czwartek, 25 kwietnia 2013

33

*Hayley*
-Musimy porozmawiać-powiedziałam do chłopaka. Widział że jestem w 100 % skoncentrowana więc domyślał się że będzie to poważna rozmowa. Odłożył sprzęt i usiadł prosto. Kompletnie nie wiedziałam jak się do tego zabrać. W ciągu sekundy przez umysł przeleciało mi ze sto pomysłów.
 A co ja zrobiła? Naj zwyczajnie w świecie podałam mu zdjęcia USG.
Popatrzył na mnie dziwnie a potem spojrzał na kartki.
-Jesteś w ciąży...?
Przytaknęłam i normalnie wiedziałam że moje oczy się zaszkliły.
-To cudownie!-podszedł do mnie i mocno przytulił-Nawe nie wiesz jak się ciesze!-kontynuował swoją radość i mnie się udzieliło uśmiechnęłam się. Nie było to udawane naprawdę mi ulżyło.
Tak bardzo bałam się że może on nie chce tego dziecka, przecież wszystko możliwe. Ale w  desperacji człowiek nie myśli logicznie.
Chciałam zapytać czy naprawdę ale już nie musiałam to było widać. Patrzył na zdjęcie jak na największy skarb, którym właściwie było.
-Który tydzień?-zapytał
-Czwarty-udało mi się wykrztusić
-Rozumiesz że za osiem miesięcy będziemy rodzicami-powiedział z niedowierzaniem
-Nie-zaśmiałam się
-Będziemy najlepszymi rodzicami na świecie-obiął mnie ramieniem-Spokojnie nie pozwolę by te dziwaki na dziecko zbeszcześcili -Zaśmiał się
-Uważaj też na Mavis-powiedziałam
-Ależ oczywiście. Cieszysz się że będziemy mieli dziecko?-zapytał z obawą
-Jasne że ta-ujęłam jego twarz dłońmi i złożyłam namiętny pocałunek na jego wargach.
-Skąd w ogóle pomysł z ciążom?-zapytał
-Podziękuj swojej mamie. Jej oko lepsze niż USG-zaśmiałam się
-Tak zrobię. Ale wszystko w porządku- zapytał z troską
-W jak najlepszym. Możliwe że niedługo zaczną się wymioty a zachcianki to na pewno. Przygotuj się-zamachałam mu palcem.
-Zniosę to wszystko nie bój żaby-zaśmiał się-Wiesz ja po prostu wiem że ty mi byłaś pisana-powiedział a ja zrobiłam pytającą minę.
-No, wiesz słuchasz Nirvany, nie piszczałaś na mój widok ba nawet nie wiedziałaś kim jestem, masz moje nazwisko a jeszcze nie jesteśmy po ślubie-czy tylko mi się wydaje że słowo JESZCZE zostało bardziej zaakcentowane- Pokochałaś Zayna Malika a nie Zayna z One Direction....Wymieniać dalej....
-Nie nie trzeba, chodźmy na dół.
-Skoro muszę-zajęczał
-Tylko napisze Mavis, albo nie to potem bo zadzwoni i będę z nią gadać trzy godziny
-Skoro tak uważasz-wzruszył ramionami
     Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce.
-Hayley, mów nic nie powiedziałam-zapewniła mnie jego mama ty samym podając mi piłeczkę
-Zayn-oddałam ją
-Będę ojcem-powiedział bardziej do swojego ojca i sióstr
No i zaczęły się gratulacje. Wreszcie Trisha wreszcie mogła pokazać jak naprawdę się cieszy.
No to skoro oni tak się cieszyli to co dopiero Mavis. A byłam święcie przekonana że to ona pierwsza zajdzie w ciąże. Nawet się o to założyłyśmy.
      Leżeliśmy z Zaynem na łóżku gadając, nie oszukujmy się o niczym. Zacieszając przy tym dużo!
-Boże, musze zadzwonić- przypomniało mi się
-Mavis?-zapytał
-No a jak myślisz-zaśmiałam się. A on teatralnie westchnął westchnął
Wygrzebałam z torebki telefon i wybrałam numer przyjaciółki
-Mavis?-zapytałam za nim zdążyła się odezwać
-No, no no-zaczęła udawać jakiegoś pirata o.O
-Milcz-nakazałam-Muszę ci coś obwieścić
-Mam się bać?
-Nie, no może nie wiem ty to oceń....-paplałam
-Milcz-zacytowała mnie
-Jestem w ciąży-pisnęłam uradowana. Momentalnie po drugiej stronie słuchawki usłyszałam pisk
-Ludzie się gapią-usłyszałam głos Harrego
-No to co-odpowiedziała mu-Dobra w domu se pociesze, a tobie nic nie powiem-założę się o milion że wystawiła mu język

*Harry*
Spacerowaliśmy z dziewczyną po parku, trzymając się za ręce i rozmawiającą, tak właściwie
 o niczym. Naszą pogawędkę o niczym przerwał jej telefon.
Mavis zaczęła gadać przez telefon raczej z Hayley. Coś tam gadały a ona nagle zaczęła piszczeć
-Ludzie się gapią-powiedziałem do niej
-No to co?-odpowiedziała-Dobra w domu se  pociesze-powiedziała widząc moje groźne spojrzenie-  A tobie nic nie powiem-wystawiła mi język
-Ale na serio?-wróciła do rozmowy
-To znaczy że się cieszy?
-Tak pamiętam o nim-zaśmiała się - No to pa-rozłączyła się
Jak ja nienawidzę słuchać z jednej strony!!!
-I co?-zapytałem
-Nic ci nie powiem-wystawiła mi język i zaczęła uciekać. Odruchowo pobiegłem za nią. No cóż moja księżniczka za szybka nie jest więc łatwo było ją dogonić.
-Mów-nakazałem obejmując ją od tyłu. Teraz to się dopiero ludzie gapili!
-Ale na ucho-zastrzegła. Pokiwałem głową-Będzie mały Malik-szepnęła
-Nie gadaj!-wydarłem się
-No serio, podobno Zayn nie może ogarnąć zaciesza- powiedziała-A wiesz co jest w tym najgorsze
-No co?
-Że teraz muszę kupić 10 kg żelek-zirytowała się
-Niby czemu?
-Powiedziała kiedyś że zawsze wiedziała że ja zostanę pierwsza matką-zaczęła
-Czeka, czemu tak powiedziała
-Bo był taki moment kiedy myślałam że byłam w ciąży-wyjaśniła
-Aha, dokończ
-No i ja jej powiedziałam że jak ona zajdzie pierwsza to jej kupie 10 kilo żelek. Potem zaczęłyśmy się kłócić i wynikło z tego mniej więcej to, że która zajdzie pierwsza w ciąże ta druga kupuje żelki.
-Boże wy to naprawdę jesteście nie normalne- wzniosłem ręce do góry

wtorek, 23 kwietnia 2013

32

*Zayn*
Pierwszy dzień z rodzinką dobiegł końca. W ciąż mam w głowie zachwyt dziewczynek jak Hayley opowiadała im o modelingu. Zdecydowanie przypadła im do gustu. Za pierwszym razem nie miały okazji się poznać. Akórat wyjechały na zielone szkoły. Cały dzień uśmiech gościł na mojej buzi. Zawsze liczyło się dla mnie zdanie moich sióstr. Więc jestem bardzo zadowolony że polubiły Hayley. W końcu jak można nie polubić takiego dzikusa jak ona. Z początku przeraził mnie ten wywiad prowadzony przez moją siostrę. Co się okazało mają zrobić projekt do szkoły na temat osoby z fajną pracą. Ej, przecież twój brat jest piosenkarzem. Nie bo modelka zawsze wygrywa..uhg. Chociaż to dobrze że się polubiły nawet bardzo.

*Harry*
-Ubierz to-Mavis rzuciła we mnie granatową marynarką
-Po co?-zapytałem dziwnie patrząc na rzecz
-Będziemy bliźniaki-powiedziała jakby to było oczywiste
-Po co?-powtórzyłem się
-Nie gadaj tyle tylko ubieraj-nie chciało mi się z nią kłócić więc włożyłem ową rzecz.
-Wyglądamy jak na pogrzebie-jęknąłem
-Nie wyglądamy chmmm...-popatrzyła na nasze odbicie w lustrze-przyzwoicie?-zapytała po czym wybuchneliśmy śmiechem
-Można wiedzieć czemu?-zapytałem
-Podobno nie masz za dobrej opinii u miejscowych plotkar-powiedziała tajemniczo.
-Nikt u nich nie ma-zauważyłem
-Ale ty szczególnie-ciągnęła
No tak, te stare bufony mówią na mnie puszczalski. O co tym staruchom chodzi. Przecież ja taki nie jestem. Fakt miałem wiele dziewczyn. Ale znalazłem tą na całe życie.
-Tylko o to chodzi-podniosłem jedną brew
-Nie, podobają mi się te buty-zaśmiała się
-I..-zachęciłem ją
-I do niczego innego nie pasują
-A czemu ja mam to-pokazałem na siebie
-Bo tak ci ładnie-pocałowała mnie w policzek
-Jedziemy na głupie zakupy-wzniosłem ręce ku górze
-Nie gadaj tyle bo nigdy nie dojdziemy-powiedziała
-Z kim ja się zadaje-mruknąłem pod nosem
-Słyszałam!-krzyknęła zza drzwi

W jednym z niewielu marketów był jak zwykle mały ruch. Może i dlatego że jest 13.20 środa.
Robiliśmy zakupy sposobem Louisa. Zachodziliśmy w każdą alejkę.
-Dobra ja idę po żelki a ty se dalej tak łaź bo mnie zaraz szlag trafi-powiedziała i już jej nie było.
 A że ja złapałem A.B.C.* to spacerowałem tak dalej. Nie powiem chciałem spotkać te plotkary.
 A tak je podenerwować, co mi tam.
       Moje modły zostały wysłuchane. Stały w tych swoich letnich fatałaszkach w kwiatki. Bardzo gustownych muszę dodać. Gadały o czymś niezwykle zaciekle jak zawsze jadaczki im się nie zamykały. Z gromkiego śmiechu ich twarz zmieniła się w grymas gdy mnie ujrzały.
-Dzień dobry-uśmiechnąłem się przyjaźnie
-Ta dobry-powiedziała jedna z trzech.
-Co cię sprowadza?-zapytała wścibsko
-A z dziewczyną przyjechałem-rzekłem niby obojętnie ale wiedziałem że rozpętałem wojnę.
-Z dziewczyną-zaśmiała się cicho druga. Przytaknąłem
-Pewnie kolejna z pod latarni-rzuciła trzecia
-Widzisz tę-wskazała na Mavis stojącą przed półką. No to się będzie działo. Zaśmiałem się w duchu
-No tak-powiedziałem
-Z takimi powinieneś się spotykać. A nie jakieś panienki srańki-przewróciła oczami
-Ej nie znam jej-zauważyła jedna
-Nowa....hm....Mój wnusi szuka dziewczyny. Ta nadawała by się idealnie-powiedziała. Nie no miałem ochotę się wydrzeć że jest moja i łapy precz. Ale chciałem jeszcze trochę je nakręcić i zobaczyć ich miny. W sumie racja idealna kandydatka na żonę MOJĄ żonę. Nigdy więcej nie wypuszczę jej w tej sukience. W sumie zwykła kremowa w koronkę ale co tam! 
-Ej cicho idzie-przerwała moje rozmyślenia jedna z nich
-Dzień dobry-uśmiechnęła się do nich moja dziewczyna
-Dobry-odpowiedziały równo przyglądając jej się tym palącym wzrokiem
-Idziesz?-zwróciła się przestraszona do mnie
-Tak-pokiwałem głową- Już, chodź-Momentalnie wzrok starszych pań powędrował na mnie był wyraźnie zdezorientowany
Ominąłem jakże miłe staruszki i podszedłem do Mavis. Pocałowałem ją w policzek i chwyciłem za rękę splatając nasze palce. No moje wielkie łapy z jej małymi, kruchymi rączkami.
-Do widzenia..?-powiedziała
-A wiesz bo ja mam wnuczka....-zaczęła jedna
-O nie!-zaprotestowałem-Pani dziękujemy. Kochanie idziemy!- pędem ruszyłem w stronę kasy
-O co chodziło-spytała zdezorientowana Mavis
Opowiedziałem jej przebieg tej jakże cudnej rozmowy.
-A mówiłam że by się tak ubrać-powiedziała dumnie
-Jak zawsze miałaś rację-potwierdziłem
-Nie podlizuj się-zaśmiała się tym melodyjnym głosem. Aż mnie ciarki przeszły.
Kasjerka skasowała zakupy, zapłaciliśmy, złożyłem na paragonie autograf i wyszlibyśmy gdyby nie fanki. Mavis siedziała na parapecie a ja bawiłem się w modela.

