czwartek, 2 maja 2013

35

*Hayley*
-Jak to miło z waszej strony, że przygarniecie sierotę-wzruszyła się mama.
Nich mi ktoś strzeli czymś w łeb bo nie wyrabiam. Skąd w ogóle u niej taki pomysł. Nie no przecież to oczywiste że gdy się mówi że się zostanie rodzicami ma się na myśli że planujemy adopcje. Zwątpiłam w inteligencje mojej matki.
Popatrzyłam na Zayna jego wzrok również wyrażał moją opinię. Otóż uważam że było to najgłupsze zdanie ever.
-Nie-pokręciłam głową- Jestem w ciąży-wyjaśniłam
Rodzice przybrali kamienną twarz. Byłam gotowa na ich fale złości. Byłam gotowa na upokarzające słowa z ich strony. Byłam po prostu gotowa....
Czekając na donośny głos zacisnęłam mocniej palce na ręce chłopaka.
Tymczasem moi rodzice wybuchnęli głośnym  śmiechem.
Popatrzyłam zdezorientowana na Malika. Po jego minie wnioskuje że również był zaskoczony tą sytuacją.
-Mamo, Tato....
-Żebyście widzieli swoje miny-wykrztusił tato
-Czyli....-zaczęłam
-Och, kochani to cudowna wiadomość-mama wstała
-I tak nikt nie pomyśli że jestem dziadkiem jestem za przystojny-również wstał
-Nie byłam bym tego taka pewna- zaśmiałam się
-Córeczko-zaczęła mama-Jestem taka szczęśliwa-uścisnęła mnie
-Chyba się nas nie bałaś?-zapytał podejrzanie tata
-Nie wcale-powiedziałam sarkastycznie. Tato się zaśmiał i po "męsku" przytulił Zayna.
-A tyko ją zostawisz to ostrzegam nie ręczę za siebie-powiedział z zgrozą do mulata
-Bez obaw nie zrobię tego nigdy-obiął mnie w pasie
-No mam nadzieję-tato pogroził mu na niby palcem
Po obiedzie Zayn z tatą zaczęli oglądać jakiś mecz. Ja z mamą po pijałyśmy herbatę przy kuchennym blacie.
-Wiesz, że to duży obowiązek-zaczęła mama. Wiedziałam że zacznie tą rozmowę, ale tak szczerze to jej potrzebowałam. Potrzebowałam kogoś kto mi doradzi. Kogoś obiektywnego. Ona chcę tylko mojego dobra, jestem o tym przekonana.
-Wiem, ale muszę sobie z nim poradzić-oznajmiłam
-Wiem że Zayn jest sławny. Będzie wyjeżdżał w trasy, chodził na wywiady koncerty.
-Była na to przygotowana od samego początku. Wiedziałam że związek z nim to wiele problemów, mało prywatności i czasu. Ale kocham go i dam rade. Poza tym jest Mavis, chłopaki w Londynie mam dużo znajomych-uśmiechnęłam się
-Pamiętaj zawsze możesz na nas liczyć. Wiem, że jesteśmy wymagający i srodzy ale to dla twojego dobra-oznajmiła poważnie
-Boje się że on mnie jednak zostawi-wyznałam-No wiesz te dziecko zniszczy mu wizerunek. Możliwe że zmniejszy liczbę fanek. Nie chcę aby wybierał pomiędzy nami a sławą. Bo jestem pewna że wybrał by nas. Ale jego marzenia też są ważne. Ja spełniłam swoje. Wyjechałam do Londynu pracowałam jako modelka znalazłam miłość życia. I czekam aż na świat przyjdzie moje kolejne marzenie-powiedziałam
-Kiedy ty tak wydoroślałaś-zdziwiła się mama
-Włączył mi się instynkt macierzyński-zaśmiałam się a mama mi zawtórowała
-Chyba tak. Zayn wydaje się miłym chłopakiem i kocha cię nad życie widzę to w jego oczach. Wiesz że zawsze bawiłam się we wróżkę-zaśmiałam się na wspomnienie tamtych czasów-Teraz się to przydało. Poza tym ślepy by zauważył-machnęła ręką.
-Jestem pewna że mnie nie zostawi chociaż jakaś mała cząstka mnie ma taką opcję w planach. No wiesz samotna matka Malik-zaśmiałam się
-Nie jestem pewna ale ten Malik to nie jest taki typ mężczyzny. Poza tym nie musisz nawet zmieniać nazwiska-uścisnęła moją rękę
-Ha ha ha-zaśmiałam się sarkastycznie

        -No i patrz jeszcze żyje-stwierdził Zayn gdy znaleźliśmy się w moim pokoju
-Kto by się tego spodziewał-zaśmiałam się
-Ty się nie śmiej. Ty ich opisywałaś jak by to był co najmniej Hitler
-Nie wiem co w nich wstąpili. Może to że już jestem dorosła i nie muszą się tak bardzo martwić
-Czemu?
-Bo znalazłam sobie rycerza który mnie zawsze wybroni-uśmiechnęłam się
-Tak? A jak on wygląda?
-Jest bardzo podobny do cb-zaśmiałam się i lekko musnęłam jego wargi. Po chwili nasz lekki pocałunek przerodził się w dzicz.
Nasze czułości przerwał mój telefon.
-Nie odbieraj-powiedział Zayn pomiędzy naszymi pocałunkami
-To pewnie Mavis-oderwałam się od niego, dodam że z nie chęcią
No tak to ta dzikuska
-No-odebrałam
-Jednak żyjesz-westchnęła
-No jak słychać
-Ok to pa-rozłączyła się-Idiotka
-Co chciała- zapytał się Malik
-Sprawdzała czy żyje-powiedziała i wróciliśmy do calowania

*Mavis*
Boże tylko nie Marta, wszyscy tylko nie ona. Od dziecka się nie na widzimy zawsze uważała że jest ode mnie. Odbijała mi każdego z chłopaków z którym byłam dłużej niż tydzień. Nie powiem udawało jej się to a ja zawsze się dołowałam. Może nie koniecznie stratą chłopaka tylko jej wygraną. Czerpała z tego nie małą satysfakcję.
-Mała-do pokoju wszedł tato-Chodź na chwilkę- wyswobodzając się z uścisku Hazzy podeszłam do drzwi.
-Idź do sklepu po mąkę-powiedział dał mi jakieś drobne i wyszedł ni czekając na odpowiedź. Obróciłam się a Marta robiła sobie zdjęcie z Harrym. Ach no tak fanka. Po strzeleniu sobie fotki usiadła na pufie.
Harry spojrzał na mnie i od razu podszedł. Splótł nasze palce i szepną mi do ucha te piękne słowa
-Kocham Cię-powiedział to tak cicho że tylko ja usłyszałam
-Ja ciebie też-szepnęłam
-Droga Marto idziemy do sklepu, pamiętaj wszystko jest policzone-zmroziłam ją wzrokiem
Nie czekając na jej odpowiedź opuściliśmy pokój.
-Ona jest nie normalna-rzekł Harry
-Co ci powiedziała-zaciekawiłam się
-Że nie długo będę jej-puknął się w czoło
-Dziwka-rzuciłam
-O co jej chodziło
-Wieczna rewalizacja-wyjaśniłam
Ubrałam moje czarne trampki i wyszliśmy do tego sklepu. Of cours nikt nie wiedział że 2/5 one direction będą w Polsce. Sklep był naprzeciwko domu. W domu. Magda-właścicielka mocno zdziwiła się na mój widok. Zawsze do niej przychodziłam na wagary. Wyściskałyśmy się i chwilę pogadałyśmy. Z naszego minutowego wypadu do sklepu zrobiła się pół godzinna wycieczka.
_________________________________________________
Komentować
Macie jakieś propozycje nie bać się pisać :D

5 komentarzy: