sobota, 20 kwietnia 2013

31

*Mavis*
Zaczęłam właśnie pakowanie na wspólny tydzień z rodziną Harre'go. Pochwalę się, że zmieściłam się w jedną małą walizkę. Harry możesz być ze mnie dumny.
   Przeklęta Hayley nawet nie narzekała na bóle. Głupia matka natura.
   Reszta zespołu tak jak my postanowiła odwiedzić swoje rodziny. Moja przyjaciółka już czwarty raz jedzie z Zayn'em do Bradford. Z jej opowieści bardzo polubiła rodzinę chłopaka. No bo jak tu nie polubić takiego dzikusa jak Hayley.
  W sumie to jedynie Niall skorzysta z uroku linii lotniczych. Reszta cieszyć się będzie urokami ulicznymi. Znając moje szczęście to auto zepsuje się w połowie drogi.

*Harry*
Boże głupie auto. Silnik wysiadł pięć kilometrów od domu. No tak można było iść na piechotę ale ja nie mam zamiaru robić za tragarza. Bo znając moją dziewczynę zrobi słodką minkę a ja głupi się na to nabiorę i będę to targał. Skończyło się na taksówce. Muszę pamiętać żeby po auto wrócić.  Kierowca nie był chyba zadowolony z tej fuchy. A Mavis mu tego nie ułatwiała jak zwykle gadała jak najęta. Mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie uwielbiam jej głos. Często rzucam jakiś bezsensowy temat aby tylko posłuchać jej głosu. W taki sposób często ją wkurzałem jak byłem
w trasie. Dzwoniłem i się nie odzywałem a ta gadała
i gadała. Po dziesięciu minutach puściła mi oczko i po prostu wiedziałem że gada tyle specjalnie. Moja wredota. Ale jej plan wypalił kierowca miał pełną ochotę wyrzucić ją przez okno.
-Jesteśmy na miejscu- powiedziałem cicho się śmiejąc. Taksówkarz był nieźle wkurzony.
Mavis całą drogę mu opisywała swoje stroje w filmie. On warczał ze złości a ja się śmiałem  przytulając dziewczynę.
-Tak szybko-zdziwiła się a facet warkną ciche "akurat"
-Wezmę walizki a ty dokończ panu opowieść-powiedziałem jej na ucho przygryzając płatek.
Zaśmiałem się i wysiadłem z samochodu. Wyjąłem bagaże i już widziałem otwierające się drzwi wejściowe. Stanęła w nich moja mama. Przyznaję się strasznie się za nią stęskniłem.
Ruszyłem z walizkami w rękach w stronę drzwi.
-Gdzie Mavis?-fajne przywitanie mamo.
-Cześć Harry. Jak dobrze że już jesteś, bardzo tęskniłam syneczku. Dawno się nie widzieliśmy-powiedziałem udając głos mamy-Hej. Też tęskniłem, w trasie fajnie dzięki że pytasz.
Przewróciłem oczami ale widząc pytające spojrzenie mamy odpowiedziałem.
-W aucie kłóci się zapewne z taksówkarzem-to powiedziawszy z taksówki wyszła zataczająca się ze śmiechu Mavis.
-Mavis!-moja mama rzuciła się do uściskania jej. No a ja to co?! Z jednej strony to dobrze że się polubiły i się dogadują. A z drugiej to : Mavis nie zabieraj mi mamy!!!!
-Anne!-wpadły w uścisk
Uśmiechnięte nie zwracając na mnie większej uwagi weszły do domu. Nie no super. Wniosłem walizki do domu i postawiłem je pod schodami. Zdjąłem buty i postawiłem obok czarnych trampek dziewczyny. Wszedłem do salonu i pierwsze słowa jakie usłyszałem
-Widzę że włoski ścięłaś.....

*Mavis*
W domu Hazzy jest tyle zrozumienia i przywiązania. U mnie było cicho i pusto. Pomimo iż bardzo się kochamy. To jakoś specjalnie do siebie nie tęsknimy.
Mama Harrego jest niesamowita. Taka przyjazna, bardzo ją polubiłam. Bardzo sympatyczna osoba. Przyjemnie się z nią rozmawia, zdecydowanie złapałyśmy wspólny język już na początku. Gemma jest tak samo świrnięta jak ja! Nie muszę zaznaczać że również dogadujemy się świetnie. Już na samym początku przyjęły mnie bardzo ciepło.
-Czuje się z dyskryminowany- zajęczał loczek gdy znaleźliśmy się sami w jego dość małym pokoju.
-A to czemu?-udawałam głupią
-Wy mi nic nie pozwalałyście zobaczyć!-zbulwersował się-Co wyście tak kombinowały?
-My....Nic-pokręciłam głową ale na kilometr było słychać że ściemniam
-Kłamiesz-spoważniał
-Kotek mi nie wierzysz-zrobiłam minę kota ze shreka
-Nie
-Oj no weź, chyba nie zamkniesz się w szopie-zaśmiałam się
-Ej no weź to było tylko raz.
-Ja nic nie mówię-zaśmiałam się po chwili śmialiśmy się oboje-Dziękuje-powiedziałam
-Za co?-zdziwił się
-Za to że mnie tu zabrałeś-uśmiechnęłam się i pocałowałam go

5 komentarzy: