tony lodów.
-Ej, a co z tym Justinem?-zapytała nagle
-Właśnie zapomniałam ci opowiedzieć! Za  tydzień kręcimy teledysk. Do piosenki "Fall".
-Co będziesz robić w tym teledysku- zapytała z pełną buzią lodów
-No wiesz. Piosenka jest o tym że chłopak zakochuje się w przyjaciółce. Najpierw będą takie scenki jak walka na poduchy, rzucanie w siebie popcornem takie z pidżama party. Ale najlepsze jest na końcu....BĘDĘ CAŁOWAĆ BIEBERA!!!!!!!!!-pisnęłam radosna zupełnie zapominając o rozterce sercowej
-Nie sądzisz że Harry....-zaczęła
-Nie obchodzi mnie to-powiedziałam szorstko
-Ah..ok....Nie no nie wierze moja Mavis będzie się lizać z największą gwiazdą XXI wieku-zaśmiała się za co oberwała lekko poduszką. Tym gestem zaczęłam małą wojnę. Nasze bijatyki przerwal dzwonek mojego telefonu.
-Ktoś dzwoni-poinformowała mnie
-Nie to TWITER. OMŻI-powiedziałam po przeczytaniu. Dostaje tylko powiadomenie jak ktoś kogo obserwuję o mnie wspomni-Austin Mahone napisał że jestem prześliczna i mnie uwielbia!
-No dziewczyno masz branie jak warzywniak-zaśmiała się a  ja wraz z nią.


*Tydzień później*
*Mavis*
Nie śpię od 6. To nie to że musiałam tak wstać. Po prostu nie mogę zmrużyć oka. Nie chodzi o to że to dziś kręcę teledysk z JB. Chodzi o Harrego. Bardzo mi go brakuje. Ale muszę być twarda i nie dać się. Codziennie do mnie przychodzi i błaga o wybaczenie. Dzwoni, wysyła sms'y, kwiaty. Ignoruję to wszystko. Nie mam siły dłużej tego słuchać. W mojej głowie panuje totalny mętlik. Dwa światy mojej wyobraźni. Świat z Harrym i świat bez niego. Nie nie mogę z nim być nienawidzę go za to co mi zrobił! W ogóle jak on mógł! Jak mógł zrobić mi takie świństwo. Nikt nigdy mnie tak nie zranił. Postanowiłam usunąć go z mojego życia. Nie będzie to łatwe ale dam radę. Wyjęłam zdjęcia z ramek i schowałam do pudła. Czemu nie wyrzuciłam, nie spaliłam? Nie wiem, nie potrafię na to odpowiedzieć.

@justinbieber: Zapowiada się niesamowita współpraca z moją gwiazdą :D Nie mogę się doczekać tego spotkania z @mavisjones

@mavisjones: Czeka mnie cudowny dzień z perfekcyjną osobą @justinbieber

Czy chciałam by ON był zazdrosny? Tak! Chciałam mu robić na złość. Doprowadzić do białej gorączki. Weszłam w fazę II- nienawiść. Pierwszą jest rozpacz i wiele łez i lodów. Faza III-zapomnieć. Ech,,,nie będzie łatwo. Co ja gadam to jest wręcz nie wykonalne.
Zgramoliłam się z fotela i poszłam się ubierać. Jak na złość pogoda w Londynie się popsuła. Pada, leje, wieje.
Ubrałam czarne legnisy, bodowy ciepły sweter, pod spód czarną bawełnianą bokserkę. Włosy spięłam w wysoką kitkę. Szurając stopami o podłogę weszłam do łazienki. Przemyłam twarz i nałożyłam tusz do rzęs. Chwyciłam dużą czarną torbę z krzesła i pobiegłam na korytarz. Jak zwykle się spóźnię. Ubrałam czarne cienkie kozaczki i wyszłam z domu. Złapałam taksówkę i pędem do niej wsiadłam

sobota, 22 czerwca 2013

57

-Mavis?-spytał zaniepokojony a serce podeszło mu pod gardło. W przełyku czuł jego bicie
-Nie wpuścisz mnie?-zapytała uśmiechnięta.
-Sorki....wejdź-otworzył szerzej drzwi umożliwiając dziewczynie wejście do środka. Chłopak nie wiedział jak Mavis się czuła. Nie dała po sobie tego poznać. Pomimo że serce ją bolało a łzy cisnęły się do oczu, na zewnątrz była spokojna. Genialna aktorka.
-Co cię sprowadza?-zapytał drapiąc się po karku
-Co to za pytanie? Jak ostatnio sprawdzałam jestem twoją dziewczyną-powiedziała ze sztucznym uśmiechem
-Emm no tak-odpowiedział zakłopotany ocierając pot z karku
-Wiesz widziałam ostatnio taki fajny filmik-powiedziała i ruszyła do jakiegoś pokoju. Raczej zwanego salonem.
-Jaki?-zapytał nieswoim głosem nawet małe dziecko wyczułoby że coś ma na sumieniu a co dopiero osoba co zna go na wylot
-Patrz-dziewczyna podała mu swój telefon. Chłopak w osłupieniu patrzył na mały ekran. Mavis nie udawała dłużej, popłakała się. Łzy ciekły jej po policzkach. Nie wyła, nie wydawała z siebie żadnego dźwięku. Po prostu stała a ciecz spływała po jej twarzy.
-Mavis ja...-chłopak zaczął tłumaczenia
-Nie Harry. To koniec-powiedziała ciężko wzdychając
-Nie! Ja cię kocham nie pozwolę ci odejść! Nie mogę cię stracić!-krzyczał spanikowany. Mavis dostawała co chwila dreszczy.
-Nie mogę tak...-wyszeptała
-Błagam cię wybacz m! Wiem nie ma nic na moje usprawiedliwienie! Jestem zwykłym sukinsynem! Ale błagam cię proszę wybacz mi....-krzyczał zdesperowany-JA CIĘ KOCHAM!
-Harry kocham cię najbardziej na świecie ale....-zrobiła pauzę-Nie mogę być z kimś kto mnie tak potraktował....
-Błagam to nie może się tak skończyć!
-Nie potrafię....
-Kiedy się dowiedziałaś-zapytał zmieniając odrobinę temat
-Parę godzin temu-wyjaśniła patrząc w podłogę
-Nie nie pozwolę ci odejść! Za bardzo mi na tobie zależy!-mówił patrząc w jej zaszklone oczy
-Wiesz może wtedy....przed twoim wypadkiem.....to był znak od losu... że my jednak nie powinniśmy być razem...Wtedy jak miałeś amnezję i mnie nie pamiętałeś...Powinnam wtedy odejść
-Nie waż się tak więcej mówić-przerwał jej monolog-Jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mi się w życiu przytrafiła
-Przykro mi ale między nami koniec-powiedziała i udała się do wyjścia
-Mavis!-zawołał-Błagam cię wybacz mi-powiedział ze łzami w oczach. Tak prawdziwymi łzami. Łzami żalu i rozpaczy oraz bezradności. Złapał ją za rękę i spojrzał w jej oczy. Stali tak dłuższą chwilę zahipnotyzowani spojrzeniem ukochanego. Trudno było uwierzyć że to koniec. Że ta dwójka zakończyła coś co budowali i pielęgnowali przez tyle lat.
-Zrobiłeś mi okropne świństwo-wysyczała. Gniew wpłyną w jej krew i szybko opanował ciało-Nienawidzę cię!-wykrzyczała. Wyszarpała rękę z jego uścisku i wyszła z willi trzaskając drzwiami. Szybko założyła ciemne okulary by nie było widać łez. Taksówkarz czekał tak jak prosiła. Wsiadła a raczej wbiegła do niej
-Z powrotem-powiedziała cicho. Facet ruszył z miejsca.
Harry stał osłupiały i patrzył się na drzwi zza którymi właśnie zniknęła miłość jego życia. Nie mógł uwierzyć że jest takim dupkiem. Jak on mógł zranić kogoś tak cudownego. Miał przy sobie najcudowniejszy skarb a potraktował go jak jakąś szmatę. Chłopak osunął się na ziemię i płakał. Nie mocno nie dużo. Samotne małe liche łzy spłynęły po jego policzku. Były to łzy szczere przepełnione czystym żalem. Czuł nienawiść i wstręt do samego siebie. Serce rozpadło mu się na milion kawałków.
*Tydzień później*
*Mavis*
Cały świat opanowała wieś o naszym zerwaniu. Nikt nie zna prawdziwej przyczyny. No oprócz mnie, Heley, chłopaków i tej dziewczyny od filmiku a no i oczywiście tej dziwki. Oficialną wersją naszego zerwanie jest "Nie czujemy do siebie tego co dawniej postanowiliśmy zrobić sobie przerwę". Jednak to był koniec. Nie potrafiłam ponownie związać się z osobą, która mnie tak potraktowała. Już nie było mi żal. Miejsce żalu zastąpił gniew i nienawiść. Jednak nie ma się co oszukiwać kocham go jak cholera. Ale nie mogę po prostu NIE! .Do studia chodzę normalnie. Na ulicy udaję szczęśliwą a w telewizji udaję że nic się nie stało. Cały czas udawanie Tylko to mi pozostało. Dziś mam rozmowę z Amy, Poulem i Harrym. Wymyślimy co dalej. Nie chcemy zamieszania prasowego. One direction chce dobrego wizerunku. Ja początkująca aktorka chcę dobrą opinię i zero skandali. Trzeba wybrnąć z tego prasowo.
Przebrałam się i nałożyłam czarne okulary. Słońce świeci więc nie będzie t dziwie wyglądać. Spotkam go. Dziś spotkam go na żywo po raz pierwszy. Wyszłam na ulicę i zaczęłam udawać. Pozowałam do zdjęć z fanami. Zdziwiło mnie to że większość z nich to faceci po 30-tce. Ale co tam. Po kilku minutowym spacerze dotarłam do studia. Ja miałam wejść frontowymi drzwiami. Ponieważ jest to firma modelingowa. W której przy okazji mam sesję. Natomiast ON ma wejść niezauważalny zapleczem.
Przywitałam się z Amy i weszłam do pomieszczenia w którym już był. Przełknęłam gorzko ślinę i usiadłam przy stole naprzeciw niego. No tak gorszego miejsca nie mogłam wybrać. Czułam na sobie spojrzenie tych zielonych tęczówek.
-Zrobiliście sobie przerwę-powiedziała Am pod nosem czytają jeden z artykułów
-Co teraz-powiedział pod nosem Poul
-Może powiedzieć prawdę?-zapytałam kpiąco
-Mavis-kobeta rzuciła mi karcące spojrzenie
-No co? Ładnie to by wyglądało-wysyczałam a w moim głosie było tyle jadu jak nigdy
-Nie chcemy żadnych skandali-powiedział mężczyzna
-Nie pomyśleliście że tak suka się wygada?
-Marika nic nie powie-odezwał się
-Marika...Ładne imię. A może Harry-przecisnęłam to imię przez gardło-Będzie z nią-zaproponowałam
-Kolejna sensacja...Media....Rozgłos...Plotki-wymieniał
-Tajemnica-skomentowałam. Harry się nie odzywał
-Raz na jakiś czas pokazywli by się w miejscu publiczny-powiedział
-Ty na serio?-zapytałam zdziwiona
-Tak-Odpowiedział twardo-Harry będziesz udawał parę z Mariką-powiedział do NIEGO
-NIE!-powiedział natychmiastowo
-Tak
-Nie będzie to trochę podejrzane. Zerwali a potem jakaś nowa dziewczyna-powidziała Amy. Dziękuje. Nie zniosłabym widoku jego i jej. Nie po prostu NIE!
-Też racja-przynał jej a ja westchnęłam z ulgą w duchu oczywiście. Na zewnątrz nie dałam po sobie tego poznać. Moja twarz nie zdradzała nic, żadnych emocji.
-Czyli zostaje tak jak jest-podsumowałam-Teraz wybaczcie ale śpieszy mi się-powiedziałam. Wstałam i chciałam wyjść ale zatrzymało mnie coś a raczej ktoś. ON.
-Przepraszam. Błagam wybacz mi-powiedział szeptem a jego oczy się zaszkliły. Nie chciałam na to patrzeć ten widok rozdzierał mi serce. Wyrwałam rękę i nie odwracając się za siebie wyszłam.


_______________________________________________________________
NO NO NO! JAK SĄDZICIE CO BĘDZIE DALEJ?
CIEKAWE CZY FLAKI Z OLEJEM?
WIEM ŻE ROZDZIAŁY SĄ KRÓTKIE I ŻADKIE ALE JEST LATO, CIEPŁO I SŁONECZNIE
I NIE MAM ZBYTNIO CZSU NA PISANIE
BARDZO PRZEPRASZAM I MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ
KOMENTOWAC BO NICI Z NASTĘPNEGO ;P

czwartek, 20 czerwca 2013

56

*Mavis*
Postawiłam ostatnią ramkę i gotowe. Byłam całkiem zadomowiona w nowym mieszkaniu. Dałam sobie sama radę. Sama. Mój "kochany" Harry  nie odzywa się od tygodnia. Ma wyłączoną komórkę, nie odpisuje na wiadkmości. Nic kompletnie NIC. Zero znaku życia. Teraz jestem w 100% pewna że coś się stało. Tylko co? Eh...nawet nie wiem gdzie mieszka. Przeprowadził się nie podają adresu. To znaczy mówił ale z moją pamięcią krucho. Jutro wracając ze studia pójdę do Malików i się spytam.
Obudził mnie znienawidzony dźwięk budzika. Warknęłam i zrzuciłam z siebie mokrą koudre. No tak uroki lata. A jak na Londyn jest bardzo ciepło. Potykając się o własne nogi trafiłam do łazienki. Doprowadziłam włosy do porządku i lekko się upudrowałam. Nie ma sensu nawalać se tapety. Raz że tego nie lubię. Dwa na planie i tak mnie malują.
Wcisnęłam się w obcisłą bokserkę, czarną skórzaną spódniczkę. Ubrałam czarne przeciwsłoneczne okulary, baletki i czarną torebkę CHANEL. Ach...Cudownie. Zadowolona ze swojego wyglądu wyszłam z domu. Pod domem stała już taksówka, po którą zdąrzyłam w między czasie zadzwonić. Dojechanie trwło dłużej przez te londyńskie korki. Wbiegłam do studia i zaczęłam prace. Pracę którą kocham.
Wypocona wyszłam ze studia. Ta klimatyzacja jest za słaba. A jeszcze jak ten gruby kamerzysta zacznie się pocić to już pozostaje tylko ucieczka. W między czasie zadzwoniłam do Hayley. Mówiła że dziś jadą na zakupy, po łóżeczko i jakieś mebelki. Przyjdę później.
Moje prywatne wiadomości na twitt'erze są zawalone linkami na jakiś filmik. Przysyła mi je jakaś dziewczyna. Nie wiem co chce mi pokazać ale ok. Wejdę w domu dla świętego spokoju.