*Hayley*
Siedziałam z mamą Zayna w kuchni i popijałyśmy herbatę czekając aż reszta domowników wróci z zakupów.
-No to powiesz mi już?-zapytała znienacka jego mama
-Ale o czym?-zdziwiłam się
-No że jesteś w ciąży-pisnęła a ja zakrztusiłam się herbatą-wszystko dobrze-poklepała mnie po plecach.
-Tak. Ale ja nie jestem w ciąży- zapewniła, uniosła jedną brew.-No tak podejrzewałam że jestem. Ale robiła testy....Z przed pięciu lat-załamałam się. Teraz wszystko zrozumiałam. Testy nie były prawidłowe były przeterminowane. Boże nie ja nie mogę!
-Skąd w ogóle podejrzenia że jestem
-Jestem matką, zauważam takie rzeczy lepiej niż zwykły śmiertelnik-zaśmiała się ja też wysiliłam się na uniesienie kącików- Nie łam się. Wczoraj dyskretnie wypytałam Zayna co by było gdybyś zaszła w ciąże-powiedziała
-I co powiedział?-zestresowałam się. W końcu mógł powiedzieć że mnie rzuci i zostawi samą, Nie nie Zayn taki nie jest. A ja jestem modelką, stracę pracę co ja będę robić innego.
-Stwierdził że byłby najszczęśliwszym człowiekiem. Zwierzył mi się że będziesz jego żoną-puściła mi oczko
-Ja nic o tym nie wiem-wzniosłam ręce w geście "TO NIE JA". Kobieta zaśmiała się
-Ok, ubierz bluzę i idziemy-zarządziła wstając od stołu.
-Gdzie?
-Do lekarza sprawdzić czy moje oczy są jak rendgen-zaśmiała się. Nie miałam wyjścia.
Podczas podróży autem zrozumiałam jedno. Skoro to dziecko Zayna chłopaka którego kocham nad życie i mam zamiar z nim spędzić resztę życia to jestem w stanie zrezygnować z tego modelingu.
Dla niego jestem w stanie zrezygnować ze wszystkiego.
Wyszłam z gabinetu ze zdjątkiem naszego dzidziusia. Wyszłam nie tylko z tym ale i ze łzami na policzkach.
Trisha bez słowa mnie przytuliła. Wzięła ode mnie zdjęcie i również się po płakała ale ona chyba ze szczęścia. Moje łzy przeplatały się z tymi ze szczęścia z tymi związanymi ze strachem.
Bałam się mu powiedzieć bałam się jego reakcji.
-Nie płacz-głaskała mnie po plecach.
-Wracajmy-otarłam łzy i ruszyłyśmy w kierunku wyjścia
Drogę powrotną wcale nie milczałyśmy. Trisha dzieliła się ze mną swoją wizją na temat dziecka. Nie zaprzeczę podniosło mnie to na duchu i dodało odwagi.
-O! Już są-powiedziała a ja zaczęłam panikować
-Nie! Już! Co ja mu powiem! Nie ja nie mogę!-zaczęłam bezsensownie pleść
-Spokojnie, ręczę za niego że się ucieszy-dodała mi otuchy
Wysiadłam, kobieta objęła mnie ramieniem. Otworzyła drzwi. Żołądek mi się skręcał.
-Mogła bym...zdjęcia-powiedziałam cicho
-No tak, jasne-wyjęła z torebki zdjęcia, posłała mi ciepły uśmiech i poszła do kuchni. Zayn na pewno był na górze. Udałam się tam. Miałam wrażenie że moje ciało waży z tysiąc kg.
Niepewnie uchyliłam drzwi. Mój kochany siedział na łóżku i grzebał coś na telefonie. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się. A przez jego oczy widziałam miłość...
Oparłam się o zamknięte drzwi westchnęłam ciężko. Zayn spojrzał na mnie pytająco
-Musimy pogadać-zaczęłam

_________________________________________________
BU BU BUM!!!!
Mamy kolejny rozdział.
Dla mnie urodzinowy, tak tak mam dziś urodziny. Napisze mi ktoś "Sto lat"?
A tak wgl to nosicie wstążki ja od dziś tak :D
KOMENTOWAĆ  :D
PISAĆ ŻYCIA BO SIĘ FOCHNĘ!!!! <♥>

sobota, 20 kwietnia 2013

31

*Mavis*
Zaczęłam właśnie pakowanie na wspólny tydzień z rodziną Harre'go. Pochwalę się, że zmieściłam się w jedną małą walizkę. Harry możesz być ze mnie dumny.
   Przeklęta Hayley nawet nie narzekała na bóle. Głupia matka natura.
   Reszta zespołu tak jak my postanowiła odwiedzić swoje rodziny. Moja przyjaciółka już czwarty raz jedzie z Zayn'em do Bradford. Z jej opowieści bardzo polubiła rodzinę chłopaka. No bo jak tu nie polubić takiego dzikusa jak Hayley.
  W sumie to jedynie Niall skorzysta z uroku linii lotniczych. Reszta cieszyć się będzie urokami ulicznymi. Znając moje szczęście to auto zepsuje się w połowie drogi.

*Harry*
Boże głupie auto. Silnik wysiadł pięć kilometrów od domu. No tak można było iść na piechotę ale ja nie mam zamiaru robić za tragarza. Bo znając moją dziewczynę zrobi słodką minkę a ja głupi się na to nabiorę i będę to targał. Skończyło się na taksówce. Muszę pamiętać żeby po auto wrócić.  Kierowca nie był chyba zadowolony z tej fuchy. A Mavis mu tego nie ułatwiała jak zwykle gadała jak najęta. Mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie uwielbiam jej głos. Często rzucam jakiś bezsensowy temat aby tylko posłuchać jej głosu. W taki sposób często ją wkurzałem jak byłem
w trasie. Dzwoniłem i się nie odzywałem a ta gadała
i gadała. Po dziesięciu minutach puściła mi oczko i po prostu wiedziałem że gada tyle specjalnie. Moja wredota. Ale jej plan wypalił kierowca miał pełną ochotę wyrzucić ją przez okno.
-Jesteśmy na miejscu- powiedziałem cicho się śmiejąc. Taksówkarz był nieźle wkurzony.
Mavis całą drogę mu opisywała swoje stroje w filmie. On warczał ze złości a ja się śmiałem  przytulając dziewczynę.
-Tak szybko-zdziwiła się a facet warkną ciche "akurat"
-Wezmę walizki a ty dokończ panu opowieść-powiedziałem jej na ucho przygryzając płatek.
Zaśmiałem się i wysiadłem z samochodu. Wyjąłem bagaże i już widziałem otwierające się drzwi wejściowe. Stanęła w nich moja mama. Przyznaję się strasznie się za nią stęskniłem.
Ruszyłem z walizkami w rękach w stronę drzwi.
-Gdzie Mavis?-fajne przywitanie mamo.
-Cześć Harry. Jak dobrze że już jesteś, bardzo tęskniłam syneczku. Dawno się nie widzieliśmy-powiedziałem udając głos mamy-Hej. Też tęskniłem, w trasie fajnie dzięki że pytasz.
Przewróciłem oczami ale widząc pytające spojrzenie mamy odpowiedziałem.
-W aucie kłóci się zapewne z taksówkarzem-to powiedziawszy z taksówki wyszła zataczająca się ze śmiechu Mavis.
-Mavis!-moja mama rzuciła się do uściskania jej. No a ja to co?! Z jednej strony to dobrze że się polubiły i się dogadują. A z drugiej to : Mavis nie zabieraj mi mamy!!!!
-Anne!-wpadły w uścisk
Uśmiechnięte nie zwracając na mnie większej uwagi weszły do domu. Nie no super. Wniosłem walizki do domu i postawiłem je pod schodami. Zdjąłem buty i postawiłem obok czarnych trampek dziewczyny. Wszedłem do salonu i pierwsze słowa jakie usłyszałem
-Widzę że włoski ścięłaś.....

*Mavis*
W domu Hazzy jest tyle zrozumienia i przywiązania. U mnie było cicho i pusto. Pomimo iż bardzo się kochamy. To jakoś specjalnie do siebie nie tęsknimy.
Mama Harrego jest niesamowita. Taka przyjazna, bardzo ją polubiłam. Bardzo sympatyczna osoba. Przyjemnie się z nią rozmawia, zdecydowanie złapałyśmy wspólny język już na początku. Gemma jest tak samo świrnięta jak ja! Nie muszę zaznaczać że również dogadujemy się świetnie. Już na samym początku przyjęły mnie bardzo ciepło.
-Czuje się z dyskryminowany- zajęczał loczek gdy znaleźliśmy się sami w jego dość małym pokoju.
-A to czemu?-udawałam głupią
-Wy mi nic nie pozwalałyście zobaczyć!-zbulwersował się-Co wyście tak kombinowały?
-My....Nic-pokręciłam głową ale na kilometr było słychać że ściemniam
-Kłamiesz-spoważniał
-Kotek mi nie wierzysz-zrobiłam minę kota ze shreka
-Nie
-Oj no weź, chyba nie zamkniesz się w szopie-zaśmiałam się
-Ej no weź to było tylko raz.
-Ja nic nie mówię-zaśmiałam się po chwili śmialiśmy się oboje-Dziękuje-powiedziałam
-Za co?-zdziwił się
-Za to że mnie tu zabrałeś-uśmiechnęłam się i pocałowałam go

piątek, 19 kwietnia 2013

30

*Harry*
Siedzieli wszyscy w naszej kuchni. No wszyscy prócz Mavis która umiera z bólu, a ja już nie wytrzymuje tego wycia. Nie nie wypowiem tego słowa. Nie powiem co to. Ale to jest dziwne
 i szczerze jeszcze nigdy się z tym tak dosłownie nie spotkałem. Tylko dlaczego ją to tak boli.
-Cześć wszystkim-powiedziałem siadając na krzesło
-Hej-przywitali się nierówno
-Gdzie Mavis?-spytał Niall przeżuwając kanapkę
-Umiera-rzekłem krótko
-Zabiłeś ją..-przestraszył się (na niby) Zayn
-Nie ja coś innego- powiedziałem z szeroko otwartymi oczami
-Edward zamienił ją w wampira!-klasnął w dłonie Louis
-Jak ty coś palniesz-zirytował się Liam
-No co-zasmucił się pasiasty
-To co jej jest?-zaciekawił się Zayn
-Nie przejdzie mi to przez gardło-wykrztusiłem-Ale jest czerwono
-Aaaa-każdy pokiwał głową jako oznakę że rozumie
-Aż tak ją boli?-zapytał Niall
-Najwyraźniej-odpowiedziałem
-Słowo "okres" nie przejdzie ci przez gardło-zakpiła Hayley a my poczuliśmy się skrępowani.
No bo to tak jakby z dziewczyną gadać o wytrysku. To się kupy nie trzyma.. o.O
-Idę do niej-wstała wyswobodzając się z uścisku swojego chłopaka, i po chwili zniknęła
za drzwiami cały czas się śmiejąc. Wychodząc mamrotała pod nosem coś typu "Jak dzieci".
Sama jest jak dziecko.

