czwartek, 25 lipca 2013

Witajcie moja armio!!!
Wróciłam z mojej mega koloni! Od razu przepraszam i błagam o przebaczenie za tak długą nie obecność.
Przemyślałam kilka rzeczy dotyczących bloga i jego kontynuacji bądź zakończenia (wybór należy do was)
A) Ostatni rozdział i epilog
B) Nowy blog z kontynuacją tego opowiadanie nwm ile będzie na nim rozdziałów to zależy od fabryki w mojej głowie
Piszcie w komentarzach A lub B
Kocham ;***

środa, 10 lipca 2013

59

*Mavis*
-Hej, Jestem Justin-przystojny brunet przywitał mnie czarującym uśmiechem. Jednak czegoś w nm brakowało......No tak to nie był uśmiech Harrego.
-Hej, Mavis-dodałam formalnie
-Na żywo jesteś jeszcze śliczniejsza-powiedział na co lekko się zaśmiałam. Czy ja właśnie flirtuje z Bieberem?
-Dziękuje..... a ty niższy-zaśmiałam się ze swojego suchara
-Często to słyszę-pokręcił głową- Chodź pokażę ci twoją garderobę-powiedział i poprowadził mnie w odpowiednim kierunku. Stylistki zajęły się moimi włosami i makijażem. Wszystko odbywało się cicho i szybko nikt się nie odezwał. Głucha cisza.
Przebrali mnie w białą bluzkę z łososiowymi rękawami czarne spodenki z wysokim stanem i czarne trampki. Seksownym krokiem wyszłam z pomieszczenia. Plan był już gotowy do pracy i widocznie wszyscy czekali na mnie. Stanęłam w jasnym świetle reflektorów. Wyglądałam pewnie jak jakiś trup ale ok. Nie wnikajmy. Reżyser klasną w ręce zawołał kilka osób i umieścił mnie na planie.
-W tej scenie wypłakujesz się Justinowi w ramie gadaj coś popłakuj bądź zrozpaczona-mówiąc to wymachiwał rękami-Przypomnij sobie jakieś smutne chwile w życiu-zaproponował
-Ok rozumiem-pokiwałam głową
Usiadłam na łóżku obok Justina. Chwyciłam czerwoną poduszkę w rękę i mocno ją przytuliłam. Chciał łez? Będzie je miał. Co wystarczyło zrobić? Odtworzyć w głowie ten cholerny filmik. Mocne ramie chłopaka otoczyło mnie a ja oparłam na nim głowę. Słona ciecz spływała po moich policzkach. Zaczęłam coś paplać o tym jak w czwartej klasie pani nie postawiła mi piątki za rysunek. Otwierałam usta i co chwila zaciągałam powietrze. Chłopak głaskał mnie po ramieniu, włosach szeptał kojąco do ucha. Jakby na prawdę wiedział o co mi chodzi. Powtarzał że wszystko się ułoży, że jeszcze nadejdzie nasz czas. Nikt nie wiedział a on rozumiał. Było to dziwne ale przydatne. W tle grała piosenka ale i tak nie zwracałam na nią uwagi
-CIĘCIE! MAMY TO!-westchnął siwy koleś-ŁAŁ MAŁA JESTES GENIALNA-powiedział . Uśmiechnęłam się przez łzy. Myśleli że to sztuczne. One były gorzkie, przepełnione żalem.
-To co do garderoby i myk myk kręcimy kolejną?-zapytał
-Mogę chwilę przerwy?-zapytałam
-Tak jasne-powiedział zmieszany
Wbiegłam do garderoby i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Skuliłam się i chwilę powyłam. Wstałam i z łagodnym uśmiechem wyszłam
-Ok. Zaczynajmy-westchnęłam uśmiechając się szeroko
-Dobrze-facet odstawił kawę i pogonił kilka osób do pracy.
Makijażystka poprawiła mi tapetę i mogliśmy zaczynać. W klejnej scence mieliśmy się po prostu dobrze bawić. Puściliśmy muzykę tańczyliśmy, śpiewaliśmy. Takie nasze własne prywatne party hard. Nie wiem co z tego wyjdzie ale jestem bardzo ciekawa efektu końcowego. Po naszej wygupiance przebrali mnie w różowy oczojebny strój kąpielowy. Tak scena będzie w ogrodzie. Będziemy skakać do basenu, lać się szlaufem i podtapiać. Tak zobaczę gołą klatę Justina Biebera na żywo. Co lepsze ja się do niej przytulę. Życie jest piękne. Owinęłam się szlafrokiem i wyszłam z studia. Mały ogródkowy plan wyglądał niezwykle naturalnie. Nie było jeszcze chłopaka. Obgadałam sprawy z reżyserem i scenografem. Chłopak się zjawił i mogliśmy zacząć kręcić. Puścili muzykę a chłopak zaczął śpiewać.
