czwartek, 13 czerwca 2013

54

*miesiąc później*
*Mavis*
Wracam z Los Angeles do Londynu. Robione były zdjęcia do serialu i kręcone pierwsze scenki oraz czołówka.Główna bohaterka Susan (JA!!!) przeprowadza się z L.A do Londynu. Mam wielkie szczęście bo nie wszystkie aktorki i aktorzy są zadufani w sobie i narcystyczni. Jednak nie mogę tego powiedzieć o wszystkich. Bardzo polubiłam, z wzajemnością Amy. Okrągłą brunetką przy kości.
Jest bardzo zabawna i śmiała. Podoba mi się w niej że ma do siebie dystans potrafi się śmiać sama
z siebie i swojej wagi. Jest niesamowita. Jest też Nathan bardzo fajny ale nie w moim typie. Jest rozważny i uczuciowy. Nie szaleje i nie lubi wygłupów i głośniej muzyki. Totalne przeciwieństwo
(w nie których sprawach) Harrego. Najbardziej zaprzyjaźniłam się z Moną. Jest sympatyczna i co najważniejsze strasznie miła. No i oczywiście piękna. Ma długie rude włosy i masę piegów na twarzy, wygląda tak uroczo. Całość jej wyglądu dopełniają zielone oczy. Przy niej wyglądam przeciętnie. Jestem zwyczajna, no cóż taki smutny wniosek. Ale na prawdę niczym nie wyróżniam się z tłumu. Przeciętna, chuda blondynka. Może i jestem ładna...nie sory ja jestem piękna ale...Czas zmienić coś w sobie. Włosy odpadają po tej akcji z obcięciem ich przyrzekłam sobie "NIGDY WIĘCEJ!", więc może styl? Bardziej odważny, kolorowy? No cóż zobaczy się jeszcze. Ale najlepsza sensacja tego miesiąca....MAM MENADŻERKĘ!!! Amy Harris 32 lata była aktorka! To takie fajne. Coś jak rodzice, sprawujący nad  tobą kontrolę i dbający o twój dobry wizerunek w prasie i występy publiczne. Zawsze o tym marzyłam ach moje marzenia spełniają się tak szybko. Teraz trzeba zacząć się starać o występ na pokazie Chanel. To by było coś. Ale czym jest człowiek bez marzeń? Marzenia dają nam ciągłą siłę, motywację. Dążymy do nich i z dnia na dzień jesteśmy coraz bliżej. Czym byłby człowiek bez celu? Niczym, wrakiem? No cóż ja mam jeszcze w zanadrzu kilka marzeń.