*Hayley*
Od rana  było słychać donośne jęki Mavis spowodowane tak zwaną ciotą. Nie mogę z chłopaków. Piątka dorosłych facetów a wystarczy słowo okres aby ich zgładzić. I w drodze do pokoju zrozumiałam jedno. Spóźnia mi się. Zawsze te bóle przeżywałyśmy razem. Jak jeden mąż. Tak się złożyło że matka natura podarowała nam jeden termin. A teraz o nie, nie to nie możliwe. W sumie zwykle dostawałam nieregularnie NIE TO NIE TO!!!! He wymijam jak Harry. Nie mam odwagi nawet o tym pomyśleć.
               Weszłam do pokoju.
-Kim kolwiek jesteś odejdź jeśli chcesz dalej żyć-wymamrotała moja przyjaciółka
-To ja-powiedziałam a ona podniosła głowę i na mnie spojrzała
-A to wejdź-powiedziała a raczej wyjęczała
-Jak się czujesz?-zapytałam retorycznie
-Jakby przejechał po mnie pociąg....
-To dobrze
-A jak u cb?
-No właśnie spóźnia mi się....
-Norma....Potem ty cierpisz-uśmiechnęła się, przynajmniej spróbowała
-Wiesz, ostatnio często się bulwersuje....
-Nie, nie jesteś w ciąży-odparła spokojnie
-No właśnie nie wiem...
-Wrócimy do pokoju to zrobisz test i po sprawie.
-Ja nie idę do apteki- zarzekłam się
-No i nie musisz. Pamiętasz Kubę?
-To z nim tak panikowałaś że dziecko ci zrobił-zaśmiałam się. Nieźle to wyglądało, Mavi rycząca że jest za ładna na przytycie...nie no zamiast że za młoda na ciąże to swoje. No ale cóż to Mavis jej nie zrozumiesz. Nawet nie próbuj....
-Nie śmiej się ja na prawdę się bałam....
-Że przytyjesz-zaśmiałam się za co dostałam poduszką co jeszcze bardziej spotengowało mój śmiech. Po chwili i umarła przyjaciółka śmiała się ze mną.
-A tak na prawdę to czemu tak panikowałaś?-nagle się zaciekawiłam
-Po pierwsze: ojciec by mnie zabił. Po drugie: To kretyn nie chciałam być z nim uwiązana do końca życia!-podniosła głos
-Czyli nie bałaś się przytycia?
-Tego też-uśmiechnęła się
-To dokończ z tymi testami-zachęciłam ją
-Tak spanikowałam, że wykupiłam z apteki dożywotni zapas. Na wypadek gdyby któryś był przeterminowany. Dopiero po piątym negatywnym się uspokoiłam.
-Ale ja nie wytrzymam do wieczora!
-To idź teraz
-Jak?
-Oj powiemy że musimy iść i lepiej żeby nie pytali bo nie warto-wzruszyła ramionami.
-A tak w ogóle to gdzie twoje walizki?
-U nas wczoraj zaniosłam zanim przyszliśmy do was
-Aha, spoko możemy już iść. Bo mnie skręca.
-Tylko ogarnę dupę-zakomunikowała

*Zayn*
Moja ukochana pół godziny temu zniknęła za drzwiami pokoju Harrego. Co ona tam jej zwłoki ukrywa. Jak rybkę w kiblu spuszcza? Już miałem zamiar tam iść ale drzwi się otworzyły i wyszły z nich dziewczyny.
-O dzień dobry śpiąca królewno-zaśmiał się z Mavis Niall
- Nawet się nie odzywaj-warknęła na niego. Och, jaki cudowny humorek zaśmiałem się w myślach.
-To my już idziemy-zaczęła "umierająca"
-Gdzie?-zdziwił się Lousi. No tak nie będzie Hayley nowość..
-Do siebie. Nawet nie pytaj po co bo nie warto-odpowiedziała mu jego dziewczyna
-A po co?-zapytał głupi Niall
-Horan naprawdę nie chce ci się żyć-rzuciła mu pytające spojrzenie
-Nie było pytania-cofnął blondynek
-Wpadniecie jeszcze?-zapytałam
-Raczej tak-Hayley posłała mi ten swój firmowy uśmiech a mi aż się żołądek skręcił
Zamknęły drzwi i wyszły. Chłopaki dalej nie przerywali swoich zajęć. Po paru minutach drzwi z powrotem się otworzyły i stanęła w nich Mavis.
-Klucze-wyjaśniła zanim kto kolwiek zdążył mrugnąć-Harry daj klucze-jej ton był już bardziej łagodny. Już nie wkurzony lecz obolały.
-W kieszeni-rzucił nie odrywając wzroku od gry
-Której?
-Tylnej-rzekł
-Geniuszu. Siedzisz-zauważyła a ja cicho parsknąłem śmiechem. Chłopak nic nie odpowiedział tylko dalej grając w fifę wstał. Mavis włożyła rękę w jego tylną kieszeń a ten aż się zatrząsnął z wrażenia. Wyjęła klucze i wyszła, tak bez słowa. Po prostu brak kultury.....

*Mavis*
Już wiem jak się czuła Bella podczas przemiany w wampira. Szczerze nigdy do teraz mnie tak nie bolało. Nigdy aż tak, fakt zawsze brzuch mi napierdalał ale nie aż tak.
Siedziałam na kanapie batmana popijając tabletkę. Hayley siedziała na przeciwko i nerwowo tupała nogą. Tak ona przynajmniej nie płacze.
-Już minęło-wymamrotałam
Ta szybo poleciała do łazienki. Usłyszałam westchnienie nie rozróżniłam czy ulgi czy nie.
Moje rozmyślenia na temat westchnienia przerwała radosna morda przyjaciółki. No to znam wynik.
-No i?
-Nie jestem w ciąży-ulga-dwa negatywne
-A więc stanęło na dwóch-zaśmiałam się z trudem ale jednak
-Pójdę pozbyć się dowodów-powiedziała przez śmiech
-Tak bo ktoś będzie  podejrzewał-powiedziała przez śmiech
Pozbyłam się opakowania i wróciłam do Mavis. Siedziała z głową opartą o oparcie i z zamkniętymi oczami. Niedługo i ja będę cierpieć ale w sumie to nie tylko ona ma takie bóle.
_______________________________________________________________
Dość krótki rozdział o miesiączce he he głupia ja!
Mam nadzieję że mnie nie zabijecie za ilość.
Komentujcie <3

czwartek, 18 kwietnia 2013

29

*Harry*
Jak to możliwe że ta dziewczyna ma tyle ciuchów!!! Przecież to nie logiczne. Założę się nawet połowy nie miała na sobie. Przecież tyloma ubraniami można by całe Chiny ubrać.
-Ile ty masz tych ubrań-jęknąłem widząc że wyciąga z szafy kolejne
-Oj, nie marudź-Podała mi kupkę równo złożonych bluzek....chyba
-Po co ci tyle ciuchów-zapytałam z bezradności
-Po co ci tyle ciuchów-przedrzeźniała mnie
-W życiu się nie spakujemy-zauważyłem
-Jak będziesz tyle gadał to nie
-Ale my się nie zmieścimy-zauważyłem
-Geniuszu, powtarzam ci to setny raz. RESZTĘ PAKUJEMY W KARTON I WYSYŁAMY POCZTĄ!!!!!!!!!!!!!!!
-pocztą...pocztą-mamrotałem pod nosem-Założę się że połowy ani razu nie ubrałaś
-A w sklepie?!
-Twoja inteligencja mnie przeraża-strzeliłem face plama
-Wiem. Mnie też-zaśmiała się
W niecałe pięć godzin spakowaliśmy w kartony, torby, walizki pół CH. Ja dalej nie rozumiem po co dziewczyną tyle ciuchów. Kobieca logika, tego nigdy nie zrozumiesz. A ja myślałem że to Zayn ma dużo ciuchów. Od dziś zmieniam nastawienie do świata
-Kochanie-zwróciłem się do Mavis-Moja mam nas zaprasza-oznajmiłem
-Kiedy?-kiedy? Zazwyczaj dziewczyny reagują Nie ja nie mogę? A jak mnie nie polubi? I tego typu
a ja zawsze musiałem je dowartościowywać. A ona nic....Ona jest cyborgiem. Nie, po prostu jest dziwna. Lepiej nie próbować zrozumieć jej rozumowania. Nawet nie próbować.
-Jak będziemy mieli czas-oznajmiłem w dalszym szoku
-Ja mam cztery miesiące wolnego. Potem zaczynam promowanie-oznajmiła
-My mamy trzy wolnego po trasie.
-To co za miesiąc? Wcześniej?-zapytała
-Wcześniej-zamyśliłem się
-To może za dwa tygodnie?
-No a na ile?
-Nie wiem żebyśmy nie siedzieli za długo
-Na tydzień?-zapytałam
-Ok. To dzwoń-nakazała
-Ale co już?-zdziwiłem się
-A na co czekać? Niech się przygotują na odwiedziny gwiazd-machała pomocniczo rękami
-No już dzwonie. O której mamy jutro samolot?
-15-oznajmiła

*Hayley*
Umrę z tymi debilami. Od godziny kłócą się jaki obejrzeć film. Gdyby nie to że rzucają popcornem w siebie dawno bym se poszła
-Przymknąć się!!!-wrzasnęłam i momentalnie zrobiło się cicho- Dziękuję -uśmiechnęłam się
-Prosiłabym byście coś w końcu wybrali i przestali drzeć te swoje jadaczki-powiedziałam spokojnie ale w każde słowo wlałam tyle jadu ile tylko się dało
-Dobra oglądamy coś na 6-zadecydował Liam
-Nie można było tak od razu-wysyczałam. Awe że za jakąś godzinę powinna wrócić Mavis...i Harry
-Oj nie wpieniaj się tak. Zayn ogarnij swoją dziewczynę-powiedział Louis
Zayn posłał mu wymowne spojrzenie. Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Mam ciągłe huśtawki nastroju. Może to z tęsknoty za moja wariatką albo zwariowałam od braku w ostatnim czasie z osobami poza One Direction.
-Kochanie już spokojnie-objął mnie ramieniem. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam na kanapie
Zayn obią mnie ramieniem i razem oglądaliśmy "Inni" na 6. Dziwny film ale i tak go nie oglądałam jedynie urywki. Przez większość filmu patrzyłam na idealny profil Zayna.
-Kocham cię-szepnął mi do ucha a ja puściłam buraka jak nic. Od kiedy się czerwienie?
-Ja ciebie też-wtuliłam się w niego
-WRÓCIŁAM!!!!!!!!!!!!!!- usłyszałam ten radosny głos przyjaciółki
-MAVIS!!!!-rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam
-Tak tak mam na imię-zaśmiała się ale odwzajemniła uścisk. Kątem oka widziałam że chłopaki rzucają na loczka. Zapewne zaraz zabiorą mi Mavis i sami będą ją ściskać.
-Hayley odsuń się-usłyszałam głos Louisa. Brzmiał groźnie tak jak ja przedtem, więc posłusznie się odsunęłam.-MAVIS-uściskał ją, po chwili zrobiła się z tego jedna wielka kanapka. Skoro on sobie tam ją ściskali ja ściskałam się z zielonookim. A co mi tam szaleje.
Po naszym długim przygotowani, słuchaliśmy relacji Mavis z kręcenia filmu. Nie no opowiadała mi to już ale trochę zmieniła na to pogląd. Same pozytywy a mi to narzekała. Maruda jedna!
-Głodny jestem-powiedział Niall
-A kiedyś nie byłeś-zapytał sarkastycznie Zayn
-Tak, minutę temu-wystawił mu język
-To co zamawiamy coś-rzucił Horan
-Ja chce pizzę-powiedział Liam a wszyscy przystali na tą propozycję. Stanęło na czterech dużych pizzach. Trochę dużo ale nasz Horan jest jak odkurzacz z teletupisów.
-Ja już nie mogę-jęknęła Mavis
-Zjadłaś tylko dwa-zdziwił się Niall-i to małe...
-Daj spokój nie każdy ma żołądek w wielkości Everest'u-obronił ją Louis, bardziej to się nabijał z Horana ale Mavis ulżyło po jego słowach. Prawdą jest że Mavis miała anoreksję, niby ją wyleczyła ale w sumie jej się nigdy nie pozbędziesz. Oby jej nie wróciło. Aj, zachciało jej się zrzucić dziesięć kilo z pięćdziesięciu. Nie wiem co jej zrobię jak znowu do tego wróci.
Posłałam jej pytające spojrzenie. Zajarzyła o co mi chodzi i pokręciła przecząco głową. Trochę mnie uspokoiła.
Ta...ona anoreksja a ja bulimia dobrałyśmy się. Ona ćwiczyła a ja rzygałam. A potem obie na odwyku. Złe wspomnienia. Chociaż ten lekarz to był niezły he he o jakich ja rzeczach myślałam.
-Mi tam się nie podobał-zwróciła się do mnie Mavis...Telepatia? Tak!
-A mi tak-wystawiłam jej język
-O czym wy mówicie-zapytał nas Liam
-Eee o niczym-powiedziałyśmy w tym samym czasie a wszyscy się zaśmiali
-To znaczy że nam nie powiecie-dopytywał Zayn
-Nie-moja BFF pokręciła przecząco głową. Przecież wtedy musiałybyśmy powiedzieć im prawdę.
I tak im kiedyś powiemy ale nie teraz
-Wy macie jakieś zdolności telepatyczne- zauważył Niall, który jakimś cudem oderwał się od swojego kawałka
-Po prostu jest przewidywalna- wzruszyła ramionami Mavis, zawsze jak chce odgonić te myśli
o anoreksji myśli o Tabaludze. No cóż znam ją na wylot.
-Nie, Arktos nie zmienił tej wioski w Antarktydę-powiedziałam patrząc na nią z pod byka.
Na jej twarzy początkowo pojawiło się zdziwienie, potem przewróciła oczami.
-A skąd wiesz, widziałaś ostatni odcinek-zapytała
-Nieee....
-No widzisz
-O czym wy znowu gadacie-zapytał tym razem  Harry
-Po prostu jest przewidywalna- zacytowałam przyjaciółkę
Mavis posłała mi groźne spojrzenie

*Zayn*
-Jestem padnięty-zwróciłem się do Hayley gdy znaleźliśmy się w moim (od niedawna naszym) pokoju.
-Czym się tak zmęczyłeś-zdziwiła się
-Sam nie wiem-przyznałem wtulając głowę w kołdrę. Uśmiechnąłem się bo poczułem te jej orginalne perfumy. Jak dobrze było mieć przy sobie kogoś takiego jak ona. Jakiego? Sam nie wiem jak to opisać.
-Proponuję zdjąć buty-zwróciła się do mnie
-Po co-wymamrotałem i mogę się założyć że właśnie przewraca oczami- Bo ci oczy wypadną
-Skąd ty...agh!-Zirytowała się
Po naszej obowiązkowej wspólnej kąpieli i długiej rozmowie zasnęliśmy oboje. Ona pierwsza a ja zaraz po niej. Kolejny dzień zaliczony do jak najbardziej udanych....

