środa, 29 maja 2013

Organizacja

Jak wiecie jestem na wycieczce. Troche nudno ale odpały w pokojach są niezłe morze zimne i kąpać się nie kompiemy z opalaniem też nie najlepiej ;D Dziękuje za trskę i nominacje.
Odpowiem na nią po wycieczce (początek czerwca) pisząc nominacja mam na myśli to na Libe coś tam. Nie wiem jak to się piszę a nie chcę palnąć byka. To tak orientacyjnie. Dla dziewczyny która mi ją dała Thank ju wery macz! Na zaległą nominację też odpowiem :D
Życzcie mi powodzenia w wyrwaniu fajnego chłopaka ;D
Komentujcie i podawajcie link na bloga dalej
Bóg zapłać za przeczytanie! Do następnego ;*
(Cały czas piszę z telefonu bo mam w ośrodku WiFi wybaczcie błedy)

49

*Hayley*
Mavis całymi dniami przesiaduje u Harrego. Coś mi się wydaję że nasza Marry nie długo zrobi BIG powrót. Lou więcej czasu spędza z Elką a Niall i Liam trzymają się razem i co chwila gdzieś wychodzą. Z Zaynem nie długo się przeprowadzamy. Jakoś tak za dwa tygodnie. Musimy a raczej ja muszę się dopakować. To znaczy tylko ciuchy. Serio mam ich za dużo. Niech się urodzi dziewczynka, och odziedziczy
    Chodzimy z Malikiem i szukamy ubranek. To dopiero pierwsza tura. Uśmiech nie schodzi mi z buzi. Może i dla tego że kupujemy ubranka dla naszego dziecka może i dlatego że to wszystko jest takie małe i słitaśne. Co chwilę któreś z nas mówi "oooo" lub "awww'. Paparazzi robią nam zdjęcia i myślą że tego nie widzimy. Bo "nie widzimy".
-Patrz jakie to słodkie- powiedział Zayn. Pokazał mi małe conversy. Zrobiłam słodką minkę i wzięłam drugiego-Bierzemy-powiedział i wziął jedno pudełko. Małe białe trampki wylądowały w koszyku. Nasz koszyk był już w połowie zapełniony. Kupiliśmy ubranka uniwersalne. Takie typowo dla dziewczynki lub chłopca kupi się za dwa miesiące.
-Chodźmy już do kasy-powiedziałam
-I ty to mówisz-zaśmiał się
-Nie przyzwyczajaj się -wystawiłam mu język


*Harry*
Kolejne dni w szpitalu minęły szybko za zasługą Mavis. Nie kłamała mówiąc że znowu się w niej zakocham. Może i moje uczucie nie jest pewne i można go porównać do zauroczenia ale co tam. Powoli na pewno to uczucie się we mnie odradza. Nie żałuję. Jedyne czego żałuję to że straciłem pamięć i jej nie pamiętam. Może nie do końca jej a mojego uczucia. Ale ono wraca.
Dziś chłopaki zabierają mnie do domu. Sam mogę ale jak chcą to spoko, nie zaprzeczam. Mogę też po Mavis zadzwonić ale chłopaki mówią że zrobimy jej niespodziankę poza tym dziś ma przesłuchanie do jakiegoś serialu. No to zaczynam oglądać te wylewy. Tak zrobię to dla niej. Och, Haroldzie co za poświęcenie.
-Masz wszystko?-po raz setny pytał Liam
-Tak!-powiedzieliśmy mu całą czwórką
-To dobrze. Chyba możemy iść-powiedział i jeszcze raz rozejrzał się po sali. Pożegnałem się z personelem. Fajnie zamiast "wróć do zdrowia", "powodzenia w karierze". To co mi powiedzieli? "Pozdrów Mavis"?! Ha ha nie przekaże jej tego i nigdy się nie dowie że ją pozdrowiliście.
-Och ty szaleńcu!-zaśmiałem się w myślach
Stanęłam w holu tak dobrze znanego mi mieszkania a zarazem obcego. Ciekawe czy ta wredna babka z góry nadal tam mieszka? Pewnie nie. Zapewne już kopnęła w kalendarz. Bez urazy.
Wjechaliśmy windą. Mieszkanie jak to ono nic się nie zmieniło.
Może poza moim pokojem i zdjęciami wiszącymi w domu. W moim pokoju stało teraz osiem ramek. Mogę się założyć że były 3 i jedna pusta. Na jednym ja z chłopakami na drugim z rodziną. Reszta fotek to zdjęcia z Mavis. Uśmiechnąłem się ciepło na jej wspomnienie. Wyglądaliśmy na szczęśliwych i taki jestem. Jestem przy niej szczęśliwy. A ta dziwna dziura znika gdy jest przymnie. To ona jest częścią której we mnie brakowało. Ona jest moim życiem. Wiem że mojego uczucia jak na razie nie można porównać do jej ale nie długo będzie można. W przypominaniu jestem na etapie trasy koncertowej. Przypomniało mi się jak zaczęliśmy chodzić. Trochę popapranie wyszło ale ważne że wyszło.



Chwyciłem jedną ramkę i usiadłem na łóżku wpatrując się w nie. Uśmiechnąłem się lecz naraz zachciało mi się płakać że nie pamiętam. W pewnym sensie czułem się bezradnie. Nie mogłem nic na to poradzić pomimo że tak bardzo chciałem. Pozbierałem się i wyszedłem z pokoju a raczej pokuśtykałem. W salonie siedział Zayn i Hayley. Zdarzyłem poznać ja trochę lepiej no i mam kilka wspomnień.
-Gdzie idziesz?-zapytała Liam
-Do Mavis-powiedziałem
-Drzwi obok!-poinformował mnie Niall
-Pamiętam- powiedziałem ironicznie
-Dobra dobra idź już-pogonił mnie. Przewróciłem oczami i wyszedłem. Zapukałem w drzwi obok.
-Otwarte!-usłyszałem tan radosny głosik. Nacisnąłem za klamkę i wszedłem do środka.
W mieszkaniu było pełno pudeł jak gdyby ktoś się wyprowadzał
-Wyprowadzasz się?-zapytałem przestraszony. Dziewczyna stała do mnie tyłem i przeglądała jakieś książki. Na dźwięk mojego głosu odwróciła się. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się promiennie.
W ciągu kilku sekund rzuciła książkę za siebie i podbiegła do mnie, rzucając mi się na szyję.
Nie czekałem na nic, mocno ją obiąłem przyciągając bliżej siebie.
-Ammm...Przepraszam nie powinnam-zmieszała się i odsunęła się ode mnie cała czerwona. Pokręciłem głową z dezaprobatą i przytuliłem się do niej z powrotem. Uwielbiam jej ciepło. Czułem stado motyli w brzuchu. Niczego mi więcej nie było trzeba tylko ona. Mam wszystko.
-Przypomniało mi się-szepnąłem jej tajemniczo
-Co ci się przypomniało?!-krzyknęła podekscytowana
-To-powiedziałem i dwoma palcami podniosłem jej podbródek i lekko musnąłem jej wargi. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek a moje ręce powędrowały na jej talię. Była to tak magiczna chwila jakiej na filmach nie znajdziecie. Było to coś niezwykłego a zarazem tak prostego.
-Nawet nie wiesz ile na to czekałam-usłyszałem jej cichy głos. Uśmiechnąłem się do niej i ponowne musnąłem jej wargi.
-Nie odpowiedziałaś mi?-powiedziałem nie wypuszczając jej z objęć
-Na co?
-Wyprowadzasz się?-ponowiłem
-Nie jeszcze nie. To Hayley-powiedziała
-A ty miałaś się też wyprowadzać?-podniosłem brew a ona się zaśmiała-Dalej cię to rozśmiesza-powiedziałem z trumfem
-Tak-pokiwała głową- I tak miałam się wyprowadzać ale....chcę być blisko ciebie-usłyszałem jej cichy głos. Przytuliłem ją mocno do siebie zamykając w niedźwiedzim uścisku.
-Brakowało mi tego-powiedziała, bardziej do siebie niż do mnie. Bynajmniej nie oczekiwała na to odpowiedzi.
-Nie wiem jak mam cię przeprosić za to zerwanie-powiedziałem smutno
-Przecież nawet tego nie pamiętasz-przypomniała mi
-Ale wiem że zachowałem się okropnie-przyznałem
-Ale nic nie szkodzi-powiedziała odwracając wzrok. Nie wiem ale coś mi mówiło że kłamie
-Wiem że cię to boli. Sam nie potrafię sobie wyobrazić jak mogłem się tak zachować.
-Już dobrze-powiedziała mało przekonywująco
-Nie nie jest dobrze-powiedziałem i ukląkłem i złapałem jej rękę-Mavis, błagam o wybaczenie. Może i nic nie pamiętam ale to i tak mnie nie usprawiedliwia. Chciałbym cię jak najmocniej przeprosić i błagać o kolejną szansę-powiedziałem wyuczoną formułkę. Tak miałem ułożony potok słów, nie chciałem się zaciąć.
-Jak to szansę?-zdziwiła się. Wstałem
-Mavis-popatrzyłem jej w oczy-Chciałabyś być moją dziewczyną....znowu.......




______________________________________________________________________
JUŻ 49 ?! SZYBKO ZLECIAŁO
JAK MYŚLICIE HARRY I MAVIS POWINNI SIĘ ZEJŚĆ
MAM NADZIEJĘ ŻE CO DO TEGO ZERWANIA I BŁAGANIA TO STANĘŁAM W POŁOWIE WASZYCH ZDAŃ I MAM NADZIEJĘ ŻE NIKT SIĘ NIE ROZCAZROWAŁ
KOMENTUJCIE KOCHANI <3


niedziela, 26 maja 2013

48

*Mavis*
Cały dzień przepłakałam w domu. Nigdzie nie wyszłam z nikim nie rozmawiałam. Cierpiałam...w ciszy.
        Rankiem pierwszą myślą jaka mnie nawiedziła był szpital. Szpital a w nim Harry. Nie pamiętający mnie Harry. No to jak idę mu przypomnieć! Skoro to podobno amnezja krótkotrwała to może mu się coś przypomni. A tera idę do szpitala po udawać szczęśliwą. "Na ustach uśmiech a w sercu ból to jedna z najtrudniejszych ról". Ubrałam się i wyszłam z domu. Wzięłam taksówkę i podjechałam pod szpital. Przed wejściem przetarłam okulary o rąbek bluzki i nałożyłam na nos. Wzięłam głęboki wdech i powoli go wypuściłam. Przecisnęłam się przez automatyczne drzwi i włączyłam windę. Wjechałam na piętro i powoli tiptopkami szłam przed siebie. Bawiłam się nerwowo palcami. Stanęłam przed salą. Delikatnie zapukałam. Nie usłyszawszy odpowiedzi wychyliłam głowę. Nikogo nie było.
-Na zajęciach jest-usłyszałam głos Melody zza swoich pleców
-Dzięki-uśmiechnęłam się
-Poczekaj w środku zaraz wróci-uśmiechnęła się i zniknęła w drzwiach. Z westchnieniem weszłam do sali. Zajęłam swoje ulubione miejsce na parapecie. Barwiłam się nerwowo czarną bransoletkę która od niego dostałam. Moja głowa była pełna scenariuszy ale tak naprawdę nie wiedziałam jak się zachować i co powiedzieć gdy wejdzie. Usłyszałam skrzypienie drzwi i zobaczyłam go. Cały i zdrowy a co najważniejsze żywy. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję i wyściskać ale w ostatnim momencie się powstrzymałam. Spojrzałam na niego ten sam a jednak taki inny.
-Hej-powiedziałam z lekką chrypą
-Cześć. To ty-wskazał na mnie-Śniłaś mi się-uśmiechnął się
-Już to od ciebie słyszałam-powiedziałam
-No tak. Żeby się upewnić Mavis Jones?-zapytała. A ja pokiwałam głową na tak-Słuchaj wiem, że ze sobą byliśmy...-zaczął
-Tak wiem nie jesteśmy już-powiedziałam smutno i spuściłam głowę
-Przykro mi ale po przypominało mi się troszkę i bardzo cię polubiłem- uśmiechnął się, jak by to miało mi pomóc. A poza tym to TY MNIE KOCHAŁEŚ!-krzyczała moja podświadomość
-Zrobimy to jeszcze raz-powiedziałam i odważyłam się spojrzeć na niego
-Co?-zapytał i usiadł obok mnie
-Zakochasz się we mnie od nowa- powiedziałam patrząc mu w oczy
-Możemy spróbować-uśmiechnął się a mi serce stopiło i spłynęło jak wosk po świecy-Znasz jakąś Lucy?-zapytał
-Chodzi ci o tą dziwkę co z burdelu uciekła?-zapytałam z uśmiechem
-Nie wiem-skrzywił się
-A co chciała?-zapytałam
-Coś tam mówiła że musimy być razem że ją kocham a ona mnie coś o jakiejś imprezie-zaczął mieszać. Byłam pewna że ta dziwka przez którą ze mną zerwał.
-Przyszła tu-zapytałam
-Tak wczoraj pod wieczór-wyjaśnił i spojrzał na drzwi
-Nie wież jej w nic. To zwykła dziwka-wyjęłam telefon i pokazałam mu tego smsa z zerwaniem
-Ale ze mnie dupek- skomentował
-Nie zaprzeczam-zaśmiałam się nerwowo
-Przepraszam-powiedział-Wiem że to w sumie nic nie da. Ale jak sobie przypomnę, a na pewno to się stanie. To ci wyjaśnię albo będę błagał o przebaczenie na kolanach-zaśmiał się
-Chciałabym to zobaczyć-powiedziałam
-I zobaczysz bo do dla ciebie będę pełzał-powiedział. Poczułam takie przyjemne ciepło w sercu. Te którego od tak dawna nie czułam. Poczułam się tak jak dawniej. Niczego mi nie brakowało. Może poza powtórną świadomością że jest mój.
-Więc Louis serio ukradł ten posąg?-zapytał Harry płacząc ze śmiechu. Sama pokiwałam głową zakrywając usta dłonią by nie wybuchnąć  głośnym rechotem.-On jest nie normalny- skomentował. Chwila ciszy i znowu głośny śmiech. Siedziałam u niego już dwie godziny. Nie nudziło nam się i nie było pomiędzy nami też niezręcznej ciszy.
-To kiedy cię wypisują?-zapytałam
-Jak będzie w porządku to za dwa dni-powiedział. Przytaknęłam głową- A właściwie to czemu mówią ci Styles?-zapytał. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam
-Kiedyś Louis wbił se nóż-zaczęłam-Pamiętasz?-dodałam
-Tak bawili się w dżedaj-powiedział
-Odejdę od tematu-poinformowałam-Ile pamiętasz?-zaciekawiłam się
-Do momentu sztuki-uśmiechnął się
-Ale całą czy jak?
-Wystawienia  nie ale niektóre próby-wyjaśnił. Uśmiechnęłam się przecież na tych próbach się w sobie zakochaliśmy. Tak Mavis punktujesz! W takim tempie to znowu będę go miała.
-A opowiedzieć ci?-zapytałam
-Tak ale potem najpierw Lou-przypomniał
-No tak. Pojechaliśmy do szpitala. On był pod narkozą i miał się wybudzić za kilka godzin. Z nudów rysowałam ci po ręce. Goniłeś mnie a ja głośno piszczałam-zaśmialiśmy się-Przyszła pielęgniarka i oznajmiła że już cisza i czas odwiedzin się skończył. Wymyśliłam że miałam wypadek i mam amnezję a ty jesteś moim mężem bo tylko najbliższa rodzina mogła zostawać. Potem do sali Lou przyszła ta sama pielęgniarka i do nas że chyba sale pomyliliśmy-zaśmiałam się-Ja powiedziałam że mam amnezję i zapomniałam jak się czyta. A że ciebie w szkole nie uczyli-powiedziałam i zrobiłam pauzę na chichot
-To do jakiej ja szkoły chodziłem-pokazał cudzysłów w powietrzu
-Jesteś z Afryki. Ona że na Afrykańczyka nie wyglądasz. Ty do niej że w tym szpitalu jest jakiś rasizm. Ta z poker face stoi a my z dumą wyszliśmy-zaczęliśmy się śmiać oboje
-Teraz też możesz zostać, jako moja żona-poruszał brwiami
-No tak no tak no tak-pokiwałam głową
-Masz bransoletkę-powiedział i wziął w palce czarną ozdobę
-Dałeś mi-powiedziałam
-To na pewno-przyznał-A ta druga? Data urodzin?
-Nie od tego dnia byliśmy razem. Też od ciebie-uśmiechnęłam się i poprawiłam łańcuszek
-Dwa lata-mruknął
-Przypomnisz sobie-powiedziałam pocieszająco-Musisz-rzekłam niemal błagalnie
-Dlaczego ze wszystkich rzeczy musiałem zapomnieć ciebie-jęknął
-Też się zastanawiam
-No to opowiadaj o przedstawieniu-zachęcił
-Nie wolisz go obejrzeć?-zapytałam
-To jest nagrane?!-zdziwił się
-O takkkkk-zaśmiałam się. Włączyłam laptopa chłopaka i weszłam w pliki
-O znasz hasło-zauważył
-Co zapomniało się-zadrwiłam
-Jakie jest?
-kochammavis12345-wzruszyłam ramionami
-Orginalne- stwierdził
-Bardzo-podsumowałam-Ja mam podobne-przyznałam
-Jakie?-zaciekawił się
-kochamharrego12345-powiedziałam szukając pliku
-Pokaż tapetę-poprosił. Zamknęłam pliki i odsłoniłam ekran

-Śliczne to zdjęcie-zauważył
-Dlatego jest na tapecie słynnego Harrego Edwarda
 Stylesa-zacytowałam go choć on nie zdawał sobie z tego sprawy
-Brzmi to jak moje
słowa-powiedział
-Bo to są twoje słowa-przyznałam
-Wiedziałem-powiedział przeciągając każdą literę
-Ktoś wątpi-powiedziałam
i włączyłam nagranie
 z przedstawienia
Przenieśliśmy się na łóżko aż cud
że się oboje zmieściliśmy.
Oparłam się o poduszkę i po raz setny oglądałam nasze popisy.
-Jestem genialny- skomentował chłopak na sam koniec
-Nie tak jak ja-zaczęłam kłótnię
-Nie ja jestem genialniejszy-powiedział
-To ja zagrałam w filmie-powiedziałam wystawiając mu język
-Ja też-powiedział
-Ale ja w prawdziwym-ciągnęłam dalej
-No a ja to co?!
-Dobra ale ja i tak jestem lepsza-zakończyłam kłótnię? NIE!

____________________________________________________________________
POZDROWIENIA ZNAD MORZA. COŚ MAŁO KOMENTUJECIE
NIE KOCHACIE MNIE?
DOBRA BUZIAKI :*
JAK MYŚLICIE JAK TO SIE SKOŃCZY? MARRY BACK?

CZYTASZ=KOMENTARZ

piątek, 24 maja 2013

47

*Trzy tygodnie później Harry*

Od dłuższego czasu czuje się jakbym utkwił w jakimś równoległym świecie. Słyszę głosy, dźwięki, czuję jakiś dotyk. Lecz nie widzę i nie mogę się ruszyć. Ostatnie co pamiętam to to jak po całym dniu wywiadów legliśmy z chłopakami na kanapę, usłyszeliśmy jakąś głośną muzykę i postanowiliśmy tam pójść. To tyle. Właściwie to co ja tak właściwie robię.
Często słyszę głos mamy, siostry, chłopaków, kobiecy i.....anielski? Głos cudny sprawiający że rozpływam się od środka. Nie wiem kto to ale lubię jej słuchać. Zwraca się do mnie kochanie, skarbie co jej chodzi? Nie raz słyszałem płacz i krzyki typu "Nie zostawię go idźcie sami!" "Zostaję!" "Kochanie obudź się tęsknie!". Zbierałem informację i analizowałem je. Wygląda na to że jestem w śpiączce, leże w szpitalu i ktoś ciągle trzyma mnie za rękę i obdarowuje ją pocałunkami. Nie powiem to przyjemne. ''Ale co się ze mną do kurwy nędzy stało?!"
Powoli wzbierałem w sobie siły. Słyszałem i rozumiałem więcej.
-Mała wywiad-koś oznajmił
-Już 13-zdziwienie-No tak dziękuje-usłyszałem westchnienie
-Spokojnie nie ucieknie-zaśmiał się kobiecy głos
-No tak. Ale chcę być jak się obudzi-kolejne westchnienie. Po chwili szuranie krzesła i oddalające się kroki- Kocham Cię-usłyszałem i poczułem ciepło na policzku. Po chwili już tylko cisza. Zbierałem się w sobie do jakiego kol wiek ruchu. W sali zrobiło się głośno. No tak chłopaki postanowili mnie odwiedzić.
     Udało się. Leniwie otworzyłem oczy. Momentalnie oślepiły mnie blado niebieskie ściany pomieszczenia. Przymrużyłem lewe oko a prawe całkiem zamknąłem. Po kilku sekundach moje oczy przyzwyczaiły się do jaskrawego oświetlenia, które z czasem traciło na sile. Zamrugałem wielokrotnie. Kiedy już mój wzrok był w pełni "sprawny" ujrzałem czwórkę ślepiów wgapionych we mnie. Wytarłem śpiochy prawą (bardzo zesztywniałą) ręką. Chłopaki patrzyli na mnie w milczeniu. Odchrząknąłem.
-Hej?-powiedziałem niepewnie
-TY ŻYJESZ!-przytulił mnie radosny Lou.
-Idę po lekarza-oznajmił Liam. Tylko gdzie Zayn i ta dziewczyna o anielskim głosie?
Nie chcąc przerywać euforii Louisa nie odzywałem się.
Do sali wszedł lekarz. Mężczyzna z siwą bródką i okrągłymi okularami na nosie.
-Widzę, że Pan się obudził-powiedział informacyjnie. Bo przecież nikt nie zauważył?!-Zrobimy panu kilka badań-Próbowałem się podnieść ale powstrzymał mnie ból pleców-Nie podnoś się!-nakazał mężczyzna-Masz obity kręgosłup-wyjaśnił-Gdzie Mavis?-zapytał chłopaków a mi na dźwięk tego imienia serce przyśpieszyło. Chłopaki się przerazili a lekarz gorzko zaśmiał.
-Pamiętasz coś z tej imprezy-zaśmiał się Niall
-Jakiej imprezy? O czym wy mówicie? I kto to ta Mavis?-zapytałem zdezorientowany
-Nie pamiętasz?-zdziwił się Liam
-Który mamy rok?-zapytał facet ignorując przyjaciela
-2011-popatrzyłem na nich jak na idiotów
-Amnezja?-zdziwił się Louis
-Możliwe-zamyślił się mężczyzna-Co pamiętasz?-zwrócił się do mnie
-Siedzieliśmy z chłopakami w salonie a nagle z mieszkania obok ktoś puścił głośną muzykę...
-O KURWA!-wrzasnął Horan
-Panie Horan-skarcił go lekarz
-Przepraszam ale on JEJ nie pamięta!-wymachiwał rękami
-Kogo?! Oświecicie mnie?-poprosiłem
-Mavis Jones twojej dziewczyny od 2 lat!!!- krzykną Liam
-Ala ja nic nie pamiętam-załamałem się. Nigdy nie byłem z dziewczyną dłużej niż trzy miesiące a tu 2 LATA?!
-One skakały na kanapach tak?-zapytałem. W głowie pokazał mi się obraz dwóch dziewczyn grających na gitarach. Nie widziałem twarzy a miejsce mi nic nie mówiło.
-Pamiętasz?-uśmiechnął się Louis
-Możliwe że to chwilowy zanik pamięci-lekarz przejrzał jakieś kartki
-Czyli jest szansa że wróci mu pamięć?-rozweselił się Niall
-Nadzieja jest zawsze-odpowiedział.
Doktor zrobił mi kilka badań, sprawdzających wzrok i słuch. Zakazał mi wstawania ze względu na plecy.
-Wygląda na to że jest w miarę dobrze. No to panowie poprzypominać koledze. Jutro zaczniemy rehabilitacje-potarł dłoń o dłoń i wyszedł.
-Jak dobrze że się wybudziłeś-uradował się Niall
-Też się cieszę-odpowiedziałem mniej entuzjastycznie-Gdzie Zayn?
-Pakują się z Hayley-powiedział krótko Liam chyba nie zdawał sobie sprawy z tego że nic nie pamiętam
-A tak bardziej zrozumiale-przeczesałem ręką włosy.
-Hayley Malik. Jego dziewczyna w piątym miesiącu ciąży. Pakują się bo się przeprowadzają-oświecił mnie wszechmogący Tomilison
-Łał-tylko tyle udało mi się wydusić. Człowiek nie pamięta dwóch lat a tu takie rzeczy go omijają -No kto by pomyślał-zaśmiałem się z moich sarkastycznych myśli
-Louis-powiedział Liam odwracając się do bruneta-Ty mówisz o ty Mavis-oświadczył
-Nie!-pisnął- Czemu ja!-oburzył się-Niech Zayn powie
-Czemu on-wtrącił się Niall
-Bo go nie zabije-powiedział jak do małych dzieci
-Czemu?-dalej nie łapał Horan
-Ze względu na Hayley-wyjaśnił. Każdy odwrócił się do mnie. Uznałem to za koniec ich konfrontacji
Chłopaki odpowiadali mi o sukcesach One Directon a mi coś świtało. Oby lekarz miał rację i że to tylko chwilowa amnezja. Louis jakieś pięć razy próbował się do kogoś dodzwonić ale z marnym skutkiem. Niall napadł na szpitalną stołówkę. Liam opowiadał mi ze szczegółami swoje rozstanie z Danielle, o mało co nie rycząc przy tym. Niby czułem się dobrze a jednak czegoś mi brakowało. Jakiejś części mnie. Czegoś ważnego. Czegoś bez czego nie mogłem żyć, nie miałem szans na przetrwanie.
-Powiedzcie coś o tej Mavis- Mavis. Imię piękne i wyjątkowe. Takie znajome i bliskie.


_______________________________________________________________________
No i mamy kolejny jeszcze się nie spotkali :D
Jak już wcześniej wspominałam jutro z rana jadę na wycieczkę na 10 dni. Z tego względu rozdziały będą co 4 dni
KOMENTUJCIE SKARBY!!!!
<3

środa, 22 maja 2013

46

*Mavis*
Trzy tygodnie. Całe trzy tygodnie żadnego znaku życia. Żadnego ruchu, zero reakcji. Siedzę codziennie wszyscy siłą próbowali mnie zanieść do domu, ale ja nie mam najmniejszej ochoty i zamiaru się z tond ruszać. Nie uda im się mnie ruszyć poza tym mam po swojej stronie cały personel. Ma się ten urok osobisty. Przez ostatnie dni nie płakałam. Nie potrafiłam mój organizm wydzielił z siebie cały płyn. Melody (pielęgniarka) mówi że to nie możliwe ale ja wiem swoje.
Niestety dziś muszę go opuścić. Mam wywiad.
-Wiesz muszę iść. Mam kolejny wywiad. No tak już wrócili z New Yourk. Nawet nie oglądałam ich. W ogóle nie wiem co się dzieje w show biznesie. Pewnie cały świat ryczy ze mną. Gdyż ich idol leży w śpiączce. Tak można powiedzieć że zwariowałam. No cóż, nawet nie wiesz jak mi się nie chce tam iść. O boże będę umalowana po raz pierwszy od czterech tygodni, wow. Pewnie będą o cb pytać. No i co ja mam im powiedzieć. Podobno William z nimi gadał, że wytwórnią. Załatwił jakiś teleturniej zamiast wywiadu. Kto wie może się nie popłaczę. Zaraz zaraz przecież ja jestem genialną aktorką-strzepnęłam z ramienia niewidzialny pyłek.
-Mała wywiad-powiedziała pielęgniarka.
-Już 13-spojrzałam na zegarek na ręce-No tak dziękuje-westchnęłam
-Spokojnie nie ucieknie-zaśmiała się pielęgniarka
-No tak. Ale chcę być jak się wybudzi-znowu głęboko westchnęłam. Wstałam z krzesła-Kocham Cię-powiedziałam do śpiącego anioła i pocałowałam go w policzek. Wzięłam torbę i wyszłam z sali. Pomachałam dzieciakom stojących na korytarzu. Pożegnałam się z pielęgniarkami i wyszłam na zewnątrz.
Oślepił mnie blask fleszy. No tak szok żyję. Od tylu tygodni wreszcie wyszłam ze szpitala. Nie odpowiedziałam na żadne pytania kierowane w moją stronę. Wsiadłam do małej lśniącej taksówki.
O dziwo nie rozmawiałam z kierowcą. Pogrążyłam się w myślach. Co mogę powiedzieć a co zachować dla siebie, jak się zachować. Będę grać, udawać że się trzymam. Jak mi się uda to chcę Nobla.
Zajechałam pod studio. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam. Pod budynkiem mały szum. Budynek jest bardzo strzeżony. Pokazałam przepustkę i weszłam do budynku.


-W dzisiejszym odcinku gościmy po dłuższej nieobecności Mavis Jones!-na sali rozległy się brawa a ja w mojej króliczej sukiencę zeszłam po schodach.
-No witam witam-zaśmiała się prowadząca
-Cześć-uśmiechnęłam się
-Mavis jest naszym dzisiejszym specjalnym gościem.
      Nie powiem podobał mi się taki wywiad. O nic nie pytali niczego nie chcieli wiedzieć. Idealnie.
Włączyłam telefon cztery nieodebrane połączenia od Louisa. Louis? Czego on ode mnie chce.
Postanowiłam oddzwonić
-Halo?-odebrał miał taki radosny głosik
-No dzwoniłeś?-zapytałam
-Harry się obudził-oznajmił. Dwu minutowy loding i zaczęłam głośno krzyczeć.
-Za raz będę!-krzyknęłam
-Ale Mavis- chciał mi coś powiedzieć ale się rozłączyłam. Nie czekałam na nic pobiegłam do szpitala. Zajęło by mi to krócej ale zatrzymało mnie kilka fanów. Doleciałam cała zmachana do szpitala. Wbiegłam na piętro i stanęłam przed salą.
-Mavis?-usłyszałam Louisa
-No-zapytałam zniecierpliwiona
-On ma amnezję-powstrzymał mnie przed wejściem
-Jak to amnezję-stanęłam jak wryta
-Normalnie, nie pamięta ostatnich dwóch lat-wyjaśnił
-Dwóch...lat...BOŻE ON MNIE NIE PAMIĘTA!!!!!!-krzyknęłam i zaczęłam płakać. W dupie miałam to jak wyglądam. Chuj że to biała sukienka. Wyrywałam się z ramion chłopaka. Ledwo co go odzyskałam, a on mnie nie pamięta. Dlaczego ja?! Dlaczego to mi się przytrafiło?! I co ja mam teraz zrobić?! Poddałam się i pozwoliłam Louisowi mnie obejmować. Łkałam jak małe dziecko. A przecież powinnam się cieszyć. Wybudził się znowu jest w śród nas. A jednak tak jakby go nie było
-I co ja mam teraz zrobić?-zapytałam bezradna
-Przypomni sobie. Dużo na to wskazuje. Pamięta dzień w którym się poznaliście.
-Chociaż tyle. Jeszcze tylko ponad 2 lata-rzuciłam sarkastycznie przez łzy
-Tętno mu przyśpiesza jak ktoś wymówi twoje imię. Przypomni mu się zobaczysz-pocieszał mnie
-Kiedy się wybudził?-zapytałam
-Chwile po tym jak wyszłaś-wyjaśnił
-Ja to mam szczęście-załamałam się
-Mówiliście mu coś o mnie?-zapytałam
-Tylko tyle że byliście ze sobą-powiedział drapiąc się po karku
-Ja go kocham a on nawet mnie nie pamięta!-zapłakałam
-Mavis?- usłyszałam głos pełen żalu i współczucia
-Anne- popatrzyłam na kobietę przez taflę łez. Kobieta przytuliła mnie i opiekuńczo głaskała moje włosy. Szeptała do ucha pocieszające słowa. Tak bardzo chciałam wierzyć w to co mówi. Ale to nie było takie proste.
-Ja już pójdę. Zabiorę swoje rzeczy z domu chłopaków i pomogę się pakować Malikom-wytarłam chusteczką rozmazany makijaż
-Nie porozmawiasz z nim?-zapytała zaniepokojona
-Nie dzisiaj nie mam siły, za dużo tego-mieszałam się- Jutro, może przyjdę potem-jąkałam się-Pójdę już pozdrów Gemme -pomachałam jej i ruszyłam do wyjścia
Powoli szłam do domu. Specjalnie wybrałam się starą, opuszczoną uliczkę. Chciałam pomyśleć. No fakt mogłam w domu ale na ulicy nie zacznę płakać.
Dotarłam do budynku, wjechałam windą i weszłam do mieszkania. Zastałam w nim Zayna i Hayley pakujących jej ciuchy do kartonów. Nie wytrzymałam. Oparłam się o drzwi i rozpłakałam się.
-Mavis co się stało?-zapytała zmartwiona ciężarna
-Harry się obudził-wychrypiałam
-To cudownie czemu płaczesz?-zdziwiła się z uśmiechem. Wyglądali na zaskoczonych no tak pewnie nikt im nie powiedział
-On mnie nie pamięta-wydusiłam po chwili
-Jak to nie pamięta?-nie ogarnął Zayn
-Nie pamięta ostatnich dwóch lat. Pamięta dzień w którym się poznaliśmy a w zasiądzie to połowę jego-popłakałam się
-Przypomni mu się-pocieszała mnie dziewczyna. Naszą ciszę przerwał mój telefon "Lou" czego znowu?
-Tak?-wytarłam łzy powiedziałam to naturalnym głosem. Aktorką to jestem genialną
-Harry ma amnezję tymczasową czy jakoś tak-powiedział na jednym wdechu
-Jak to?-zaciekawiłam się
-Przypomina mu się dużo szczegółów ale nie sklei jeszcze tego w całość
-Jest szansa że mu się przypomni wszystko?-zapytałam z błyskiem w oku
-Już to robi-powiedział uradowany
-Mogę jutro przyjść-zapytałam niepewnie
-Jasne, coś tam mówił o blond aniele-zaśmiał się
-Zamknij się-powiedziałam gniewnie ale coś mi do końca nie wyszło bo na mojej buzi pojawił się szeroki uśmiech
  Po zakończonej rozmowie pisnęłam z radości i ściskałam Hayley. Malik patrzył na nas jak na idiotki ale się nie odezwał. Szczerze ten brzuszek zaczął już zawadzać. W sumie piąty miesiąc niedługo poznają płeć i ZAKUPY!!!
Sama nie wiem po tych wiadomościach od Louisa poprawił mi się humor i odżyła we mnie nadzieja.
Poinformowałam Zayna o stanie Harrego. Chłopak rzucił krótkie cześć i wybiegł z mieszkania. Zaśmiałyśmy się z dziewczyną i zabrałyśmy się za pakowanie.
        Miałam nadzieję że Harremu przypomniał się te ostatnie dwa lata. Jak na razie nie pójdę do niego. Nie chcę, boję się. Boję się że go stracę. Boję się że powie mi że to koniec, że nie chce zaczynać od początku. Cholernie się boję. Mimo spokoju na zewnątrz w mojej głowie panowała burza myśli. Optymistyczna ja kłóciła się z pesymistyczną.
Zajęłam ręce pakowaniem ubrań. Nie rozmawiałyśmy, przyjaciółka doskonale wiedziała że potrzebuję ciszy. Włączyłyśmy muzykę i w podśpiewując składałyśmy ciuchy do kartonów.
       Zdecydowałam nie pójdę do niego. Przynajmniej na razie.


___________________________________________________________________
Witam witam! Mamy kolejny :D
Myślę że nie za nudny (tak macie mnie dowartościować w komentarzach :P)
No i co Harry się wybudził? Jak sądzicie co będzie dalej?
KOMENTUJCE <3
KOCHAM :***

wtorek, 21 maja 2013

45

*Mavis*
Pchnęłam szklane drzwi i ruszyłam na recepcję.
-Przepraszam gdzie leży Harry Styles-zapytałam z wymuszoną uprzejmością
-Kim pani jest?-zapytała wrednym głosem
-Mavis Styles-powiedziałam i w sumie w tym szpitalu nią byłam. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtego dnia :)
-Drugie piętro sala 76-brunkęła. Podziękowałam skinieniem głowy. Nie czekałam na windę pobiegłam schodami. Schudnę. Zdyszana wbiegłam na oddział.
-Mavis?-zdziwił się Liam
-Co z nim?-zignorowałam wcześniejsze pytanie.
-Poszli z chłopakami na jakąś impreze-tłumaczył mi Zayn-Nachlali się w trzy dupy i Harry wpadł pod samochód. Więcej to się od Louisa i Nialla dowiemy. O ile film im się nie urwał-wzruszył ramionami
-A gdzie oni są?-zapytałam rozglądając się
-W domu. Trzeźwieją-oświecił mnie Liam
-Z tego co ogarniam to wy dwaj nie poszliście?-zapytałam wskazując na chłopaków.
-Niet-pokiwali głowami
-Lekarze coś mówili?-zaciekawiłam się
-Wspominali coś o wstrząsie mózgu i kilku złamaniach-odpowiedział Liam a mi aż się nogi ugięły. Usiadłam na plastikowe krzesełko i zakryłam twarz w dłoniach. Poczułam opiekuńcze głaskanie po plecach. Mała rączka Hayley gładziła materiał mojej bluzy.
-A tak w ogóle to jak się tu znalazłaś-zaciekawił się Liam, tym razem postanowiłam mu odpowiedzieć
-Samolotem-odpowiedziałam jakby to było oczywiste
-Ale tak nagle przyjechałaś-nie ogarniał
-Dostałam od niego dziwnego smsa-ledwo przecisnęłam słowa przez gardło-Dzwoniłam nie odbiera, Louis tak samo. Zadzwoniłam do Hayley i powiedziała mi o wypadku. Po mimo wiadomości przyjechałam-wyjaśniłam a oczy mi się zaszkliły
-Acha-pokiwał głową
-Jakiej wiadomości!-zapytała cała trójka. Pociągnęłam nosem i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Przesunęłam palcem po ekranie i podałam go dziewczynie. Jej reakcja powiększone oczy i jęk "Boże". Podała telefon chłopakom i każdy przeczytał po czym telefon wrócił do mnie.
-Ja pierdole on musiał się nieźle nachlać-skomentował Liam
-Gdyby sam nie wpadł pod ten samochód to sam bym go tam wrzucił-zagroził Zayn. Uśmiechnęłam się lekko na jego wypowiedź-Niech się tarza na kolanach i błaga o wybaczenie-dodał
-Można do niego wejść?-zapytałam
-Nie. Nie pozwolili. Chwilę go operowali, oświadczyli że jest w śpiączce i nie możemy dziś do niego wejść.
-Raczej nie wygląda na to by miał się dziś wybudzić. Ale obiecali dzwonić jakby nas nie było-dodała Hayley
-Jedźmy do domu-zaproponował Liam. Malikowie stanęli na baczność i ruszyli w stronę wyjścia
-Mavis?-zapytała dziewczyna. Nie chciałam by się martwiła, stres podczas ciąży nie pomaga. Nie chcąc narażać przyjaciółki wzięłam torbę i ruszyłam do wyjścia