Na początku leżałam na leżaku i się "opalałam" potem chłopak zasłaniał mi słońce a na koniec przerzucił sobie przez ramie i wrzucił do basenu. Potem skakaliśmy do wody stawaliśmy na rękach i robiliśmy fikołki. Chwilę się chlapaliśmy po czym usłyszeliśmy dźwięk oznaczający koniec kręcenia. Przez cały czas wesoło się śmialiśmy. Było naprawdę bardzo miło. Nie czułam się jak w pracy. Było naturalnie i na prawdę świetnie się bawiłam. Wydaje mi się że Justin również. Słodko się uśmiechnął i wyskoczył z basenu. Podał mi rękę i pomógł wyjść. Jak gentelman. Owinęłam się miękkim szlafrokiem i wróciliśmy do studia.
Mieliśmy godzinną przerwę. Wysuszyłam włosy af afem i przebrałam się w swoje ciuchy. Szczerze to nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W innych okolicznościach popisałabym z Harrym ale nie on mnie nie kocha. No może i kocha. Ale skoro kocha to czemu zrobił mi takie świństwo. Czy kochał mnie podczas pieprzenia się z tą dziwką? Myślał o mnie? Czy pomyślał o konsekwencjach? Nie! Oczywiście że nie bo po co?   A co z tą dziewczyną czy zdaje sobie sprawę jak bardzo mnie zraniła. Przecież wiedziała że ma dziewczynę. Przecież każdy wie. No przynajmniej większość. A może jednak nie wiedziała.....Eh to  i tak go nie usprawiedliwia.
Mój umysł szukał jakiegoś wyjaśnienia, czegoś co by go usprawiedliwiało. I jak na razie szło mu fatalnie. Pogubiłam się. Kocham go a zarazem nienawidzę. Chcę by był zazdrosny a zarazem nie chcę go ranić. Przemawia prze zemnie złość a potem skrucha. Nie potrafię się w tym odnaleźć. Jak mu wybaczyć. Jak spojrzeć mu w oczy. Jak się na to odważyć. Nie, nie potrafię. Jak o nim pomyśle robi mi się ciepło lecz po chwili pojawia się to uczucie. To jak wychodzimy najedzeni z maka. To uczucie że zaraz się zwróci lunch.
Godzina to mało? Całą siedziałam w bezruchu rozmyślając. Myśląc i kłócąc się sama ze sobą.
Przebrali mnie w luźną białą koszulkę i dżinsowe spodenki. Biało-różowo-czarne air maxy. W tej scenie Justin miał mnie uczyć jeździć na deskorolce. Coś czuję że przybędzie mi kilka siniaków. Już na samą myśl boli. Przeczesałam moje wyprostowane blond włosy i wyszłam z pokoju.
   Chłopak podał mi deskę z miłym uśmiechem. Nieufnie spojrzałam na kawałek drewna. Z dziwną mina pokiwałam przecząco głową
-No dalej jestem przy tobie-powiedział z lekkim śmiechem. Chichocząc pomógł mi stanąć na desce. Stanęła a nogi mi się za trzęsły. Brunet zachichotał i oparł dłonie o moje biodra. Poczułam to co dawniej? Nie. No cóż muszę się jeszcze pomęczyć. Nie wykonałam żadnego ruchu, chłopak pchał mnie swoimi rękami. Biegł truchtem za mną i po chwili puścił. Uśmiechnęłam się że udało mi się ustać. Moja radość nie trwała długo. Zaraz się przewróciłam i walnęłam kolanem o reflektor, tym samy rozcinając je do krwi. Rękami zatarłam o kable i lekko zdarłam skórę na wnętrzu dłoni. Justin podleciał do mnie i uniósł na rękach jak pannę młodą. Zaciskałam oczy i krzywiłam twarz w bólu. Nie bolało aż tak bardzo ale wiedziałam że fajnie to wypadnie na teledysku.
   Posadził mnie na kanapie w ohydne kwiatowe wzory. Przyłożył woreczek z lodem na kolano i popatrzył mi w oczy. To ta chwila, to ten moment. Pocałunku nadszedł czas. Patrząc mi w oczy zbliżał się do mnie. Po chwili poczułam ciepłe ręce na moim policzku, a tuż po tym miękkie usta na swoich. Zagłębiłam się w pocałunku rzuciłam woreczek na podłogę i zarzuciłam swoje ręce na jego szyję.