wtorek, 16 kwietnia 2013

28

Nie mogę uwierzyć że dziś ostatni dzień na planie. Tak to przeżywałam a z dzisiejszej perspektywy ten rok zleciał w miarę szybko.  Tak wiem dość dużo narzekałam ale to z tęsknoty. A to chyba można zrozumieć. Dziś kręcimy ostatnią scenkę.
-I...CIĘCIE!-Krzyknął reżyser i rozległy się gromkie brawa. No i koniec. Jakoś tak dziwnie będzie wrócić do dawnego dość nudnego życia. Bo co ja będę tam w Londynie....hmmm....pójdę na casting
i wkręcę się do serialu. Hah i mam prace. No jeszcze nie ale coś na pewno dostanę.
Godzinę żegnałam się z wszystkim na trzeźwa. O 19.00 jest impreza pożegnalna taka na zakończenie pracy. Będzie to dość duża impreza więc zgaduje że połowa nie wyjdzie trzeźwa. Całe szczęście że można przyjść z osobą towarzyszącą. No wiadomo u mnie podało na Justina....nie no jasne że Harry dostał ten zaszczyt towarzyszenia mi. Bez niego to bym nawet tam nie szła.
-WRÓCIŁAM!!!!-krzyknęłam zamykając kopniakiem drzwi. Mój chłopak siedział na kanapie i czytał gazetę gdy mnie usłyszał momentalnie ją rzucił na ziemie i podbiegł do mnie, dosłownie.
Ujął moją twarz bez słowa i wpił się nachalnie w moje usta. Nasz cudowny (jak z resztą każdyjest)  pocałunek trwał dość długo, przynajmniej na tyle że (znowu) zabrakło mi powietrza
-Ja muszę oddychać-wydusiłam odpychając go od siebie
-Po co-głupio zapytał
Przewróciłam oczami i tym razem to ja go pocałowałam. Też długo i namiętnie
-Ja musze oddychać-zacytował mnie
-Po co-zacytowałam jego. Zaśmialiśmy się oboje. Położyłam torebkę na stolik i zwaliłam się Harremu na kolana.
-Która godzina?-zapytałam
-16.30 a co?-Gwałtownie wstałam
-No przecież na 18 jest ta impreza-powiedziałam sarkastycznie
-No i co? Jest wpół do 17 zdążę -machnął ręką
-Ty tak, ja nie-porwałam się i wpadłam do pokoju. Zanim zdążyłam zamknąć drzwi usłyszałam jego cichy śmiech. No nie do końca cichy. Wskoczyłam pod prysznic. Wzięłam dość długą gorąca kąpiel. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Harry siedział na łóżku i grzebał w telefonie...MOIM. Nie no spoko pozwalam ci. Ale za nim mu pozwolę spojrzałam na niego spod byka. Zauważył.
-Fajną masz tapetę-zaśmiał się
-No wiem-No tak jego podobizna. Podszedł do mnie i złapał za biodra, spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam w nich takie coś. Iskierkę? Chyba tak...
-Wiesz że muszę się ubrać-popatrzyłam na niego
-Ja tam wolę cię w takim wydaniu-uśmiechnął się łobuzersko
-Haha zabawne- rzuciłam
-Kiedy ja mówię serio-opierał się
-Ja też-pocałowałam go
- Spędzisz ze mną całe życie?-rzucił ni z tą niż owąd
-A masz inny plan-zapytałam
-Ja nie. A ty?-zapytał trochę niepewnie
-Taki sam jak twój-uśmiechnęłam się
-A co jak mi przyjdzie do głowy się odkochać-zapytał
-Nie rób tego-z poważniałam i momentalnie zaszkliły mi się oczy
-Ej, żartowałem-ujął moją twarz w dłonie-Nigdy mi coś takiego do głowy nie przyjdzie. A nawet jeśli to jest to niemożliwe do wykonania. Nigdy na to nie pozwolę. To wręcz niewykonalne- on też z poważniał.
-To dobrze bo bym tego nie przeżyła-oznajmiłam i się w niego wtuliłam. W ciul że jestem mokra. Nie musiał pytać co ja do niego czuję to było widać jak na dłoni. Sam też dobrze o tym wiedział. A skoro mamy spędzić razem życie to będzie jeszcze wiele chwil to wyznań.
-Jesteś mokra-skomentował
-Ale jesteś spostrzegawczy-zadrwiłam-po za ty to ty nie pozwoliłeś mi się ubrać-przypomniałam
-Dobra idę się kąpać-oświadczył kierując się do łazienki.
Wyjęłam z szafy nie dawno zakupioną  sukienkę pokrytą złotym brokatem czarne kryjące rajtuzy
i czarne szpilki. Ciul że mi nogi odpadną dam radę.
Nałożyłam bieliznę i zaczęłam suszyć włosy. Moje krótkie całe blond włosy. Niestety zgładzili moje końcówki. Z tekstem że "nie mogę w jednej scenie mieć takich a w drugiej takich włosów!"
Po 10 minutach wyłączyłam suszarkę. Z krótszymi włosami o wiele krócej się je suszy i myje. Ale to chyba logiczne. Odłączyłam ją od prądu. Nakremowałam się moim czekoladowym balsamem. Zarzuciłam na siebie jakąś za duża bluzkę Hazzy w której dosłownie tonęłam . Zimno mi było tylko w gaciach. No i zaczynamy randkę z lokówką. Usiadłam na moim poprzednim miejscu. Pod oknem po turecku tak gdzie mieścił się kontakt. Postawiłam spore lusterko przed sobą i włączyłam lokówkę. Pozostaje mi tylko czekać aż się nagrzeje. Awe! Chwyciłam ostrożnie nagrzane urządzenie. Nakręciłam pierwszy włosek. Jak zawsze podczas kręcenia włosów robiłam dziwne miny.
-Co ty robisz?-zapytał zdziwiony Harry wychodząc z łazienki.
-Randkuje z lokówką, nie widać-przerwałam moją czynność-A teraz mi nie przeszkadzaj bo się nie wyrobie-zagroziłam i znowu strzeliłam dziwną minę. Chłopak zaśmiał się z mojej głupoty ale nie skomentował.
   No i połowa głowy za mną.
-Nie, no błagam-zaśmiał się Harry-mogę zrobić ci zdjęcie?-zapytał rozbawiony
-A se rób-rzuciłam pomiędzy wystawianiem języka. On nic nie odpowiedział tylko się zaśmiałam
i robił mi zdjęcia
-Kocham to-skomentował zdjęcie
Akurat skończyła kręcić gdy wybiła 18.00. Teraz jeszcze tylko makijaż, ubiór i gotowa. He może wyrobie się przed czasem.
Zostawiłam zwijającego się Harrego ze śmiechu i poszłam do łazienki.
Nałożyłam jasny podkład, i mocno wytuszowałam rzęsy. Oczy potraktowałam jasnym cieniem taki kremowo-żółty, pomalowałam usta krwisto czerwoną szminką. Wypryskałam się moją "Rihanną"
(że perfumom) i mogłam stwierdzić że jest idealnie. Uh jeszcze tylko się ubrać. Wyszłam z łazienki. Zastałam Harrego ubranego to już tak późno!
-Aż tak późno-przeraziłam się
-Nie, nie-mamrotał przeglądając coś w telefonie. No tak mu to zawsze nudno. Ubrałam czarne rajstopki na moje zgrabne nóżki. Zdjęłam koszulkę i ubrałam na siebie sukienkę.
-Harry, zapniesz mi-odwróciłam się do niego tyłem i wskazałam zamek. Szczerz to wątpie w inteligencje projektanty po co ten zamek?!
Ten bez słowa wstał i posłusznie zapiał suwak. Odwróciłam się do niego przodem.
-Wow....wyglądasz....wow-jąkał się. O taki efekt mi chodziło? Tak o taki!
-Dziękuje. Seksi ta marynarka-zaśmiałam się i przyciągnęłam go za marynarkę do siebie. Znowu zobaczyłam ten łobuzerski uśmiech który tak kocham.
-Kocham ten uśmiech-przyznałam
-Jaki?-uniósł brew ale dalej tak się uśmiechał
-Tak-uśmiechnęłam się. Nasze nosy stykały się ze sobą a oddechy mieszały. Idealna chwila, idealna para. Chwilę potem nasze usta zamknęły się w najbardziej delikatnym pocałunku od dłuższego czasu.
-O!-coś mu się przypomniało -Mam coś dla ciebie-wsunął mi na rękę czarną bransoletkę z białymi końcami-Z chłopakami mamy takie same, nasze dziewczyny też-wzruszył ramionami
-Skoro dajecie je swoim dziewczyną, to czemu dopiero teraz mi ją dajesz?-spytałam dla jaj śmiejąc się
-Przejrzałaś mnie-zaśmiał się-musiałem poczekać aż moja eks mi odda-zaśmiał się a ja walnęłam go w ramię rzucając dupek
-Ale, dziękuje-pocałowałam go w policzek-Wiesz wstawmy zdjęcie z tymi łańcuszkami na tt.
-Te z imionami?
-No
-Po co?
-No wiesz ta dziewczyna ci je dała. Pewnie myśli że gdzieś je zgubiłeś lub wywaliłeś-powiedziałam machając rękami.
-Dobrze. Tylko nie machaj już tymi rękami bo coś rozwalisz-widocznie nie mógł już powstrzymać śmiechu.
-Dobrze. Pozwalam ci się śmiać-powiedziałam przewracając oczami a on zaraz po tym wybuchnął śmiechem. Ta jego głupawka jest zaraźliwa i zaczęłam śmiać się razem z nim. Zrobiliśmy słit focie
i Harry wrzucił na swojego twittera a ja na swojego. A niech się dziewczyna cieszy.
Nie no cud wyrobiłam się przed czasem! Nałożyłam szpilki i o mało co się nie wywaliłam przy pierwszym kroku
-Nic ci nie jest-zapytał chłopak
-Daj tarkę- nakazałam
-Po co ci tarka-mruknął pod nosem ale wrócił z tareczką. Wzięłam ją od niego i starłam podeszwę nowych butów.
-Dlaczego tarkujesz buty-spytał Harry z taką moną o.O
-Żeby się nie zabić-skomentowałam

_______________________________________________________________
Mam nadzieję że się podoba i  że nie jest za krótki.
Ostatnio rzadziej dodaje rozdziały ale moja matematyczka po prostu się na mnie uwzięłam
#WinaTuska :D
KOMENTUJCIE <3

niedziela, 14 kwietnia 2013

27

*Harry*
Obudziłem się o 10:20 ta śpiąca królewna jeszcze spała wtulona we mnie. Brakowało mi tego widoku. Dziwi mnie jedna rzecz, że ona nigdy nie ma szopy. Twierdzi że brak u niej szopy to zasługa jej superchliperekstra szamponu. W rzeczywistości jest to zwykły truskawkowy szampon. Ale skoro ona tak twierdzi to nie będę jej tego burzył. Zacząłem rozglądać się po pokoju. Wielkie łóżko
(na którym spaliśmy) naprzeciwko stało biurko i mała szafka. Na prawo od łóżka stała wielka na całą ścianę szafa. I tak znając Mavis nie ma w niej miejsca. Na podłodze walały się jakieś kabelki. Podejrzewam że są to słuchawki, ładowarka i kabel od laptopa. I tak ją kocham <3
Poczułem ze mocniej się we mnie wtula, zakład że nie śpi. Wpadłem na pomysł by zrobić jej szopę. Przejechałem ręką po jej włosach i już miałem zamiar je splątać gdy...
-Ja wcale nie śpię-odezwała się
-Przecież wiem-oświadczyłem-Co dziś robimy?
-Nic
-Ambitne plany-powiedziałem
-No wim
Cały dzień spędziliśmy przed telewizorem a raczej kilka godzin bo o 16.00 przypomniało mi się że
w taki jednym sklepie jest wyprzedaż
-Harry-zatrzepotałam rzęsami
-No
-Wiem że mieliśmy nigdzie nie wychodzić przez te dwa dni...
-Wyprzedaż/nowa kolekcja-rzucił
-Wyprzedaż ale....
-Co będę z tego miał?-spytał chytrze. Nie odpowiedziałam tylko namiętnie go pocałowałam-No nie wiem-marudził
-Hazzuś....
-To nie fair, wiesz że uwielbiam jak tak mówisz
-Wiem i perfidnie to wykorzystuję -wystawiłam mu język-poczekaj pójdę się ubrać i idziemy-powiedziałam nie czekając na jego ostateczną odpowiedź. I tak się zgodzi, wiem to.
-Możemy iść-oznajmiłam ubrana
-Ale po co ja tam z tb-jęczał
-Masz mi mówić że prześlicznie wyglądam-uśmiechnęłam się ubierając okulary
-Prześlicznie wyglądasz-powiedział głosem męczennika podczas gdy zakładałam płaszczyk.
-Nie teraz. Ubieraj buty i idziemy-posłuchał. Nałożył białe nike, chwycił mnie za rękę i wyszliśmy.
Przed odejściem zamknęłam drzwi na dwa zamki. A żeby mi się ten pijak nie włamał. Jeszcze tego brakowało. Pod hotelem było kilka fanek. Harry rozdał autografy i porobił zdjęcia. Ja jak na grzeczną dziewczynkę przystało stałam spokojnie i czekałam aż skończy. Awe! Wyszedł z tej misji cało. Ponownie splótł nasze dłonie i rozmawiając ruszyliśmy w stronę butkiu.
Wypatrzyłam między ciuchami pomarańczową sukienkę z czarną koronką. Znalazłam swój rozmiar
i zaciągnęłam znudzonego Hazze na pufy przed przebieralnią. W błyskawicznym tempie włożyłam na siebie sukienke. Heh te pokazy jednak się przydają.
Odsłoniłam kotarę. Mój chłopak był tym tak zainteresowany że nawet nie zauważył. Zamiast tego pykał coś na telefonie.
Odchrząknęłam dopiero wtedy raczył na mnie spojrzeć
-Wyglądasz prześlicznie-wyszczerzył się-Poza-powiedział robiąc mi zdjęcie. Chyba. Bo telefon tak podniósł że chyba robił zdjęcie. What ever. Zapozowałam i z powrotem zakryłam kotarę. Również
 w błyskawicznym tempie się przebrałam.
-Co ty tak tam piszesz?-zaciekawiłam się
-Skarżę się że mnie męczysz
-Komu?
-Ludziom
-Twitter-bardziej stwierdziłam niż spytałam
-Twoje zdjęcie zostało podanie z jakieś 200 razy-oświadczył
-Wysłałeś je dwie minuty temu?-zdziwiłam się -Szybkich masz fanów-zauważyłam
Wykupiłam większość rzeczy. Nie no na serio jak ja się z tą zabiorę. W cztery duże walizki się nie zmieszczę. Tak jestem dziwna, aż za bardzo. Po godzinie wyszliśmy ze sklepu nieźle obładowanie. Oczywiście ja za wszystko zapłaciłam.
-Nigdy więcej-zarzekł się Harry
-Ale o co ci chodzi?-udawałam głupią
-O ty już wiesz o co-przewrócił oczami
Cudem ale dowlekliśmy się z powrotem do domu. Rzucił reklamówki na kanapę i sam lignąl obok.
Miałam zamiar zrobić to samo ale powstrzymał mnie mój telefon. Oznajmiający sms'a.
-Idziemy do Justina?-zapytałam
-No możemy iść, ale teraz już?
-Nie możemy za chwilę.
-Dobra, wreszcie go poznam-rzucił niby to od niechcenia
-Spoko umówiłam się z nim za pół godziny-powiedziałam i usiadłam mu na kolanach. Obią mnie w pasie i musnął moje wargi. Chciałam więcej więc wpiłam się w jego zachłanniej.


*u Justina*
-Hej-przywitał nas Just. Mnie przytulił a Harremu uścisnął dłoń. Jak w średniowieczu-pomyślałam
-Siema-przywitałam się
-Justin-zwrócił się do loczka
-Harry
-Poznasz dziś Conor'a-zwrócił się do mnie
-Nareszcie-westchnęłam
Usiedliśmy na kanapie a po chwili przyszedł Conor. Wysoki brunet z ciemnymi oczami stylowo ubrany. Ideał....dlaczego idealni chłopcy zwykle są gejami. No nie wszyscy 1D jest homo. Ale i tak geje stanowią większość.
Wieczór jak najbardziej zaliczam do udanych. Harry polubił Justina i Conora i całe szczęście. Przez większość wieczoru Harry z Justiem gadali coś o jakiejś grze. Ja tam się orientuje więc się nie wypowiadam. Ten Conor ma poczucie humoru jak moja babcia. Bez urazy babciu. Ale przyznam że przyjemnie się z nim rozmawiało. Około 23 poszliśmy do domu. Chwała bogu że Harry nie był wstawiony. Niech bóg mi w dzieciach wynagrodzi! W szybkim tempie doszliśmy do mieszkania. Fakt że to marzec ale o 23 to już jest zimno. Pomimo że zakosiłam Justinomwi bluzę nadal było mi zimno. Ale uwaga....PRZEŻYŁAM! Cud nad cudami.
-Ja pierwszy do łazienki!-wykrzyknął chłopak gdy tylko zamknęłam drzwi.
-Geniuszu, są tu dwie łazienki-strzeliłam face plama
-No i co ja idę do tej w naszym pokoju-oświadczył
-A se idź, co to za różnica-wzruszyłam ramionami
-Wielka-powiedział przeciągając każdą literkę.
Wzięłam ręcznik z szafy taki fioletowy *o*. Wzięłam ze sobą mój truskawkowy szampon. I ruszyłam do łazienki. Już wiem czemu on chciał tamtą łazienkę. Ta jest mała. No nie taka mała ale mniejsza od tamtej. Następnym razem się nie dam i ja tam idę.
Ubrałam piżamę, w której skład wchodziła niebieska bluzka z logo super mana i krótkie zielone szorty. No tak nie powalałam ale to tylko piżama. Ja nie wiem jak jutro wstanę...a zaraz jutro też mam wolne. Nic nie robię. Nic konkretnego. Nawet nie chce mi się nigdzie wychodzić.
Położyłam się obok Hazzy wtuliłam się w niego i po chwili odpłynęłam do krainy snów.
    Śniło mi się wesele. Ale nie moje byłam ubrana na czarno, żałobnie. Pomimo iż inni goście byli raczej na kremowo, w jasnych barwach. A ja jedyna siedziałam w czarnej koronce. Spojrzałam na ołtarz stał tam Harry, ubrany w czarny garnitur. Zabrzmiał marsz weselny....przez środek kroczyła jakaś dziewczyna ubrana w białą suknię z welonem. C
O ALE JAK TO?! ONI SIĘ ŻENIĄ!!!! NIE!!!!!!! NIE MOGĘ GO STRACIĆ!!!! NIGDY!!!!
-Tak-ona
-Tak-on
-NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyknęłam podnosząc się
-Mavis wszystko dobrze-zapytał zatroskany Harry zapalając lampkę-Czemu płaczesz?-zdziwił się
Nawet nie zauważyłam jak słona ciesz spływa mi po policzkach. Nie mogłam go stracić, znaczy dla mnie za wiele. Teraz sobie to uświadomiłam. To ja powinnam tak stać i kroczyć ku niemu.
Harry bez słowa wyjaśnień z mojej strony przytuliła trzęsącą się mnie do siebie
-Zły sen?-zapytał a mnie było stać tylko na kiwnięcie głową -Opowiesz mi co ci się śniło?-zapytał
-Ślub-wykrztusiłam-Twój
-Chyba nasz-poprawił mnie
-Właśnie nie. Twój i jakieś dziewczyny, starszej od ciebie. W wieku mojej matki. Ja siedziałam ubrana jak na pogrzeb a ona szła do ołtarza w wielkiej białej sukni. Szła do cb-wykrztusiłam
-Kochanie to tylko sen. Ja nigdy cię nie zostawię. Jak wezmę ślub to tylko z tobą. A jak nie z tobą to z nikim innym-zastrzegł
-Kocham cię-powiedziała
-Ja ciebie też-pocałował mnie w policzek. Położyliśmy się z powrotem-Na serio byłaś ubrana na czarno-zaśmiał się
-No w koronkę jak jakaś wdowa-przyznałam
Ten się tylko zaśmiał
-Która godzina?-spytałam
-3:40
-Wcześnie idę spać-oznajmiłam
-Dobranoc-ścisnął mnie
-Branoc-i usnęłam

_____________________________________________________________________
Mam nadzieje że jest dość długi i że się podoba. Trochę późno dodaje ale o tam.
Wysilicie się na 3 komy pliss :D
Kocham was ♥

piątek, 12 kwietnia 2013

26

*Mavis*

No cóż tęsknić za bardzo kiedy nie miałam.  Teraz nagrywamy dubbing do filmu. Pochłania mi to dużo czasu. Moimi nowymi gumami do żucia stały się tabletki na ból gardła. Nawet dobre mam takie truskafkowe. Aktualnie siedzę na mej słit kanapie i rysuje kubek stojący przede mną. Och, ja artist. Nie mam zielonego pojęcia co zrobię z tymi wszystkimi rysunkami. Namalowałam ich tu z miliard. Wyrzucać to mi trochę szkoda a zatrzymać nie mam miejsca. Ach, ten dylemat artysty.
Właśnie to DZIŚ!!!! Dziś mój skarbek kończy trasę i ze mną zamieszka. Co tam że na dwa miesiące, zawsze coś.
Mia był coś koło 18. Nie idę na lotnisko, no wiecie fanki, tłumu, reporterzy. Poczekam w domu.
Wie gdzie, trafi bez problemu. Znając życie to go ochrona przyniesie.
Właśnie kończę rysować ten przeklęty kubek no jeszcze dorysuje ucho i łyżkę i będzie git.
17:40 zaraz będzie!!! Nosi mnie tak wiem. Ale po tak długiej rozłące to normalne że się cieszę.
To był jeden z tych testów w związku. Wydaje mi się że zdaliśmy go na 6.
Usłyszałam dziwne hałasy za drzwiami. Nie przejęłam się tym mieszka tu jeden pijak pewnie pomylił mieszkania. A chuj ci w dupe żulu! No ale nie bo te drzwi się otworzyły. Harry? Miał być później. -Dobra nie panikuj, powoli zajrzyj w tył-powtarzałam w myślach
-Harry!-wydarłam się gdy go zobaczyłam. Rzuciłam kartkę i ołówek na ziemię i ruszyłam do niego biegiem. Wtuliłam się w niego. Obią mnie swymi silnymi ramionami. Czułam się taka bezpieczna a przede wszystkim szczęśliwa.
-Poczekaj jestem na cb zły-odsunął mnie od sb. Zdziwiona uniosłam brew.
-Za co?-spytałam zdezorientowana
-Justin-wycedził przez zaciśnięte zęby
-Kontynułuj-zachęciłam go
-W prasie piszą że jesteście parą. A ja to przeszłość albo że macie romans.
-Hahaha -zaczęłam się śmiać. Nie no dobre, ale w sumie oni nie wiedzieli że on jest gejem, Harry w sumie tez nie to to jade z tłumaczeniem
-Cię to śmieszy?
-Wiesz sądzę że ty miałbyś u niego większe szansę niż ja-powiedziałam
-Jak to ja?
-Justin jest gejem-powiedziałam wciąż dusząc śmiech
Ten nic nie odpowiedział tylko z całej siły mnie przytulił a następnie namiętnie pocałował
-Nawet nie wiesz jak bardzo się bałem że cię stracę-szepną mi na ucho
-Głuptasie. Mnie tak łatwo się nie pozbędziesz-powiedziałam
-To dobrze bo cię nigdzie nie puszczę-No ale puścił z obięć. Zostawił walizkę w przejściu i usiedliśmy na kanapie paczając na ten piękny widok.
-Co rysowałaś-zapytał znienacka
-Kubek
-Kubek?! Serio kubek!-niedowierzał
-A co miałam rysować. Wszystko co mogłam to już dawno narysowałam -rzekłam podłamana
-Podejrzewam że ty tu tylko rysujesz-zauważył
-Nie tylko ale sporo czasu na to poświęcam. Przepraszam ale według ciebie to co ja miałam tu robić?
-No nie wiem. Może zachwycać się swym pięknym chłopakiem-uśmiechnął się łobuzersko
-Tak, żeby się zaraz popłakać. Nie dzięki-uśmiechnęłam się
-Ale już jestem- przypomniał
-Nie no wiesz dzięki że powiedziałeś bo bym się nie domyśliła-rzekłam z sarkazmem i wtym momencie dostałam sms'a.
-Od kogo?-zerknął
-Od Justina pyta się czy już jesteś
-Ale on serio jest gejem. Czy to tylko wymówka żeby za tobą łazić-spytał podejrzliwie. Jaki on słodki jako zazdrośnik
-Serio, poznałam jego chłopaka. Niezła dupa-zaśmiałam się
-Osz ty-rzucił we mnie poduszką
-Oj, żartuje nie masz sobie równych- pogłaskałam go po policzku
-No wiem-wywrócił oczami
-Kocham twoja skromność-przyznałam-Ale to dobrze że masz taką wysoką samoocenę
Ten wywrócił oczami a ja odpisałam Justinowi
-Co mu odpisujesz?
-Że tak i że i tak jesteś mój-wyszczerzyłam ząbki
-Nie rozumiem?
-Kiedyś przeglądał mój telefon, a że mam twoje zdjęcie na tapecie to się spytał kto to. No to mu powiedziałam że mój chłopak a on że niezła dupa. I od tamtego czasu jak schodzimy na twój temat to zaznaczam że jesteś mój-wytłumaczyłam powoli
-I dobrze jeszcze tego brakowało aby geje mnie podrywali-westchnął a ja się zaśmiałam
-Opowiadaj o trasie
Przez następne trzy godziny opowiadał o fanach, ludziach jakich spotkali. Nie no na serio kocham tych ich fanów. Mają niezłe pomysły. A te dałny jak zwykle się rozbielali i skakali po sobie. Ja się dziwie że ci ich instrumentowcy (tak wyrafinowanie to nazwę) jeszcze wytrzymują. Oni coś biorą...na pewno.
-Chciałbyś go poznać?-zapytałam
-Justina?
-No
-No niech będzie jutro?-zaproponował
-Nie.
-Czemu
-Mam dwa dni wolnego nigdzie cię nie wypuszczę.
-Czyli rozumiem że przez dwa dni unikamy świata-powiedział
-Nie wychodzimy z domu-oznajmiłam
-Mi tam pasuje z tobą mógłbym tak zawsze-przytulił mnie
-Wieczne- szepnęłam
-Mam coś dla ciebie-oznajmił-dostałem od jednej fanki- powiedział i podszedł do walizki.
Wyjął z niej jakieś zielone pudełeczko, sporych rozmiarów.
-Co to?-spytałam biorąc pudełeczko do rąk
-Zobacz-zachęcił
Nie pewnie otworzyłam wieczko. W środku znajdował się pozłacany naszyjnik z imieniem mojej miłości. Oczy momentalnie mi się zaszkliły. Popatrzyłam na Harrego. Siedział tuż przede mną. Sięgnął ręką pod koszulkę. Wyją na wierzch naszyjnik wykonany w takim samym stylu tyle że
z moim imieniem. Zaniemówiłam. Po raz pierwszy w życiu nie wiedziałam co powiedzieć.
Dziwne uczucie nie mieć nic do powiedzenia.
-Podoba ci się-spytał
-Jest piękny-wykrztusiłam-zapniesz?-zapytałam
Wziął ode mnie wisiorek. Odgarnął mi włosy na lewy bok. Pomińmy fakt że opuszkami dotknął mojej skóry. Zapiął złoty naszyjnik. Obróciłam się do niego i wpiłam się w jego usta.
Tak, zdecydowanie mi tego brakowało. Aj jak mnie kręci na ta myśl spędzenia wspólnie sam na sam dwóch dni.
_______________________________________________________
HA UDAŁO MI SIĘ NAPISAŁAM. KOMENTOWAĆ!!!