Rzuciłam klucze na mały stolik. Odbiły się kilka razy, zabrzęczały breloczki by po chwili utkwi w bezruchu. Zdjęłam baletki i poszłam na górę do sypialni. Z jęknięciem rzuciłam się na łóżko. Moje nogi odmawiały ruchu. Leżałam sparaliżowana. Oczy mi się kleiły ale uparcie ciągle je otwierałam. Przypomniał mi się ten link od tej dziewczyny @loffDirection (wbijać). Ładował się wieki ale AWE, udało się.
Moją pierwszą reakcją był śmiech. Jakaś para pieprząca się w kościele. Idioci.
Potem serce mi stanęło bo wydawało mi się że to głos Harrego.
Drzwi skrzypią. Brak pracy serca. I wychodzą.
Harry. Łzy. Łzy. Łzy. Łzy cieknące z moich oczu. Złamane serce. Ból przeszywający moje ciało. Nie chodzi tu o zmęczenie, o ból fizyczny, chodzi o ból w środku ten psychiczny. Ten znacznie gorszy. Bardziej bolesny. Odpisałam dziewczynie. "Błagam powiedź że to nie prawda?!" odpowiedź dostałam kilka minut później
"Nie wiem czy mam się cieszyć że mi odpisałaś czy może płakać razem z tobą. Tak mi przykro prawda :("
"Dziękuje za pokazanie"
"Bardzo mi przykro, nie chciałam by cię okłamywano. Wiedz że płaczę razem z tobą"
"Dziękuje, to nie potrzebne. Dam sobie radę"
Potem coś napisała ale już nie chciało mi się pisać ani czytać. Rzuciłam telefonem o ścianę. Rozleciał się na kawałki i szybka pękła. Poznaje po tym charakterystycznym odgłosie. Jednak mnie to w tej chwili nie interesowało. Musiałam to wyjaśnić jak najszybciej. Nie wiem co dalej jak to będzie. Ale wiem jedno. To koniec. Nie mogę być dłużej z człowiekiem który mnie tak zranił. Pozostaje tylko pytanie jak ja mu to pokarze. Mój telefon nie domaga. Ach, mam drugi. Te zalety bogaczy. Wyjęłam z prochów kartę SIM i pamięci. Włączyłam cegłę na dotyk i włożyłam karty. Byłam wściekła a zarazem zrozpaczona. Usiadłam skulona na ziemi plecami opierając się o zimną ścianę. Skuliłam się i zaczęłam płakać, głośno wyć. Pomogło? NIE! Nie wiem co mam zrobić jak to rozegrać.

Do: Hayley
Podaj adres Harrego

Od: Hayley
*****************

Do:Hayley
Nie mam zielonego pojęcia gdzie to

Od: Hayley
Koło tego teatru kawiarnia "Feeling good" na lewo krawiec druga strona 5

Doskonale wiedziałam gdzie to. Postanowiłam tam pójść jeszcze dziś. Była 17:30 Harry w domu będzie około 18. Więc przyjdę o 18:30.
Cały wolny czas przepłakałam. Wylałam z organizmu całą wodę. Policzki mnie swędziały a oczy piekły. Nałożyłam na twarz tonę pudru. Nie było widać, że płakałam. Przebrałam się i nałożyłam ciemne przeciw słoneczne okulary. Pogoda zdecydowanie się popsuła. Odpowiadała mojemu nastrojowi. Niebo płakało razem ze mną. No cóż tylko gwiazda chodzi w okularach przeciwsłonecznych w deszczu. Zadzwoniłam po taksówke. Co prawda drżącym i łamliwym głosem ale zamówiłam. Podjechałam pod dom Harrego. Stanęłam pod drzwiami. Stałam. Stałam w bezruchu. Sparaliżowana. Bojąca się. Odważyłam się i nacisnęłam dzwonek. W głowie miałam ułożony plan działania. Jednak obawiam się że nic mu nie powiem. Że rzucę mu się w ramiona. Że to co się stało odejdzie w zapomnienie. Zdjęłam okulary i czekałam aż otworzy drzwi. Wrota otworzyły się a w progu ukazał się cud chłopak
-Mavis?-zapytał z trudem....

niedziela, 16 czerwca 2013

55

*Hayley*

Mavis wyjechała, chłopaki też. Tak, tak zostawiajcie ciężarną samą, jasne! No nic miałam przynajmniej więcej czasu dla siebie.
Zafarbowałam odrosty.  Pomalowałam paznokcie u rąk bo do stóp to nie sięgnę. Poczytałam książki tak jedna na dwa dni. Spotykałam się ze znajomymi. Z Mavis często pisałam lub rozmawiałam. Często rozmawiałyśmy przez skeypa. Z Zaynem rozmawiałam codziennie. Nie były to długie godzinne rozmowy. Raczej krótkie i na temat. Jednak zawsze dostawałam od niego sms'a na dobranoc. Zmiana stref czasowych nie miała znaczenia.
W wolnym czasie sprzątałam. Nawet u Mavis. Dziewczyna wspominała że chce się przeprowadzić i narzekała że się nie wyrobi z pakowaniem. Więc ja, jako dobra przyjaciółka popakowałam jej ciuchy w kartony. Mało że mało ale zawsze coś.
Razem z dziewczynami Sarą, Megan, Maisie i Jade często chodziłyśmy na zakupy. Dziewczyny są modelkami, poznałam je podczas mojej pracy w Londynie. Kupowałyśmy ciuszki, smoczki, zabawki i różne dziecięce artykuły dla Alex. Bardzo lubię spędzać z nimi czas. Moje krejzole. Dzięki nim ten tydzień bez Zayna i następne bez jego częstej i długotrwałej obecności zleciał miło i przyjemnie. Całe szczęście że w nocy miałam się do kogo przytulać.
Dziecko kopie a brzuch z dnia na dzień coraz większy. Zaraz przegonie Niall'a w jedzeniu. Chłopaki po przeprowadzali się. Często się spotykamy. Jedynie Harry coś się zmienił. Dziwnie się zachowuje i jest skryty.
Dziś chłopaki z rana pojechali na sesje, znowu zostałam sama. Może i Mav wróciła ale do południa siedzi na planie. Swoją drogą wczoraj wyszedł pierwszy odcinek. Przyznam zapowiada się ciekawie. Serial leci od poniedziałku do piątku o 16:00. Właśnie siedzę przed telewizorem i oglądam reklamy w oczekiwaniu na odcinek. Mój spokój przerwało walenie w drzwi.
-OTWARTE!!!!!-krzyknęłam wiedząc że to Mavis, tylko ona tak puka jakby się paliło i waliło.
-Aaaa!-weszła i zaczęła piszczeć z radości
-Co ci?-zapytałam wstając
-Justin. Bieber. Napisał. Na. Twitterze. Że. Jestem. Cudowna. I. Chce. Mnie. W. Swoim. Następnym. Teledysku!-pisnęła ostatni wyraz
-O MÓJ BOŻE. TO CUDOWNIE!-ucieszyłam się i razem zaczęłyśmy tańczyć taniec szczęścia
-Jutro Amy rozmawia z jego menadżerem-poinformowała mnie szczęśliwa-Dobra ja lece muszę się spakować
-A tak właściwie to ty kupiłaś ten dom?-zapytałam
-Tak!-krzyknęła na progu.

*Mavis*
Ubrałam się i poszłam obejrzeć mieszkanie. Jednak facet rano sprzedał mieszkanie. Jednak miał do sprzedania mały dwu piętrowy domek. Pięć pokoi, dość duży przedpokój i garaż średniej wielkości. Jeden pokój jest połączony z taki małym pokoikiem zrobię sobie z niego garderobę i sypialnię. Od razu go kupiłam. Teraz jeszcze tylko pakowanie. Oj, będzie tego sporo. Harry mi pomoże. Po drodze do domu wstąpiłam do hurtowni. Kupiłam dziesięć wielkich kartonowych, kartonów. Otworzyłam drzwi i rzuciłam kartony na podłogę. Muszę się za to zabrać no i zadzwonić po ekipę przewozową. Zadzwonię po tych co Hayley. Otworzyłam szafę i głośno jęknęłam. Tyle ciuchów. Wyciągnęłam walizki z pod łóżka. Położyłam ciuchy do walizki. Tak położyłam. W szafie mam idealny porządek, cichy mam poskładane w kosteczkę więc wystarczyło je tylko włożyć.
    Ciuchy spakowane. Został mi jeden karton to spakowałam kosmetyki. Jutro dzwonię po firmę i się przenoszę. Jest 23:20 Harry nie odbiera ani nie odpisuje. Coś się stało. A może on już mnie nie kocha. Nie przeżyję tego. Z myślami "Co by było gdyby..." zasnęłam.
Obudziła mnie wstrętna melodia mechanicznego budzika. Leniwie zeszłam z łóżka. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Już wiem co w sobie zmienić. Styl. Bardziej odważny, rokowy. Namalowałam sobie kreski na oczach i pomalowałam usta na blady róż. Ubrałam czarną luźną koszulkę, dżinsowe spodenki z wysokim stanem z jedną połową spodni w ćwiekach. Do tego czerwone trampki i czerwoną bandanke. Podoba mi się ten styl. Taki mrał. Zjadłam na szybkiego śniadanie i pędem wyszłam z domu. W miarę szybko doszłam do studia. Uwielbiam pracę tutaj. Panuje tu taka magia, czar.

czwartek, 13 czerwca 2013

54

*miesiąc później*
*Mavis*
Wracam z Los Angeles do Londynu. Robione były zdjęcia do serialu i kręcone pierwsze scenki oraz czołówka.Główna bohaterka Susan (JA!!!) przeprowadza się z L.A do Londynu. Mam wielkie szczęście bo nie wszystkie aktorki i aktorzy są zadufani w sobie i narcystyczni. Jednak nie mogę tego powiedzieć o wszystkich. Bardzo polubiłam, z wzajemnością Amy. Okrągłą brunetką przy kości.
Jest bardzo zabawna i śmiała. Podoba mi się w niej że ma do siebie dystans potrafi się śmiać sama
z siebie i swojej wagi. Jest niesamowita. Jest też Nathan bardzo fajny ale nie w moim typie. Jest rozważny i uczuciowy. Nie szaleje i nie lubi wygłupów i głośniej muzyki. Totalne przeciwieństwo
(w nie których sprawach) Harrego. Najbardziej zaprzyjaźniłam się z Moną. Jest sympatyczna i co najważniejsze strasznie miła. No i oczywiście piękna. Ma długie rude włosy i masę piegów na twarzy, wygląda tak uroczo. Całość jej wyglądu dopełniają zielone oczy. Przy niej wyglądam przeciętnie. Jestem zwyczajna, no cóż taki smutny wniosek. Ale na prawdę niczym nie wyróżniam się z tłumu. Przeciętna, chuda blondynka. Może i jestem ładna...nie sory ja jestem piękna ale...Czas zmienić coś w sobie. Włosy odpadają po tej akcji z obcięciem ich przyrzekłam sobie "NIGDY WIĘCEJ!", więc może styl? Bardziej odważny, kolorowy? No cóż zobaczy się jeszcze. Ale najlepsza sensacja tego miesiąca....MAM MENADŻERKĘ!!! Amy Harris 32 lata była aktorka! To takie fajne. Coś jak rodzice, sprawujący nad  tobą kontrolę i dbający o twój dobry wizerunek w prasie i występy publiczne. Zawsze o tym marzyłam ach moje marzenia spełniają się tak szybko. Teraz trzeba zacząć się starać o występ na pokazie Chanel. To by było coś. Ale czym jest człowiek bez marzeń? Marzenia dają nam ciągłą siłę, motywację. Dążymy do nich i z dnia na dzień jesteśmy coraz bliżej. Czym byłby człowiek bez celu? Niczym, wrakiem? No cóż ja mam jeszcze w zanadrzu kilka marzeń.