*Ranek w szpitalu Mavis*
Po nie przespanej nocy wymęczona siedziałam na szpitalnym korytarzu. Była dopiero 8, nie mogłam spać co na mnie jest to dziwne. Siedziałam na niebieskim krzesełku i czekałam na jakie kolwiek informacje. Podniosłam głowę gdy z pokoju Harrego wyszedł lekarz. Od razu wstałam
-Co z nim?-zapytałam połykając gulę w gardle
-W nocy nastąpił krwotok wewnętrzny. Udało nam się go całkowicie zlikwidować. Jednak pacjent jest dalej w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi-oznajmił a mi aż serce stanęło
-M...Mogę...Do...Niego wejść-wyjąkałam
-Tak proszę-wskazał ręką. Wzięłam torbę z siedzenia i weszłam wolnym krokiem do sali. Ściany były blado niebieskie, w pomieszczeniu znajdowało się dość obszerne łóżko z szerokim parapetem. Mała biała komoda, telewizor i duże białe łóżko, a na nim nie przytomny anioł. Na głowie miał zawiązany biały bandaż przesiąknięty w niektórych miejscach krwią. Lewa noga wyróżniała się spod okrycia pewnie w gipsie. Twarz blada i sina pod ozami i na polikach. Pomimo tych zadrapań i siniaków dalej był najprzystojniejszym mężczyzną na ziemi. Słone krople spłynęły mi po policzkach. Usiadłam na drewnianym krzesełku obok metalowego łóżka. Łzy zamazywały mi cały widok.
Z trudem odszukałam jego rękę i delikatnie ścisnęłam. Splotłam nasze palce i kciukami kreśliłam na wierzchu jego dłoni kręgi. Nic nie mówiłam nie potrafiłam. Za dużo tego wszystkiego.
Musiałam siedzieć tak bardzo długo bo z mojego transu wybudziły mnie głośne rozmowy wypełniające głuchą ciszę. Spojrzałam w tamtą stronę. Piątka moich przyjaciół. Każdy miał smutny wzrok pełen żalu i strachu. Obawiali się o swojego przyjaciela. Tak jak ja chcieli go mieć już z powrotem. Najgorsze w tych śpiączkach jest możliwość iż można się z nich już nie wybudzić.
ALE NIE HARRY ON JEST SILNY DA RADE!-powtarzała moja podświadomość
Wstałam i zostałam otoczona w niedźwiedzim uścisku przez Niall'a. Moczyłam mu koszulkę cicho szlochając. Chłopak głaskał mnie po głowie próbował uspokoić lecz sama dobrze wiedziałam że jest bliski płaczu, jak każdy. Odsunęłam się od chłopaka i lekko się uśmiechnęłam.
-A teraz tłumaczyć się coście wczoraj robili-zapytałam oskarżycielsko
-Sam chciałbym wiedzieć-mruknął Niall
-Film się urwał?-zapytałam kpiąco
-Nie całkiem..-przyznał Louis
-Ja pamiętam mniej-zastrzegł Niall
-Ciekawe czy ten coś będzie pamiętał-wtrącił Zayn
-Znając Harrego to będzie pamiętał naj mniej z was trzech-zaśmiał się Liam a z nim reszta.
-Lekarz coś mówił?-zapytał Louis. Ten to wyglądała strasznie pomijając kaca ślepy by zauważył że jest tą sprawą przejęty nie mniej ode mnie
-W nocy miał krwotok wewnętrzny, podobno już wszystko dobrze i lada chwila powinien się wybudzić-popatrzyłam na chłopaka z iskierkami miłości w oczach, uśmiechnęłam się blado w  jego stronę i znów przeniosłam wzrok na przyjaciół-Dzwoniłam do Anne już jadą-przerwałam ciszę. Chłopaki pokiwali głowami i podstawili krzesła obok łóżka chłopaka. No Louis woli miejsce na łóżku ale co tam. Stanęłam załamana przed Hayley, dziewczyna o nic nie pytała, nie pocieszała po prostu mnie przytuliła. Byłam jej wdzięczna za to że ze mną jest. Za to że nie wypytuje jak się czuję i że  nie obiecuje że będzie dobrze. Po prostu jest.
Anee, Robin Gemma, Des przyjechali jakieś pół godziny temu. Des rozmawia z lekarzem Anne płacze w ramię Robina a Germma patrzy nieobecnym wzrokiem w ścianę. Nikt nie wszedł do sali. Ja w dalszym ciągu siedziałam i trzymałam rękę chłopaka. Lekarz prosił by do niego mówić, podobno niektórzy pacjenci podczas śpiączki słyszą co się do nich mówi.
-Wiesz twoja rodzina przyjechała-tak dziwnie się tak mówi- Szczerze to dziwnie mi się tak samej do siebie gada-zaśmiałam się-Choć teraz mogę się wygadać. Bo zawsze jak zaczynałam mówić to każdy kazał mi się zamknąć. Tyko nie ty, tylko ty słuchałeś mojej gadaniny. Jesteś dziwny ale mówiłam ci to już. Proszę cię wróć. Ja tu zaraz zwariuję i będę leżeć obok ciebie.
-Mavis?-usłyszałam cichy głos
-Tak?-podniosłam głowę z pięknego chłopaka a na kobietę stojącą w drzwiach. Podniosłam swoje cztery litery z drewnianego krzesła i ruszyłam w stronę kobiety a ona w moim.
-Trzymaj się zobaczysz on się obudzi nie zostawiłby cię-pocieszała mnie. Nic nie odpowiedziałam po prostu się w nią wtuliłam

___________________________________________________
Może i zanudzam może i nie Komentujcie
Przypominam że w sobotę wyjeżdżam i rozdziały będą jak się postaram
co cztery dni :P
Kocham ♥♥♥
Zapraszam na bloga który piszę z koleżanką tam też komentować
http://fall-does-not-mean-losing.blogspot.com/

sobota, 18 maja 2013

44

*Mavis*
-Co się stało!?- zapytał już po raz kolejny, zdenerwowany moim brakiem odpowiedzi Conor. Ja w dalszym ciągu mu nie odpowiadałam. Wpychałam ciuchy do torby dławiąc się łzami. Chłopak złapał mnie za ramiona unie możliwiając mi jaką kolwiek prace rąk.
-Spokojnie. Powiesz mi?-powiedział łagodn głosem
-Harry miał wypadek i leży w szpitalu-wydusiłam wciągając gwałtownie powietrze.
-To mu się polepszy-rzekł obojętnie
-On w śpiączce leży!
-I ty masz zamiar tam do niego jechać?!-zapytał kpiąco
-Tak-powiedziałam stanowczo
-Mavis ten koleś z tobą zerwał?!-wrzasnął
-Znam Harrego. Mój Harry nigdy by się tak nie zachował-wyjaśniłam
-Sama widziałaś co napisał-wypomniał
-JA GO KOCHAM!!! NIE ZOSTAWIE GO!!! NAWET JEŻELI SMS BYŁ PRAWDĄ TO BĘDĘ WALCZYĆ!!!!- krzyczałam płacząc
-Ja Cię nie rozumiem. Jesteś cudowną dziewczyną, która może mieć każdego...A wybrałaś jego-wypowiedział z obrzydzeniem
-Tak i nie chcę nikogo innego-powiedziałam stanowczo i wrzuciłam kosmetyczkę do walizki. Conor już się nie odezwał. Widząc jak zapinam walizkę wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Pozostaje mi tylko powiedzenie o tym Williamowi. Nie idę go pytać o zgodę, idę mu to oświadczyć.
      Zapukałam w drzwi hotelowego pokoju mężczyzny.
-Mavis?-zapytał zdziwiony. No tak pewnie wyglądam strasznie. Rozmazany makijaż i czerwona twarz.
-Lece do Londynu-oświadczyłam
-Jak Conor ci coś zrobił to go zabiję
-Nie to nie on. Harry...-zaczęłam
-Mu dokopać?-zapytał zdziwiony
-Nie-pokręciłam głową-Miał wypadek. Leży w śpiączce-zapłakałam
-Boże-zakrył usta dłonią-Ale masz jutro wywiad
-Conor sobie poradzi. Ja jadę. Nie zostawię go-powiedziałam bardzo stanowczym głosem
-Nie. Nigdzie nie jedziesz jesteś w pracy!-zabraniał
-William ja i tak pojade. Zasz mnie
-Racja. Ale te wywiady w Londynie i okolicach to dajesz bez gadania-zastrzegł. Ze szczęścia przytuliłam go i szepnęłam "Dziękuje". Weszłam do pokoju. Zmyłam rozmazany makijaż i przebrałam się w dżinsowe spodenki, biały top i fioletową bluzę. Całoś dopełniały fioletowe vansy i wysoki kucyk. Założyłam okulary, wzięłam dużą torbę i wyszłam przed hotel. Masa paparazzi. Każdy robił zdjęcia i zadawał pytania. Nie odpowiedziałam na rzadno z tych zadanych. Nawet się nie uśmiechnęłam, nie potrafiłam.
Wsiadłam do taksówki.
Ledwo przecisnęłam się przez tłum zastawiający drzwi wejściowe. W dalszym ciągu ignorowałam paparazzi. Na szczęście jeszcze rzaden fan nie podszedł.
Stanęłam w kolejce po bilety.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc?-zapytała z uśmiechem pracownica
-Najbiższy lot do Londynu-powiedziałam bez emocji
-Następny lot jest za godzinę-poinformowała mnie
-Nie ma nic szybciej?-zapytałam z nadzieją
-Niestety-zrobiła kwaśną minę
-Dobrze-Kupiłam ten bilet na 18. Zadzwoniłam do Hayley
-Tak?-zapytała
-Będę za jakieś trzy godziny-poinformowałam ją
-Ok. Szpital na rogu 94
-Dzięki. Trzymaj się niedługo będę-rozłączyłam się

Usiadłam i skryłam twarz w dłnie.
-Przepraszam mogę autograf?-zapytał mnie 12-letni chłopiec
-Jasne-wysiliłam się na uśmiech. Chłopczyk podał mi notes z moimi wyklejankami z gazet. Wow nie wiedziałam że aż tyle tego. Podpisałam się na pierwszej stronie-Nie wiem czy chcesz zdjęcie bo wyglądam tak jak wyglądam-zaśmiałam się
-Chcę. I tak jesteś najładniejszą dziewczyną na świecie-powiedział rumieniąc się
-Dawaj aparat-chłopak podał swojegi iPhona. Strzeliłam nam słit focie z rąsi. Nie uśmiechnęłam się po prostu pocałowałam go w policzek.
-Dziękuje-wybełkotał i uciekł. Podeszło jeszcze pare osób. Poprawiło mi to humor i choć a chwilę zapomniałam o wypadku.
"Pasażerowie lotu 12 do Londynu proszeni na odprawę" oznajmił głos mieszający się z gwarem lotniskowym. Pomimo dość późnej godziny ludzi było sporo. Zarzuciłam torbę na łokieć i ruszyłam w stronę bramki.
Nie zaprzeczam był to najgorszy lot w moim życiu. Nie potrafiłam usiedzieć na miejscu. Nie mogłam skupić się na literach książki muzyka mnie rozpraszała i dołowała a rozmowa z staruszką obok nudziła. Większość lotu i tak przepłakałam. Bałam się. Cholernie się bałam.

Wysiadłam z taksówki i stanęłam przed drzwiami szpitala. Nie miałam zamiaru wcześniej zachodzić do domu. Chciałam od razu znaleść się przy nim.

___________________________________
JAK OBIECAŁAM KOLEJNY  KOCHANI DZIĘKUJE
ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE
WYBACZCIE BŁĘDY ALE PISZĘ Z TELEFONU :D
KOMENTUJCIE :**

43

*Heyley*
Mavis se pojechała na te swoje promowanie filmu a ja siedzę i ryczę. Wyzywają mnie, grożą pod domem stoją. Ja się na ulicę boje wyjść. To już trzeci miesiąc-kwiecień. Mavis wraca w czerwcu moim piątym. Aktualnie siedzę przed na blacie i wcinam lody ciasteczkowe.
-Kochanie?-usłyszałam donośny głos Zayna
-W kuchni!-odkrzyknęłam
Po chwili w pomieszczeniu pojawił się mulat z skruszoną miną.
-Nie męcz się tak-powiedział z oczami pełnymi troski i miłości
-Ale ja nie daje rady dlaczego one nie potrafią tego zaakceptować-wylałam z siebie całą złość-Przecież to i tak już nic nie da te całe hejtowanie. Ono nie sprawi że czas się cofnie. Nie sprawi że się go pozbędziemy, po moim trupie! Ja nie rozumiem chyba zależy im, twoim fankom na twoim szczęściu. Bo jesteś szczęśliwy tak?
-Jasne że jestem. Jak może być inaczej. Mam skarb, który da mi kolejny-powiedział i pocałował mnie w policzek
-Ja już nie wyobrażam sobie bez ciebie życia-powiedziałam do maleństwa 
-A ja bez was-położył rękę na moim brzuchu i skradł mi całusa-Nie możesz się tym tak przejmować-pocieszała mnie. To było takie słodkie że się martwił. Takie słodkie a zarazem i naturalne
-Dziewczyny które hejtują nie są prawdziwymi fankami. One zaakceptowały by moje decyzje-wtuliłam się w jego tors


*Mavis*
Za trzy tygodnie wracam do Londynu. Nie będzie to koniec wywiadów ale reszta odbędzie się w Londynie albo godzinę drogi od niego więc mogę zostać w domu. W sumie to muszę zacząć szukać nowego mieszkania. Nie chcę mieszkać sama w tym co mieszkam. Kupie sobie mniejsze. PO co mi takie wielkie. Poza tym z tego co słyszałam to Niall i Liam też się przeprowadzają do osobnych mieszkań. A Larry chyba zostaje we dwójkę.
Siedziałam w hotelowym pokoju i oglądałam Spongebob'a. Puk! Puk!
-Proszę!-odpowiedziałam. W drzwiach stanął Conor z opakowaniem lodów.
-Hej mogę?-zapytał
-Jeżeli masz zamiar prawić mi zdałnione komplementy to nie-powiedziałam na co on się zaśmiał
-Nie chce odbudować naszą relację-powiedział na co zrobiłam pytającą minę-Nie najlepiej się dogadujemy-wyjaśnił
-Ciekawe dlaczego?-zapytałam a każde moje słowo było przesiąknięte sarkazmem
-Może i to moja wina-powiedział z cwanym uśmieszkiem
-Może?-zapytałam z niedowierzeniem
-No dobra, moja wina. Ale zapomnijmy o ty co?-zaproponował
-Obiecaj że koniec z tymi komplementami-pokazałam cudzysłów w powietrzu-i podrywaniem mnie-zastrzegłam
-Obiecuje-powiedział z ręką na sercu
-Dobra siadaj-powiedziałam i z uśmiechem poklepałam miejsce obok siebie
Chłopak odwzajemnił uśmiech i usiadł obok. Ślepo gapiąc się w ekran telewizora jedliśmy truskawkowe lody. Po chwili nasza rozmowa bardziej się rozwinęła. Przyznam że nie spodziewałam się że poznam takiego Conora. Chciałam mu pokazać zdjęcia brzucha Hayley i nasze wspólne wygłupy, które miałam nagrane. Na wyświetlaczu pojawiła mi się nieodczytana wiadomość przysłana godzinę temu.
Od: Harruś
-Uśmiechnęłam się na wiadomość od niego. Gdybym od razu znała treść nie uśmiechałam bym się.
"Zrywam z tobą. Może i jestem nawalony ale wreszcie wolny idę się obmacywać z Lucy
Kocham "
Łzy zebrały się w moich czach. Nie odpowiedziałam na pytania od Conora z prośbą wytłumaczenia co się stało. Wybrałam jego numer i zadzwoniłam. Nic nie odbiera, zasięg jest ale nie odbiera. Rzuciłam telefon o ziemię i wybuchnęłam płaczem.
-Mavis co się dzieje?-zapytał chłopak
-Harry...on....zerwał ze mną!-powiedziałam jąkając się przez łzy
-Dupek!-jęknął-Ale tak przez sms'a-zdziwił się
-Napisał że idzie się pieprzyć z jakąś laską i że jest nawalony ale wolny- wyjaśniłam i wtuliłam twarz w poduszkę. Nie interesowało mnie to że rozmazał mi się makijaż i właśnie brudzę kremowy materiał.
-Skoro jest piany to założę się że nie wie co robi. Jak wytrzeźwieje to będzie cię na kolanach przepraszał-pocieszał mnie
-Możliwe-znałam Harrego kocha mnie i nigdy by tak nie napisał. Może ktoś mu zabrał telefon albo nie jest świadomy tego co robi. Może i Conor ma rację.
-Zadzwonię do Louisa-oświadczyłam. Podniosłam telefon z ziemi i wybrałam numer przyjaciela.
To samo co u Harego nie odbiera. Może są na jakiejś imprezie. HAYLEY! Przecież ona na pewno wie gdzie poszli. Pozatym na pewno nie jest z nim. Przez ciąże odpuszcza sobie wszelkie imprezy.
-Halo?-powiedziała zapłakanym głosem
-Hayley stało się coś?-zapytałam
-Harry...wypadek....śpiączka-łkała
-Jaki wypadek?!-przeraziłam się
-Mavis?-usłyszałam głos Zayna
-Zayn co się stało?!
-Chłopaki byli na imprezie upili się i Harry wpadł pod samochód. Leży w śpiączce-oświadczył głosem pełnym żalu jak i współczucia.
-Jade. Niedługo będę.-oświadczyłam. To nie było pytanie czy rozkaz. To było potwierdzone. Gówno mnie to obchodzi że mamy wywiad. Jadę i tyle. Jadę....Lecą. W dwie godziny powinnam dolecieć.


____________________________________________________________
NAGŁY ZWROT AKCJI GAT DEMYT!
DZIĘKUJE ZA KOMENTARZE NAWET NIE WIEDZIECIE JAK MI SIĘ MORDA CIESZY
NA ICH WIDOK. JEST SPRAWA DOBIJECIE DO 8 KOMÓW.
DOBRA TO NEXT ZA 8 KOMÓW
MAM NADZIJĘ ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBA
LOFFKI <3

czwartek, 16 maja 2013

42

*Mavis*
Szykowałam się na kolejny wywiad, słuchając paplaniny Hayley. Z tym domem to Zayn zachował się jak prawdziwy rycerz. Wiele razy obmyślałyśmy swoją przyszłość. Hayley zawsze opisywała ten dom. Szczerze, sama wątpiłam że w takim zamieszka.
-Skoro ty się wyprowadzasz. To ja też-oświadczyłam
-Kiedy?-zapytała obojętnie.
-No, nie wiem. Jak wy się wyprowadzicie-wzruszyłam ramionami
-To za jakieś trzy miesiące-przyznała
-Ja i tak za tydzień wyjeżdżam na trzy miesiące-powiedziałam
-No tak-przypomniało jej się. Walnęłam się z otwartej ręki w czoło.
-W bloku?-zapytała
-Myślę że tak. Po co mi duże mieszkanie, dzieci na razie nie planuje-powiedziałam za co oberwałam poduszką w głowę-Moja idealne fryzura-zaśmiałam się gdyż wcale mi się nie zniszczyła. Hayley pokręciła głową z rozczarowaniem. "Poprawiłam" mojego warkocza i popryskałam się słodką wonią perfum.
-Wyglądasz ślicznie-skomentowała dziewczyna
-No ja wiem-zaśmiałam się i przytuliłam dziewczynę-Nie denerwuj się tak tym wywiadem-powiedziałam widząc że coraz bardziej się trzęsie
-Jak mam się nie denerwować! Kiedy za chwilę cały świat się dowie że Zayn Malik będzie ojcem!-wykrzyknęła
-Już-zapytała czekając aż się uspokoi
-Tak-powiedziała bliska płaczu
-Ej no nie płacz-przytuliłam ją
-To te hormony-broniła się
-No już spokojnie co ma być to będzie. Ale wiadomo że nie jest to dobra wiadomość dla fanek-powiedziałam spokojnie
-Mam wyjebane- powtarzała pod nosem
-Co ty robisz?-zapytałam zdziwiona
-Powtarzam co mam robić-odpowiedziała
-Od kiedy przejmujesz się opinią innych?-zdziwiłam się. Hayley zawsze była osobą można rzec egoistyczną. Nie liczyła się z opinią na swój temat tą negatywną. Była sobą i nie zmieniała się dla innych.
-Może od kiedy zechce cię zabić pół ludzkości-powiedziała sarkastycznie
-Jak zabiją ciebie to i zabiją Zayna więc myślę że się powstrzymają.
-I tak się boję-trzymała się przy swoim
-Uwierz mi. To dziecko da mu więcej szczęścia niż cokolwiek innego- pocieszałam ją-Ale usuń twittera-poradziłam
-Ta ja mam twittera?-zdziwiła się (o.O)
-Dobra ja muszę lecieć-zgarnęłam okulary i wyszłam machając ciężarnej
Dalej nie mogę się przyzwyczaić do tego, że ludzie robią sobie ze mną zdjęcia. Zawsze o tym marzyłam ale nie sądziłam że to takie dziwne. Zagrałam w jednym filmie a już taki szum. Zrobiła sobie zdjęcia z grupką "fanów" i wsiadłam do czarnej klasycznej taksówki. Szybko dojechałam co zawdzięczam brakowi korków. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam. Podeszłam do ochrony przeciskając się przez tłum. Pokazałam wejściówkę i bez problemu przedostałam się przez metalową bramę. Zanim mogłam ruszyć na sale w której odbywał się wywiad musiałam przejść przez wykrywacz metali. Ochroniarz zaczął od góry. Sprzęt zapiszczał a ja ukazałam kremowe perełki na uszach. Kolejnym przystankiem była moja warga a dokładnie to kolczyk na niej. Dalej już nic nie pikało poza torebką. Ta przeszukajcie mnie bo trzymam w niej granat. Oddali mi moją własność i wskazali kierunek studia.
-Drugie od końca-powtarzałam w myślach aby nie zapomnieć. Buja zapamiętałam. Najfajniejsze było to że nikt nas (wliczam Conora) nie malował, ubierał i nakazywał jak się zachowywać. No może William trochę się rządzi ale co tam.
-Hej-przywitałam się machając do prowadzącej, Conora i Williama siedzących na zielonej kanapie w rogu małej sali.
-Cześć
-Witam
-Joł piękna-powiedział chłopak za co oberwał w ramię-Uuu agresywna lubię takie-poruszał brwiami za co oberwał w tył głowy
-Pięć minut!-obwieścił jak się domyślam kamerzysta.
-Mavis, jestem Alex Collin-podała mi rękę
-Mavis Jones-uścisnęłam ją
Chwyciłam telefon by go wyłączyć a tu sms. Mavis ty popularsie
Od: Heyley
"Powiedział"
Wiedziałam co to oznacza. Cały świat dowiedział się o ciąży. Ciężko westchnęłam i weszłam na plan.

~~~~
-A więc film trafi w tym tygodniu do kin?-zapytała retorycznie Alex
-Mh-przytaknęliśmy ruchem głowy i mruknięciem
-Już nie mogę się doczekać-zaśmiała się-Pytanie od widzów-ogłosiła-Czy macie romans?-zapytała podejrzliwie
-Tak/Nie-powiedzieliśmy z chłopakiem w tym samym czasie
-NIE!!!!-sprostowałam
-To tak czy nie?-zapytała zdezorientowana
-Nie-odpowiedziałam za nim chłopak otworzył usta
-No tak Mavis pozostaje wierna Harremu-oznajmiła w stronę kamery. Kiedy ogarnęłam że kamera nie pokazuje nas. Strzeliłam Conora poduszką w łeb.
-Ała?-zapytał. Przewróciłam oczami i odwróciłam od niego wzrok.
-Kolejne pytanie. Czy to prawda że Zayn będzie ojcem? Mavis?
-Jak sam powiedział-oznajmiłam krótko
-Hayley to twoja przyjaciółka
-Tak-nie chciałam ujawniać wiele informacji i tak było jej ciężko
-Z tego jak opisywałaś ją na tt wnioskuje iż jesteście zżyte-powiedziała
-Tak, jest dla mnie bliższa niż rodzice-oznajmiłam zgodnie z prawdą. Wszyscy to wiedzieli ani razu w życiu ojciec nie powiedział że mnie kocha, tak samo z mamą. A z Hayley jak to z BFF -Kocham Cię -Spierdalaj. Uśmiechnęłam się na wzmiankę o niej. Więcej pytań o dziewczynę nie było. To i nawet lepiej.


-Co to było?!-warknęłam do Conora gdy weszliśmy na korytarz
-O co ci chodzi?-zapytał udając niewiniątko
-O co mi chodzi! Mi?-zbulwersowałam się
-Wdech i wydech-polecił
-Słuchaj jeszcze raz powiesz gdzie kolwiek że jesteśmy razem to ci rozstrzelę łeb wiatrówką-wysyczałam
-Nie masz wiatrówki-powiedział pewny siebie
-Chcesz się przekonać jak nie mam-zapytałam na co mu mina zrzędła
-Nie dzięki-powiedział i pędem ruszył do wyjścia

poniedziałek, 13 maja 2013

41

*Hayley*
Jestem taka szczęśliwa. Może i to przez te wahania nastrojów może to i sprawka Zayna. Nie mam pojęcia ale i  nie chcę wiedzieć. Jest mi dobrze i niech tak na razie zostanie. Nie sądziłam że w Londynie czeka mnie takie życie. Spodziewałam się pracy na zmywaku, wieczornym graniu w zespole i chodzenie z drzwiowym. A tu pracowałam jako modelka chodzę z gwiazdą muzyki i jestem w stanie błogosławionym. Chłopak mnie kocha rodzice mnie nie zabili. Cud!
       Po obejrzeniu pierwszego wywiadu Mavis ubrałam się i wyszliśmy z chłopakiem poszwędać się po okolicy Szukałam jakiegoś domu na internecie ale żaden mi się nie spodobał. Może i dlatego że miałam swój idealny dom w głowie. Nie chciałam budować mieszkania od podstaw. Za długo by to trwało, ale nie chcę też mieszkać w pierwszym lepszym. Tylko znajdź mi tu mój pałac w realu.
       Spacerowaliśmy idealną według mnie dzielnicą. Na końcu ulicy jest duże nowoczesne boisko a kilometr od niego jedna ze najlepszych tanecznych szkół stolicy. Szkoła również nie daleko. Mogło by się zdawać idealnie. Przeszkodą było to że nie było domu do sprzedania.
-Ten!-podskoczyłam w miejscu pokazując palce na budynek. Identyczny....prawie
-Co ten?-zapytał
-Mój wymarzony dom-powiedziałam osłupiała
-Poczekaj tu-puścił moją rękę i podszedł do furtki
-Zayn!-zawołałam i do niego podbiegłam-On nie jest na sprzedaż-zauważyłam
-Coś się wymyśli-powiedział
-Co masz namyśli. Chyba nie wykopiesz tych ludzi z mieszkania-powiedziałam retorycznie
-Teraz już nie-zaśmiał się a ja lekko szturchnęłam jego ramię
-Co ty chcesz zrobić?-ponowiłam pytanie
-Chcę załatwić mojej księżniczce jej wymarzony pałac. Jej i mojemu dziecku- położył rękę na moim brzuchu, swoją drogą już wystającym.
-Jeszcze ktoś zauważy-powiedziałam i zabrałam jego rękę
-Trudno nie będę się z tym krył i na następnym wywiadzie oświadczę to światu-oznajmił a ja pocałowałam go delikatnie w usta. Nasz "krótki" pociękowalny pocałunek przerodził się w pustynną dzicz.
-A teraz, poczekajcie tu na mnie-powiedział jak do małego dziecka
-Nie musisz pukać-zauważyłam
-Czemu?-zdziwił się
-Cała rodzinka obserwuje nas przez firankę, założę się że już stoją pod drzwiami-zaśmiałam się razem z nim. Pocałował mnie w policzek i podszedł do furtki. Tym razem przez nią przeszedł. Jak się spodziewałam drzwi otworzył się zanim zapukał.
Zaczął tłumaczyć coś kobiecie pomagając sobie gestami rąk. Napisał coś na kartce, kobieta złapała się za klatkę piersiową jakby miała zawału dostać. W progu pojawił się mężczyzna. Wymienili kilka zdań. Pokiwał głową. Ona coś zapisała na kartce, wręczył jej kartkę. Zgaduje że czek. Uśmiechnięty ruszył w moją stronę. W połowie schodów zatrzymała ją kobieta prosząc o autografy dla dzieci.
Z zadowoloną miną podpisał plakat i zrobił sobie zdjęcie z małą brunetką.
-Za dwa miesiące przyjdziemy obejrzeć gotowy do sprzedania-oświadczył
-Jak ty żeś to zrobił?!-zapytałam osłupiała
-Nazywa się Malik-starł niewidzialny pyłek z ramienia
-A dokładniej?
-Zaproponowałem jej pokaźną sumkę-wyjaśnił
-Zayn! Ile?
-A czy to ważne? I tak nie zrobi nam to różnicy a ta babka mało co nie zemdlała-Zaśmiał się
-No nie wiem źle się czuję-wyjaśniłam, wtulając się w jego umięśnione ramię.
-Czemu? Sama się zgodziła. Ja tylko zaproponowałem-zaczął się bronić
-I co nagle tak z dziećmi się wyprowadzi-zapytałam
-Tak-przytaknął-Za taką kwotę to kupi dwa razy większy dom-wyjaśnił
-To ileż ty jej dał?
-Nie ważne- powiedział stanowczo
-I tylko ze względu na cenę się zgodziła
-Przekonał ją fakt, że jesteś w ciąży-wyjaśnił

*Zayn*

-Cała rodzinka obserwuje nas przez firankę, założę się że już stoją pod drzwiami-zaśmiała się razem ze mną. Pocałowałem ją w policzek i ruszyłem do furtki. Jak przewidziała to Hayley drzwi otworzyły się zanim zapukałem
-Dzień dobry-przywitałem się z kobietą
-Dory, w czym mogę pomóc?
-Chciałbym kupić ten dom-oświadczyłem na luzie
-Ale jak to mój dom?!-nie dowierzała
-Bardzo spodobał się mojej dziewczynie-oznajmiłem
-Dalej nie rozumiem-ciągnęła
-Mógłbym odkupić ten dom?-zapytałem uprzejmie
-Alan!!!-zawołała a po chwili w progu stanął mężczyzna dość mosiężny
-No-mruknął
-Ten pan chce odkupić od nas dom-wyjaśniła a ja przytaknąłem
-On nie jest na sprzedaż-wyjaśnił krótko, nie no kurwa nie wiedziałem
Napisałem na kartce cenę i podałem kobiecie. Wyglądała jakby ducha zobaczyła.
-Za taką kase to ci ten dom szczoteczką do zębów wymyje-zaśmiał się
-Nie trzeba-wyjaśniłem
-Ale czemu akurat ten dom? No i po co tak młodym ludziom tak wielki dom?-zaciekawiła się kobieta
-Spodziewamy się dziecka- wyjaśniłem
-Zayn Malik?!-zapytała? zaskoczona
-No tak-wzruszyłem ramionami. Podałem im numer, mieliśmy ustalić datę ich wyprowadzki. Obliczali coś do dwóch miesięcy. Pożegnałem się z małżeństwem i odwróciłem się do wyjścia. Zatrzymała mnie pani Colins (nazwisko widniało na drzwiach) prosząc o autografy dla dzieci. Zrobiłem sobie z nimi zdjęcie podpisałem kartki i wróciłem do ukochanej
