wtorek, 23 kwietnia 2013

32

*Zayn*
Pierwszy dzień z rodzinką dobiegł końca. W ciąż mam w głowie zachwyt dziewczynek jak Hayley opowiadała im o modelingu. Zdecydowanie przypadła im do gustu. Za pierwszym razem nie miały okazji się poznać. Akórat wyjechały na zielone szkoły. Cały dzień uśmiech gościł na mojej buzi. Zawsze liczyło się dla mnie zdanie moich sióstr. Więc jestem bardzo zadowolony że polubiły Hayley. W końcu jak można nie polubić takiego dzikusa jak ona. Z początku przeraził mnie ten wywiad prowadzony przez moją siostrę. Co się okazało mają zrobić projekt do szkoły na temat osoby z fajną pracą. Ej, przecież twój brat jest piosenkarzem. Nie bo modelka zawsze wygrywa..uhg. Chociaż to dobrze że się polubiły nawet bardzo.

*Harry*
-Ubierz to-Mavis rzuciła we mnie granatową marynarką
-Po co?-zapytałem dziwnie patrząc na rzecz
-Będziemy bliźniaki-powiedziała jakby to było oczywiste
-Po co?-powtórzyłem się
-Nie gadaj tyle tylko ubieraj-nie chciało mi się z nią kłócić więc włożyłem ową rzecz.
-Wyglądamy jak na pogrzebie-jęknąłem
-Nie wyglądamy chmmm...-popatrzyła na nasze odbicie w lustrze-przyzwoicie?-zapytała po czym wybuchneliśmy śmiechem
-Można wiedzieć czemu?-zapytałem
-Podobno nie masz za dobrej opinii u miejscowych plotkar-powiedziała tajemniczo.
-Nikt u nich nie ma-zauważyłem
-Ale ty szczególnie-ciągnęła
No tak, te stare bufony mówią na mnie puszczalski. O co tym staruchom chodzi. Przecież ja taki nie jestem. Fakt miałem wiele dziewczyn. Ale znalazłem tą na całe życie.
-Tylko o to chodzi-podniosłem jedną brew
-Nie, podobają mi się te buty-zaśmiała się
-I..-zachęciłem ją
-I do niczego innego nie pasują
-A czemu ja mam to-pokazałem na siebie
-Bo tak ci ładnie-pocałowała mnie w policzek
-Jedziemy na głupie zakupy-wzniosłem ręce ku górze
-Nie gadaj tyle bo nigdy nie dojdziemy-powiedziała
-Z kim ja się zadaje-mruknąłem pod nosem
-Słyszałam!-krzyknęła zza drzwi

W jednym z niewielu marketów był jak zwykle mały ruch. Może i dlatego że jest 13.20 środa.
Robiliśmy zakupy sposobem Louisa. Zachodziliśmy w każdą alejkę.
-Dobra ja idę po żelki a ty se dalej tak łaź bo mnie zaraz szlag trafi-powiedziała i już jej nie było.
 A że ja złapałem A.B.C.* to spacerowałem tak dalej. Nie powiem chciałem spotkać te plotkary.
 A tak je podenerwować, co mi tam.
       Moje modły zostały wysłuchane. Stały w tych swoich letnich fatałaszkach w kwiatki. Bardzo gustownych muszę dodać. Gadały o czymś niezwykle zaciekle jak zawsze jadaczki im się nie zamykały. Z gromkiego śmiechu ich twarz zmieniła się w grymas gdy mnie ujrzały.
-Dzień dobry-uśmiechnąłem się przyjaźnie
-Ta dobry-powiedziała jedna z trzech.
-Co cię sprowadza?-zapytała wścibsko
-A z dziewczyną przyjechałem-rzekłem niby obojętnie ale wiedziałem że rozpętałem wojnę.
-Z dziewczyną-zaśmiała się cicho druga. Przytaknąłem
-Pewnie kolejna z pod latarni-rzuciła trzecia
-Widzisz tę-wskazała na Mavis stojącą przed półką. No to się będzie działo. Zaśmiałem się w duchu
-No tak-powiedziałem
-Z takimi powinieneś się spotykać. A nie jakieś panienki srańki-przewróciła oczami
-Ej nie znam jej-zauważyła jedna
-Nowa....hm....Mój wnusi szuka dziewczyny. Ta nadawała by się idealnie-powiedziała. Nie no miałem ochotę się wydrzeć że jest moja i łapy precz. Ale chciałem jeszcze trochę je nakręcić i zobaczyć ich miny. W sumie racja idealna kandydatka na żonę MOJĄ żonę. Nigdy więcej nie wypuszczę jej w tej sukience. W sumie zwykła kremowa w koronkę ale co tam! 
-Ej cicho idzie-przerwała moje rozmyślenia jedna z nich
-Dzień dobry-uśmiechnęła się do nich moja dziewczyna
-Dobry-odpowiedziały równo przyglądając jej się tym palącym wzrokiem
-Idziesz?-zwróciła się przestraszona do mnie
-Tak-pokiwałem głową- Już, chodź-Momentalnie wzrok starszych pań powędrował na mnie był wyraźnie zdezorientowany
Ominąłem jakże miłe staruszki i podszedłem do Mavis. Pocałowałem ją w policzek i chwyciłem za rękę splatając nasze palce. No moje wielkie łapy z jej małymi, kruchymi rączkami.
-Do widzenia..?-powiedziała
-A wiesz bo ja mam wnuczka....-zaczęła jedna
-O nie!-zaprotestowałem-Pani dziękujemy. Kochanie idziemy!- pędem ruszyłem w stronę kasy
-O co chodziło-spytała zdezorientowana Mavis
Opowiedziałem jej przebieg tej jakże cudnej rozmowy.
-A mówiłam że by się tak ubrać-powiedziała dumnie
-Jak zawsze miałaś rację-potwierdziłem
-Nie podlizuj się-zaśmiała się tym melodyjnym głosem. Aż mnie ciarki przeszły.
Kasjerka skasowała zakupy, zapłaciliśmy, złożyłem na paragonie autograf i wyszlibyśmy gdyby nie fanki. Mavis siedziała na parapecie a ja bawiłem się w modela.