info


Dziś może nie być rozdziału bo idę na urodziny do koleżanki. Jak się pojawi to prawdopodobnie koło 20 może później. A jak nie dziś to jutro z rana i będzie na pewno długi

czwartek, 11 kwietnia 2013

25

*Mavis*
Szczerze? Wariuje ze mną jest źle. Na planie moje myśli krążą wokół Harrego. Nie mogę na niczym się skupić. Inni chwalą mnie, że dobrze nic nie trzeba poprawiać ale ja wiem że nie daje z siebie wszystkiego. Nie wiem nie potrafię. Czuje jakby przy nim została cząstka mnie. Mała ale jednak bardzo potrzebna. Przez te sześć miesięcy naczytałam się więcej niż podczas całego życia. Zaczyna się rozpogadzać świat budzi się do życia. Marzec nie pada śnieg. Przeciwnie świeci słońce. Upałów nie ma ale zimno nie jest. Hayley ma ostatnie zdjęcia i leci do Londynu. Mam zamiar lecieć z nią na trzy dni, tak mam wolne. Stęskniłam się za tym zatłoczonym miastem. Kanada to nie to samo co Anglia.
Co się we mnie zmieniło? Zewnętrznie, mam krótsze włoski. Sięgają mi do ramion, ścięte na potrzeby filmu. Płakałam przy ścinani. Nie sądziłam że mam do nich taki sentyment. Mam je krótsze, przedziałek mam na lewo i grzywkę. Planuje końcówki pofarbować na jaskrawy zielony....Ale to już dalsze plany.
Dziś cały dzień na planie, zaczynamy kręcić ostatnią scenę. Potem zdjęcia i nie które ujęcia.
 Może i jest dużo pracy (więcej niż mi się wydawało) ale przynajmniej zajmuje sobie czas.
W wolnych chwilach spotykam się z Justinem lub obijam się z Hayley. Ta już za niecały miesiąc wyjeżdża, dwa tygodnie no cham zostawia mnie. Ta zniewaga wymaga focha.
-Hej-usłyszałam jej głos
-Cześć-przytuliłam ją-Co tak wcześnie?-szczerze się zdziwiłam
-Już po zdjęciach-oświadczyła
-Czyli koniec pracy?
-Tak, już skończyłam z tą marką-rzekła
-Będziemy spędzać każdą chwilę, zabiorę cię na plan. Pokaże co i jak może cię w zdjęcia wkręcę-zaczęłam nawijać jak katarynka. Zawsze tak mam z ekscytacji.
-Ej, ej zwolnij. W żadne zdjęcia mnie nie wkręcaj-zastrzegła
-No już dobra dobra. Ale na plan ze mną pójdziesz-zrobiłam kocie oczka
-Tak, pójdę i tak nie mam nic lepszego do roboty-wzruszyła ramionami
-Dziękuje, dziękuje-zaczęłam skakać wokół niej jak nawiedzona
-Uspokój się bo odwołam-powiedziała śmiertelnie poważna
-Dobra ogar JA-powiedziałam do siebie a ona się zaśmiała
-Idiotka-skomentowała, przewróciłam oczami i wróciłam do kuchni gdzie zostawiłam kochane żelki.
-Nowe państwo, miasto, miejsce, dom, środowisko-zaczęła wyliczać-A Mavis ta sama-wskazała na mnie ręką
-Też cię kocham-szeroko się uśmiechnęłam
Wciumkałyśmy razem resztę żelek.

      Znowu na lotnisku, coś za często tu bywam. Tym razem nikogo nie witam ani żegnam jeszcze. Teraz to również ja wylatuję. Hayley musi już wracać do Londynu a ja z racji tego że mam trzy dni przerwy w kręceniu jadę z nią. Po za tym już wariuje w tej Kanadzie. Z wielkimi walizkami stawiłyśmy się na odprawie. No tak jak to było w planach wykupiłyśmy połowę sklepów. Część dojdzie pocztą...he he.
 Lot hamm co tu dużo mówić cały przespałam. Nawet bym nie powiedziała że minęły już cztery godziny.
                  Otworzyłyśmy drzwi do naszego mieszkania w którym byłam wieki temu. Nic się nie zmieniło poza zapachem. Pierwsze co zrobiłyśmy po wejściu to otworzyłyśmy okna. Zaduch był wielki. Wpakowałam moje nowe/stare ciuszki do szafy. Muszę zrobić w niej przegląd bo mi się ciuchy wywalają od patrzenia.
Pierwszego dnia zrobiłyśmy sobie domowe spa. Przefarbowałam sobie końcówki na zielono. Hayley ma teraz ciemnobrązowe włosy. Ślicznie jej w takich. Zresztą w każdych jej ładnie. Głupia ładna Hayley.
Drugie dnia z rana napadłyśmy na sklepy a wieczorem poszłyśmy na imprezę.
Trzeciego (ostatniego) zintegrowałam się ze znajomymi. Teraz jeszcze trudniej mi wyjechać ale było wart spotkać się z tymi szajbusami.
Po tym spotkaniu cała gromada odprowadziła mnie na lotnisko. Trochę łez się polało, może i dlatego że byli piani ale co tam. Wolę myśleć że będą tak za mną tęsknić. Och mój egoizm *o*.
_______________________________________________________________________
MOJA GROŹBA AKTUALNA KOMENTOWAĆ!!!!!!!!!!!

środa, 10 kwietnia 2013

24

*Mavis*

Najkrótszy tydzień ever...Ach, dlaczego to wszystko tak szybko się skończyło. Dziś znowu stoję na tym obskurnym lotnisku i żegnam ukochanego. Powinnam się przyzwyczaić? Ale ja nie chcę. Zamknę go w piwnicy i nigdy nie wypuszczę. Ach, uwielbiam ten mój egoizm. Wybrałam se za przystojnego chłopaka. Głupia ja!!! Ale co tam nie żałuje. Jak na razie on jest tylko mój.
-Będę tęsknić-ledwo co mówiłam,  za każdym razem gdy próbowałam coś powiedzieć ryczałam
-Ja mocniej-przytulił mnie. Nie potrzebowaliśmy więcej słów. Były zbędne- Kocham Cię-powiedział
-Kocham Cię-powtórzyłam i wpiłam się w jego usta.
Pasażerowie na lot Kanada-New yourk prosimy na odprawę -Odezwały się głośniki
-Bardzo dobrze-zwróciłam się do sufitu
-Będzie mi cię brakować-zaśmiał się
-Mi cb też-wtuliłam się w niego
-Muszę iść-pocałował moje włosy
Odkleiłam się od niego i patrzyłam jak znika. Chwilę po tym doszłam do mnie Hayley kompletnie zapomniałam o jej istnieniu przez ten tydzień. Ona była zajęta Malikiem a ja Styesem.
-Choć-pociągnęła mnie za rękę rozłzawiona Hayley. Skinęłam jej głową i wyszłyśmy

*Pare miesięcy później Mavis*
No no jeszcze tylko dwa miechy i Harruś przylatuje. Mój kochany zostaje ze mną do końca kręcenia filmu. Hayley jest a niby jej nie ma. Te pokazy to strasznie dużo roboty, wiem coś o tym. Wraca wieczorem i jedyne co robimy to walimy się na kanape i żremy lody, marudząc przy tym jak bardzo brakuje nam tych idiotów. Raz jak byłam w kawiarni poznałam Justina. Fajny chłopak i mega przystojny. Na początku nie chciałam się z nim zadawać z obawy że się w sobie zakochamy. Racja kocham Harrego ale lepiej chuchać na zimne. Powiedziałam mu o swoich obawach a ten się zaśmiał. Co się okazało jest gejem. Ale to tajemnica. Ma on kanał na yt. Bardzo popularny, sama go kiedyś oglądałam. Dziś mam wolne od kręcenia.
Siedzimy z Justinem i mamy zamiar zrobić twiciam. Na jego kanale.
-No dużo was-rzekł do kamerki-No więc jest ze mną moja nowa BFF Mavis Jones-przekierował na mnie laptopa
-Joł- pomachałam im
-No wiesz co? Robisz większą sensacje-oburzył się
-No wiesz-zrobiłam dziubek
Odpowiadaliśmy na pytania, opisywaliśmy przechodniów, mówiłam po polsku, śmialiśmy się.
-Mavis weź odpowiedz na to pytanie bo już po raz setny je zadają-pokazał mi palcem
-Co odpowiesz Harremu?-przeczytałam-Na co-ktoś wysłał linka

*nagranie*
Reporterka: Harry od dłuższego czasu jesteś z Mavis, jesteście dalej razem?
Harry: Oczywiście
Louis: Czy ty zawsze będziesz z nią chodził-było wyraźnie słuchać że się oburzył haha LARRY <3
Harry: Nie, kiedyś się z nią ożenię...
I koniec nagrania