Za kilka godzin spotkam się z moim ukochanym. Tak dawno się nie widzieliśmy najpierw oni wyjechali na tydzień potem ja na miesiąc. Są teraz strasznie zabiegani. Heyley już w siódmym miesiącu boże jak to szybko leci. Wrócę i wybieramy się na porządny szoping! Nie ma co trzeba se zaszaleć. Może wtedy zmienię image. Jeszcze się zobaczy.
Lot samolotem miną szybko, może i dlatego że cały przespałam a może i nie....Nie no dobra cały przespałam. Ogarnęłam włosy i z uśmiechem wysiadłam z samolotu. Blask fleszy tak to jedyne co zobaczyłam. Harry miał czekać w jednej z lotniskowych kawiarenek. Przepchałam się przez tłum z takim srebrnym wózeczkiem na walizki. Miałam ich aż pięć i to wcale nie małych rozmiarów. Pomińmy to że rozjechałam stopę kilku facetom co tam. Stanęłam przed kafejką. Nie zdążyłam wejść do środka kilka osób chciało mój autograf i zdjęcie. Nie cierpliwie pozowałam do zdjęć i podpisywałam kartki. Chciałam zobaczyć już Harrego. Mieć go przy sobie i znów poczuć ten jego cudowny zapach. Brakowało mi tego. W ciągu ostatniego miesiąca widzieliśmy się z cztery razy. W sumie to i tak dużo. Paparazzi ciągle zadawali jakieś pytania. Nie zaprzeczam zaszokowałam się że jestem aż tak popularna. Nie spodziewałam się tego. Rozglądałam się po kawiarence w poszukiwaniu chłopaka w duchu modląc się by dali mi już święty spokój.
Na lotnisku rozległa się nowa fala pisku. Zgaduję że właśnie pojawił się Harry. Duża kupa ludzi pobiegła za nim a ja odetchnęłam z ulgą i z nowym świeżym powietrzem. Jednak nie na długo. Po chwili znowu wszyscy wrócili tylko w liczniejszej grupie. Kilku ochroniarzy przepchało się przez tłum i pomogli mi dojść do loczka. Nie było czasu na witanie się. Spojrzeliśmy sobie w oczy, szeroko się uśmiechnęliśmy i szybkim krokiem ruszyliśmy do wyjścia. Jakiś typ pchał mój wózeczek krzywiąc się nie miłosiernie. Wcale takie ciężkie nie jest. Wepchnęli nas do dużego czarnego auta. Potknęłam się o ten taki próg na środku auta. No, nie wiem jak to nazwać (serio xD). Ale zawsze fajnie przywalić głową w klamkę od drzwi.
-Ałć-jęknęłam a w odpowiedzi dostałam głośny rechot Hazzy. Chłopak ciągle się śmiejąc pomógł mi wstać i posadził mnie na fotelu.
-To było dobre-powiedział dalej się śmiejąc
-Ha ha-powiedziałam sarkastycznie-Gdzie moje walizki?-zapytałam gdy się uspokoił
-W bagażniku-znowu parskną śmiechem. Powoli miałam tego dość. Zatkałam mu usta moimi. Podziałało, od razu umilkł. Chłopak przybliżył się do mnie i mocniej do siebie przycisnął. Oderwaliśmy się od siebie a on od nowa zaczął się śmiać. Za co oberwał w ramię. Chłopak ciągle się śmiał, otoczył mnie ramieniem i wtuleni jechaliśmy dalej. Miałam dziwne wrażenie że coś jest nie tak. Że coś się zmieniło. Czułam że nie wszystko gra.
-Kiedy wejdzie serial?-zapytałem-Bo zapowiedź już widziałem
-Za tydzień pierwszy odcinek. Dlatego po jutrze od 6.00 muszę być w studiu-powiedziałam
-Cieszysz się-zapytał z błyskiem w oku
-I to jak spełniam swoje marzenia-powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Brakowało mi tego. Brakowało mi jego. Dojechaliśmy w miarę szybko. Ochroniarze wnieśli walizki do budynku informują że zostawią pod drzwiami. Kilku skrzywiło się z bólu podnosząc je a reszta przybrała barwę pomidora.
-Ej no co wy! One nie są takie ciężkie!-wykrzyczałam zażenowana. Weszliśmy na parter.
-Słyszysz-zapytał Harry
-No właśnie nie. Nie słyszę nic...-powiedziałam zdziwiona.
-Malikowie się wyprowadzili. Liam, Niall, Louis też-powiedział. Mój minutowy lodnig
-Czyli zostaliśmy sami?-zapytałam a chłopak mi przytaknął.
-Ja też się wyprowadzam i z tego co pamiętam ty też-powiedział splatając nasze dłonie
-Najpierw to ja muszę coś znaleźć-powiedziałam
-No a ja to co-powiedział dziwnym głosem
-No to mamy zajęcie. Na później teraz to ja jestem padnięta-poinformowałam
-Jest dopiero 16-powiedział bez emocji
-Aż 16-poprawiłam go. Pod drzwiami stały moje walizki co tam że były czarne a są brązowe.. ważne że są.
-Emmm....Harry?-zapytałam gdy zdałam sobie sprawę że nie wiem gdzie moje klucze
-Tak mam klucze-powiedział wzdychając i szeroko się uśmiechając. Wyją klucze z tylnej kieszeni. W mieszkaniu było pusto. Zniknęła kanapa, wiele książek gdyż to Hayley głównie czyta. Wielka figurka i jeszcze kilka rzeczy. Było pusto. Brakowało czegoś. Zdecydowanie muszę się wyprowadzić. Nie czuję się tu pewnie, bezpiecznie.
-Pusto co?-zapytał
-No. Tak jakoś dziwnie....-powiedziałam powili
-Chodź tu-powiedział i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku- Kocham Cię-wypowiedział w moje włosy
-Tez cię kocham loczku-powiedziałam zaciągając się jego zapachem.
Włączyliśmy laptopa i szukaliśmy mieszkania. Dziwnie się tak czułam. Ale nie jestem pewna czy chcę z nim mieszkać....razem...we dwójkę....Przyda nam się trochę swobody. Młodzi jesteśmy, wszystko się może stać.
-Patrz na ten dom-powiedział i pokazał mi duży biały dom w bogatej dzielnicy-Patrzysz na mój nowy dom-pochwalił się
-Kupiłeś go?-zdziwiłam się
-Tak-przytaknął-Jutro odbieram klucze-powiedział zadowolony
-Szybko-przyznałam
-Dobra to co dla pani- zapytał szarmancko
-Ja chcę małe mieszkanie w kamienicy-powiedziałam
-Uuuu-zajęczał-Bieda-zaśmiał się za co oberwał poduszką-Tylko nie włosy-zaczął piszczeć wysokim głosikiem. Doprowadzając mnie przy tym do łez. Ale jak na dobrego chłopaka przystało pomógł mi i znaleźliśmy idealny kąt dla mnie. Na szczęście blisko centrum, głównie to o sieciówi sklepowe chodzi. Nie daleko do Malików no i dość spory kawałek do Styles. Pech są taksówki.
-To co idziemy spać?-zapytał. Spojrzałam na zegarek 23:50 łoł szybko zleciało
-No chodźmy-wstałam i pociągnęłam go za rękę. Wzięliśmy prysznic i położyliśmy się grzecznie spać. Otoczona jego ramieniem czułam się taka malutka a zarazem taka seksowna i kobieca. Miałam pewność że nic mi z nim nie grozi. Jestem bezpieczna i to mi wystarcza. Harry daje mi wszystko czego potrzebuje. To On jest wszystkim.


*Harry*
Mavis w podskokach poleciała na pierwszy dzień na Londyńskim planie. Boje się. Boję się że to się wyda, że wszystko wyjdzie na jaw. Jak ona się dowie to mnie znienawidzi....Nie mogę jej stracić. Zdradziłem ją. Zdradziłem ją z facetem. Przecież to totalny absurd. Nikt by w takie coś nie uwierzył. A jednak, Tak mało prawdopodobne tak bardzo rzeczywiste. Nie mogę znieść tego poczucia winy. Widzę w niej ogromne zaufanie do mnie. Ogromną miłość. Jak ja mogłem jej coś takiego zrobić? A co najgorsza podobało mi się. To takie okropne czuję do siebie wstręt. Nie mogę w to uwierzyć. Ona sobie na to nie zasłużyła.
     Błądziłem po opuszczonych ulicach, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Nie mogłem już dłużej udawać że nic się nie stało. Sumienie gryzło. Szedłem wsłuchany w własne myśli. Nie patrzyłem gdzie i do kąt idę. Po prostu, przed siebie. Usłyszałem głos przez megafon, zamglony i nie wyraźny. Podniosłem wzrok. Stałem przed kościołem. Nie miałem nic do stracenia. Może chociaż Bóg mi wybaczy. Usiadłem w tylnej ławce. Kościół był prawie pusty. Oprócz kilku starszych osób byłem tam ja i młoda dziewczyna. Może nie zmieniłem się w geja? Bosz ja jestem BI!!!
-Nie to nie tak. To był przypadek, który więcej się nie powtórzy. Najlepiej wybić to sobie z głowy, zapomnieć-usprawiedliwiałem się w myślach-Ech, to na nic.
Nawet nie zauważyłem że msza się skończyła. Zostałem sam w rzędzie. Patrzyłem nic nie wyrażającym wzrokiem przed siebie. Młoda blondynka z dużym dekoltem zbliżała się powoli do mnie. Widziałem ogień i podniecenie w jej oczach. Czyżby ona też przyszła błagać o wybaczenie i szukać zrozumienia u Pana?
-Hej-przywitała się jeżdżąc palcem po ławce
-Cześć-zerknąłem na nią. Dziewczyna usiadła obok. Jej biust tak mnie prowokował. Najchętniej to bym się na nią rzucił. To też zrobiłem.....
Dziewczyna przysunęła się bliżej i zaczęła ssać moją szyję. Nie pozostałem dłużny, błądziłem rękami po jej plecach. Blondynka wstała i zaciągnęła mnie do konfesjonału.
To co się tam zdarzyło zostanie pomiędzy nami a tym krzyżem.
-Nic  się nie wydarzyło-sprostowałem ubierając koszulkę
-Byłeś boski-powiedziała ponętnie
-Nie było tego!-powiedziałem spanikowany
-Dobra, masz mój numer zadzwoń-szepnęła i wsunęła mi w spodnie pogniecioną karteczkę
-Ta jasne zadzwonię-zakpiłem w myślach. Wyszliśmy jak gdyby nic. Przed nami stała dziewczyna z telefonem w ręku. Zobaczyła nas i się popłakała, Directionerka....Boże jaki ja byłem głupi dziewczyna stała przez chwilę zapłakana i szybko uciekła. No to pięknie. BRAWO STYLES JAK ZWYKL WSZYSTKO SPAPRAŁEŚ!!!!!!!!!








________________________________________________________________________
JOŁ! MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBA I TREŚĆ I DŁUGOŚĆ! LICZĘ NA WIĘCEJ KOMENTARZY
KOCHAM WAS <3

poniedziałek, 10 czerwca 2013

53

*Zayn*
-No tak więc to dziewczynka-powiedziała uśmiechnięta kobieta. A na mojej twarzy od razu zagościł wielki uśmiech-Tu ma główkę-pokazała plamę na ekranie-Tu są nóżki-zarysowała długopisem
-Ha! Wygrałam-powiedziała uradowana Hayley w moją stronę
-Oj tam oj tam!-machnęłam ręką. Długo wgapialiśmy się w ekran. Nie mogłem uwierzyć że tam w monitorze, że to ruchy mojego dziecka. To było takie nie realne, nieprawdopodobne.
Kobieta zmyła jej z brzucha tą maść czy co to tam było. Kręciła się wokół nas, lecz byliśmy zbyt zajęci oglądaniem ekranu że nawet nie zwracaliśmy na nią uwagi.
-Jak wspominałam płód rozwija się prawidłowo. Proszę się zdrowo odżywiać. Unikać stresu i dużego wysiłku fizycznego. Termin porodu przewiduje na 18 września-powiedziała i zapisała coś w notesie. Wręczyła nam zdjęcia i dodała podała termin następnej wizyty. Podziękowaliśmy i wyszliśmy z gabinetu. Oboje mieliśmy wielkie uśmiechy na ustach.
-Aaa!!! Będziemy mieć córkę!!!-krzyknęła uradowana i się we mnie mocno wtuliła. Objąłem ją bardzo delikatnie. Nie chciałem zrobić jej krzywdy. Ogółem ostatnio traktuje ją jak z porcelany. Wydaje mi się że najlżejsze dotknięcie obróci ją w drobny mak.
-Tak się cieszę-wypowiedziałem w jej włosy
-Wiesz co teraz?-powiedziała tym swoim słynnym głosem mówiącym "zakupy!!". Modliłem się jednak by nie o to jej chodziło-Za..-zaczęła
-Mavis- wszedłem jej w słowo
-Co ona?
-Z nią-wyjaśniłem
-I tak cię to czeka- zmrużyła oczy. Wziąłem ją za rękę i wsiedliśmy do windy. Na dole totalny chaos. Pewnie farba poszła że tu jesteśmy.
-Nie przejdziemy, prawda?-zapytała
-Bez szwanku nie. Więc nawet nie próbujemy-powiedziałem
-No to jak wyjdziemy?-zapytała
-Może jest tylne wejście-powiedziałem rozglądając się-Chodź-pociągnęłam ją za rękę do recepcji-Przepraszam-powiedziałem do otyłem murzynki w różowym uniformie-Jest tu tyle wyjście?-zapytałem uprzejmie
-A po co i tylne wyjście?! Normalnym se pan nie może przejść?!-powiedziała ochrypłym głosem
-No raczej tamtym-machnąłem na drzwi za których dochodziły dzikie wrzaski-Się nie wydostaniemy
-Przepchać się nie można- powiedziała i wyszła zza lady. Kompletnie nas ignorując weszła po schodach.
-Tak?-usłyszałem miły głos. Na miejsce tej grubaski przyszła młoda szatynka.
-Jest tu tyle wyjście?-powtórzyłem
-Musielibyście przejść przez piwnicę-powiedziała zamyślona-Proszę za mną-powiedziała i wyszła zza lady. Skręciła w lewo i zeszła po schodach prowadzących do piwnicy. Przeszliśmy kilka metrów i metalowymi drzwiami wyszliśmy na tyły szpitala.
-Czyli tam wyglądają minusy sławy-powiedziała Hayley
-Mniej więcej-powiedziałem z żalem i westchnieniem
-A co z autem?-zapytała gdy ruszyliśmy do wyjścia
-Przyślę kogoś-wzruszyłem ramionami. Obiąłem ją w pasie i ruszyliśmy betonowym chodnikiem w stronę domu. Po drodze nikt nas nie zaczepiał, na szczęście. Jednak wiedziałem że robią nam zdjęcia po kątach.
-Jak damy jej na imię-podjęła próbę
-Podoba mi się imię Alex-powiedziałem
-Czemu akurat Alex?
-W dzieciństwie zawsze tak chciałem nazwać córkę-wyznałem
-Hmmm....Ładne...Niech będzie
-A jak to będzie na polski?
-ALEKSANDRA-powiedziała a ja kompletnie tego nie ogarnąłem-Powtórzysz?
-Nie-zaśmiałem się
-No to może OLA-powiedział wyraźnie
-A daj mi spokój-machnąłem ręką

*Harry*
-Jezu święty Mav przestań się tak wiercić!-jęknąłem po raz kolejny. Dzisiaj mają do niej zadzwonić z informacją czy dostała rolę czy też nie. Oboje dobrze wiem że ją dostanie, jest genialną aktorką.
-Ale ja nie mogę przestać. Najpierw ta akcja z pod szpitala, teraz nie dzwonią. Mieli dzwonić o 15.30 jest 16!!!!!!!!!!!!-wykonywała paralityczne ruchy
-Spokojnie. Pewnie najpierw dzwonią do tych co nie dostali roli. A co do Malików to zapewne sobie poradzili i z dzieckiem wszystko w porządku- próbowałem ją uspokoić
-JEST 16!!!!-przypomniała mi
-No to zaraz zadzwonią-powiedziałem spokojnie i wróciłem do oglądania telewizji
-A...-chciała coś powiedzieć ale przerwał jej dzwonek telefonu
-Manama-chciałem po śpiewać melodie z Muppetów lecz dziewczyna błyskawicznie odebrała telefon, który mocno trzymała w dłoni
-Tak to ja. Naprawdę?! To cudownie! Ależ oczywiście! Jutro? Tak pasuje. Do widzenia!-rzuciła telefon o ziemię. Zero poszanowania do rzeczy.
-No i co dostałaś się?-zadałem pytanie retoryczne bo Mavis aż błyszczała radością
-Aaaa!-krzyknęła i rzuciła mi się na szyję
-Mówiłem że dostaniesz tę rolę?!-powiedziałem
-Tak się cieszę-podskoczyła kilka razy w miejscu
-Ani chwili nie wątpiłem że ją dostaniesz-powiedziałem przytulając ją
-Dlatego jesteś idealnym chłopakiem-powiedziała i mnie pocałowała. Ona jest idealna. Sławę może mieć każdy, ale prawdziwa miłość jest dla wyjątkowych.
-To co zaczyna się oglądanie głupich seriali-marudziłem
-Tak-potwierdziła. Za co ją kocham? Za wszystko.
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobił-wyszeptałem w jej włosy
-Nic-powiedziała i zaplotła ręce na mojej szyi.
Drzwi się otworzyły a w nich stanęli Malikowie. I to uśmiechnięci.
-No i co?-Mavis podbiegła do Hayley
-Dziewczynka-powiedziała wysokim głosikiem i obie zaczęły się przytulać, głaskać brzuch, śmiać, płakać wszystko na przemian.
-To jest dziwne- stwierdził Zayn
-Tak-krótko się zgodziłem


*Mavis*
To jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Najpierw ta rola w serialu. Teraz to że będę miała siostrzenicę. Ach los mnie rozpieszcza.
-Jak ją nazwiemy?-zapytałam gdy pod wieczór siedziałyśmy przy stole popijałyśmy kakao.
-Alex-powiedziała
-A czemu tak?
-Tak jakoś ładne imię i na polskim ładnie brzmi...
-Aleksandra....Ola....Olcia....Oli....no ładnie-zamyśliłam się
-Kiedy się przeprowadzacie?-zmieniłam temat
-W piątek-oświadczyła
-A mamy?
-Wtorek?-popatrzyła na mnie jak na niedorozwiniętą
-No tak no tak no tak-przyznałam na co ona się zaśmiała-To co pomóc ci pakować ciuchy?-zapytałam
-No właśnie. Wiesz że dużo tego-zapytała
-Nie no co ty ja się spodziewam garstki bluzek-powiedziałam sarkastycznie
-Ha ha ale ok. To chodź-wstała
Otworzyłyśmy szafy, kartony i walizki. Zaczęłyśmy składać ciuchy podśpiewując przy tym piosenki z radia. Uporałyśmy się z połową w cztery godziny. Może i byśmy dłużej pakowały ale zabrakło kartonów. Trudno pójdzie na trzy tury :D
-Liam już się przeprowadził-powiedziała
-No tak dziś rano zabierał ostatnie rzeczy
-Louis już tu tylko śpi-powiedziała
-E tam wszyscy się z tond wynosimy-zaśmiała się
-To co jak chłopaki wyjadą to idziemy na zakupy?-zapytałam
-No pewnie oni za tydzień na tydzień?-upewniła się
-Tak a tak w ogóle to dostałam tą rolę-powiedziałam
-Trzydzieści dwa-powiedziała
-Co?
-Nie nic liczę ile razy mi to już mówiłaś
-Wiesz co wredna jesteś-powiedziałam i rzuciłam w nią poduszką
-Ej! Ciężarnej się nie bije-zastrzegła
-Och wybacz-klęknęłam przed nią pękając ze śmiechu
-Całuj rączki-wystawiła dłoń


_____________________________________________
HELLO!
MAM NADZIEJĘ ŻE NIE ZANUDZAM
WIEM ŻE KRÓTKI PRZEPRASZAM OBIECUJĘ ŻE NASTĘPNY BĘDZIE O WIELE DŁUŻSZY :D
KOMENTUJCIE I POLECAJCIE BLOGA ;D

piątek, 7 czerwca 2013

52

*Hayley*
Wstałam i tradycyjnie zakręciło mi się w głowie. To jakiś obłęd od dwóch miesięcy non stop migrena. Oszaleć można. Głowa pęka i ciągle mam popękane usta. Już mi zbrzydł każdy rodzaj pomatki i maści, krem też.
Podniosłam swoje mosiężne cielsko do góry i od razu pognałam do łazienki. Zwróciłam i mogłam uznać dzień za rozpoczęty. Umyłam zęby i wyszłam. Zayn już na nogach. Jak zwykle obudziło go moje rzyganko. 
-Która?-zapytałam
-7:30
-Paranoja-usiadłam obok niego. Chłopak obiął  mnie ramieniem. Nie wiem czemu ale zaczęłam płakać. Tak po prostu. Ach te hormony. Dziwne te huśtawki nastroju w jednej chwili śmiech w drugiej łzy.
-Cii...nie płacz coś się stało?-zapytał troskliwie
-Nie
-To czemu płaczesz?-zdziwił się
-Nie wiem. Tak po prostu-wzruszyłam ramionami i otarłam łzy
-Już dobrze?-spytał z zdziwioną miną
-Tak, przyzwyczajaj się-zaśmiałam się. Chłopak pomógł mi wstać i razem poszliśmy do kuchni.
On poszedł ja się zataczałam. To początek szóstego miesiąca a ja już ważę o 6 kg więcej. Będę gruba. To znaczy już jestem, ale to jest dobry tłuszczyk. Taki kochany.
-Co dla księżniczki?-zapytał opierając się łokciami o blat.
-Hmm....zrobisz jajecznicę?-zapytałam słodko
-Dla ciebie wszystko-nachylił się i pocałował mnie w czoło. Z zaciekawieniem patrzyłam jak chłopak krząta się po kuchni. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
     Po śniadaniu, które o dziwo nie był trujące ubrałam się. W czarne babcine leginssy (bo w nic innego się nie mieściłam) obcisłą malinową bokserkę i zielone baletki. Ogółem lubię nosić obcisłe koszulki, które uwydatniają mój brzuch. Jestem z niego dumna. Czuje się taka spełniona przez tą ciąże. MATKA POLKA! A na dodatek jest to dziecko Zayn'a Malika-chłopaka którego kocham nad życie. Tyle razy chciała zadać mu to pytanie ale za bardzo boje się odpowiedzi. "Czy gdybyś mógł cofnąć czas tak bym nie zaszła w ciąże, zrobiłbyś to?" Każda moja część krzyczy "NIE! ON CHCE TEGO DZIECKA!" Ale czy aby na pewno?
-Przejdziemy się do mieszkania?-zapytał chłopak oparty o ścianę
-Tak chodźmy-złapałam ciepły sweter i wyszłam z pokoju. Pomimo że mamy czerwiec mi stale jest zimno, może nie stale ale przez większość czasu na pewno.
-Kiedy masz wizytę u lekarza?-zapytał
-Za trzy dni-uśmiechnęłam się
-Rozumiesz to że za trzy dni poznamy płeć naszego maleństwa-powiedział z czułym głosem
-Dalej nie mogę tego pojąć. Ale ja już po prostu nie wyobrażam sobie życia bez niego-powiedziałam i zeskoczyłam z ostatniego schodka. Chłopak chwycił mnie za rękę i otworzył drzwi, puszczając mnie przodem. Na ten jego miły gest odpowiedziałam słodkim pełnym wdzięczności uśmiechem. Paparazzi za nami nie chodzą a przynajmniej się ukrywają. Wydaje mi się że większość naszych zdjęć robią fanki bądź przechodni. Przyzwyczaiłam się, nie zwracam już uwagi na plotki i hejty na moją osobę. Mam na to wylane. Niech se piszą co chcą, ja wiem swoje i Zayn też. Jeżeli dla niego to nie ma znaczenia to dla mnie też.
   Mieszkanie było gotowe.  Mało było to remontu w zasadzie nic. Ale zmieniliśmy kolory ścian, zdjęliśmy wykładziny i przebudowaliśmy kuchnie. Zamieniliśmy ciężkie spiralne schody na jasne proste. Wnętrze jest jasne, i przestronne. Całe szczęście że w oknach nie ma już tych obleśnych zasłon. W średniowieczu mieli lepsze.
-Ślicznie-powiedziałam schodząc ze schodów
-Cieszę się że ci się podoba-przytulił mnie od tyłu umieszczając ręce na moim brzuchu.
-Ale co z pokojem dziecka?-zapytałam
-Sami go urządzimy. Damy rade. Mamy Mavis, chłopaków....a poza tym nie znamy jeszcze płci
-No racja. Ja tam stawiam że to dziewczyna-powiedziałam
-Ja tam stawiam na chłopca-powiedział kłótliwie
-Ałć-skuliłam się pod wpływem bólu
-Co się stało? Coś cię boli? Nic ci nie jest?-chłopak zasypywał mnie pytaniami
-W porządku to tylko kopnięcie-zaśmiałam się-To normalne-wyjaśniłam
-Boli?
-Trochę ale zaraz przestanie-uspokoiłam go
-Mówiłem że to chłopak-zaśmiał się po chwili
-A może to dziewczyna z mocnymi nogami
-A może a może




-Zayn! Chodź bo nie zdążymy!!!-poganiałam chłopaka, który od dziesięciu minut krząta się po pokoju w poszukiwaniu....czegoś!-Przez ciebie się spóźnimy-żaliłam się
-No już już!-krzyknął i za chwilę pojawił się na korytarzu. Całe szczęście gotowy. W podskoku założył buty i wybiegliśmy z domu. Wsiedliśmy do auta i dość szybko podjechaliśmy pod szpital. Wysiadając trochę mnie zemdliło. W sumie nic nowego. Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę wejścia. Niestety drogę zablokowało nam stado dziennikarzy. Otoczyli nas z każdej strony i zablokowali drzwi. Ni w tę ni we wtę.
-Ej, panowie. Możemy przejść!!!-krzyknął. Odpowiedzi nie dostał, odpowiedzią były krzyczane na przekór pytania i blask fleszy-SPÓŹNIMY SIĘ NA WIZYTĘ!!!!!!!-dalej nikt nie ustąpił-Nie będziemy się pchać ona jest w ciąży!!!-powiedział zbulwersowany- DACIE NAM PRZEJŚĆ?!-krzyczał wkurzony. Nie za bardzo pojmowałam co się właśnie dzieje-I CO MAMY SIĘ PRZEZ WAS PRZEPYCHAĆ?! MOŻECIE JEJ ZROBIĆ KRZYWDĘ!!!!-wkurzał się coraz bardziej. Widziałam już tą żyłę na czole. Ukazuje się gdy jest bardzo wkurzony. Wkurzony i to bardzo. Widzę ją po raz drugi w życiu. Staliśmy tak osłupiali i próbowaliśmy się przedostać do środka.
Na szczęście z pomocą wyszła ochrona i chyba dyrektor ośrodka. Ochrona pomogła nam wejść a facet zaczął kłótnię z paparazzi. Obawiam się że bez policji się nie obędzie.Kto by pomyślał że kiedykolwiek będę miała trudności z wejściem do lekarza. No bo ja nie!
-Tak mi przykro kochanie-powiedział ze łzami w oczach. Nie odpowiedziałam byłam za bardzo wstrząśnięta. Po prostu się w niego wtuliłam. Chciałam poczuć się bezpieczna i tak się stało. Jego ramiona stały się murem obronnym. Chroniącym mnie przed całym złem. Zapomniałam o wszystkich zmartwieniach, kłopotach i troskach liczyło się teraz i to że czuję się przy mnie w pełni bezpieczna.
-Chodźmy już-powiedziałam odrywając się od niego. Chłopak pokiwał głową i wsiedliśmy do windy. Trzecie piętro sala 218. Gabinet prywatnego ginekologa. Zapukaliśmy do drzwi. Po usłyszeniu cichego "proszę" weszliśmy do środka. Strasznie się denerwowałam. Nie wiem czym możliwe że było to przejęcie ale i tak w głowie mi dzwoniło. W brzuchu mi się kotłowało ale nie odczuwałam tego za bardzo. Czułam inny ból taki jak w podstawówce przed klasówką. Zayn bawił się nerwowo palcami. Przynajmniej nie jestem sama. Chwyciłam chłopaka za rękę dodając mu otuchy
-O państwo Malik!-zdziwił się-Proszę niech pani siada-powiedziała pokazując na różowy fotel. Kobieta na oko 25-letnia z miłym wyrazem twarzy i blizną na lewym policzku.
Położyłam się na "dentystycznym" fotelu i odsłoniłam brzuch. Kobieta posmarowała mi brzuch jakimś śmierdzącym, zimnym żelem..
-No, za chwilę poznamy płeć potomka Malików-powiedziała i włączyła monitor. Przejechała po brzuchu kilka razy- No tak dziecko rozwija się prawidłowo. Nie ma żadnych powikłań. Dziecko zdrowe i już dość duże-uśmiechnęła się-Chcą państwo poznać płeć?-zapytała
-Tak-pokiwaliśmy głowami
-No tak więc to będzie.........