Za kilka godzin spotkam się z moim ukochanym. Tak dawno się nie widzieliśmy najpierw oni wyjechali na tydzień potem ja na miesiąc. Są teraz strasznie zabiegani. Heyley już w siódmym miesiącu boże jak to szybko leci. Wrócę i wybieramy się na porządny szoping! Nie ma co trzeba se zaszaleć. Może wtedy zmienię image. Jeszcze się zobaczy.
Lot samolotem miną szybko, może i dlatego że cały przespałam a może i nie....Nie no dobra cały przespałam. Ogarnęłam włosy i z uśmiechem wysiadłam z samolotu. Blask fleszy tak to jedyne co zobaczyłam. Harry miał czekać w jednej z lotniskowych kawiarenek. Przepchałam się przez tłum z takim srebrnym wózeczkiem na walizki. Miałam ich aż pięć i to wcale nie małych rozmiarów. Pomińmy to że rozjechałam stopę kilku facetom co tam. Stanęłam przed kafejką. Nie zdążyłam wejść do środka kilka osób chciało mój autograf i zdjęcie. Nie cierpliwie pozowałam do zdjęć i podpisywałam kartki. Chciałam zobaczyć już Harrego. Mieć go przy sobie i znów poczuć ten jego cudowny zapach. Brakowało mi tego. W ciągu ostatniego miesiąca widzieliśmy się z cztery razy. W sumie to i tak dużo. Paparazzi ciągle zadawali jakieś pytania. Nie zaprzeczam zaszokowałam się że jestem aż tak popularna. Nie spodziewałam się tego. Rozglądałam się po kawiarence w poszukiwaniu chłopaka w duchu modląc się by dali mi już święty spokój.
Na lotnisku rozległa się nowa fala pisku. Zgaduję że właśnie pojawił się Harry. Duża kupa ludzi pobiegła za nim a ja odetchnęłam z ulgą i z nowym świeżym powietrzem. Jednak nie na długo. Po chwili znowu wszyscy wrócili tylko w liczniejszej grupie. Kilku ochroniarzy przepchało się przez tłum i pomogli mi dojść do loczka. Nie było czasu na witanie się. Spojrzeliśmy sobie w oczy, szeroko się uśmiechnęliśmy i szybkim krokiem ruszyliśmy do wyjścia. Jakiś typ pchał mój wózeczek krzywiąc się nie miłosiernie. Wcale takie ciężkie nie jest. Wepchnęli nas do dużego czarnego auta. Potknęłam się o ten taki próg na środku auta. No, nie wiem jak to nazwać (serio xD). Ale zawsze fajnie przywalić głową w klamkę od drzwi.
-Ałć-jęknęłam a w odpowiedzi dostałam głośny rechot Hazzy. Chłopak ciągle się śmiejąc pomógł mi wstać i posadził mnie na fotelu.
-To było dobre-powiedział dalej się śmiejąc
-Ha ha-powiedziałam sarkastycznie-Gdzie moje walizki?-zapytałam gdy się uspokoił
-W bagażniku-znowu parskną śmiechem. Powoli miałam tego dość. Zatkałam mu usta moimi. Podziałało, od razu umilkł. Chłopak przybliżył się do mnie i mocniej do siebie przycisnął. Oderwaliśmy się od siebie a on od nowa zaczął się śmiać. Za co oberwał w ramię. Chłopak ciągle się śmiał, otoczył mnie ramieniem i wtuleni jechaliśmy dalej. Miałam dziwne wrażenie że coś jest nie tak. Że coś się zmieniło. Czułam że nie wszystko gra.
-Kiedy wejdzie serial?-zapytałem-Bo zapowiedź już widziałem
-Za tydzień pierwszy odcinek. Dlatego po jutrze od 6.00 muszę być w studiu-powiedziałam
-Cieszysz się-zapytał z błyskiem w oku
-I to jak spełniam swoje marzenia-powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Brakowało mi tego. Brakowało mi jego. Dojechaliśmy w miarę szybko. Ochroniarze wnieśli walizki do budynku informują że zostawią pod drzwiami. Kilku skrzywiło się z bólu podnosząc je a reszta przybrała barwę pomidora.
-Ej no co wy! One nie są takie ciężkie!-wykrzyczałam zażenowana. Weszliśmy na parter.
-Słyszysz-zapytał Harry
-No właśnie nie. Nie słyszę nic...-powiedziałam zdziwiona.
-Malikowie się wyprowadzili. Liam, Niall, Louis też-powiedział. Mój minutowy lodnig
-Czyli zostaliśmy sami?-zapytałam a chłopak mi przytaknął.
-Ja też się wyprowadzam i z tego co pamiętam ty też-powiedział splatając nasze dłonie
-Najpierw to ja muszę coś znaleźć-powiedziałam
-No a ja to co-powiedział dziwnym głosem
-No to mamy zajęcie. Na później teraz to ja jestem padnięta-poinformowałam
-Jest dopiero 16-powiedział bez emocji
-Aż 16-poprawiłam go. Pod drzwiami stały moje walizki co tam że były czarne a są brązowe.. ważne że są.
-Emmm....Harry?-zapytałam gdy zdałam sobie sprawę że nie wiem gdzie moje klucze
-Tak mam klucze-powiedział wzdychając i szeroko się uśmiechając. Wyją klucze z tylnej kieszeni. W mieszkaniu było pusto. Zniknęła kanapa, wiele książek gdyż to Hayley głównie czyta. Wielka figurka i jeszcze kilka rzeczy. Było pusto. Brakowało czegoś. Zdecydowanie muszę się wyprowadzić. Nie czuję się tu pewnie, bezpiecznie.
-Pusto co?-zapytał
-No. Tak jakoś dziwnie....-powiedziałam powili
-Chodź tu-powiedział i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku- Kocham Cię-wypowiedział w moje włosy
-Tez cię kocham loczku-powiedziałam zaciągając się jego zapachem.
Włączyliśmy laptopa i szukaliśmy mieszkania. Dziwnie się tak czułam. Ale nie jestem pewna czy chcę z nim mieszkać....razem...we dwójkę....Przyda nam się trochę swobody. Młodzi jesteśmy, wszystko się może stać.
-Patrz na ten dom-powiedział i pokazał mi duży biały dom w bogatej dzielnicy-Patrzysz na mój nowy dom-pochwalił się
-Kupiłeś go?-zdziwiłam się
-Tak-przytaknął-Jutro odbieram klucze-powiedział zadowolony
-Szybko-przyznałam
-Dobra to co dla pani- zapytał szarmancko
-Ja chcę małe mieszkanie w kamienicy-powiedziałam
-Uuuu-zajęczał-Bieda-zaśmiał się za co oberwał poduszką-Tylko nie włosy-zaczął piszczeć wysokim głosikiem. Doprowadzając mnie przy tym do łez. Ale jak na dobrego chłopaka przystało pomógł mi i znaleźliśmy idealny kąt dla mnie. Na szczęście blisko centrum, głównie to o sieciówi sklepowe chodzi. Nie daleko do Malików no i dość spory kawałek do Styles. Pech są taksówki.
-To co idziemy spać?-zapytał. Spojrzałam na zegarek 23:50 łoł szybko zleciało
-No chodźmy-wstałam i pociągnęłam go za rękę. Wzięliśmy prysznic i położyliśmy się grzecznie spać. Otoczona jego ramieniem czułam się taka malutka a zarazem taka seksowna i kobieca. Miałam pewność że nic mi z nim nie grozi. Jestem bezpieczna i to mi wystarcza. Harry daje mi wszystko czego potrzebuje. To On jest wszystkim.


*Harry*
Mavis w podskokach poleciała na pierwszy dzień na Londyńskim planie. Boje się. Boję się że to się wyda, że wszystko wyjdzie na jaw. Jak ona się dowie to mnie znienawidzi....Nie mogę jej stracić. Zdradziłem ją. Zdradziłem ją z facetem. Przecież to totalny absurd. Nikt by w takie coś nie uwierzył. A jednak, Tak mało prawdopodobne tak bardzo rzeczywiste. Nie mogę znieść tego poczucia winy. Widzę w niej ogromne zaufanie do mnie. Ogromną miłość. Jak ja mogłem jej coś takiego zrobić? A co najgorsza podobało mi się. To takie okropne czuję do siebie wstręt. Nie mogę w to uwierzyć. Ona sobie na to nie zasłużyła.
     Błądziłem po opuszczonych ulicach, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Nie mogłem już dłużej udawać że nic się nie stało. Sumienie gryzło. Szedłem wsłuchany w własne myśli. Nie patrzyłem gdzie i do kąt idę. Po prostu, przed siebie. Usłyszałem głos przez megafon, zamglony i nie wyraźny. Podniosłem wzrok. Stałem przed kościołem. Nie miałem nic do stracenia. Może chociaż Bóg mi wybaczy. Usiadłem w tylnej ławce. Kościół był prawie pusty. Oprócz kilku starszych osób byłem tam ja i młoda dziewczyna. Może nie zmieniłem się w geja? Bosz ja jestem BI!!!
-Nie to nie tak. To był przypadek, który więcej się nie powtórzy. Najlepiej wybić to sobie z głowy, zapomnieć-usprawiedliwiałem się w myślach-Ech, to na nic.
Nawet nie zauważyłem że msza się skończyła. Zostałem sam w rzędzie. Patrzyłem nic nie wyrażającym wzrokiem przed siebie. Młoda blondynka z dużym dekoltem zbliżała się powoli do mnie. Widziałem ogień i podniecenie w jej oczach. Czyżby ona też przyszła błagać o wybaczenie i szukać zrozumienia u Pana?
-Hej-przywitała się jeżdżąc palcem po ławce
-Cześć-zerknąłem na nią. Dziewczyna usiadła obok. Jej biust tak mnie prowokował. Najchętniej to bym się na nią rzucił. To też zrobiłem.....
Dziewczyna przysunęła się bliżej i zaczęła ssać moją szyję. Nie pozostałem dłużny, błądziłem rękami po jej plecach. Blondynka wstała i zaciągnęła mnie do konfesjonału.
To co się tam zdarzyło zostanie pomiędzy nami a tym krzyżem.
-Nic  się nie wydarzyło-sprostowałem ubierając koszulkę
-Byłeś boski-powiedziała ponętnie
-Nie było tego!-powiedziałem spanikowany
-Dobra, masz mój numer zadzwoń-szepnęła i wsunęła mi w spodnie pogniecioną karteczkę
-Ta jasne zadzwonię-zakpiłem w myślach. Wyszliśmy jak gdyby nic. Przed nami stała dziewczyna z telefonem w ręku. Zobaczyła nas i się popłakała, Directionerka....Boże jaki ja byłem głupi dziewczyna stała przez chwilę zapłakana i szybko uciekła. No to pięknie. BRAWO STYLES JAK ZWYKL WSZYSTKO SPAPRAŁEŚ!!!!!!!!!








________________________________________________________________________
JOŁ! MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBA I TREŚĆ I DŁUGOŚĆ! LICZĘ NA WIĘCEJ KOMENTARZY
KOCHAM WAS <3

2 komentarze:

  1. Kur*a Harry!!!! Co za....
    Rozdział genialny, ale to u cb chyba norma xD Błagam daj nexta i to jak najszybciej...

    OdpowiedzUsuń
  2. o bosz on ją 2 razy zdradził czekam na nn z neisciepliwościa

    OdpowiedzUsuń