-Zgadza się-skomentowałam nagranie
-Ja chcę być świadkiem-zastrzegł se Justin
-Ta, jasne-pokazałam mu lubie to-Nie mart się Hayley nie wygryzie cię-szepnęłam
-Ja wszystko słysze-oburzył się
-Ale ja nic nie mówię
Nasza kłótnia trwała jeszcze z jakieś pięć minut. Po godzinie wyłączyliśmy się z "lajwa". Już widzę te nagłówki w gazetach. Serio podkręca mnie myśl że kiedyś być może będę panią Styles. Mavis Styles nawet pasuje....
            Spojrzałam na wyświetlacz "Harry <3"
-Hej-odebrałam
-Kocham cię-przywitał się. No w sumie tak zaczynają się nasze rozmowy
-Ja bardziej i strasznie tęsknie
-Ja bardziej-oboje się zaśmialiśmy
-Wasze twiciam lata po necie i chłopaki targają łacha-oświadczył
-Z czego-zdziwiłam się
-Z tego jak pijesz tą kawe-zaśmiał się
-Ona był naprawdę ohydna- Wyjaśniam: zamówiliśmy kawę. Czarną, ohydną kawę. Zaczęłam pić i strasznie się krzywić.
-Wierze pani Styles
-Styles?-zapytałam z uśmiechem, dobrze wiedziałam o co mu chodzi
-Tak, Styles. I nie masz nic do gadania-oświadczył
-Tak, jest
-Za dwa miesiące znowu razem-rzekł
-Już na zawsze
-EVER!
No i nie ma to jak gadanina z kochanym trzy godziny. Najlepsze trzy godziny (dzisiaj :P)
Ja już chcę aby on tu był. Tu ze mną żeby mieć go dla siebie tylko siebie. Dobrze że jest Justin bo bym zwariowała. Wydaje mi się że Harry jest zazdrosny o niego. Ale w sumie nie zna jego orientacji. Znając mnie i tak mu kiedyś powiem ale nie teraz. Wiem, że nikomu nie wygada ufam mu. I nie tylko w tym sensie. Obdarzyliśmy się dużym zaufaniem podczas tej rozłąki. Nie jest trudno zależy mi tylko na min i tak pozostanie przez najbliższe stulecie. Przeklęte dwa miesiące....
___________________________________________________________________________
KOMENTOWAĆ BO NIE BĘDE PISAĆ!! TAK BĘDĘ WAS SZANTARZOWAĆ,
MOŻE POMOŻE!!!! KOMENTOWAĆ PLIZZ :D

czwartek, 4 kwietnia 2013

23

*Mavis*
-Już jesteś-rzuciłam się na szyję Hayley
-No siema-przytuliła się do mnie
-Te dwa tygodnie to zdecydowanie za dużo
-Prawie trzy-przypomniała-Co tak pachnie
-Bigos
-Zrobiłaś bigos?!
-No co nudziło mi się
-Od tej strony to cię nie znałam
-Ach. Ja tu wariuję. Wszystko po innym języku, nie ma z kim pogadać.
-Ale przynajmniej masz zajebisty widok-zauważyła
-Wiem lamoie się na niego trzy godziny dziennie
- Fajną masz koszulkę-rzuciła zmieniając temat a ja spojrzałam na moja niebieską koszulkę
z rainbowdash
-Och,  wiem-uśmiechnęłam się

*dwa miesiące później*
*Mavis*
Jej wreszcie po tych dwóch miesiącach zobaczę się z Harrym..................i resztą zespołu. Chłopaki mają dwu tygodniową przerwę. Lecę do swoich dziewczyn. Malik i Styles przylatują do Kanady. Liam leci do Berlina bo tam aktualnie jest Daniele. Niall i Louis do Londynu. W jednym z wywiadów Niall wyznał światu prawdę, że jest z Jessicą. Nie wiem nawet jak wygląda. Hayley zna
ją z agencji. Podobno ładna i miła co u modelek jest rzadkością. Wiem coś o tym.
Co drugi dzień chodziłam na plan filmowy. Jest to coś cudownego. Kręcimy od dwóch miesięcy a ja już tyle się nauczyłam i tylu poznałam ludzi.
          Ubrałam się założyłam czarny płaszczyk i razem z Hayley wyszłyśmy na lotnisko. Na miejscu było już pełno fanek. Znalazłyśmy ochroniarzy i czekaliśmy aż chłopaki wylądują. No i wylądowali, od razu zostali napadnięci przez fanów. Stałyśmy z Hayley nagle w pustej części lotniska. Dosłownie tylko ja ona i dwaj ochroniarze.
-MAVIS!!!!!!!!!!-usłyszałam ten głos od którego aż mięknął mi kolana. Uniosłam głowę do góry i ujrzałam go przepychającego się przez tłum. Większość fanek odsuwała się przed nim. Rozejrzałam się no tak stoję teraz sama, w sensie bez Hayley. Pewnie już doleciała do Malika.
-HARRY!!!!!!!!!!!-pomimo obcasów podbiegłam do niego. Chwilę potem trwaliśmy w najmocniejszym uścisku ever
-Tęskniłam-szepnęłam mu na ucho
-Ja mocniej-odpowiedział
Rozluźnił uścisk, popatrzył mi w oczy, jak ja kocham te zielone tęczówki, ujął moją twarz dłońmi i złożył na moich ustach jakże długi i delikatny pocałunek. Zatraciłam się w nim całkowicie. Nie mam pojęcia ile tak staliśmy ale chyba wystarczająco długo by zabrakło mi oddechu, rozwścieczyć fanki, by paparazzi porobili nam zdjęcia.
-Fanki-uśmiechnęłam się do niego
-Nie chcę-cicho zajęczał
-No idź będzie głupio wyglądać-pogoniłam go
Oderwaliśmy się od siebie a on z uśmiechem podążył do fanek
-Hej-zagadnęła mnie jedna z fanek
-Cześć-uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie
-Z Harrym nie udajecie pary?-zapytała bez owijania w bawełnę
-Nie-uśmiechnęłam się do niej
-To dobrze-otarła "pot"z czoła
Poczekałam na chłopaków a w zasadzie tylko na Harrego bo nigdzie nie widzę Hayley i Zayna.
-Już jestem-uśmiechnął się Harry. Ciągnął ze sobą małą walizkę. W sumie przyjechał tylko na tydzień. Spojrzałam na telefon 19:38 łoł mam wiadomość nie jestem forever alone.
 
Hayley:
Nie wrócę. Zayn wynajął jakiś
apartament więc
 zostaję dziś tam.
Jutro zadzwonię. Miłej nocy hehe xoxo
 