-Odwiozę cię-uśmiechną się miło szatyn

wtorek, 25 czerwca 2013

58

*Mavis*
Ostatnie zdjęcie ze sztucznym uśmiechem wykonane. Wróciłam do przebieralni mogłam się przebrać i iść. Fajnie, że ciuchy pozwolili mi zatrzymać. Trochę jednak zmieniłam stylizacje. Dodałam jej bardziej "drapieżny" charakter. Klasyczne szpilki zamieniłam na moje trampki. Włosy związałam w koka a w obcisłej morelowej sukience zostałam. Swoje ciuchy włożyłam do torebki. Może i wyglądałam tandetnie ale i tak się też czułam. Nie chciało mi się iść na piechotę. Zadzwoniłam po taksówkę. Po kilku minutach byłam już pod domem Heyley. Zapukałam, tak z grzeczności. Po usłyszeniu donośnego "wejdź" otworzyłam drzwi. Szkoda tylko, że w drzwiach zahaczyłam cienkie, czarne rajstopy o zawiasy.
-Hej-rzuciłam słabo ze smutkiem
-Kochanie-podeszła do mnie i się przytuliła. Jej brzuszek był już sporych rozmiarów-Będzie dobrze-wyszeptała mi do ucha.
-To koniec. A ja go tak mocno kocham. Ale nie mogę być z nim. Za bardzo mnie zranił. Nie potrafię mu tego wybaczyć. Nie mogę znaleźć w sobie tyle siły by mu przebaczyć i zapomnieć-płakałam
-Kochana nie płacz. Ułoży się. Zobaczysz-pocieszała mnie.

Od godziny siedzimy przed telewizorem i oglądamy łzawe filmy pochłaniając tony lodów.
-Ej, a co z tym Justinem?-zapytała nagle
-Właśnie zapomniałam ci opowiedzieć! Za  tydzień kręcimy teledysk. Do piosenki "Fall".
-Co będziesz robić w tym teledysku- zapytała z pełną buzią lodów
-No wiesz. Piosenka jest o tym że chłopak zakochuje się w przyjaciółce. Najpierw będą takie scenki jak walka na poduchy, rzucanie w siebie popcornem takie z pidżama party. Ale najlepsze jest na końcu....BĘDĘ CAŁOWAĆ BIEBERA!!!!!!!!!-pisnęłam radosna zupełnie zapominając o rozterce sercowej
-Nie sądzisz że Harry....-zaczęła
-Nie obchodzi mnie to-powiedziałam szorstko
-Ah..ok....Nie no nie wierze moja Mavis będzie się lizać z największą gwiazdą XXI wieku-zaśmiała się za co oberwała lekko poduszką. Tym gestem zaczęłam małą wojnę. Nasze bijatyki przerwal dzwonek mojego telefonu.
-Ktoś dzwoni-poinformowała mnie
-Nie to TWITER. OMŻI-powiedziałam po przeczytaniu. Dostaje tylko powiadomenie jak ktoś kogo obserwuję o mnie wspomni-Austin Mahone napisał że jestem prześliczna i mnie uwielbia!
-No dziewczyno masz branie jak warzywniak-zaśmiała się a  ja wraz z nią.


*Tydzień później*
*Mavis*
Nie śpię od 6. To nie to że musiałam tak wstać. Po prostu nie mogę zmrużyć oka. Nie chodzi o to że to dziś kręcę teledysk z JB. Chodzi o Harrego. Bardzo mi go brakuje. Ale muszę być twarda i nie dać się. Codziennie do mnie przychodzi i błaga o wybaczenie. Dzwoni, wysyła sms'y, kwiaty. Ignoruję to wszystko. Nie mam siły dłużej tego słuchać. W mojej głowie panuje totalny mętlik. Dwa światy mojej wyobraźni. Świat z Harrym i świat bez niego. Nie nie mogę z nim być nienawidzę go za to co mi zrobił! W ogóle jak on mógł! Jak mógł zrobić mi takie świństwo. Nikt nigdy mnie tak nie zranił. Postanowiłam usunąć go z mojego życia. Nie będzie to łatwe ale dam radę. Wyjęłam zdjęcia z ramek i schowałam do pudła. Czemu nie wyrzuciłam, nie spaliłam? Nie wiem, nie potrafię na to odpowiedzieć.

@justinbieber: Zapowiada się niesamowita współpraca z moją gwiazdą :D Nie mogę się doczekać tego spotkania z @mavisjones

@mavisjones: Czeka mnie cudowny dzień z perfekcyjną osobą @justinbieber

Czy chciałam by ON był zazdrosny? Tak! Chciałam mu robić na złość. Doprowadzić do białej gorączki. Weszłam w fazę II- nienawiść. Pierwszą jest rozpacz i wiele łez i lodów. Faza III-zapomnieć. Ech,,,nie będzie łatwo. Co ja gadam to jest wręcz nie wykonalne.
Zgramoliłam się z fotela i poszłam się ubierać. Jak na złość pogoda w Londynie się popsuła. Pada, leje, wieje.
Ubrałam czarne legnisy, bodowy ciepły sweter, pod spód czarną bawełnianą bokserkę. Włosy spięłam w wysoką kitkę. Szurając stopami o podłogę weszłam do łazienki. Przemyłam twarz i nałożyłam tusz do rzęs. Chwyciłam dużą czarną torbę z krzesła i pobiegłam na korytarz. Jak zwykle się spóźnię. Ubrałam czarne cienkie kozaczki i wyszłam z domu. Złapałam taksówkę i pędem do niej wsiadłam

sobota, 22 czerwca 2013

57

-Mavis?-spytał zaniepokojony a serce podeszło mu pod gardło. W przełyku czuł jego bicie
-Nie wpuścisz mnie?-zapytała uśmiechnięta.
-Sorki....wejdź-otworzył szerzej drzwi umożliwiając dziewczynie wejście do środka. Chłopak nie wiedział jak Mavis się czuła. Nie dała po sobie tego poznać. Pomimo że serce ją bolało a łzy cisnęły się do oczu, na zewnątrz była spokojna. Genialna aktorka.
-Co cię sprowadza?-zapytał drapiąc się po karku
-Co to za pytanie? Jak ostatnio sprawdzałam jestem twoją dziewczyną-powiedziała ze sztucznym uśmiechem
-Emm no tak-odpowiedział zakłopotany ocierając pot z karku
-Wiesz widziałam ostatnio taki fajny filmik-powiedziała i ruszyła do jakiegoś pokoju. Raczej zwanego salonem.
-Jaki?-zapytał nieswoim głosem nawet małe dziecko wyczułoby że coś ma na sumieniu a co dopiero osoba co zna go na wylot
-Patrz-dziewczyna podała mu swój telefon. Chłopak w osłupieniu patrzył na mały ekran. Mavis nie udawała dłużej, popłakała się. Łzy ciekły jej po policzkach. Nie wyła, nie wydawała z siebie żadnego dźwięku. Po prostu stała a ciecz spływała po jej twarzy.
-Mavis ja...-chłopak zaczął tłumaczenia
-Nie Harry. To koniec-powiedziała ciężko wzdychając
-Nie! Ja cię kocham nie pozwolę ci odejść! Nie mogę cię stracić!-krzyczał spanikowany. Mavis dostawała co chwila dreszczy.
-Nie mogę tak...-wyszeptała
-Błagam cię wybacz m! Wiem nie ma nic na moje usprawiedliwienie! Jestem zwykłym sukinsynem! Ale błagam cię proszę wybacz mi....-krzyczał zdesperowany-JA CIĘ KOCHAM!
-Harry kocham cię najbardziej na świecie ale....-zrobiła pauzę-Nie mogę być z kimś kto mnie tak potraktował....
-Błagam to nie może się tak skończyć!
-Nie potrafię....
-Kiedy się dowiedziałaś-zapytał zmieniając odrobinę temat
-Parę godzin temu-wyjaśniła patrząc w podłogę
-Nie nie pozwolę ci odejść! Za bardzo mi na tobie zależy!-mówił patrząc w jej zaszklone oczy
-Wiesz może wtedy....przed twoim wypadkiem.....to był znak od losu... że my jednak nie powinniśmy być razem...Wtedy jak miałeś amnezję i mnie nie pamiętałeś...Powinnam wtedy odejść
-Nie waż się tak więcej mówić-przerwał jej monolog-Jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mi się w życiu przytrafiła
-Przykro mi ale między nami koniec-powiedziała i udała się do wyjścia
-Mavis!-zawołał-Błagam cię wybacz mi-powiedział ze łzami w oczach. Tak prawdziwymi łzami. Łzami żalu i rozpaczy oraz bezradności. Złapał ją za rękę i spojrzał w jej oczy. Stali tak dłuższą chwilę zahipnotyzowani spojrzeniem ukochanego. Trudno było uwierzyć że to koniec. Że ta dwójka zakończyła coś co budowali i pielęgnowali przez tyle lat.
-Zrobiłeś mi okropne świństwo-wysyczała. Gniew wpłyną w jej krew i szybko opanował ciało-Nienawidzę cię!-wykrzyczała. Wyszarpała rękę z jego uścisku i wyszła z willi trzaskając drzwiami. Szybko założyła ciemne okulary by nie było widać łez. Taksówkarz czekał tak jak prosiła. Wsiadła a raczej wbiegła do niej
-Z powrotem-powiedziała cicho. Facet ruszył z miejsca.
Harry stał osłupiały i patrzył się na drzwi zza którymi właśnie zniknęła miłość jego życia. Nie mógł uwierzyć że jest takim dupkiem. Jak on mógł zranić kogoś tak cudownego. Miał przy sobie najcudowniejszy skarb a potraktował go jak jakąś szmatę. Chłopak osunął się na ziemię i płakał. Nie mocno nie dużo. Samotne małe liche łzy spłynęły po jego policzku. Były to łzy szczere przepełnione czystym żalem. Czuł nienawiść i wstręt do samego siebie. Serce rozpadło mu się na milion kawałków.
*Tydzień później*
*Mavis*
Cały świat opanowała wieś o naszym zerwaniu. Nikt nie zna prawdziwej przyczyny. No oprócz mnie, Heley, chłopaków i tej dziewczyny od filmiku a no i oczywiście tej dziwki. Oficialną wersją naszego zerwanie jest "Nie czujemy do siebie tego co dawniej postanowiliśmy zrobić sobie przerwę". Jednak to był koniec. Nie potrafiłam ponownie związać się z osobą, która mnie tak potraktowała. Już nie było mi żal. Miejsce żalu zastąpił gniew i nienawiść. Jednak nie ma się co oszukiwać kocham go jak cholera. Ale nie mogę po prostu NIE! .Do studia chodzę normalnie. Na ulicy udaję szczęśliwą a w telewizji udaję że nic się nie stało. Cały czas udawanie Tylko to mi pozostało. Dziś mam rozmowę z Amy, Poulem i Harrym. Wymyślimy co dalej. Nie chcemy zamieszania prasowego. One direction chce dobrego wizerunku. Ja początkująca aktorka chcę dobrą opinię i zero skandali. Trzeba wybrnąć z tego prasowo.
Przebrałam się i nałożyłam czarne okulary. Słońce świeci więc nie będzie t dziwie wyglądać. Spotkam go. Dziś spotkam go na żywo po raz pierwszy. Wyszłam na ulicę i zaczęłam udawać. Pozowałam do zdjęć z fanami. Zdziwiło mnie to że większość z nich to faceci po 30-tce. Ale co tam. Po kilku minutowym spacerze dotarłam do studia. Ja miałam wejść frontowymi drzwiami. Ponieważ jest to firma modelingowa. W której przy okazji mam sesję. Natomiast ON ma wejść niezauważalny zapleczem.
Przywitałam się z Amy i weszłam do pomieszczenia w którym już był. Przełknęłam gorzko ślinę i usiadłam przy stole naprzeciw niego. No tak gorszego miejsca nie mogłam wybrać. Czułam na sobie spojrzenie tych zielonych tęczówek.
-Zrobiliście sobie przerwę-powiedziała Am pod nosem czytają jeden z artykułów
-Co teraz-powiedział pod nosem Poul
-Może powiedzieć prawdę?-zapytałam kpiąco
-Mavis-kobeta rzuciła mi karcące spojrzenie
-No co? Ładnie to by wyglądało-wysyczałam a w moim głosie było tyle jadu jak nigdy
-Nie chcemy żadnych skandali-powiedział mężczyzna
-Nie pomyśleliście że tak suka się wygada?
-Marika nic nie powie-odezwał się
-Marika...Ładne imię. A może Harry-przecisnęłam to imię przez gardło-Będzie z nią-zaproponowałam
-Kolejna sensacja...Media....Rozgłos...Plotki-wymieniał
-Tajemnica-skomentowałam. Harry się nie odzywał
-Raz na jakiś czas pokazywli by się w miejscu publiczny-powiedział
-Ty na serio?-zapytałam zdziwiona
-Tak-Odpowiedział twardo-Harry będziesz udawał parę z Mariką-powiedział do NIEGO
-NIE!-powiedział natychmiastowo
-Tak
-Nie będzie to trochę podejrzane. Zerwali a potem jakaś nowa dziewczyna-powidziała Amy. Dziękuje. Nie zniosłabym widoku jego i jej. Nie po prostu NIE!
-Też racja-przynał jej a ja westchnęłam z ulgą w duchu oczywiście. Na zewnątrz nie dałam po sobie tego poznać. Moja twarz nie zdradzała nic, żadnych emocji.
-Czyli zostaje tak jak jest-podsumowałam-Teraz wybaczcie ale śpieszy mi się-powiedziałam. Wstałam i chciałam wyjść ale zatrzymało mnie coś a raczej ktoś. ON.
-Przepraszam. Błagam wybacz mi-powiedział szeptem a jego oczy się zaszkliły. Nie chciałam na to patrzeć ten widok rozdzierał mi serce. Wyrwałam rękę i nie odwracając się za siebie wyszłam.


_______________________________________________________________
NO NO NO! JAK SĄDZICIE CO BĘDZIE DALEJ?
CIEKAWE CZY FLAKI Z OLEJEM?
WIEM ŻE ROZDZIAŁY SĄ KRÓTKIE I ŻADKIE ALE JEST LATO, CIEPŁO I SŁONECZNIE
I NIE MAM ZBYTNIO CZSU NA PISANIE
BARDZO PRZEPRASZAM I MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ
KOMENTOWAC BO NICI Z NASTĘPNEGO ;P

czwartek, 20 czerwca 2013

56

*Mavis*
Postawiłam ostatnią ramkę i gotowe. Byłam całkiem zadomowiona w nowym mieszkaniu. Dałam sobie sama radę. Sama. Mój "kochany" Harry  nie odzywa się od tygodnia. Ma wyłączoną komórkę, nie odpisuje na wiadkmości. Nic kompletnie NIC. Zero znaku życia. Teraz jestem w 100% pewna że coś się stało. Tylko co? Eh...nawet nie wiem gdzie mieszka. Przeprowadził się nie podają adresu. To znaczy mówił ale z moją pamięcią krucho. Jutro wracając ze studia pójdę do Malików i się spytam.
Obudził mnie znienawidzony dźwięk budzika. Warknęłam i zrzuciłam z siebie mokrą koudre. No tak uroki lata. A jak na Londyn jest bardzo ciepło. Potykając się o własne nogi trafiłam do łazienki. Doprowadziłam włosy do porządku i lekko się upudrowałam. Nie ma sensu nawalać se tapety. Raz że tego nie lubię. Dwa na planie i tak mnie malują.
Wcisnęłam się w obcisłą bokserkę, czarną skórzaną spódniczkę. Ubrałam czarne przeciwsłoneczne okulary, baletki i czarną torebkę CHANEL. Ach...Cudownie. Zadowolona ze swojego wyglądu wyszłam z domu. Pod domem stała już taksówka, po którą zdąrzyłam w między czasie zadzwonić. Dojechanie trwło dłużej przez te londyńskie korki. Wbiegłam do studia i zaczęłam prace. Pracę którą kocham.
Wypocona wyszłam ze studia. Ta klimatyzacja jest za słaba. A jeszcze jak ten gruby kamerzysta zacznie się pocić to już pozostaje tylko ucieczka. W między czasie zadzwoniłam do Hayley. Mówiła że dziś jadą na zakupy, po łóżeczko i jakieś mebelki. Przyjdę później.
Moje prywatne wiadomości na twitt'erze są zawalone linkami na jakiś filmik. Przysyła mi je jakaś dziewczyna. Nie wiem co chce mi pokazać ale ok. Wejdę w domu dla świętego spokoju.