_________________________________________________________________________________
HEJ CO TAM?
NO WIĘC MAM PROŚBĘ POMOŻECIE MI WYBRAĆ MAŁEGO MALIKA
CHODZI O TO BY W KOMENTARZU NAPISAĆ IMIĘ ANGIELSKIE I POLSKIE
TO BĘDZIE TAKI WASZ WKŁAD
Z GÓRY DZIĘKUJE ZA POMOC
LOWKI ♥

wtorek, 4 czerwca 2013

Liebster award

Na początku dziękuje za wszystkie nominację i przepraszam że tak późno.


By: http://foreveraloneandwithoutsupport.blogspot.com/2013/05/spokojny-wekkend-i-nominacje-na.html

1. O czym lubisz pisać opowiadania?:
-Piszę tylko te o 1d, a dla siebie do szuflady to takie romansidła
2. Kto jest twoim ulubionym aktorem?:
-Josh Hutcherson
3.Kto jest twoim ulubionym piosenkarzem/piosenkarką ub zespół?:
-Uwielbiam Black Sabbath
4. Jakie masz hobby?:
-Kocham śpiewać....wyć jak kto woli
5. Kogo wolisz 1d czy tw
-Zdecydowanie 1D




By: http://all-makes-history-tomlinsonowa.blogspot.com/2013/04/libster-awards-zostaam-nominowana-za-co.html

1 . Jak masz na imię ?:
-Klaudia
2 . Który z chłopców z 1D jest twoim idolem ?
-Harry <3
3 . Ile masz lat ?
-13
4 . Gdzie mieszkasz ?
- W Polsce
5 . Jaki rodzaj muzyki lubisz najbardziej ?
-Mocny rock 1D to wyjątek
6 . Masz jakieś zwierzaki ?
-Siostry
7 . Jaka jest twoja działalność na blogu ?
-Pisarska
8 . Którą płytę chłopców lubisz bardziej UAN czy TMH ?
-Do UAN mam sentyment
9 . Ulubiona piosenka ?
-Black Sabbath-Iron man
10 . Jaką dyscyplinę sportu lubisz najbardziej ?
-Siatkówka
11 . Hobby ?
-Śpiewanie

51

*Harry*
Weszliśmy z Zaynem na góre.
-Z Mavis to tak już ten tego-plątał się. Zaśmiałem się i pokiwałem głową na tak
-Tylko weź jej nie skrzywdź-powiedział pewny swego. Oczywiście że nie miałem zamiaru jej skrzywdzić. O co mu chodz?
-W jakim znaczeniu?-zapytałem zdziwiony
-Dziewczyna jest w tobie totalnie zakochana. Ty nie pamiętasz. Nie to że nie wierzę w twoje uczucie ale....nie baw się nią-powiedział z troską wyczuwalną w głosie. Widać że się o nią martwi.
-Nie mam takiego zamiaru-zaprzeczyłem hardo
-Nawet nie wiesz co ona przeżywała gdy byłeś w śpiączce-powiedział. Dotąd nie poruszaliśmy tego tematu. Nie mówiliśmy o mojej śpiączce bardzij o amnezji. Wyciągnął klucze dając mi do zrozumienia że rozmowa skończona i niczego więcej się nie dowiem.
Weszliśmy do mieszkania dziewczyn. Połowa rzeczy była spakowana a w mieszkaniu stały gdzie niegdzie kartony.
-Kiedy się przenosicie?-zapytałem chłopaka
-Jak się wyrobią to może w tym tygodniu-powiedział mając na myśli ekipe remontową. Pokiwałem głową że rozumiem. Chciałem zaoferować się do pomocy ale całe szczęście weszła Hayley. 
-Gdzie Mavis?-marszczyłem czoło
-Lata po paczki-powiedziała lekceważąco.
Zayn wziął ją za rękę i zamknęli się w drugim pokoju. Rozejrzałem się wokół. Normalnie. Nic niezwykłego.
Wszedłem do pokoju Mav. Nie zaprzeczam, bałaganiarą to ona jest niezłą. Zdjęcia. Od jakiegoś czasu tylko one mnie interesują. Są w nich ukryte wspomnienia powracające na sam ich widok. Wspomnienia. Przynajmniej niektóre. Na ścianie wisiało sześć dużych ramek. Na jedym ona z Hayley-to nie uległo zmianie. Na drugim z chłopakami (tak w tym ja)-też bez zmian. Na kolejnym byli jej rodzice-chyba. Następnie my. Tak idealnie ubrani i tak idealnie do siebie pasując. Znowu my-czuje się wyróżniony. Na ostatnim pozowała z jakimś brunetem. Jej brat?-nie, ona nie ma brata. Kuzyn- nie, nie jest za blisko ze swoją rodziną. Kolega? Były? Kto to do cholery jest?!
-Tu jesteś-usłyszałem jej głos zza plecami
-Num-odwróciłem się. Dziewczyna podeszła przytulając mnie od tyłu. Głowe standardowo położyła na moim ramieniu.
-Co tak paczysz?-zapytała obijając  brodę o moje ramie.
-A tak. Na zdjęcia-wyjaśniłem-Kto to?-zapytałem wskazując na chłopaka.
-Justin
-Znam go?
-Tak. Poznałam go w Kanadzie
-Nie pamiętam-zmrużyłem oczy
-Przypomisz sobie. Macie bardzo.dobre kontakty-powiadomiła mnie-Wyprzedzając kolejne pytanie odpowiem tak: Jest gejem-powiedziała. Jak ona mnie zna, właśnie chciałem pytać czy mam być o co zazdrosny. To takie cudowne wedzieć że ma się przy sobie kogoś kto wie o tobie wszystko. Osobe znającą twoją odpowiedź na nie zadane pytanie. To takie niezwykłe. Każdy powinien mieć taką osobę. Ja mam JĄ. A Ona? Czy ja wiem o niej wszystko..? Czy ja jestem tym jej jedynym? Trudne pytanie a  odpowiedź jeszcze trudniejsza.
-Skąd...
-Wiem o tobie wszystko-puściła mi oczko-A tak na serio. To było twoje pierwsze pytanie jak ci o nim powiedziałam-wyjaśniła śmiejąc się.
-No tak. To do mnie podobne-również się zaśmiałem.
Wtuleni w siebie oglądaliśmy jakiś dziwny (jak dla mnie) serial. Ale Mavis się uparła. A ja nie miałem serca jej odmówić. Pantofel ze mnie! Ale szczęśliwy pantofel.
-Dlaczego on nie żyje?-zadawałem głupie pytania
-Wypadek samochodowy
-Ona zdradza tego rudego?
-Tak ale on wie
-Kto to?
-Max-odpowiedziała zirytowana
-Kim on jest?
-Nowy chłopak Kelsey
-Kto to ta Kelsey?
-Przyjaciółka Alex dziewczyna kolegi kuzyna Maxa!-wysyczała
-Jak ten ma na imię?
-Nathan-powiedziała poirytowana
-A czym on....
-Zamkniesz się?-poprosiła
-Ale ja chcę wiedzieć-skrzyżowałem ręce na piersi i zrobiłem fochniętą minę
-Może obejżymy coś innego?-zapytała
-Tak poproszę-powiedziałem fochnięty. Dziewczyna więła laptopa z szafki i umieściła go na swoich kolanach
-Smerfy?-zapytała
-Za niebieskie-marudziłem
-Garfild?
-Za leniwy
-Zaczarowana?
-Za dziecinna
-Star Wars?
-Za wymyślone
-Straszny Film?
-Za zboczony
-Ring?
-Nudny
-Krąg?
-Nie dziwna nazwa
-Harry, przyjebał ci ktoś kiedyś?!
-Tak. To co oglądamy?
-Ugh-warknęła-Sam coś wybież-powiedziała i podał mi laptopa
-Wiesz ja tam bym obejżał twój film-powiedziałem
-Oglądałeś już tyle razy-jęknęła
-Amm-podrapałem się po głowie-Jakoś nie pamiętam-zaśmiałem się. Za co oberwałem poduszką-Ej!-jękąłem
-Nie jęcz-zaśmiała się
-Ja nie jęcze co najwyżej stękam-powiedziałem dumnie
-To jedno i to samo-złapała się za głowe w geście "face plam"
-Nie-zmarszczyłem nos bo czoła nie  widać pod moją czupryną
-Z kim ja żyje-wzniosła ręce ku górze
-Ze mną-przytuliłem ją
-Co w tym szpitalu ci podawali
-Nie pamiętam spałem-zażartowałem
-Ja też nie pamiętam ale to musiał być coś mocnego
-Mocniejszego od Haribo?
-Harry, co żeś ćpał?
-Jeszcze nic-podkreśliłem 'JESZCZE'
-Przyznaj się brałeś coś-powiedziała oskarżycielsko
-Ja?! Wypraszam sobie-udałem ''fochniętego''. Mavis wstała podeszła do drzwi, wyszła zatrzaskując je za sobą. Po chwili wróciła i z powrotem usiadła obok mnie
-Co to właściwie było?!-zapytałem
-Nie wiem-zaczeliśmy się śmiać. Och, kocham ją!
_______________________________
TAK WIEM NIE JEST DŁUGI. WYBACZCIE ALE PISZAŁAM GO
1. Z TELEFONU
2. NA WYCIECZCE
3. NA CISZY NOCNEJ POD DUSZAJĄC SIĘ POD KOŁDRĄ
MAM NADZIEJĘ ŻE DOCENICIE MOJE POŚWIĘCENIE
P.S: WSZYSTKO TO SARKAZM LOFKI
KOMENTUJCIE XXX

sobota, 1 czerwca 2013

50

*Mavis*
-Mavis-zaczął-Chciałabyś zostać moją dziewczyną....znowu-powiedział a mnie zamurowało. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Nie spodziewałam się tego. Jasne chciałam go odzyskać ale w tak krótkim czasie. To mi się nawet w głowie nie mieściło. Zamrugałam kilka razy.
-Tak-powiedziałam uszczęśliwiona z wielkim uśmiechem. Chłopak uśmiechnął się i złożył na moich ustach gorący pocałunek. Wplotłam ręce w jego loki a jego dłonie spoczywały na moich biodrach.
-Szczerze to myślałem że będę się musiał po tej podłodze tarzać-zaśmiał się
-Nie mogłam dużej czekać-pocałowałam go ponownie. To było takie cudowne muc znowu poczuć jego wargi na swoich. Tak długo na to czekałam. Tak bardzo tego pragnęłam. Tak bardzo się z tego teraz cieszyłam.
-Kiedy masz to przesłuchanie?-zapytał wyrywając mnie z moich zamyśleń
-Co...amm.....o 16-powiedziałam
-Mamy jeszcze godzinę. Odprowadzę cię-powiedział
-To może chodźmy już teraz bo z tą nogą to trochę nam zajmie
-Dłużej razem-skomentował. Pokręciłam głową i lekko się zaśmiałam
-Poczekaj pójdę się przebrać-powiedziałam i zniknęłam w pokoju. <look>

-Możemy iść powiedziałam-Chłopak przeglądał jakiś album, Album z naszymi zdjęciami. Podeszłam do niego i razem spoglądaliśmy na zdjęcia.
-Kto robił to zdjęcie?-zapytał
-Chyba ty. Ja spałam-powiedziałam-Musimy się zbierać-powiedziałam zabierając torebkę z kanapy
 -To chodź-złapał mnie za rękę i pociągnął ku wyjściu.
-Możemy pojechać taksówką-powiedziałam
-Po co? To nie jest tak daleko a mamy przecież
jeszcze godzinę-powiedział. Chwyciłam się jego
ramienia i szliśmy w milczeniu
-Media nic nie wiedza- powiedziałam
-O amnezji?-zapytał
-No tak-powiedziałam
-I nie muszą po co im taka informacja. Po za tym nic się nie zmieniło oprócz tego że nie pamiętam kilku szczegółów-wzruszył ramionami
-W sumie racja-potwierdziłaś
-Ładnie pachniesz-powiedział
-Dzięki...?-odpowiedziałam. Chłopak się zaśmiał
całą drogę opowiadaliśmy sobie suchary. Nie pamiętam kiedy ostatni raz się tyle śmiałam.
-To tu-powiedziałaś
-Wejść z tobą?-zapytał
-No chodź-załapałam go za rękę. Weszliśmy do hotelu. Tak przesłuchanie odbywa się w starej sali konferencyjnej. Nie było tłoku. Poinformowali o przesłuchaniu nie wiele osób. Szukają szczególnej osoby i do obsadzenia mają tylko cztery rolę. Poszukują kogoś doświadczonego i "nowego". Chcą tak jakby pokazać światu gwiazdę jednego filmu. Coś takiego jak ja. Osób było może 60. W tym same dziewczyny i w sumie nie tak mało. Wszystkie patrzyły na siebie wrogo. Jak weszłam od razu wszystkie na mnie. Dwie wyrzuciły scenariusz do kosza i wyszły. Zdziwiona popatrzyłam na Hazzę. Jego takie zachowanie widocznie nie zdziwiło.
-Znasz teksty?-zapytał w liczbie mnogiej
-Znam tekst. Jeden. Uczyłam się tylko swojej roli-powiedziałam
-A jak jej nie dostaniesz?-ależ motywacja
-Nie ma takiej możliwości-powiedziałam pewnie
-I na pewno ją dostaniesz-przytulił mnie. Kolejka zmniejszała. Stałam na samym końcu. Było to najlepsze miejsce. Bo zwykle zapamiętują tych ostatnich. A poza tym mnie się nie da zapomnieć.
-Teraz moja kolej-powiedziałam gdy z sali wyszła brunetka.
-Powodzenia-powiedział i musnął mój policzek
Weszłam do środka pewnym krokiem, uśmiechnięta z miną "Właśnie na mnie czekaliście"
-Cześć-pomachałam piątce człeków
-Hej Mavis Jones tak?-zapytał ciemny blondyn
-Tak-pokiwałam głową
-Do jakiej roli startujesz-przeszła do sedna blondynka
-Susan-powiedziałam
-Jakiś plan B?-zapytał najstarszy facet
-Nie ma planu B-oznajmiłam i przeczesałam włosy palcami
-Czyli znasz tylko jedną role?-dopytywała niedowierzając blondynka
-Tak
-No dobra zaczynaj
Zagrałam parę scenek, moich ulubionych.  Grałam z jedną z blondynek. Po ich minach wywnioskowałam że im się podobało. Nie dziwię im się jestem genialna.
Wyszłam zadowolona z sali. Byłam z siebie dumna zagrałam najlepiej jak potrafiłam.
-I co?-zapytał Harry
-Mam tą role w kieszeni-starłam niewidzialny pyłek z ramienia
-W końcu jesteś najgenialniejsza-nawiązał do naszej ostatniej debaty. Zaśmiałam się i chwyciłam go za rękę. Wracając prowadziliśmy namiętną dyskusję na temat starych bajek. Wywnioskowaliśmy z niej mnie więcej tyle że starsze bajki były o wiele lepsze od tych dzisiejszych.
-Witam witam!-przywitał nas melodyjnie Zayn. Zayn obładowany reklamówkami
-Hej! Widzę że zakupy udane-zaśmiał się Harry
-Jak widać-powiedziała Hayley
-Ale pamiętaj to dopiero pierwsza tura-ostrzegł załamany Zayn
Weszliśmy do holu. Chłopaki poszli niosąc na górę a ja z Hayley zahaczyłyśmy o skrzynkę. Ostatnio znacznie więcej pacek do nas przychodzi. Moi "fani" przysyłają mi różne klamociki a Hayley dostaje do zrecenzjowania na blogu. Tak ma nadal bloga ale pisze go na anonimie. To znaczy nikt nie wie że to ona to ona. Ale ja wiem.
-A wy z Harry to jesteście razem?-zapytała
-No, błagał mnie na kolanach o wybaczenie-powiedziałam niosąc wielkie paczki
-Na kolanach? Och, chciałabym to zobaczyć...
-Uwierz mi było ciekawie-powiedziałam
-Ile mu się przypomniało-poruszyła temat
-Do trasy koncertowej ale nie wiem do jakiego momentu. Nie wspominał. Ale mówi że ciągle go boli głowa i przypominają mu się różne szczegóły.
-To dobrze-powiedziała
-Pewnie ale imprezy i tak se nie przypomni-zadrwiłam
-Pewnie nie-zaśmiała się dziewczyna. Odstawiłam pudełka na ziemię i otworzyłam drzwi. Dziewczyna weszła a ja poleciałam na dół po kolejne paczki.

______________________________________________________________
TAK WIEM KRÓTKI PRZEPRASZAM ALE NIE MAM TU KIEDY PISAĆ :(
MAM NADZIEJĘ ŻE WYBACZYCIE
KOCHAM

środa, 29 maja 2013

Organizacja

Jak wiecie jestem na wycieczce. Troche nudno ale odpały w pokojach są niezłe morze zimne i kąpać się nie kompiemy z opalaniem też nie najlepiej ;D Dziękuje za trskę i nominacje.
Odpowiem na nią po wycieczce (początek czerwca) pisząc nominacja mam na myśli to na Libe coś tam. Nie wiem jak to się piszę a nie chcę palnąć byka. To tak orientacyjnie. Dla dziewczyny która mi ją dała Thank ju wery macz! Na zaległą nominację też odpowiem :D
Życzcie mi powodzenia w wyrwaniu fajnego chłopaka ;D
Komentujcie i podawajcie link na bloga dalej
Bóg zapłać za przeczytanie! Do następnego ;*
(Cały czas piszę z telefonu bo mam w ośrodku WiFi wybaczcie błedy)

49

*Hayley*
Mavis całymi dniami przesiaduje u Harrego. Coś mi się wydaję że nasza Marry nie długo zrobi BIG powrót. Lou więcej czasu spędza z Elką a Niall i Liam trzymają się razem i co chwila gdzieś wychodzą. Z Zaynem nie długo się przeprowadzamy. Jakoś tak za dwa tygodnie. Musimy a raczej ja muszę się dopakować. To znaczy tylko ciuchy. Serio mam ich za dużo. Niech się urodzi dziewczynka, och odziedziczy
    Chodzimy z Malikiem i szukamy ubranek. To dopiero pierwsza tura. Uśmiech nie schodzi mi z buzi. Może i dla tego że kupujemy ubranka dla naszego dziecka może i dlatego że to wszystko jest takie małe i słitaśne. Co chwilę któreś z nas mówi "oooo" lub "awww'. Paparazzi robią nam zdjęcia i myślą że tego nie widzimy. Bo "nie widzimy".
-Patrz jakie to słodkie- powiedział Zayn. Pokazał mi małe conversy. Zrobiłam słodką minkę i wzięłam drugiego-Bierzemy-powiedział i wziął jedno pudełko. Małe białe trampki wylądowały w koszyku. Nasz koszyk był już w połowie zapełniony. Kupiliśmy ubranka uniwersalne. Takie typowo dla dziewczynki lub chłopca kupi się za dwa miesiące.
-Chodźmy już do kasy-powiedziałam
-I ty to mówisz-zaśmiał się
-Nie przyzwyczajaj się -wystawiłam mu język


*Harry*
Kolejne dni w szpitalu minęły szybko za zasługą Mavis. Nie kłamała mówiąc że znowu się w niej zakocham. Może i moje uczucie nie jest pewne i można go porównać do zauroczenia ale co tam. Powoli na pewno to uczucie się we mnie odradza. Nie żałuję. Jedyne czego żałuję to że straciłem pamięć i jej nie pamiętam. Może nie do końca jej a mojego uczucia. Ale ono wraca.
Dziś chłopaki zabierają mnie do domu. Sam mogę ale jak chcą to spoko, nie zaprzeczam. Mogę też po Mavis zadzwonić ale chłopaki mówią że zrobimy jej niespodziankę poza tym dziś ma przesłuchanie do jakiegoś serialu. No to zaczynam oglądać te wylewy. Tak zrobię to dla niej. Och, Haroldzie co za poświęcenie.
-Masz wszystko?-po raz setny pytał Liam
-Tak!-powiedzieliśmy mu całą czwórką
-To dobrze. Chyba możemy iść-powiedział i jeszcze raz rozejrzał się po sali. Pożegnałem się z personelem. Fajnie zamiast "wróć do zdrowia", "powodzenia w karierze". To co mi powiedzieli? "Pozdrów Mavis"?! Ha ha nie przekaże jej tego i nigdy się nie dowie że ją pozdrowiliście.
-Och ty szaleńcu!-zaśmiałem się w myślach
Stanęłam w holu tak dobrze znanego mi mieszkania a zarazem obcego. Ciekawe czy ta wredna babka z góry nadal tam mieszka? Pewnie nie. Zapewne już kopnęła w kalendarz. Bez urazy.
Wjechaliśmy windą. Mieszkanie jak to ono nic się nie zmieniło.
Może poza moim pokojem i zdjęciami wiszącymi w domu. W moim pokoju stało teraz osiem ramek. Mogę się założyć że były 3 i jedna pusta. Na jednym ja z chłopakami na drugim z rodziną. Reszta fotek to zdjęcia z Mavis. Uśmiechnąłem się ciepło na jej wspomnienie. Wyglądaliśmy na szczęśliwych i taki jestem. Jestem przy niej szczęśliwy. A ta dziwna dziura znika gdy jest przymnie. To ona jest częścią której we mnie brakowało. Ona jest moim życiem. Wiem że mojego uczucia jak na razie nie można porównać do jej ale nie długo będzie można. W przypominaniu jestem na etapie trasy koncertowej. Przypomniało mi się jak zaczęliśmy chodzić. Trochę popapranie wyszło ale ważne że wyszło.



Chwyciłem jedną ramkę i usiadłem na łóżku wpatrując się w nie. Uśmiechnąłem się lecz naraz zachciało mi się płakać że nie pamiętam. W pewnym sensie czułem się bezradnie. Nie mogłem nic na to poradzić pomimo że tak bardzo chciałem. Pozbierałem się i wyszedłem z pokoju a raczej pokuśtykałem. W salonie siedział Zayn i Hayley. Zdarzyłem poznać ja trochę lepiej no i mam kilka wspomnień.
-Gdzie idziesz?-zapytała Liam
-Do Mavis-powiedziałem
-Drzwi obok!-poinformował mnie Niall
-Pamiętam- powiedziałem ironicznie
-Dobra dobra idź już-pogonił mnie. Przewróciłem oczami i wyszedłem. Zapukałem w drzwi obok.
-Otwarte!-usłyszałem tan radosny głosik. Nacisnąłem za klamkę i wszedłem do środka.
W mieszkaniu było pełno pudeł jak gdyby ktoś się wyprowadzał
-Wyprowadzasz się?-zapytałem przestraszony. Dziewczyna stała do mnie tyłem i przeglądała jakieś książki. Na dźwięk mojego głosu odwróciła się. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się promiennie.
W ciągu kilku sekund rzuciła książkę za siebie i podbiegła do mnie, rzucając mi się na szyję.
Nie czekałem na nic, mocno ją obiąłem przyciągając bliżej siebie.
-Ammm...Przepraszam nie powinnam-zmieszała się i odsunęła się ode mnie cała czerwona. Pokręciłem głową z dezaprobatą i przytuliłem się do niej z powrotem. Uwielbiam jej ciepło. Czułem stado motyli w brzuchu. Niczego mi więcej nie było trzeba tylko ona. Mam wszystko.
-Przypomniało mi się-szepnąłem jej tajemniczo
-Co ci się przypomniało?!-krzyknęła podekscytowana
-To-powiedziałem i dwoma palcami podniosłem jej podbródek i lekko musnąłem jej wargi. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek a moje ręce powędrowały na jej talię. Była to tak magiczna chwila jakiej na filmach nie znajdziecie. Było to coś niezwykłego a zarazem tak prostego.
-Nawet nie wiesz ile na to czekałam-usłyszałem jej cichy głos. Uśmiechnąłem się do niej i ponowne musnąłem jej wargi.
-Nie odpowiedziałaś mi?-powiedziałem nie wypuszczając jej z objęć
-Na co?
-Wyprowadzasz się?-ponowiłem
-Nie jeszcze nie. To Hayley-powiedziała
-A ty miałaś się też wyprowadzać?-podniosłem brew a ona się zaśmiała-Dalej cię to rozśmiesza-powiedziałem z trumfem
-Tak-pokiwała głową- I tak miałam się wyprowadzać ale....chcę być blisko ciebie-usłyszałem jej cichy głos. Przytuliłem ją mocno do siebie zamykając w niedźwiedzim uścisku.
-Brakowało mi tego-powiedziała, bardziej do siebie niż do mnie. Bynajmniej nie oczekiwała na to odpowiedzi.
-Nie wiem jak mam cię przeprosić za to zerwanie-powiedziałem smutno
-Przecież nawet tego nie pamiętasz-przypomniała mi
-Ale wiem że zachowałem się okropnie-przyznałem
-Ale nic nie szkodzi-powiedziała odwracając wzrok. Nie wiem ale coś mi mówiło że kłamie
-Wiem że cię to boli. Sam nie potrafię sobie wyobrazić jak mogłem się tak zachować.
-Już dobrze-powiedziała mało przekonywująco
-Nie nie jest dobrze-powiedziałem i ukląkłem i złapałem jej rękę-Mavis, błagam o wybaczenie. Może i nic nie pamiętam ale to i tak mnie nie usprawiedliwia. Chciałbym cię jak najmocniej przeprosić i błagać o kolejną szansę-powiedziałem wyuczoną formułkę. Tak miałem ułożony potok słów, nie chciałem się zaciąć.
-Jak to szansę?-zdziwiła się. Wstałem
-Mavis-popatrzyłem jej w oczy-Chciałabyś być moją dziewczyną....znowu.......