-Za dwa miesiące przyjdziemy obejrzeć gotowy do sprzedania-oświadczył


______________________________________________________
Nie za długi przepraszam ale matma wzywa

sobota, 11 maja 2013

40

*Mavis*
Obudził mnie mój kochany telefon. Tak mi się nie chciało iść na ten wywiad. Nie zaraz wróć. Nie chciało mi się wstawać na ten wywiad.
-Wyłącz to cholerstwo-jęknął Harry
-Sam se wyłącz, nie chce mi się-skryłam twarz w poduszkę
-Nie ty-wykłócał się a melodia "Rope me" rozbrzmiewała po pokoju
-Nie chce mi się-jęknęłam
-To twój telefon-wytknął mi
-Mogę ci go oddać-powiedziałam
-Nie dzięki-wyjęczał. Coś mi się wydaje że kacyk go męczy, ja tam go jeszcze nie poczułam.
Może i w ogóle go nie mam, nie piłam aż tyle. Co ja gadam ja prawie w ogóle nie piłam.
-Cholera Mavis, wyłącz to-powiedziawszy to melodia ucichła
-No i widzisz nie gra-wyjaśniłam
-I tak musisz wstać-wypomniał mi
-Fuck!-jęknęłam i odkryłam się z puchowej kołdry. Usiadłam i z powrotem się położyłam.
-Wstawaj-ponaglał mnie
-Już, już...-mamrotałam. Zamknęłam na chwile oczy lecz gdy tylko to uczyniłam zadzwonił mój telefon-Ja pierdziele-powiedziałam po polsku
-Co?-zdziwił się chłopak
-Nie nic-powiedziałam i ruszyłam moją dupe do szafki. "William" czego on chce?
-Tak?-powiedziałam zaspanym głosem pocierając oczy
-WSTAWAJ!!!!-wykrzyczał do słuchawki
-Już-rozłączyłam się. Przewróciłam oczami i zabrałam z szafy przygotowane ciuchy. Zamknęłam się i wzięłam kąpiel, że krótką. Wysuszyłam włosy jęcząc przy tym jakie to one są krótkie. Następnie związałam je w kucyka i zaplotłam na niego warkocza. Wysmarowałam się arbuzowym balsamem, nie nie zapomniałam że Conor nienawidzi tego zapachu. Ubrałam się i przejechałam rzęsy tuszem a usta bladą różową szminką. Nie chciałam się malować
 (aż tak).Wyszłam z łazienki a to co zobaczyłam to mnie przeraziło. Harry....tak on....nie spał.
-O boże spóźniłam się-zaczęłam panikować
-Nie-zrobił dziwną minę-Jest 8.00-oświadczył mi
-To co ty robisz?-zapytałam zdziwiona
-Wstaje-powiedział jak do idiotki
-No ale po co? Gorączkę masz?-podeszłam do niego i przyłożyłam swoją rękę do jego czoła.-Nie...chyba-powiedziałam a on się zaśmiał
-No wiesz, muszę oglądać swoją dziewczynę w telewizji-pociągnął mnie na swoje kolana. Zarzuciłam ręce za jego szyję a jego oplotły moją talię.
Uśmiechnęłam się i złożyłam pocałunek na jego ustach.
-A teraz puszczaj bo mi sukienkę pognieciesz-wyprostowałam się i zaczęłam poprawiać materiał. Chłopak się zaśmiał i wyszedł z pokoju prawdopodobnie do kuchni. Po poprawieniu sukienki również wyszłam z pokoju. Harry stał przy kuchence i wydaje mi się że parzył herbatę. Wyjęłam miskę i musli zalałam je gorącym mlekiem i usiadłam przy stole.
-Nie rozumiem jak ty możesz jeść tą papkę-oświadczył Hazz
-Chcesz trochę?-zapytałam z uśmiechem
-Nie dzięki-zaśmiał się



-Dzisiaj z nami nowe gwiazdy wielkiego ekranu. Mavis Jones i Conor Anne- powiedziała a po sali rozległy się brawa. Uśmiechnięci zeszliśmy ze schodów. Prezenterka przywitała nas przyjaznym uśmiechem i uściskiem.
-No witam nowe gwiazdy-zaśmiał się
-Z tymi gwiazdami bym nie przesadzał-wyjaśnił chłopak a ja pokiwałam głową na znak poparcia.
-Jacyż wy skromni-zadrwiła
Po opowiedzeniu jej o wrażeniach z filmu i kilku tajnikach jego kręcenia zaczęła wypytywać
-Conor-zwróciła się do chłopaka-Czym zajmowałeś się przed kręceniem filmu?
-Studiowałam aktorstwo i pracowałem w kawiarni jako kelner.
-Ciekawe-Bardzo-zadrwiła moja podświadomość-Jak dowiedziałeś się o filmie bo był on kręcony w Kanadzie.
-William zaczepiłam mnie po jednym przedstawieniu-wyjaśnił
-A ty Mavis nie jesteś z Anglii, prawda?-zapytała
-Tak, w połowie. Urodziłam się w Kalifornii ale wychowywałam się w Polsce. Przed wyjazdem byłam modelką ale bardziej fotomodelką i grywałam w przedstawieniach-wyjaśniłam
-Ula la-powiedziała a na sali było słychać grupowy pogwizd-To czym zajmowałaś się po przyjeździe do Londynu?
-Po dwóch dniach dostałam rolę w Romeo i Julii-wyjaśniłam
-O tak byłam na nim. Byłaś genialna, taka prawdziwa
-Dziękuje
-To jak z filmem?
-Po przedstawieniu podszedł do mnie William i zaproponował abym przyszła na casting-wzruszyłam ramionami jakby to było oczywiste
-No tak. A propos miłości-nawiązała do Romea i Julii-Jak u was single w związku?
-Ja jestem wolny- odparł uwodzicielsko Conor. Na widowni rozległ się grupowy pisk lasek.
-Słyszysz to-zaśmiała się- Coś mi się wydaje że długo singlem nie pobędziesz-zaśmiała się
-No a nasza blondyneczka-zwróciła się do mnie
-No cóż ja jestem zajęta-powiedziała
-Czyżby przez pana z One Direction?-poruszała brwiami
-Dokładnie tego w lokach-zaśmiałam się
-Od jak dawna jesteście razem?-zapytała ciekawska
-Nie długo już z rok-uśmiechnęłam się.
-No i tym sposobem nasza laleczka jest zajęta-dało się słyszeć głośny, grupowy męski jęk niezadowolenia
-A niech se jęczą. Szczęścia-uśmiechnęła się
-Dziękuje-odwzajemniłam
-Dziękuje wam za ten wywiad. Wasz pierwszy-wypomniała-Mam nadzieję że do zobaczenia-Pożegnała nas.



-Wróciła nasza gwiazda-przytulił mnie Louis
-Niedługo to o nas zapomnisz-zakpił Liam
-Ja? Nigdy-powiedziałam stanowczo
-Horan hug!-rzucił się na mnie Niall. Zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
Usiadłam na kanapie obok Harrego i wtuliłam się w jego ramie
-A gdzie Malikowie?-zaciekawiłam się
-Pojechali mieszkania szukać-wyjaśnił Niall
-Mieszkania?-powtórzyłam zaskoczona
-Num- przytaknął Liam

czwartek, 9 maja 2013

39

Przeczytaj notkę pod rozdziałem!


___________________________________________________________________________

*Mavis*
Weszłam na wielką salę z której huczała muzyka. Jak ona była ozdobiona...nie wiem wampirem nie jestem i w ciemności nie widzę a raczej w pół mroku. Albo nie było ich stać na ozdoby bądź oświetlenie albo to tak specjalnie. Bardziej wiarygodna jest druga opcja.
Już na samym starcie ktoś porwał mnie do tańca. A mówiąc ktoś mam na myśli Harry. Nie da się go z nikim pomylić ma takie charakterystyczne perfumy no i te loki. Wtuliłam się w niego i tańczyliśmy do jak na razie wolnej muzyki. Cóż trochę dziwne że na takiej imprezie taka wolna muzyka ale co tam. Kołysałam się na boki w objęciach mojego księcia.
-Mam dla cb niespodziankę-szepnął mi do ucha
-Nie za dużo tego jak na jeden dzień-zapytałam unosząc brew
-Może ale już za późno-odwrócił mnie. Centralnie trzy metry ode mnie stał Justin.
-Leć, ja idę do chłopaków-pocałował mnie w policzek
Rzuciłam mu się z uściskiem. Boże jak ja go dawno nie widziała. No cóż w ciągu roku człowiek potrafi się zżyć.
-Co ty tu robisz?-zapytałam pełna zaskoczenia. Spodziewałam się tu każdego tyko nie jego.
-Spytaj swojego chłopaka-zaśmiał się
-Awww-jeszcze raz go wyściskałam tylko tym razem mocniej. Moje życie w tym momencie jest idealne. Niczego mi nie brakuje. Justin uśmiechał się szeroko.
-Nie myślałeś o tym by przenieść się do Londynu?-zapytałam ni z tond ni z owąd
-No nie wiem-marudził
-No weź skoro nie masz tam rodziny ani ty ani twój chłopak. Prace możecie sobie tu znaleźć. Nie będzie z tym problemu. Poza tym w Londynie jestem ja a w Kanadzie nie-zaśmiałam się
-Nie głupi pomysł. I tak w tej Kanadzie nie mam wielu znajomych-powiedział
-To znaczy że się przeprowadzisz....znaczy wy-poprawiłam się na co on się zaśmiał
-Zastanowię się-pocałował mnie w policzek
Już chciał coś powiedzieć lecz przeszkodziły mu w tym zapalające się światła i gadający William.
Ble ble ble. Podczas tej jego gadaniny przyjrzałam się sali. Była to stara sala balowa z świecącymi na kolorowo reflektorami.  Po obu stronach ścian stały wielki stoły z przekąskami. Bez względu jak tandetnie to brzmi było wręcz przeciwnie. Idealne miejsce na taką imprezę.
-Dziękuje, życzę miłej zabawy!-krzyknął na co rozległa się burza oklasków. Facet zeskoczył ze sceny a miejsce jego głosu zastąpiła żywa muzyka. Wyginaliśmy się z Justinem ja w podstawówce. Po kilku tańcach dołączyła do nas reszta 1d i Heyley. Dziewczyna była jakże zadowolona przybyciem kolegi. Pierwszy raz byłam na After party ale jak tak one wyglądają to ja chcę więcej! Bardziej podejrzewała że będzie nudno i sztywno ale nie! No i dobrze że się myliłam. Było dużo sław naprawdę dużo.
Zaczęła się impreza karaoke. Goście byli już tak upici że nikt nie ogarniał kto i co będzie śpiewać. Nasza boża piątka za rapowała swój fresh prince of bel air. Nawet mnie namówili. Albo takie gromkie brawa wywołał mój głos albo ludzie byli zbyt piani by zareagować inaczej.

*Hayley*
-Zayn idziemy?-zapytałam z zmęczoną miną. W sumie to i taka byłam kręciło mi się w głowie i chciało wymiotować. Ale w ciąży to normalne a przynajmniej w pierwszych miesiącach.
-Stało się coś-zapytał z troską
-Trochę mi nie dobrze-wyznałam
-Dobrze już jedziemy poczekaj na zewnątrz powiem chłopakom-oznajmił i pobiegł w roztańczony tłum szukać kolegów. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku drzwi. Dzięki Bogu że Zayn nie była piany. Pochwalę się że to moja zasługa. Zagroziłam że jak mi i dziecku się coś stanie to nam nie pomoże. Jeżeli w grę wchodzi zdrowie dziecka nie ma granic. Kocha tego malucha, ja również.
Nocne powietrze otuliło moją rozgrzaną twarz. Błagam nie chcę być chora, nie mogę. Od nadmiaru tlenu zakręciło mi się w głowie. Na szczęście chłopak już wrócił i mnie obiął.
-Lepiej?-zapytał a jego głos był przepełniony obawą i lękiem
-Nie-odpowiedziałam krótko
-Zadzwoniłem już po taksówkę, zaraz powinna przyjechać.
Nie mylił się jakoś pięć minut potem przyjechała czarna klasyczna taksówka. Nie doczekałam momentu wysiadki usnęłam w połowie jazdy. Obudziłam się na łóżku w pokoju Malika.
-Obudziłem cię-odezwał się. Otworzyłam drugie oko i zamrugałam kilka razy wyostrzając kontrast. Chłopak właśnie wychodził z łazienki z ręcznikiem wokół bioder. Ooo sam seks.
-Nie sama się przebudziłam-ziewnęłam-Długo spałam?
-Godzinę...?-zrobił dziwną minę. Pokiwałam głową i usiadłam. Przydało by się przebrać. Postawiłam moje stópki na puszystym dywanie. Weszłam do łazienki zostawiając otwarte drzwi. Zmyłam makijaż i wyjęłam w sówki z włosów, ściągnęłam rajstopy jak zwykle z oczkiem. Podeszłam do szafy i wyjęłam swoją luźną koszulkę. Tak mam u niego dużo swoich rzeczy. Dość dużo. Ubrałam ją i położyłam się obok niego. Chłopak obiął mnie ramieniem i zaczął
-Myślałaś nad mieszkaniem-wypalił
-Wspólnym, że ty ja i maluch?-zapytałam upewniając się
-No- przytaknął
-Czasami o tym myślę-przyznałam
-To co zamieszkamy razem?-zapytał
-Dobry pomysł, w końcu nie mamy warunków na wychowanie dziecka-przyznałam