Rzuciłam klucze na mały stolik. Odbiły się kilka razy, zabrzęczały breloczki by po chwili utkwi w bezruchu. Zdjęłam baletki i poszłam na górę do sypialni. Z jęknięciem rzuciłam się na łóżko. Moje nogi odmawiały ruchu. Leżałam sparaliżowana. Oczy mi się kleiły ale uparcie ciągle je otwierałam. Przypomniał mi się ten link od tej dziewczyny @loffDirection (wbijać). Ładował się wieki ale AWE, udało się.
Moją pierwszą reakcją był śmiech. Jakaś para pieprząca się w kościele. Idioci.
Potem serce mi stanęło bo wydawało mi się że to głos Harrego.
Drzwi skrzypią. Brak pracy serca. I wychodzą.
Harry. Łzy. Łzy. Łzy. Łzy cieknące z moich oczu. Złamane serce. Ból przeszywający moje ciało. Nie chodzi tu o zmęczenie, o ból fizyczny, chodzi o ból w środku ten psychiczny. Ten znacznie gorszy. Bardziej bolesny. Odpisałam dziewczynie. "Błagam powiedź że to nie prawda?!" odpowiedź dostałam kilka minut później
"Nie wiem czy mam się cieszyć że mi odpisałaś czy może płakać razem z tobą. Tak mi przykro prawda :("
"Dziękuje za pokazanie"
"Bardzo mi przykro, nie chciałam by cię okłamywano. Wiedz że płaczę razem z tobą"
"Dziękuje, to nie potrzebne. Dam sobie radę"
Potem coś napisała ale już nie chciało mi się pisać ani czytać. Rzuciłam telefonem o ścianę. Rozleciał się na kawałki i szybka pękła. Poznaje po tym charakterystycznym odgłosie. Jednak mnie to w tej chwili nie interesowało. Musiałam to wyjaśnić jak najszybciej. Nie wiem co dalej jak to będzie. Ale wiem jedno. To koniec. Nie mogę być dłużej z człowiekiem który mnie tak zranił. Pozostaje tylko pytanie jak ja mu to pokarze. Mój telefon nie domaga. Ach, mam drugi. Te zalety bogaczy. Wyjęłam z prochów kartę SIM i pamięci. Włączyłam cegłę na dotyk i włożyłam karty. Byłam wściekła a zarazem zrozpaczona. Usiadłam skulona na ziemi plecami opierając się o zimną ścianę. Skuliłam się i zaczęłam płakać, głośno wyć. Pomogło? NIE! Nie wiem co mam zrobić jak to rozegrać.

Do: Hayley
Podaj adres Harrego

Od: Hayley
*****************

Do:Hayley
Nie mam zielonego pojęcia gdzie to

Od: Hayley
Koło tego teatru kawiarnia "Feeling good" na lewo krawiec druga strona 5

Doskonale wiedziałam gdzie to. Postanowiłam tam pójść jeszcze dziś. Była 17:30 Harry w domu będzie około 18. Więc przyjdę o 18:30.
Cały wolny czas przepłakałam. Wylałam z organizmu całą wodę. Policzki mnie swędziały a oczy piekły. Nałożyłam na twarz tonę pudru. Nie było widać, że płakałam. Przebrałam się i nałożyłam ciemne przeciw słoneczne okulary. Pogoda zdecydowanie się popsuła. Odpowiadała mojemu nastrojowi. Niebo płakało razem ze mną. No cóż tylko gwiazda chodzi w okularach przeciwsłonecznych w deszczu. Zadzwoniłam po taksówke. Co prawda drżącym i łamliwym głosem ale zamówiłam. Podjechałam pod dom Harrego. Stanęłam pod drzwiami. Stałam. Stałam w bezruchu. Sparaliżowana. Bojąca się. Odważyłam się i nacisnęłam dzwonek. W głowie miałam ułożony plan działania. Jednak obawiam się że nic mu nie powiem. Że rzucę mu się w ramiona. Że to co się stało odejdzie w zapomnienie. Zdjęłam okulary i czekałam aż otworzy drzwi. Wrota otworzyły się a w progu ukazał się cud chłopak
-Mavis?-zapytał z trudem....

niedziela, 16 czerwca 2013

55

*Hayley*

Mavis wyjechała, chłopaki też. Tak, tak zostawiajcie ciężarną samą, jasne! No nic miałam przynajmniej więcej czasu dla siebie.
Zafarbowałam odrosty.  Pomalowałam paznokcie u rąk bo do stóp to nie sięgnę. Poczytałam książki tak jedna na dwa dni. Spotykałam się ze znajomymi. Z Mavis często pisałam lub rozmawiałam. Często rozmawiałyśmy przez skeypa. Z Zaynem rozmawiałam codziennie. Nie były to długie godzinne rozmowy. Raczej krótkie i na temat. Jednak zawsze dostawałam od niego sms'a na dobranoc. Zmiana stref czasowych nie miała znaczenia.
W wolnym czasie sprzątałam. Nawet u Mavis. Dziewczyna wspominała że chce się przeprowadzić i narzekała że się nie wyrobi z pakowaniem. Więc ja, jako dobra przyjaciółka popakowałam jej ciuchy w kartony. Mało że mało ale zawsze coś.
Razem z dziewczynami Sarą, Megan, Maisie i Jade często chodziłyśmy na zakupy. Dziewczyny są modelkami, poznałam je podczas mojej pracy w Londynie. Kupowałyśmy ciuszki, smoczki, zabawki i różne dziecięce artykuły dla Alex. Bardzo lubię spędzać z nimi czas. Moje krejzole. Dzięki nim ten tydzień bez Zayna i następne bez jego częstej i długotrwałej obecności zleciał miło i przyjemnie. Całe szczęście że w nocy miałam się do kogo przytulać.
Dziecko kopie a brzuch z dnia na dzień coraz większy. Zaraz przegonie Niall'a w jedzeniu. Chłopaki po przeprowadzali się. Często się spotykamy. Jedynie Harry coś się zmienił. Dziwnie się zachowuje i jest skryty.
Dziś chłopaki z rana pojechali na sesje, znowu zostałam sama. Może i Mav wróciła ale do południa siedzi na planie. Swoją drogą wczoraj wyszedł pierwszy odcinek. Przyznam zapowiada się ciekawie. Serial leci od poniedziałku do piątku o 16:00. Właśnie siedzę przed telewizorem i oglądam reklamy w oczekiwaniu na odcinek. Mój spokój przerwało walenie w drzwi.
-OTWARTE!!!!!-krzyknęłam wiedząc że to Mavis, tylko ona tak puka jakby się paliło i waliło.
-Aaaa!-weszła i zaczęła piszczeć z radości
-Co ci?-zapytałam wstając
-Justin. Bieber. Napisał. Na. Twitterze. Że. Jestem. Cudowna. I. Chce. Mnie. W. Swoim. Następnym. Teledysku!-pisnęła ostatni wyraz
-O MÓJ BOŻE. TO CUDOWNIE!-ucieszyłam się i razem zaczęłyśmy tańczyć taniec szczęścia
-Jutro Amy rozmawia z jego menadżerem-poinformowała mnie szczęśliwa-Dobra ja lece muszę się spakować
-A tak właściwie to ty kupiłaś ten dom?-zapytałam
-Tak!-krzyknęła na progu.

*Mavis*
Ubrałam się i poszłam obejrzeć mieszkanie. Jednak facet rano sprzedał mieszkanie. Jednak miał do sprzedania mały dwu piętrowy domek. Pięć pokoi, dość duży przedpokój i garaż średniej wielkości. Jeden pokój jest połączony z taki małym pokoikiem zrobię sobie z niego garderobę i sypialnię. Od razu go kupiłam. Teraz jeszcze tylko pakowanie. Oj, będzie tego sporo. Harry mi pomoże. Po drodze do domu wstąpiłam do hurtowni. Kupiłam dziesięć wielkich kartonowych, kartonów. Otworzyłam drzwi i rzuciłam kartony na podłogę. Muszę się za to zabrać no i zadzwonić po ekipę przewozową. Zadzwonię po tych co Hayley. Otworzyłam szafę i głośno jęknęłam. Tyle ciuchów. Wyciągnęłam walizki z pod łóżka. Położyłam ciuchy do walizki. Tak położyłam. W szafie mam idealny porządek, cichy mam poskładane w kosteczkę więc wystarczyło je tylko włożyć.
    Ciuchy spakowane. Został mi jeden karton to spakowałam kosmetyki. Jutro dzwonię po firmę i się przenoszę. Jest 23:20 Harry nie odbiera ani nie odpisuje. Coś się stało. A może on już mnie nie kocha. Nie przeżyję tego. Z myślami "Co by było gdyby..." zasnęłam.
Obudziła mnie wstrętna melodia mechanicznego budzika. Leniwie zeszłam z łóżka. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Już wiem co w sobie zmienić. Styl. Bardziej odważny, rokowy. Namalowałam sobie kreski na oczach i pomalowałam usta na blady róż. Ubrałam czarną luźną koszulkę, dżinsowe spodenki z wysokim stanem z jedną połową spodni w ćwiekach. Do tego czerwone trampki i czerwoną bandanke. Podoba mi się ten styl. Taki mrał. Zjadłam na szybkiego śniadanie i pędem wyszłam z domu. W miarę szybko doszłam do studia. Uwielbiam pracę tutaj. Panuje tu taka magia, czar.