______________________________________________________________________
JUŻ 49 ?! SZYBKO ZLECIAŁO
JAK MYŚLICIE HARRY I MAVIS POWINNI SIĘ ZEJŚĆ
MAM NADZIEJĘ ŻE CO DO TEGO ZERWANIA I BŁAGANIA TO STANĘŁAM W POŁOWIE WASZYCH ZDAŃ I MAM NADZIEJĘ ŻE NIKT SIĘ NIE ROZCAZROWAŁ
KOMENTUJCIE KOCHANI <3


niedziela, 26 maja 2013

48

*Mavis*
Cały dzień przepłakałam w domu. Nigdzie nie wyszłam z nikim nie rozmawiałam. Cierpiałam...w ciszy.
        Rankiem pierwszą myślą jaka mnie nawiedziła był szpital. Szpital a w nim Harry. Nie pamiętający mnie Harry. No to jak idę mu przypomnieć! Skoro to podobno amnezja krótkotrwała to może mu się coś przypomni. A tera idę do szpitala po udawać szczęśliwą. "Na ustach uśmiech a w sercu ból to jedna z najtrudniejszych ról". Ubrałam się i wyszłam z domu. Wzięłam taksówkę i podjechałam pod szpital. Przed wejściem przetarłam okulary o rąbek bluzki i nałożyłam na nos. Wzięłam głęboki wdech i powoli go wypuściłam. Przecisnęłam się przez automatyczne drzwi i włączyłam windę. Wjechałam na piętro i powoli tiptopkami szłam przed siebie. Bawiłam się nerwowo palcami. Stanęłam przed salą. Delikatnie zapukałam. Nie usłyszawszy odpowiedzi wychyliłam głowę. Nikogo nie było.
-Na zajęciach jest-usłyszałam głos Melody zza swoich pleców
-Dzięki-uśmiechnęłam się
-Poczekaj w środku zaraz wróci-uśmiechnęła się i zniknęła w drzwiach. Z westchnieniem weszłam do sali. Zajęłam swoje ulubione miejsce na parapecie. Barwiłam się nerwowo czarną bransoletkę która od niego dostałam. Moja głowa była pełna scenariuszy ale tak naprawdę nie wiedziałam jak się zachować i co powiedzieć gdy wejdzie. Usłyszałam skrzypienie drzwi i zobaczyłam go. Cały i zdrowy a co najważniejsze żywy. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję i wyściskać ale w ostatnim momencie się powstrzymałam. Spojrzałam na niego ten sam a jednak taki inny.
-Hej-powiedziałam z lekką chrypą
-Cześć. To ty-wskazał na mnie-Śniłaś mi się-uśmiechnął się
-Już to od ciebie słyszałam-powiedziałam
-No tak. Żeby się upewnić Mavis Jones?-zapytała. A ja pokiwałam głową na tak-Słuchaj wiem, że ze sobą byliśmy...-zaczął
-Tak wiem nie jesteśmy już-powiedziałam smutno i spuściłam głowę
-Przykro mi ale po przypominało mi się troszkę i bardzo cię polubiłem- uśmiechnął się, jak by to miało mi pomóc. A poza tym to TY MNIE KOCHAŁEŚ!-krzyczała moja podświadomość
-Zrobimy to jeszcze raz-powiedziałam i odważyłam się spojrzeć na niego
-Co?-zapytał i usiadł obok mnie
-Zakochasz się we mnie od nowa- powiedziałam patrząc mu w oczy
-Możemy spróbować-uśmiechnął się a mi serce stopiło i spłynęło jak wosk po świecy-Znasz jakąś Lucy?-zapytał
-Chodzi ci o tą dziwkę co z burdelu uciekła?-zapytałam z uśmiechem
-Nie wiem-skrzywił się
-A co chciała?-zapytałam
-Coś tam mówiła że musimy być razem że ją kocham a ona mnie coś o jakiejś imprezie-zaczął mieszać. Byłam pewna że ta dziwka przez którą ze mną zerwał.
-Przyszła tu-zapytałam
-Tak wczoraj pod wieczór-wyjaśnił i spojrzał na drzwi
-Nie wież jej w nic. To zwykła dziwka-wyjęłam telefon i pokazałam mu tego smsa z zerwaniem
-Ale ze mnie dupek- skomentował
-Nie zaprzeczam-zaśmiałam się nerwowo
-Przepraszam-powiedział-Wiem że to w sumie nic nie da. Ale jak sobie przypomnę, a na pewno to się stanie. To ci wyjaśnię albo będę błagał o przebaczenie na kolanach-zaśmiał się
-Chciałabym to zobaczyć-powiedziałam
-I zobaczysz bo do dla ciebie będę pełzał-powiedział. Poczułam takie przyjemne ciepło w sercu. Te którego od tak dawna nie czułam. Poczułam się tak jak dawniej. Niczego mi nie brakowało. Może poza powtórną świadomością że jest mój.
-Więc Louis serio ukradł ten posąg?-zapytał Harry płacząc ze śmiechu. Sama pokiwałam głową zakrywając usta dłonią by nie wybuchnąć  głośnym rechotem.-On jest nie normalny- skomentował. Chwila ciszy i znowu głośny śmiech. Siedziałam u niego już dwie godziny. Nie nudziło nam się i nie było pomiędzy nami też niezręcznej ciszy.
-To kiedy cię wypisują?-zapytałam
-Jak będzie w porządku to za dwa dni-powiedział. Przytaknęłam głową- A właściwie to czemu mówią ci Styles?-zapytał. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam
-Kiedyś Louis wbił se nóż-zaczęłam-Pamiętasz?-dodałam
-Tak bawili się w dżedaj-powiedział
-Odejdę od tematu-poinformowałam-Ile pamiętasz?-zaciekawiłam się
-Do momentu sztuki-uśmiechnął się
-Ale całą czy jak?
-Wystawienia  nie ale niektóre próby-wyjaśnił. Uśmiechnęłam się przecież na tych próbach się w sobie zakochaliśmy. Tak Mavis punktujesz! W takim tempie to znowu będę go miała.
-A opowiedzieć ci?-zapytałam
-Tak ale potem najpierw Lou-przypomniał
-No tak. Pojechaliśmy do szpitala. On był pod narkozą i miał się wybudzić za kilka godzin. Z nudów rysowałam ci po ręce. Goniłeś mnie a ja głośno piszczałam-zaśmialiśmy się-Przyszła pielęgniarka i oznajmiła że już cisza i czas odwiedzin się skończył. Wymyśliłam że miałam wypadek i mam amnezję a ty jesteś moim mężem bo tylko najbliższa rodzina mogła zostawać. Potem do sali Lou przyszła ta sama pielęgniarka i do nas że chyba sale pomyliliśmy-zaśmiałam się-Ja powiedziałam że mam amnezję i zapomniałam jak się czyta. A że ciebie w szkole nie uczyli-powiedziałam i zrobiłam pauzę na chichot
-To do jakiej ja szkoły chodziłem-pokazał cudzysłów w powietrzu
-Jesteś z Afryki. Ona że na Afrykańczyka nie wyglądasz. Ty do niej że w tym szpitalu jest jakiś rasizm. Ta z poker face stoi a my z dumą wyszliśmy-zaczęliśmy się śmiać oboje
-Teraz też możesz zostać, jako moja żona-poruszał brwiami
-No tak no tak no tak-pokiwałam głową
-Masz bransoletkę-powiedział i wziął w palce czarną ozdobę
-Dałeś mi-powiedziałam
-To na pewno-przyznał-A ta druga? Data urodzin?
-Nie od tego dnia byliśmy razem. Też od ciebie-uśmiechnęłam się i poprawiłam łańcuszek
-Dwa lata-mruknął
-Przypomnisz sobie-powiedziałam pocieszająco-Musisz-rzekłam niemal błagalnie
-Dlaczego ze wszystkich rzeczy musiałem zapomnieć ciebie-jęknął
-Też się zastanawiam
-No to opowiadaj o przedstawieniu-zachęcił
-Nie wolisz go obejrzeć?-zapytałam
-To jest nagrane?!-zdziwił się
-O takkkkk-zaśmiałam się. Włączyłam laptopa chłopaka i weszłam w pliki
-O znasz hasło-zauważył
-Co zapomniało się-zadrwiłam
-Jakie jest?
-kochammavis12345-wzruszyłam ramionami
-Orginalne- stwierdził
-Bardzo-podsumowałam-Ja mam podobne-przyznałam
-Jakie?-zaciekawił się
-kochamharrego12345-powiedziałam szukając pliku
-Pokaż tapetę-poprosił. Zamknęłam pliki i odsłoniłam ekran

-Śliczne to zdjęcie-zauważył
-Dlatego jest na tapecie słynnego Harrego Edwarda
 Stylesa-zacytowałam go choć on nie zdawał sobie z tego sprawy
-Brzmi to jak moje
słowa-powiedział
-Bo to są twoje słowa-przyznałam
-Wiedziałem-powiedział przeciągając każdą literę
-Ktoś wątpi-powiedziałam
i włączyłam nagranie
 z przedstawienia
Przenieśliśmy się na łóżko aż cud
że się oboje zmieściliśmy.
Oparłam się o poduszkę i po raz setny oglądałam nasze popisy.
-Jestem genialny- skomentował chłopak na sam koniec
-Nie tak jak ja-zaczęłam kłótnię
-Nie ja jestem genialniejszy-powiedział
-To ja zagrałam w filmie-powiedziałam wystawiając mu język
-Ja też-powiedział
-Ale ja w prawdziwym-ciągnęłam dalej
-No a ja to co?!
-Dobra ale ja i tak jestem lepsza-zakończyłam kłótnię? NIE!

____________________________________________________________________
POZDROWIENIA ZNAD MORZA. COŚ MAŁO KOMENTUJECIE
NIE KOCHACIE MNIE?
DOBRA BUZIAKI :*
JAK MYŚLICIE JAK TO SIE SKOŃCZY? MARRY BACK?

CZYTASZ=KOMENTARZ

piątek, 24 maja 2013

47

*Trzy tygodnie później Harry*

Od dłuższego czasu czuje się jakbym utkwił w jakimś równoległym świecie. Słyszę głosy, dźwięki, czuję jakiś dotyk. Lecz nie widzę i nie mogę się ruszyć. Ostatnie co pamiętam to to jak po całym dniu wywiadów legliśmy z chłopakami na kanapę, usłyszeliśmy jakąś głośną muzykę i postanowiliśmy tam pójść. To tyle. Właściwie to co ja tak właściwie robię.
Często słyszę głos mamy, siostry, chłopaków, kobiecy i.....anielski? Głos cudny sprawiający że rozpływam się od środka. Nie wiem kto to ale lubię jej słuchać. Zwraca się do mnie kochanie, skarbie co jej chodzi? Nie raz słyszałem płacz i krzyki typu "Nie zostawię go idźcie sami!" "Zostaję!" "Kochanie obudź się tęsknie!". Zbierałem informację i analizowałem je. Wygląda na to że jestem w śpiączce, leże w szpitalu i ktoś ciągle trzyma mnie za rękę i obdarowuje ją pocałunkami. Nie powiem to przyjemne. ''Ale co się ze mną do kurwy nędzy stało?!"
Powoli wzbierałem w sobie siły. Słyszałem i rozumiałem więcej.
-Mała wywiad-koś oznajmił
-Już 13-zdziwienie-No tak dziękuje-usłyszałem westchnienie
-Spokojnie nie ucieknie-zaśmiał się kobiecy głos
-No tak. Ale chcę być jak się obudzi-kolejne westchnienie. Po chwili szuranie krzesła i oddalające się kroki- Kocham Cię-usłyszałem i poczułem ciepło na policzku. Po chwili już tylko cisza. Zbierałem się w sobie do jakiego kol wiek ruchu. W sali zrobiło się głośno. No tak chłopaki postanowili mnie odwiedzić.
     Udało się. Leniwie otworzyłem oczy. Momentalnie oślepiły mnie blado niebieskie ściany pomieszczenia. Przymrużyłem lewe oko a prawe całkiem zamknąłem. Po kilku sekundach moje oczy przyzwyczaiły się do jaskrawego oświetlenia, które z czasem traciło na sile. Zamrugałem wielokrotnie. Kiedy już mój wzrok był w pełni "sprawny" ujrzałem czwórkę ślepiów wgapionych we mnie. Wytarłem śpiochy prawą (bardzo zesztywniałą) ręką. Chłopaki patrzyli na mnie w milczeniu. Odchrząknąłem.
-Hej?-powiedziałem niepewnie
-TY ŻYJESZ!-przytulił mnie radosny Lou.
-Idę po lekarza-oznajmił Liam. Tylko gdzie Zayn i ta dziewczyna o anielskim głosie?
Nie chcąc przerywać euforii Louisa nie odzywałem się.
Do sali wszedł lekarz. Mężczyzna z siwą bródką i okrągłymi okularami na nosie.
-Widzę, że Pan się obudził-powiedział informacyjnie. Bo przecież nikt nie zauważył?!-Zrobimy panu kilka badań-Próbowałem się podnieść ale powstrzymał mnie ból pleców-Nie podnoś się!-nakazał mężczyzna-Masz obity kręgosłup-wyjaśnił-Gdzie Mavis?-zapytał chłopaków a mi na dźwięk tego imienia serce przyśpieszyło. Chłopaki się przerazili a lekarz gorzko zaśmiał.
-Pamiętasz coś z tej imprezy-zaśmiał się Niall
-Jakiej imprezy? O czym wy mówicie? I kto to ta Mavis?-zapytałem zdezorientowany
-Nie pamiętasz?-zdziwił się Liam
-Który mamy rok?-zapytał facet ignorując przyjaciela
-2011-popatrzyłem na nich jak na idiotów
-Amnezja?-zdziwił się Louis
-Możliwe-zamyślił się mężczyzna-Co pamiętasz?-zwrócił się do mnie
-Siedzieliśmy z chłopakami w salonie a nagle z mieszkania obok ktoś puścił głośną muzykę...
-O KURWA!-wrzasnął Horan
-Panie Horan-skarcił go lekarz
-Przepraszam ale on JEJ nie pamięta!-wymachiwał rękami
-Kogo?! Oświecicie mnie?-poprosiłem
-Mavis Jones twojej dziewczyny od 2 lat!!!- krzykną Liam
-Ala ja nic nie pamiętam-załamałem się. Nigdy nie byłem z dziewczyną dłużej niż trzy miesiące a tu 2 LATA?!
-One skakały na kanapach tak?-zapytałem. W głowie pokazał mi się obraz dwóch dziewczyn grających na gitarach. Nie widziałem twarzy a miejsce mi nic nie mówiło.
-Pamiętasz?-uśmiechnął się Louis
-Możliwe że to chwilowy zanik pamięci-lekarz przejrzał jakieś kartki
-Czyli jest szansa że wróci mu pamięć?-rozweselił się Niall
-Nadzieja jest zawsze-odpowiedział.
Doktor zrobił mi kilka badań, sprawdzających wzrok i słuch. Zakazał mi wstawania ze względu na plecy.
-Wygląda na to że jest w miarę dobrze. No to panowie poprzypominać koledze. Jutro zaczniemy rehabilitacje-potarł dłoń o dłoń i wyszedł.
-Jak dobrze że się wybudziłeś-uradował się Niall
-Też się cieszę-odpowiedziałem mniej entuzjastycznie-Gdzie Zayn?
-Pakują się z Hayley-powiedział krótko Liam chyba nie zdawał sobie sprawy z tego że nic nie pamiętam
-A tak bardziej zrozumiale-przeczesałem ręką włosy.
-Hayley Malik. Jego dziewczyna w piątym miesiącu ciąży. Pakują się bo się przeprowadzają-oświecił mnie wszechmogący Tomilison
-Łał-tylko tyle udało mi się wydusić. Człowiek nie pamięta dwóch lat a tu takie rzeczy go omijają -No kto by pomyślał-zaśmiałem się z moich sarkastycznych myśli
-Louis-powiedział Liam odwracając się do bruneta-Ty mówisz o ty Mavis-oświadczył
-Nie!-pisnął- Czemu ja!-oburzył się-Niech Zayn powie
-Czemu on-wtrącił się Niall
-Bo go nie zabije-powiedział jak do małych dzieci
-Czemu?-dalej nie łapał Horan
-Ze względu na Hayley-wyjaśnił. Każdy odwrócił się do mnie. Uznałem to za koniec ich konfrontacji
Chłopaki odpowiadali mi o sukcesach One Directon a mi coś świtało. Oby lekarz miał rację i że to tylko chwilowa amnezja. Louis jakieś pięć razy próbował się do kogoś dodzwonić ale z marnym skutkiem. Niall napadł na szpitalną stołówkę. Liam opowiadał mi ze szczegółami swoje rozstanie z Danielle, o mało co nie rycząc przy tym. Niby czułem się dobrze a jednak czegoś mi brakowało. Jakiejś części mnie. Czegoś ważnego. Czegoś bez czego nie mogłem żyć, nie miałem szans na przetrwanie.
-Powiedzcie coś o tej Mavis- Mavis. Imię piękne i wyjątkowe. Takie znajome i bliskie.