-Kupilibyśmy taki mały domek-rozmarzył się
-Gdzieś w centrum-zastrzegłam
-Może być. Blisko przedszkole, szkoły...-zgodził się
-Blisko szkoły tańca-powiedziałam
-Tańca?-powtórzył
-No, nasze dziecko będzie tańczyć-Oznajmiłam
-A jak mu się nie spodoba-powiedział podejrzliwie
-To mu odpuszczę-westchnęłam
-Wiem że to dopiero drugi miesiąc, a właściwie połowa. Ale jak je nazwiemy
-Nie zastanawiałam się nad tym jeszcze. Ale drugie musi być polskie
-Jakie?
-Dla dziewczynki Nina a dla chłopca Oskar
-W ogóle nie wiem jakie to imię ale niech będzie. Dla ciebie wszystko-skradł mi całusa
-Nie wiem jeszcze poza tym mamy jeszcze czas-oznajmiłam
-Ale wiesz trzeba być przygotowanym
-Najpierw poznajmy jego płeć. Ja tam stawiam na dziewczynkę
-A to dla czego?
-U mnie w rodzice rodzą się głównie dziewczynki. To cud, że mam czterech kuzynów
-Ja tam stawiam na chłopca
-A to dla czego?-powtórzyłam jego słowa
-Będzie fajniej, będzie grał w nogę i NIE będzie tańczył-zaznaczył Nie
-A to niby czemu
-Bo to zajęcie dla dziewczyn-wzruszył ramionami
-Ta jasne-mruknęłam
-Zobaczysz-zaśmiał się
Przez następną godzinę obmyślaliśmy nasze plany na przyszłość. Obstawiliśmy ze sto zakładów, na przykład kiedy to Harry i Mavis się zaręczą, bo jak ujął Zayn nam do tego nie daleko. Nie wiem co on kombinuje ale już się cieszę. Kocham go bardzo, tak bardzo. Jest to takie silne uczucie, nigdy czegoś takiego nie czuła. I już nigdy nie poczuję. Bo Zayn to ten jedyny. A wracając do Mavis to myślę że do zaręczyn jej jeszcze daleko. Ale mój chłopak na odwrót, i tak ja mam rację.



______________________________________________________________________
Przepraszam że tak krótki i nudny. Ale nie mam zbytnio weny i czasu na dłuższy.
Za dwa tygodnie u mnie wystawiają oceny a z matmy mam 2. Muszę się brać za naukę.
Poza tym od 25 maja do 4 czerwca wyjeżdżam. Myślę że przed wyjazdem uda mi się kilak napisać
 i na wycieczce będę mogła choć jedno udostępnić. Ale niczego nie obiecuje.


5 KOMENTARZY=NEXT

środa, 8 maja 2013

38

*Mavis*
Dobra od spełnienia mojego kolejnego marzenia dzielą mnie samochodowe drzwi. Wzięłam głęboki wdech i z opóźnieniem go wypuściłam. Harry otworzył drzwi i jak na gentelman'a przystało pomógł mi wysiąść.
Oślepił mnie blask fleszy. Głośne rozmowy a raczej nawoływanie "Tu, bardziej w prawo", "Cudnie na lewo" itp.
Z jak największą gracją postawiłam pierwszy krok. Chwilę potem stąpałam po czerwonym dywanie. Oł je marzenie dzieciństwa spełnione.
Szłam dalej, po chwili usłyszałam ogłuszający krzyk mojego imienia.
-O i tu jest moja kolejna gwiazda-zobaczyłam Adam'a-Boże jak ty nieziemsko wyglądasz-zachwycał się. Uśmiechnęłam się szerzej ukazując małe dołeczki w policzku- Kocham jak się uśmiechasz-zaśmiał się a ja z nim.
-To jak tak jak się umawialiśmy?-zapytałam w odpowiedzi skinął głową i zniknął a właściwie odszedł. Uśmiechnęłam się. Stanęłam na tle z reklamówką i zaczęłam pozować. Mam wprawę w końcu byłam modelką i fotomodelką. Ma się to doświadczenie. Próbowałam iść za wskazówkami fotoreporterów. Nagle poczułam czyjeś dłonie na biodrach. Obróciłam głowę i ujrzałam mojego sex chłopaka. Uśmiechnęłam się ciepło na jego widok a w moich oczach można było widzieć miłość. W zasadzie jego też to wyrażały. Obiął mnie w pasie i razem pozowaliśmy. Już widzę te nagłówki.
-Gdzie moja druga gwiazdeczka!-usłyszałam głos mężczyzny
-Tak Adam?-zapytałam
-Chodź ze mną-pomachał ręką żebym przyszła
Pocałowałam Hazzę w policzek i poszłam za facetem.
-No proszę jaka laska-zagwizdał Conor. Ta idiota od samego początku się do mnie przystawia, a ja za wszelką cenę próbowałam go unikać. Ale grając dwie główne role w tym samym filmie, no cóż w takiej sytuacji ignorowanie jest trudne.
-Mam cię szczelić-wysyczałam
-Nie trzeba-sztucznie się uśmiechnął, choć może i nie sztucznie What ever!
Podeszła do nas jakaś babka z kamerą.
-No witam główne gwiazdy tego wieczoru- powiedzieliśmy z Conorem tradycyjne "hej" i pomachaliśmy
-No Mavis przyznam wyglądasz fenomenalnie
-Dziękuje ty również-uśmiechnęłam
-Weź ja się nawet z tobą nie pokazuje-zaśmiała się-Jak się czujecie? To wasz wielki dzień.
-Jest trochę nerwów i tremy-powiedział chłopak
-Mów za siebie ja tam nie mam nic-wyszczerzyłam się
-Nie boisz się że coś pójdzie nie tak?-zapytała kobieta- Że czeka cię fala hejtów?
-Nie to po mnie spływa-powiedziałam co było zgodne z prawdą.
-Aj żeby każdy miał taką psychikę-pokręciła głową na co wzruszyłam ramionami-To co jutro pierwszy oficjalny wywiad telewizyjny?-zapytała choć dobrze znała odpowiedź
-Tak-uśmiechnął się chłopak
-Ok już was nie zatrzymuje zaraz zaczyna się premiera. Powodzenia-powiedziała do nas. Kamera odwróciła się w jej stronę i zaczęła coś do niej mówić ale już jej nie słyszałam.
-Co tam laska-poruszał chłopak brwiami
-Ty się ze mną drażnisz czy co?!
-Co-powiedział i ruszył w stronę Adama i William. No co, przewróciłam oczami i ruszyłam w tym samym kierunku.
Weszliśmy do wielkiej sali kinowej. Zajęłam miejsce w pierwszym rzędzie.

Film wyszedł cudownie. No nie po prostu brak mi słów. Chciało mi się płakać ale się powstrzymałam bo mój genialny makijaż by się rozmazał, he he blondynka. Światła się zapaliły a na sali rozległa się burza braw. Adam i William zaczęli przemowę. Nic a nic z niej nie zapamiętałam. W głowie ciągle powtarzałam najlepsze momenty filmu. Trochę dziwne było widzieć siebie na ekranie. Ale to było za razem taki cudowne uczucie. Czułam pełne szczęście ale dziwne szczęście. Jednak podobało mi się to. Ocknęłam się na momencie gdy Adam i William prosili na scenę aktorów. Wyszło ponad czterdzieści osób. Z dziesiątkę znałam tylko z widzenia, ale co tam.
Ukłoniliśmy się jak w Hig Shool Musical 3 na samym końcu.
-Zapraszamy na AFTER PARTY!!!!!!!!!!!

wtorek, 7 maja 2013

37

*Mavis*
Siedziałyśmy z Hayley i gadałyśmy o gali. Naszą idealną pogawędkę przerwał wjazd idiotów.
-Patrzcie co mamy!!!!-Louis wymachiwał jakąś kopertą przed nosem
-Co się drzesz-syknęła brunetka
-Sory-szepnął
-Co to?-zaciekawiłam się. Szczerze to spytałam z grzeczności gówno mnie to obchodzi.
-Zaproszenie na twój film-Harry ucałował mój policzek siadając obok mnie. Uśmiechnęłam się szeroko. Wiedziałam, że chłopaki dostaną zaproszenie. Dostałam listę zaproszonych.
-A ty-Zayn wskazał palcem na Hayley-Idziesz ze mną-zamknął ja w niedźwiedzim uścisku
-Zgnieciesz dziecko-wydyszała. Jej słowa podziałały natychmiastowo. Chłopak odsunął się od niej i pogłaskał jej lekko zaokrąglony brzuch
-Tatuś nie chciał-powiedział przesłodzonym głosikiem. Jego wypowiedź wywołała u nas śmiech. Ale to było takie słodkie, że rozmawia z jej brzuchem, a raczej z tym co jest w nim.
-Dobra idę na dół zobaczyć czy plan przyszedł-oznajmiłam
-Jaki?-zapytał Niall żując batonika?!
-Z filmem. No wiecie zaczyna się promowanie go. A sami zauważyliście że stał się sporą sensacją. William dzwonił że dziś powinien przyjść rozkład wywiadów, zdjęć itd...
-Chodź pójdę z tobą-zaoferował się Harry. Pokiwałam głową i ruszyliśmy do drzwi. Zjechaliśmy windą do holu. Podeszliśmy do biurka drzwiowego.
-Haj, przyszło coś do mnie?-zapytałam.
-Siema, ta jakaś gruba koperta-schylił się i podał mi biały pakunek
-W moich wyobrażeniach była chudsza-spojrzałam z przerażeniem na grubość koperty.
Chłopaki zaśmiali się i po chwili Harry załapał mnie w pasie i odeszliśmy.
Otworzyłam kopertę. O MAJ GOSZZZ!!!!!
-Co nie przyzwyczajona?-zaśmiał się Liam
-Cicho- zaśmiałam się
-Cena sławy-rzucił Louis
-Jakiej sławy?-zapytałam
-Dobra, dobra pogadamy za tydzień-rzekł Zayn


 
*Dzień premiery*
*Mavis*
 
Łaże z konta w kont i dalej nie mogę w to uwierzyć że za trzy godziny spełni się moje największe marzenie. No jedno z nich. W sumie i tak połowę spełniłam. Zagrałam w filmie, spotkałam księcia, zagrałam w Romeo i Julii. Zostało jeszcze zajście w ciąże wystąpienia na pokazie Chanel. Kolejno spełni się za trzy godziny się spełni.
Ubrałam moją zajebiastą sukienkę. Dobrałam wysokie szpilki nude, zrobiłam delikatny makijaż. Włosy delikatnie pokręciłam. Nałożyłam pierścionek z motylem, na uszy perełki. I jak co dzień na mojej szyi wisiał naszyjnik z imieniem ukochanego.
Wyglądałam nieziemsko. Wszystko ze sobą współ grało. Nic się nie gryzło. Idealnie.

 
1.jpg
 
 Przeglądałam się w lustrze co chwilę poprawiając sukienkę lub się obracając i patrząc na jej tył.
Drzwi się otworzyły i stanął w nich Harry w czarnym garniturze. Bosz jaki on seksi *_*
-Wyglądasz....wow-wykrztusił. Tak wiem jestem zajebista. No i taka skromna
-Ty też wow-zacytowałam ale i tak nie było mnie stać na nic więcej
-Tak oboje wyglądamy wow-zaśmiał się a ja z nim
 -Denerwujesz się?-zapytał mnie
-Nie-odpowiedziałam co było prawdą. Jestem pewna siebie, aż za bardzo.
-Na pewno-powiedział po czym musnął moją szyję. Poddałam się tej pieszczocie. Z chwilą szedł coraz wyżej aż złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
-Mam coś dla ciebie-oświadczył. Wyjął z marynarki czarna pudełeczko.
-Co to?-głupio zapytałam bo przecież mi je dał i zaraz je otworze.
no i otworzyłam. Drobna złota bransoletka z 1.08.2012
-Data naszego zejścia-uśmiechnęłam się na wspomnienie i na myśl że nie długo minie rok.
-Najlepszy dzień w moim życiu. Drugim będzie nasz ślub, a trzecim narodziny naszej córeczki
-Zignoruje twoje gnanie w przyszłość. A jak będzie chłopczyk?-zapytałam
-To będziemy mieć tyle synów aż się urodzi córeczka-mruknął mi do ucha
-Ja nie mam zamiaru rodzić setki dzieci-zastrzegłam
Ten się zaśmiał i zapiął mi bransoletkę na nadgarstek
-Piękna, dziękuje-złożyłam namiętny pocałunek na jego wargach
 
 
 
*Hayley*
Denerwuje się. Nie wyjść przed kamery, czy pokazać się z Zaynem. Nie, nie denerwuje się za Mavis. Boje się że będzie widać brzuszek. Nie jest on taki duży to dopiero drugi miesiąc. Ale te gnidy mogą wyłapać wszystko. W sumie mam sukienkę w której nic nie powinno widać. Ale i tak do końca nie jestem pewna. Oczywiście że mamy zamiar powiedzieć mediom. Ale potem. Chcę sobie jeszcze pożyć bez hejtów i wyzywania.
Poprawiałam po raz tysięczny sukienkę na brzuchu.
-Kochanie-zaczął Zayn-Nic nie widać
-No wiem, ale...
-Żadnych ale. Wyglądasz ślicznie. A poza tym nikt nie będzie nawet podejrzewać, że możesz być w ciąży. Pamiętaj co kolwie się stanie jestem z tobą-uspokajał mnie. Nie powiem udało mu się to. Potrzebowałam kilku miłych słów i wsparcia. Wtuliłam się w jego umięśnione ramiona i oddychałam równomiernie.
 
 
 
 




 


sobota, 4 maja 2013

36

*Mavis*
Właśnie wróciliśmy do naszego mieszkanka w Londynie.