-O Zayn'a i Hayley nie musimy się martwić-powiedziałam
-A co się stało?-zapytał a ja mu pokazałam sms'a a on się zaśmiał
~~~~
W drodze do domu Harry opowiadał o trasie. Ich fanki są naprawdę szalone ale i bardzo kochane.
Harry zostawił walizkę w przedpokoju. Rozejrzał się po domu. I stwierdził to samo co ja i Hayley,
że ten widok jest zajebisty. Usiedliśmy na kanapie patrząc się w swoje oczy. Milczymy, rozmowy
są zbędę rozumiemy się bez słów. Nagle chłopak uśmiechnął się łobuzersko i wpił się w moje usta.
Bez zawahania odwzajemniłam pocałunek. Z każdą chwilą stawał się on bardziej namiętniejszy.
-Chodź-szepnęłam do niego i pociągnęłam do sypialni
Całując się weszliśmy do pokoju lokers kopniakiem zamknął drzwi. Przygniótł mnie do ściany swoim ciałem i pogłębiał nasze pocałunki. Zaczął całować mój obojczyk, szyję. Popchałam go na łóżko, usiadłam na nim okrakiem i wpiłam się w jego pełne usta. Usiadł a ja oplotłam jego talię nogami. Jednym zwinnym ruchem znalazł się nade mną. Schodził z pocałunkami coraz niżej. Włożyłam ręce pod jego koszulkę, dotykając rozgrzanej i umięśnionej klaty. Po chwili pozbyłam się jego bluzki. Sekundę później staliśmy już bez ubrań.....
 __________________________________________________________________________
Dziękuje kuzynce za napisanie this rozdział KOMENTUJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


środa, 3 kwietnia 2013

22

*Hayley*
-Hallo?-odebrała Mavis łamliwym głosem
-Co wypłakałaś się?-zapytałam
-Jeszcze nie
-Już-zapytałam zniecierpliwiona
-Tak, już-zaśmiała się
-Za dwa dni przylatuje-oświadczyłam
-Tak szybko poszło?-zdziwiła się
-No, ja tam byłam gotowa błagać na kolanach. A ten od razu mi umowę podkłada.
-Na ile
-Dwa sezony. Siedem miesięcy
-Dziwnie podzielone te sezony
-No wiem. Czyli czeka nas miesiąc rozłąki
-No cóż damy radę.
-Ten rok jest najgorszy-stwierdziłam
-Damy rade
-Ilu było reporterów na lotnisku-zapytałam
-Mało wiesz to tylko Harry
-No u nas więcej. Wiesz że Niall jest z tą
-Ale tak na poważnie? I czemu mówisz po polsku- powiedziała po polsku
-Nie wiem ale się całowali. A po polsku bo ciągle ktoś mnie śledzi jeszcze coś powiem za dużo i będzie na mnie-wyjaśniłam ciągle po polsku
-A rozumiem...Jutro przenoszę się do nowego mieszkania
-Kupiłaś?
-Nie od studia dostałam na czas kręcenia-wyjaśniła
-Uuuu grubo....
-Byłam w nim dzisiaj ma zajebisty widok. Wieżowiec, czwarte piętro zamiast jednej ściany okno
-Już się nie mogę doczekać
-Gdzie jesteś
-Wracam z ostatniej sesji
-Ja siedzę i przeglądam kanadyjską telewizję
-Ciekawe zajęcie
-Bardzo zwłaszcza że nie zna się języka . A propo przywieziesz mi rzeczy
-Jasne. Za walizki zapłacę więcej niż za lot-zaśmiałam się
-Nie marudź. Przyjedziesz to stawiam lody
-No przekupiłaś mnie-zaśmiałam się
-NUDZI MI SIĘ!!!-jęczała
-To zadzwoń do Harrego
-Są w samolocie. Ma zadzwonić jak będzie na miejscu.
-Powinni być za godzinę
-Z Kanady leci się trochę dłużej-przypomniała mi
-A no racja-klepnęłam się w czoło
Mavis jest jedyną osobą z którą potrafię gadać godzinami. Chociaż by o pogodzie. Raz nawet przez dwie godziny opisywałyśmy kwiatka. Ale to było w szóstej klasie w ramach nauki do testu kompetencji. Nie zaprzeczam z Zaynem również buzia nam się nie zamyka. Ale jest moim chłopakiem to jasne że się dogadujemy. Z Mavis rozłączyłam się dopiero pół godziny po tym jak weszłam do domu. Tak pusty cichy dom. Zwariować można. Czuję się jak w domu na Wigilii. Jest cicho nudno i ponuro. Jedyny powód dlaczego na nią przychodzę to prezenty. A co jak co ale rodzinę to ja mam bogatą. I prezenty zawsze są spoko. Rzuciłam telefon na komodę i wyjęłam walizkę. Spakowałam się jak na wojnę. Dwie wielkie walizki. Teraz jeszcze Mavis. Och, ta to ma ciuchów. Wyślę niektóre pocztą. Ta zapakuje do pudełka i wyśle, kiedy dojdą to dojdą. Weszłam do jej pokoju. Puściłam muzykę i otworzyłam szafę. Pierwsze co to rzuciło mi się w oczy zielone pudło z nalepką rysunki. Rzadko kiedy mi pokazywała swoje prace w sumie mi na tym nigdy nie zależało. Korzystając z okazji, wzięłam pudło. No tak sam Harry, czego ja się mogłam spodziewać. Sporo ma też rysunków przedstawiających Londyn. Cały zespół. Nie no nie sądziłam że ma aż taki talent.
Skończyłam przeglądać rysunki i zabrałam się za ubrania. Pakowałam głównie swetry. W końcu zima. I tak obkupimy pewnie wszystkie sklepy z odzieży ale co tam. Pięć walizek. Wow. Nie chcę wiedzieć jak to zmieściłam ważne że zmieściłam.
Zadzwonił telefon. ZAYN!!!!
-Tak?
-Hej, skarbie-usłyszałam ten jego głos. Aż kolana mi się ugięły
-Wylądowaliście?
-Pół godziny temu. No wiesz zadzwonił bym wcześniej ale fanki
-Rozumiem-uśmiechnęłam. Nie wiem jakoś nie przeszkadzały mi ich fanki. Nie mam twittera więc nie mam hejtów. Nie specjalnie zależy mi na ich akceptacji. Ważne że jestem z Zaynem i się kochamy, jakiegoś tam pozwolenia nie potrzebuję.
-Co robisz?
-Pakuję się. Jestem Bogiem zmieściłam się w pięć walizek.
-Rozumiem że są tam też ciuchy Mavis?-zapytał z obawą
-Ta jakeś tam są-zaśmiałam się
-Ile można mieć tych ciuchów?
-Oj dużo kochany dużo. I tak jak się spojrzy na moją szafę to nic nie ubyło
-Baby-skomentował
-Słyszałam
-Wejdź na skeypa
-Już
-Do zobaczenia kocham cię-słodził
-Ja mocnie pa-rozłączyłam się
Gadaliśmy do północy. Jak wspominałam dogadujemy się wspaniale. Jest nie tylko najlepszym chłopakiem ale i przyjacielem. Nie chcę go stracić. Jak nasz związek wytrzyma tą kilku miesięczną rozłąkę to wytrzyma wszystko. Chłopaki nic nie wiedzieli ale z Mavis planujemy się wybrać na ich koncert. Ale najpierw dopasujemy termin do moich sesji i gry Mavis. No i trzeba też bilety wcześniej, bo znając życie w minutę zostaną wszystkie wyprzedane.
___________________________________________________________________
Komentować słidis :*

wtorek, 2 kwietnia 2013

21

*Mavis*
Siedziałam na kolanach Harrego w korytarzu pełnym dziewczyn. Jest tłok i nie ma miejsca to wyjaśnia dlaczego tak siedzę. Jak widzę te pełne zazdrości spojrzenia to chce mi się śmiać. Podskakiwałam nerwowo na jego kolanach
-Aż tak?-spytał sarkastycznie
-No trochę-powiedziałam trzęsącym głosem
-MAVIS!!!!!!!!!!!!!!-Wydarł się ktoś w tłumie. Głosem przypominał Williama. Ale i tak pewnie chodziło o mnie bo mam bardzo orginalne imię.
-TU!!!!!!-Machałam facetowi
Z trudem przedostał się przez tłum.
-Fajnie że jesteś. Masz scenariusz. Wiesz chcemy cię przesłuchać jako ostatnią. Wróć za cztery godziny. Wiem jak wyglądasz nie martw się nikt się pod ciebie nie podszyje-uśmiechnął się i podał mi scenariusz, który wzięłam-Na zielono masz zaznaczoną postać. Wrócisz do nas?
-Dziękuję. Oczywiście po to tu przyjechałam-odwzajemniłam uśmiech
-Do zobaczenia-powiedział i na nowo przeciskał się przez tłum. Teraz to więcej dziewczyn się na mnie krzywo patrzyło
-Ale się na ciebie patrzą-szepnął mi Harry jak ponownie usiadłam mu na kolanach
-A ja wiem dlaczego
-Bo siedzisz na kolanach najprzystojniejszemu facetowi na świecie-poruszał brwiami, z trudem powstrzymałam śmiech
-Nie bo mam zajebiste buty-pomachałam nóżkami
-Ja tam wole pierwszą wersję
-Ale druga jest prawdziwa
-Niszczysz moje ego-oburzył się
-Och, przepraszam. Masz rację dlatego-przewróciłam oczami
-No wiesz co foch-udawał
-No nie fochaj się-zrobiłam sweet oczka
-Przeroś- zażądał
-Przepraszam-powiedziałam
-Nie tak-przewrócił oczami. Zrobiłam pytającą minę a ten poruszył brwiami. Teraz to nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Gdy się wreszcie uspokoiłam powiedział
-Nie teraz to na serio się focham -Nic nie odpowiedziałam tylko czule go pocałowałam
-Dalej się gniewasz-zapytałam
-No nie wiem-teraz to on mnie pocałował-Już nie
-To dobrze-wstałam i podałam mu rękę-chodź mamy cztery godziny
Wyszliśmy a raczej przepchaliśmy się przez tłum. Motłoch jeden. Poszliśmy do dość dużej kawiarni. Zamówiliśmy gorącą czekoladę i usiedliśmy do dwuosobowego stolika.
Tematów nam nie brakowało. Harry nie był tylko chłopakiem on był najlepszym przyjacielem, którego darzyłam wielkim uczuciem i zaufaniem. Mogłabym z nim przegadać wieczność. Gdybym nie nastawiła budzika to byśmy pewnie zapomnieli o przesłuchaniu.
-Harry musimy iść bo nie zdążę
-To już minęły cztery godziny?!
-Szybko nie
Do sali przesłuchań weszłam sama. Zagrałam im pojedyncze scenki. Po wyrazie ich twarzy nie mogę nic stwierdzić. Powiedzieli, że się odezwą. Trwało to dwadzieścia minut.
-I co?-spytał Harry
-Odezwą się-odpowiedziałam.


*Pięć dni później*
Chłopaki za dwa dni zaczynają trasę. Oni lecą z Londynu do Berlina a Harry z Kanady do Berlina. Cieszę się że ze mną został. Czas oczekiwania na telefon w sprawie filmu kończy się jutro. Może nie zadzwonią, może się nie dostałam. Kanada jest naprawdę piękna. Góry są boskie.
Leżeliśmy z Harrym wtuleni w siebie na dużym łóżku. Naszą ciszę przerwał mój dzwoniący telefon. OMB WILLIAM CLARK DZWONI
-Halo?-odebrałam podekscytowana
-Witaj Mavis. Mam złe wieści-na te słowa posmutniałam
-Nie dostałam się-bardziej stwierdziłam niż zapytałam
-Nie dostałaś tej roli drugoplanowej.....BO DOSTAŁAŚ GŁÓWNĄ!!!!!
-Naprawdę nie wierzę
-Na prawdę. Moglibyśmy się spotkać jutro w tym teatrze co był casting??
-Oczywiście o której
-14.30 pasuje
-Tak. Do zobaczenia
-Do zobaczenia-rozłączył się
-I co?-spytał loczek
-DOSTAŁAM GŁÓNĄ ROLĘ!!!!!!!!!!!!!!-krzyczałam i zaczęłam skakać
-Wiedziałem że ci się uda
-W końcu jestem genialna
Wziął mnie na ręce i zaczął okręcać w kółko. Nasza radość trwała jeszcze z pół godziny
-Musze zadzwonić do Hayley-rzuciłam i pobiegłam po telefon
-HAYLEY!!!!!!!!!!
-Co się drzesz-zirytowała się
-Proś o przeniesienie do Kanady-powiedziałam
-Dostałaś się
-GŁÓWNA!!!!!!!!!!!!!
-OMB!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-ŁIIIIIIII
-JESTEM Z CB DUMNA!!!!
-OCH, DZIĘKUJE!!!!!!!!!!
-Odezwę się jak coś ustalę z szefem
-Oki to pa -rozłączyłam się
___________________________________
Komentować pliss
Chcę wam bardzo podziękować. Wczoraj był 125 wejść na bloga!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
LOFFF

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Namber twenty

Nadszedł długo oczekiwany wrzesień. Hayley rozkręca się jako foto-modelka. Mavis zagrała
w małym przedstawieniu i czeka z niecierpliwością na wykonanie telefonu do pana Clark'a
 (rozdział 10). One direction dowiedziało się, że ma trasę koncertową która potrwa osiem miesięcy.

*Hayley*
Wracam właśnie z całodniowej sesji. Znając życie po powrocie walniemy się z Mavis na kanapie z żelkami i olejemy naszych chłopaków. Nie żebyśmy robiły to często. No dobra robimy tak od dwóch dni ale się nie fochają. Jeszcze.
-WRÓCIŁAM!!!!!-krzyknęłam na progu
-Misie czy węże-rzuciła
-Pianki-zdecydowałam
-No sokoro tak-i poszła do tajnej szafki. Nie takiej tajnej ale ok-Łap-rzuciła mi paczkę
Rzuciłam bluzę na krzesło i walnęłyśmy się na kanapę. Nie włączałyśmy telewizora, i tak byśmy go nie oglądały.
-Mogę już zadzwonić do Clark'a?-spytała
-Napastujesz mnie sms'ami o tej treści przez cały dzień co godzinę. Jeszcze nie dzwoniłaś-wysyczałam. Pokręciła przecząco głową- To już dzwoń
Wzięła telefon i wyszła do swojego pokoju.
-Witam!!!-krzyknął przybysz zwany Niall'em
-Jest Mav?-tak Harry miło cię widzieć. Fajnie że interesuje cię coś poza nią
-Dzwoni do Clark'a-przewróciłam oczami
-Nareszcie-wzniósł ręce ku sufitowi
-Ciebie też nęka-zapytałam
-A żebyś wiedziała
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA-Doszedł do nas krzyk ekscytacji Mavis. Wleciała do pokoju w podskokach.
-Co się drzesz-warknął Liam
-Za tydzień przesłuchanie. Powiedział że mam duże szansę bo już mnie widzi w tej roli-Wykrzyczała. Po jej stwierdzeniu Harry wziął ją na ręce i okręcał w kółko. Gdy wreszcie się uspokoili zasiedliśmy na kanapie.
-Musimy wam coś powiedzieć-zaczął poważnie Liam
-Słuchamy-powiedziałam
-Mamy trasę
-Na ile?-Mavis wyręczyła mnie z pytaniem
-Osiem miesięcy-uśmiechnął się krzywo Zayn
-Dużo-westchnęłam
-Ja jak dostanę rolę wyjeżdżam do Kanady na rok-oznajmiła Mavis
-To ja proszę o przeniesienie do siedziby w Kanadzie-oznajmiłam-Nie zostanę tu sama
-Chujowa trasa-jęknął Louis
-Chujowa- zgodziła się Mavis
-Dziwnie się zrobiło-zauważył Niall
-No wiem- przyznał Zayn
-Dołujące te wyjazdy-oświadczył Harry
-Z deka- zasmęciłam
-Kiedy wyjeżdżacie-zapytała Mavis
-Za dwa tygodnie-oznajmił Zayn
-Nie dobra ja lece do Elki-oznajmił Lou i już go nie było
-To ja do Daniele-powiedział Liam i wyszedł
-Niall mam dla ciebie kolejne numery-no właśnie numery. Codziennie jakaś modelka dawała mi swój numer abym przekazała blondyowi
-Nie chcę, jestem umówiony. O fuck-spojrzał na zegarek-Ja lece- i wybiegł
-Chodź do nas-szepną do mnie Zayn. Nie mówiliśmy Marry, że wychodzimy sami się kapnęli

*Harry*
Nie chcę jej opuszczać. Tak bardzo nie chcę. Ale nie mam wyjścia. Mus to mus.
-To co robimy-zapytała. Uśmiechnąłem się łobuzersko i wpiąłem się w jej usta. Czułem jak uśmiecha się przez pocałunek.
-Co teraz-spytała gdy się odkleiliśmy
-Idziemy do wesołego miasteczka-oznajmiłem. Wstałem i podałem jej rękę
-To czekaj przebiorę się.
-Po co wyglądasz ślicznie
-Harry to piżama-rzekła z sarkazmem
-Nie widać
Westchnęła i zniknęła za drzwiami swojego pokoju
-Możemy iść-oznajmiła
-Może zamkniesz drzwi-rzekłem z sarkazmem
-Po co Hayley jest obok-wzruszyła ramionami
Wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce. Podoba mi się postawa fanek co do Mav.
Nie hejtują jej nie wyzywają. TRU DIRECTIONERS.
 
*Następny tydzień Mavis*
Dzwoniłam do taty. Tak ja dzwoniłam. Powiedziałam mu o Kanadzie. Był dumny a to rzadkie u niego. Dla niego to ja powinnam być lekarzem. Ale zagrać w filmie też dobrze. Załatwi mi tam mieszkanie. Na przesłuchanie jadę z Harrym. Mają jeszcze tydzień do trasy więc pojedzie ze mną. Hayley w razie wu zostanie przeniesiona do jakiejś siedziby w Kanadzie. Tak to by jej nie przenieśli ale z takim nazwiskiem. To zrobili wyjątek.
-Masz wszystko-pyta mnie po raz setny Hayley
-Tak
-Uważaj na siebie. Będę tęsknić-oznajmiła
-Ja też-i utkwiłyśmy w żelaznym uścisku.
-Mav musimy iść bo się na samolot spóźnimy-wszedł Harry
-No już idę-westchnęłam-Pa-przytuliłam ją jeszcze
Pożegnałam się z chłopakami na dole. Wsiedliśmy do taksówki i weszliśmy na lotnisko. Harrego zatrzymały fanki, zrobił sobie zdjęcia i rozdał autografy z ekspresowym tempie. Odprawa nie trwała długo. Teraz czeka nas tylko 4,5 godzinny lot.
-Powiesz mi coś-zapytał Harry
-Zależy
-Kim są twoi rodzice
-A więc tak. Tato lekarzem macocha pielęgniarką. Mam prawnikiem, ojczym sędzią.
-Dobrali się-zauważył
-Nie lubie mojej rodziny-przyznałam
-Czemu?
-Wiesz jak wygląda moja wigilia. Siedzimy przy wielkim stole i jedyne co słychać to jak sztuczce obijają o talerz, pojedyncze dwu sekundowe rozmowy czy kaszlnięcie. Jest cicho nudno i niezręcznie. Moja rodzina jest sztywna nudna i bogata. Mam tyle bogatych ciotek które nie wiedzą na co wydawać kase.
-To na co ją wydają-zaciekawił się
-No wiesz mam milion torebek CHANEL. Dwa auta, i co byś nie chciał firmowe-oznajmiłam
-Wow, nawet fajnie
-No wiesz nie narzekam. Ale zawsze brakowało mi tego rodzinnego ciepła. Rodzice się rozwiedli gdy miałam siedem lat. Na nowo się ożenili. Szczerze najwięcej miłości dała mi moja macocha. Jako jedyna się maną interesowała.  
Przez resztę lotu opowiadałam mu jak wyglądają u mnie święta urodziny i takie tam. Opowiedziałam mu jeszcze o moich szkolnych odpałach.  On opowiadał mi o swoim dzieciństwie, świętach, i dziwnych sytuacjach ze szkoły.
_________________________________________________________________
Komentować plizzz :P