_______________________________________________________________________
No i mamy kolejny jeszcze się nie spotkali :D
Jak już wcześniej wspominałam jutro z rana jadę na wycieczkę na 10 dni. Z tego względu rozdziały będą co 4 dni
KOMENTUJCIE SKARBY!!!!
<3

środa, 22 maja 2013

46

*Mavis*
Trzy tygodnie. Całe trzy tygodnie żadnego znaku życia. Żadnego ruchu, zero reakcji. Siedzę codziennie wszyscy siłą próbowali mnie zanieść do domu, ale ja nie mam najmniejszej ochoty i zamiaru się z tond ruszać. Nie uda im się mnie ruszyć poza tym mam po swojej stronie cały personel. Ma się ten urok osobisty. Przez ostatnie dni nie płakałam. Nie potrafiłam mój organizm wydzielił z siebie cały płyn. Melody (pielęgniarka) mówi że to nie możliwe ale ja wiem swoje.
Niestety dziś muszę go opuścić. Mam wywiad.
-Wiesz muszę iść. Mam kolejny wywiad. No tak już wrócili z New Yourk. Nawet nie oglądałam ich. W ogóle nie wiem co się dzieje w show biznesie. Pewnie cały świat ryczy ze mną. Gdyż ich idol leży w śpiączce. Tak można powiedzieć że zwariowałam. No cóż, nawet nie wiesz jak mi się nie chce tam iść. O boże będę umalowana po raz pierwszy od czterech tygodni, wow. Pewnie będą o cb pytać. No i co ja mam im powiedzieć. Podobno William z nimi gadał, że wytwórnią. Załatwił jakiś teleturniej zamiast wywiadu. Kto wie może się nie popłaczę. Zaraz zaraz przecież ja jestem genialną aktorką-strzepnęłam z ramienia niewidzialny pyłek.
-Mała wywiad-powiedziała pielęgniarka.
-Już 13-spojrzałam na zegarek na ręce-No tak dziękuje-westchnęłam
-Spokojnie nie ucieknie-zaśmiała się pielęgniarka
-No tak. Ale chcę być jak się wybudzi-znowu głęboko westchnęłam. Wstałam z krzesła-Kocham Cię-powiedziałam do śpiącego anioła i pocałowałam go w policzek. Wzięłam torbę i wyszłam z sali. Pomachałam dzieciakom stojących na korytarzu. Pożegnałam się z pielęgniarkami i wyszłam na zewnątrz.
Oślepił mnie blask fleszy. No tak szok żyję. Od tylu tygodni wreszcie wyszłam ze szpitala. Nie odpowiedziałam na żadne pytania kierowane w moją stronę. Wsiadłam do małej lśniącej taksówki.
O dziwo nie rozmawiałam z kierowcą. Pogrążyłam się w myślach. Co mogę powiedzieć a co zachować dla siebie, jak się zachować. Będę grać, udawać że się trzymam. Jak mi się uda to chcę Nobla.
Zajechałam pod studio. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam. Pod budynkiem mały szum. Budynek jest bardzo strzeżony. Pokazałam przepustkę i weszłam do budynku.


-W dzisiejszym odcinku gościmy po dłuższej nieobecności Mavis Jones!-na sali rozległy się brawa a ja w mojej króliczej sukiencę zeszłam po schodach.
-No witam witam-zaśmiała się prowadząca
-Cześć-uśmiechnęłam się
-Mavis jest naszym dzisiejszym specjalnym gościem.
      Nie powiem podobał mi się taki wywiad. O nic nie pytali niczego nie chcieli wiedzieć. Idealnie.
Włączyłam telefon cztery nieodebrane połączenia od Louisa. Louis? Czego on ode mnie chce.
Postanowiłam oddzwonić
-Halo?-odebrał miał taki radosny głosik
-No dzwoniłeś?-zapytałam
-Harry się obudził-oznajmił. Dwu minutowy loding i zaczęłam głośno krzyczeć.
-Za raz będę!-krzyknęłam
-Ale Mavis- chciał mi coś powiedzieć ale się rozłączyłam. Nie czekałam na nic pobiegłam do szpitala. Zajęło by mi to krócej ale zatrzymało mnie kilka fanów. Doleciałam cała zmachana do szpitala. Wbiegłam na piętro i stanęłam przed salą.
-Mavis?-usłyszałam Louisa
-No-zapytałam zniecierpliwiona
-On ma amnezję-powstrzymał mnie przed wejściem
-Jak to amnezję-stanęłam jak wryta
-Normalnie, nie pamięta ostatnich dwóch lat-wyjaśnił
-Dwóch...lat...BOŻE ON MNIE NIE PAMIĘTA!!!!!!-krzyknęłam i zaczęłam płakać. W dupie miałam to jak wyglądam. Chuj że to biała sukienka. Wyrywałam się z ramion chłopaka. Ledwo co go odzyskałam, a on mnie nie pamięta. Dlaczego ja?! Dlaczego to mi się przytrafiło?! I co ja mam teraz zrobić?! Poddałam się i pozwoliłam Louisowi mnie obejmować. Łkałam jak małe dziecko. A przecież powinnam się cieszyć. Wybudził się znowu jest w śród nas. A jednak tak jakby go nie było
-I co ja mam teraz zrobić?-zapytałam bezradna
-Przypomni sobie. Dużo na to wskazuje. Pamięta dzień w którym się poznaliście.
-Chociaż tyle. Jeszcze tylko ponad 2 lata-rzuciłam sarkastycznie przez łzy
-Tętno mu przyśpiesza jak ktoś wymówi twoje imię. Przypomni mu się zobaczysz-pocieszał mnie
-Kiedy się wybudził?-zapytałam
-Chwile po tym jak wyszłaś-wyjaśnił
-Ja to mam szczęście-załamałam się
-Mówiliście mu coś o mnie?-zapytałam
-Tylko tyle że byliście ze sobą-powiedział drapiąc się po karku
-Ja go kocham a on nawet mnie nie pamięta!-zapłakałam
-Mavis?- usłyszałam głos pełen żalu i współczucia
-Anne- popatrzyłam na kobietę przez taflę łez. Kobieta przytuliła mnie i opiekuńczo głaskała moje włosy. Szeptała do ucha pocieszające słowa. Tak bardzo chciałam wierzyć w to co mówi. Ale to nie było takie proste.
-Ja już pójdę. Zabiorę swoje rzeczy z domu chłopaków i pomogę się pakować Malikom-wytarłam chusteczką rozmazany makijaż
-Nie porozmawiasz z nim?-zapytała zaniepokojona
-Nie dzisiaj nie mam siły, za dużo tego-mieszałam się- Jutro, może przyjdę potem-jąkałam się-Pójdę już pozdrów Gemme -pomachałam jej i ruszyłam do wyjścia
Powoli szłam do domu. Specjalnie wybrałam się starą, opuszczoną uliczkę. Chciałam pomyśleć. No fakt mogłam w domu ale na ulicy nie zacznę płakać.
Dotarłam do budynku, wjechałam windą i weszłam do mieszkania. Zastałam w nim Zayna i Hayley pakujących jej ciuchy do kartonów. Nie wytrzymałam. Oparłam się o drzwi i rozpłakałam się.
-Mavis co się stało?-zapytała zmartwiona ciężarna
-Harry się obudził-wychrypiałam
-To cudownie czemu płaczesz?-zdziwiła się z uśmiechem. Wyglądali na zaskoczonych no tak pewnie nikt im nie powiedział
-On mnie nie pamięta-wydusiłam po chwili
-Jak to nie pamięta?-nie ogarnął Zayn
-Nie pamięta ostatnich dwóch lat. Pamięta dzień w którym się poznaliśmy a w zasiądzie to połowę jego-popłakałam się
-Przypomni mu się-pocieszała mnie dziewczyna. Naszą ciszę przerwał mój telefon "Lou" czego znowu?
-Tak?-wytarłam łzy powiedziałam to naturalnym głosem. Aktorką to jestem genialną
-Harry ma amnezję tymczasową czy jakoś tak-powiedział na jednym wdechu
-Jak to?-zaciekawiłam się
-Przypomina mu się dużo szczegółów ale nie sklei jeszcze tego w całość
-Jest szansa że mu się przypomni wszystko?-zapytałam z błyskiem w oku
-Już to robi-powiedział uradowany
-Mogę jutro przyjść-zapytałam niepewnie
-Jasne, coś tam mówił o blond aniele-zaśmiał się
-Zamknij się-powiedziałam gniewnie ale coś mi do końca nie wyszło bo na mojej buzi pojawił się szeroki uśmiech
  Po zakończonej rozmowie pisnęłam z radości i ściskałam Hayley. Malik patrzył na nas jak na idiotki ale się nie odezwał. Szczerze ten brzuszek zaczął już zawadzać. W sumie piąty miesiąc niedługo poznają płeć i ZAKUPY!!!
Sama nie wiem po tych wiadomościach od Louisa poprawił mi się humor i odżyła we mnie nadzieja.
Poinformowałam Zayna o stanie Harrego. Chłopak rzucił krótkie cześć i wybiegł z mieszkania. Zaśmiałyśmy się z dziewczyną i zabrałyśmy się za pakowanie.
        Miałam nadzieję że Harremu przypomniał się te ostatnie dwa lata. Jak na razie nie pójdę do niego. Nie chcę, boję się. Boję się że go stracę. Boję się że powie mi że to koniec, że nie chce zaczynać od początku. Cholernie się boję. Mimo spokoju na zewnątrz w mojej głowie panowała burza myśli. Optymistyczna ja kłóciła się z pesymistyczną.
Zajęłam ręce pakowaniem ubrań. Nie rozmawiałyśmy, przyjaciółka doskonale wiedziała że potrzebuję ciszy. Włączyłyśmy muzykę i w podśpiewując składałyśmy ciuchy do kartonów.
       Zdecydowałam nie pójdę do niego. Przynajmniej na razie.


___________________________________________________________________
Witam witam! Mamy kolejny :D
Myślę że nie za nudny (tak macie mnie dowartościować w komentarzach :P)
No i co Harry się wybudził? Jak sądzicie co będzie dalej?
KOMENTUJCE <3
KOCHAM :***