Zadzwonił do mnie reżyser a jednocześnie autor filmu oznajmiający iż za dwa dni puści zwiastun. Plotka o filmie krąży od tygodni po internecie. Jest to jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów roku. No a (nie) chcąc się przechwalać ale to ja gram główną rolę. Kto wie może będzie to wielki hit nominacyjny.
Rano obudziłam się o 12.00 jak na mnie to i tak wcześnie. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Hayley już na nogach, no bo jakże inaczej.
-Hej
-Hej
-Dziś wypuszczają trailer!-pisnęła
-No wiem-szeroko się uśmiechnęłam-Musimy iść na zakupy-dodałam
-Tak masz rację-zgodziła się z udawaną poważnością
-Nie zapytasz po co?
-Nie, do zakupów to ja zawsze chętna- zaśmiałyśmy się obie
-No racja-przytaknęłam
-Potrzebujemy czegoś konkretnego?-zapytała
-Ja potrzebuje wystrzałowej kiecki na premierę, a ty ciuszków ciążowych i również wystrzałowej kiecki na premierę o i kupie sobie słitaśne kapcie-poplałam jak najęta,
-Dobra, mniej więcej wiemy czego szukać. To co śniadanie i idziemy?-powiedziała a ja przytaknęłam
Zjadłyśmy płatki i ubrałyśmy się.
Wybrałam białą bluzkę na krótki rękaw, dżinsowe ogrodniczki i czerwone converse. Włosy związałam w wysokiego kucyka a moje włosy sięgały mi już do ramion. Ogółem włosy miałam już za ramiona. Powoli wracają moje skarby! Nigdy ich już nie zetnę.
Ciężarna postawiła na neonowy różowy sweterek, krótki dżinsowe spodenki i czarne vansy. Swoje długie brąz włosy zostawiła rozpuszczone.
Weszłyśmy do pierwszego sklepu i wyszłyśmy całe obładowane. Tak ogółem po całym dniu zebrałyśmy z trzydzieści toreb. No nie zaprzeczę zaszalałyśmy. Kupiłyśmy co zamierzałyśmy i nie tylko. Po prostu moja sukienka na premier zwali wszystkich z nóg. Ale nie wiem czy zabierać Hayley bo jej kiecka jest cuuudowna. Nie, niech se idzie ale ode mnie trzyma się z daleka ha ha ha. Nie no żartuje ona musi iść.
-Tak sukienka jest zajebiaszcza-zacieszała patrząc na swoją zdobycz
-Pff moja lepsza- zadrwiłam i po chwili obie śmiałyśmy się ze swojej głupoty. Powiadają
"Jak kolwiek głęboka była by studnia mej głupoty. Jeszcze się nie wyczerpała "
-Fajnie tak spędzić dzień-podsumowała
-No. Tak same bez męskiego towarzystwa-przyznałam
-Jeszcze bez mojego narzekania-zaśmiała się
-No tak, a propos ciąży robimy gofry? Póki jeszcze nie przerzucisz się na nutelle i ogórki
-Zignoruje twój docinek-powiedziała dyplomatycznie-Tak zróbmy gofry-powiedziała i poszła do kuchni. Włączyłam telewizor i odębiałam
-Heley chodź tu szybko!!!!-krzyknęłam a ta za chwilę przyszła z miną męczennicy
-Co?-zapytała a ja wskazałam głową ekran
      Dziś światło dzienne ujrzał trailer filmu "Zagubieni"
produkcji Adam'a Ros'a.
Główną rolę dostała Mavis Jones i Conor Anne.
Film zapowiada się naprawdę ciekawie,
historia dwójki złoczyńców zapowiada się na hit roku.
Już za miesiąc oficjala premiera.
 
 
Dalej nie usłyszałyśmy nic. Telewizor zagłuszał nasz pisk. Nie zaprzeczam liczyłam na duże zainteresowanie filmem. Ale nie liczyłam na takie coś po pierwszym dniu. Ciekawe co robią chłopaki. Nie ważne mam teraz na głowie krzyczenie i gofry.
-Nie wieżę!-krzyknęła Hayley
-Ja też!-dalej skakałam
-A co u was tak wesoło?-zapytał męski głos należący do Nialla
-Widziałyście wiadomości?-zapytał Liam i tym samym trafił w sedno
-No-pisnęłam i wznowiłam dziki taniec, do którego po chwili dołączyli wszyscy.
-Ależ to było inteligentne- stwierdził Zayn opadając z nami na kanapy.
-Nie zaprzeczę-zaśmiał się Louis
-To zostaje między nami-zagroził Liam. Wszyscy przytaknęli.
-To co robimy te gofry?-zapytałam Hayley
-Gofry?-obudził się blondynek
-Tak specjalnie dla cb-uszczypnęłam mu policzki jak robią to babcie. Nie był z tego czynu zbytnio zadowolony. Miną przypominał 5 letnie dziecko. Na widok jego miny zabrzmiał grupowy śmiech. Horan sam długo nie wytrzymał i dołączył do nas.
-To idziemy-zarządziła brunetka
Zostawiliśmy piątkę popaprańców samych i weszłyśmy do kuchni. Hayley wszystko robiła a ja jak zwykle jej przeszkadzałam.
-Mavis jeśli chcesz dożyć premiery to dla swojego dobra opuść to pomieszczenie-wysyczała po tym jak spaliłam kolejnego gofra. Podniosłam ręce do góry i w takiej pozycji weszłam do pokoju.
-Malik idź ją poskrom-powiedziałam z udawanym strachem
Ten wyszedł a ja zwaiłam się Harremu na kolana. On momentalnie obiął mnie ręką.
-Co robiłyście przez cały dzień?-zainteresował się Louis
-Zakupy-odpowiedziałam na co oni zajęczeli-No co?
-Nie nic-powiedzieli w tym samym czasie. Spojrzałam na nich podejrzliwie i wtuliłam się w mojego chłopaka.
              Leżałam po kąpieli w moim cieplutkim łóżeczku. Z nudów i braku snu weszłam na twittera.
WTF 3 miliony obserwujących?! No nieźle. Tyle follow a moje interakce szleją. Follownęłam milion osób poodpisywałam kilku i poszłam zmęczona spać. Może i się nie zmęczyłam ale bolały mnie oczy i ogółem pojawiła się żądza snu. Czujesz ten powiew sławy.
 


czwartek, 2 maja 2013

35

*Hayley*
-Jak to miło z waszej strony, że przygarniecie sierotę-wzruszyła się mama.
Nich mi ktoś strzeli czymś w łeb bo nie wyrabiam. Skąd w ogóle u niej taki pomysł. Nie no przecież to oczywiste że gdy się mówi że się zostanie rodzicami ma się na myśli że planujemy adopcje. Zwątpiłam w inteligencje mojej matki.
Popatrzyłam na Zayna jego wzrok również wyrażał moją opinię. Otóż uważam że było to najgłupsze zdanie ever.
-Nie-pokręciłam głową- Jestem w ciąży-wyjaśniłam
Rodzice przybrali kamienną twarz. Byłam gotowa na ich fale złości. Byłam gotowa na upokarzające słowa z ich strony. Byłam po prostu gotowa....
Czekając na donośny głos zacisnęłam mocniej palce na ręce chłopaka.
Tymczasem moi rodzice wybuchnęli głośnym  śmiechem.
Popatrzyłam zdezorientowana na Malika. Po jego minie wnioskuje że również był zaskoczony tą sytuacją.
-Mamo, Tato....
-Żebyście widzieli swoje miny-wykrztusił tato
-Czyli....-zaczęłam
-Och, kochani to cudowna wiadomość-mama wstała
-I tak nikt nie pomyśli że jestem dziadkiem jestem za przystojny-również wstał
-Nie byłam bym tego taka pewna- zaśmiałam się
-Córeczko-zaczęła mama-Jestem taka szczęśliwa-uścisnęła mnie
-Chyba się nas nie bałaś?-zapytał podejrzanie tata
-Nie wcale-powiedziałam sarkastycznie. Tato się zaśmiał i po "męsku" przytulił Zayna.
-A tyko ją zostawisz to ostrzegam nie ręczę za siebie-powiedział z zgrozą do mulata
-Bez obaw nie zrobię tego nigdy-obiął mnie w pasie
-No mam nadzieję-tato pogroził mu na niby palcem
Po obiedzie Zayn z tatą zaczęli oglądać jakiś mecz. Ja z mamą po pijałyśmy herbatę przy kuchennym blacie.
-Wiesz, że to duży obowiązek-zaczęła mama. Wiedziałam że zacznie tą rozmowę, ale tak szczerze to jej potrzebowałam. Potrzebowałam kogoś kto mi doradzi. Kogoś obiektywnego. Ona chcę tylko mojego dobra, jestem o tym przekonana.
-Wiem, ale muszę sobie z nim poradzić-oznajmiłam
-Wiem że Zayn jest sławny. Będzie wyjeżdżał w trasy, chodził na wywiady koncerty.
-Była na to przygotowana od samego początku. Wiedziałam że związek z nim to wiele problemów, mało prywatności i czasu. Ale kocham go i dam rade. Poza tym jest Mavis, chłopaki w Londynie mam dużo znajomych-uśmiechnęłam się
-Pamiętaj zawsze możesz na nas liczyć. Wiem, że jesteśmy wymagający i srodzy ale to dla twojego dobra-oznajmiła poważnie
-Boje się że on mnie jednak zostawi-wyznałam-No wiesz te dziecko zniszczy mu wizerunek. Możliwe że zmniejszy liczbę fanek. Nie chcę aby wybierał pomiędzy nami a sławą. Bo jestem pewna że wybrał by nas. Ale jego marzenia też są ważne. Ja spełniłam swoje. Wyjechałam do Londynu pracowałam jako modelka znalazłam miłość życia. I czekam aż na świat przyjdzie moje kolejne marzenie-powiedziałam
-Kiedy ty tak wydoroślałaś-zdziwiła się mama
-Włączył mi się instynkt macierzyński-zaśmiałam się a mama mi zawtórowała
-Chyba tak. Zayn wydaje się miłym chłopakiem i kocha cię nad życie widzę to w jego oczach. Wiesz że zawsze bawiłam się we wróżkę-zaśmiałam się na wspomnienie tamtych czasów-Teraz się to przydało. Poza tym ślepy by zauważył-machnęła ręką.
-Jestem pewna że mnie nie zostawi chociaż jakaś mała cząstka mnie ma taką opcję w planach. No wiesz samotna matka Malik-zaśmiałam się
-Nie jestem pewna ale ten Malik to nie jest taki typ mężczyzny. Poza tym nie musisz nawet zmieniać nazwiska-uścisnęła moją rękę
-Ha ha ha-zaśmiałam się sarkastycznie

        -No i patrz jeszcze żyje-stwierdził Zayn gdy znaleźliśmy się w moim pokoju
-Kto by się tego spodziewał-zaśmiałam się
-Ty się nie śmiej. Ty ich opisywałaś jak by to był co najmniej Hitler
-Nie wiem co w nich wstąpili. Może to że już jestem dorosła i nie muszą się tak bardzo martwić
-Czemu?
-Bo znalazłam sobie rycerza który mnie zawsze wybroni-uśmiechnęłam się
-Tak? A jak on wygląda?
-Jest bardzo podobny do cb-zaśmiałam się i lekko musnęłam jego wargi. Po chwili nasz lekki pocałunek przerodził się w dzicz.
Nasze czułości przerwał mój telefon.
-Nie odbieraj-powiedział Zayn pomiędzy naszymi pocałunkami
-To pewnie Mavis-oderwałam się od niego, dodam że z nie chęcią
No tak to ta dzikuska
-No-odebrałam
-Jednak żyjesz-westchnęła
-No jak słychać
-Ok to pa-rozłączyła się-Idiotka
-Co chciała- zapytał się Malik
-Sprawdzała czy żyje-powiedziała i wróciliśmy do calowania

*Mavis*
Boże tylko nie Marta, wszyscy tylko nie ona. Od dziecka się nie na widzimy zawsze uważała że jest ode mnie. Odbijała mi każdego z chłopaków z którym byłam dłużej niż tydzień. Nie powiem udawało jej się to a ja zawsze się dołowałam. Może nie koniecznie stratą chłopaka tylko jej wygraną. Czerpała z tego nie małą satysfakcję.
-Mała-do pokoju wszedł tato-Chodź na chwilkę- wyswobodzając się z uścisku Hazzy podeszłam do drzwi.
-Idź do sklepu po mąkę-powiedział dał mi jakieś drobne i wyszedł ni czekając na odpowiedź. Obróciłam się a Marta robiła sobie zdjęcie z Harrym. Ach no tak fanka. Po strzeleniu sobie fotki usiadła na pufie.
Harry spojrzał na mnie i od razu podszedł. Splótł nasze palce i szepną mi do ucha te piękne słowa
-Kocham Cię-powiedział to tak cicho że tylko ja usłyszałam
-Ja ciebie też-szepnęłam
-Droga Marto idziemy do sklepu, pamiętaj wszystko jest policzone-zmroziłam ją wzrokiem
Nie czekając na jej odpowiedź opuściliśmy pokój.
-Ona jest nie normalna-rzekł Harry
-Co ci powiedziała-zaciekawiłam się
-Że nie długo będę jej-puknął się w czoło
-Dziwka-rzuciłam
-O co jej chodziło
-Wieczna rewalizacja-wyjaśniłam
Ubrałam moje czarne trampki i wyszliśmy do tego sklepu. Of cours nikt nie wiedział że 2/5 one direction będą w Polsce. Sklep był naprzeciwko domu. W domu. Magda-właścicielka mocno zdziwiła się na mój widok. Zawsze do niej przychodziłam na wagary. Wyściskałyśmy się i chwilę pogadałyśmy. Z naszego minutowego wypadu do sklepu zrobiła się pół godzinna wycieczka.
_________________________________________________
Komentować
Macie jakieś propozycje nie bać się pisać :D