*Hayley*
Siedziałam z mamą Zayna w kuchni i popijałyśmy herbatę czekając aż reszta domowników wróci z zakupów.
-No to powiesz mi już?-zapytała znienacka jego mama
-Ale o czym?-zdziwiłam się
-No że jesteś w ciąży-pisnęła a ja zakrztusiłam się herbatą-wszystko dobrze-poklepała mnie po plecach.
-Tak. Ale ja nie jestem w ciąży- zapewniła, uniosła jedną brew.-No tak podejrzewałam że jestem. Ale robiła testy....Z przed pięciu lat-załamałam się. Teraz wszystko zrozumiałam. Testy nie były prawidłowe były przeterminowane. Boże nie ja nie mogę!
-Skąd w ogóle podejrzenia że jestem
-Jestem matką, zauważam takie rzeczy lepiej niż zwykły śmiertelnik-zaśmiała się ja też wysiliłam się na uniesienie kącików- Nie łam się. Wczoraj dyskretnie wypytałam Zayna co by było gdybyś zaszła w ciąże-powiedziała
-I co powiedział?-zestresowałam się. W końcu mógł powiedzieć że mnie rzuci i zostawi samą, Nie nie Zayn taki nie jest. A ja jestem modelką, stracę pracę co ja będę robić innego.
-Stwierdził że byłby najszczęśliwszym człowiekiem. Zwierzył mi się że będziesz jego żoną-puściła mi oczko
-Ja nic o tym nie wiem-wzniosłam ręce w geście "TO NIE JA". Kobieta zaśmiała się
-Ok, ubierz bluzę i idziemy-zarządziła wstając od stołu.
-Gdzie?
-Do lekarza sprawdzić czy moje oczy są jak rendgen-zaśmiała się. Nie miałam wyjścia.
Podczas podróży autem zrozumiałam jedno. Skoro to dziecko Zayna chłopaka którego kocham nad życie i mam zamiar z nim spędzić resztę życia to jestem w stanie zrezygnować z tego modelingu.
Dla niego jestem w stanie zrezygnować ze wszystkiego.
Wyszłam z gabinetu ze zdjątkiem naszego dzidziusia. Wyszłam nie tylko z tym ale i ze łzami na policzkach.
Trisha bez słowa mnie przytuliła. Wzięła ode mnie zdjęcie i również się po płakała ale ona chyba ze szczęścia. Moje łzy przeplatały się z tymi ze szczęścia z tymi związanymi ze strachem.
Bałam się mu powiedzieć bałam się jego reakcji.
-Nie płacz-głaskała mnie po plecach.
-Wracajmy-otarłam łzy i ruszyłyśmy w kierunku wyjścia
Drogę powrotną wcale nie milczałyśmy. Trisha dzieliła się ze mną swoją wizją na temat dziecka. Nie zaprzeczę podniosło mnie to na duchu i dodało odwagi.
-O! Już są-powiedziała a ja zaczęłam panikować
-Nie! Już! Co ja mu powiem! Nie ja nie mogę!-zaczęłam bezsensownie pleść
-Spokojnie, ręczę za niego że się ucieszy-dodała mi otuchy
Wysiadłam, kobieta objęła mnie ramieniem. Otworzyła drzwi. Żołądek mi się skręcał.
-Mogła bym...zdjęcia-powiedziałam cicho
-No tak, jasne-wyjęła z torebki zdjęcia, posłała mi ciepły uśmiech i poszła do kuchni. Zayn na pewno był na górze. Udałam się tam. Miałam wrażenie że moje ciało waży z tysiąc kg.
Niepewnie uchyliłam drzwi. Mój kochany siedział na łóżku i grzebał coś na telefonie. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się. A przez jego oczy widziałam miłość...
Oparłam się o zamknięte drzwi westchnęłam ciężko. Zayn spojrzał na mnie pytająco
-Musimy pogadać-zaczęłam

_________________________________________________
BU BU BUM!!!!
Mamy kolejny rozdział.
Dla mnie urodzinowy, tak tak mam dziś urodziny. Napisze mi ktoś "Sto lat"?
A tak wgl to nosicie wstążki ja od dziś tak :D
KOMENTOWAĆ  :D
PISAĆ ŻYCIA BO SIĘ FOCHNĘ!!!! <♥>

3 komentarze:

  1. Fantastyczny rozdział. Uwielbiam twojego bloga, to opowiadanie.... No po prostu kocham !!! :-) Dajesz następny rozdział pliis. Macha. STO LAT!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję cię do Libster Awards , więcej tutaj : http://all-makes-history-tomlinsonowa.blogspot.com/2013/04/libster-awards-zostaam-nominowana-za-co.html :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super czekam na kolejny i sto lat!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń