poniedziałek, 10 czerwca 2013

53

*Zayn*
-No tak więc to dziewczynka-powiedziała uśmiechnięta kobieta. A na mojej twarzy od razu zagościł wielki uśmiech-Tu ma główkę-pokazała plamę na ekranie-Tu są nóżki-zarysowała długopisem
-Ha! Wygrałam-powiedziała uradowana Hayley w moją stronę
-Oj tam oj tam!-machnęłam ręką. Długo wgapialiśmy się w ekran. Nie mogłem uwierzyć że tam w monitorze, że to ruchy mojego dziecka. To było takie nie realne, nieprawdopodobne.
Kobieta zmyła jej z brzucha tą maść czy co to tam było. Kręciła się wokół nas, lecz byliśmy zbyt zajęci oglądaniem ekranu że nawet nie zwracaliśmy na nią uwagi.
-Jak wspominałam płód rozwija się prawidłowo. Proszę się zdrowo odżywiać. Unikać stresu i dużego wysiłku fizycznego. Termin porodu przewiduje na 18 września-powiedziała i zapisała coś w notesie. Wręczyła nam zdjęcia i dodała podała termin następnej wizyty. Podziękowaliśmy i wyszliśmy z gabinetu. Oboje mieliśmy wielkie uśmiechy na ustach.
-Aaa!!! Będziemy mieć córkę!!!-krzyknęła uradowana i się we mnie mocno wtuliła. Objąłem ją bardzo delikatnie. Nie chciałem zrobić jej krzywdy. Ogółem ostatnio traktuje ją jak z porcelany. Wydaje mi się że najlżejsze dotknięcie obróci ją w drobny mak.
-Tak się cieszę-wypowiedziałem w jej włosy
-Wiesz co teraz?-powiedziała tym swoim słynnym głosem mówiącym "zakupy!!". Modliłem się jednak by nie o to jej chodziło-Za..-zaczęła
-Mavis- wszedłem jej w słowo
-Co ona?
-Z nią-wyjaśniłem
-I tak cię to czeka- zmrużyła oczy. Wziąłem ją za rękę i wsiedliśmy do windy. Na dole totalny chaos. Pewnie farba poszła że tu jesteśmy.
-Nie przejdziemy, prawda?-zapytała
-Bez szwanku nie. Więc nawet nie próbujemy-powiedziałem
-No to jak wyjdziemy?-zapytała
-Może jest tylne wejście-powiedziałem rozglądając się-Chodź-pociągnęłam ją za rękę do recepcji-Przepraszam-powiedziałem do otyłem murzynki w różowym uniformie-Jest tu tyle wyjście?-zapytałem uprzejmie
-A po co i tylne wyjście?! Normalnym se pan nie może przejść?!-powiedziała ochrypłym głosem
-No raczej tamtym-machnąłem na drzwi za których dochodziły dzikie wrzaski-Się nie wydostaniemy
-Przepchać się nie można- powiedziała i wyszła zza lady. Kompletnie nas ignorując weszła po schodach.
-Tak?-usłyszałem miły głos. Na miejsce tej grubaski przyszła młoda szatynka.
-Jest tu tyle wyjście?-powtórzyłem
-Musielibyście przejść przez piwnicę-powiedziała zamyślona-Proszę za mną-powiedziała i wyszła zza lady. Skręciła w lewo i zeszła po schodach prowadzących do piwnicy. Przeszliśmy kilka metrów i metalowymi drzwiami wyszliśmy na tyły szpitala.
-Czyli tam wyglądają minusy sławy-powiedziała Hayley
-Mniej więcej-powiedziałem z żalem i westchnieniem
-A co z autem?-zapytała gdy ruszyliśmy do wyjścia
-Przyślę kogoś-wzruszyłem ramionami. Obiąłem ją w pasie i ruszyliśmy betonowym chodnikiem w stronę domu. Po drodze nikt nas nie zaczepiał, na szczęście. Jednak wiedziałem że robią nam zdjęcia po kątach.
-Jak damy jej na imię-podjęła próbę
-Podoba mi się imię Alex-powiedziałem
-Czemu akurat Alex?
-W dzieciństwie zawsze tak chciałem nazwać córkę-wyznałem
-Hmmm....Ładne...Niech będzie
-A jak to będzie na polski?
-ALEKSANDRA-powiedziała a ja kompletnie tego nie ogarnąłem-Powtórzysz?
-Nie-zaśmiałem się
-No to może OLA-powiedział wyraźnie
-A daj mi spokój-machnąłem ręką

*Harry*
-Jezu święty Mav przestań się tak wiercić!-jęknąłem po raz kolejny. Dzisiaj mają do niej zadzwonić z informacją czy dostała rolę czy też nie. Oboje dobrze wiem że ją dostanie, jest genialną aktorką.
-Ale ja nie mogę przestać. Najpierw ta akcja z pod szpitala, teraz nie dzwonią. Mieli dzwonić o 15.30 jest 16!!!!!!!!!!!!-wykonywała paralityczne ruchy
-Spokojnie. Pewnie najpierw dzwonią do tych co nie dostali roli. A co do Malików to zapewne sobie poradzili i z dzieckiem wszystko w porządku- próbowałem ją uspokoić
-JEST 16!!!!-przypomniała mi
-No to zaraz zadzwonią-powiedziałem spokojnie i wróciłem do oglądania telewizji
-A...-chciała coś powiedzieć ale przerwał jej dzwonek telefonu
-Manama-chciałem po śpiewać melodie z Muppetów lecz dziewczyna błyskawicznie odebrała telefon, który mocno trzymała w dłoni
-Tak to ja. Naprawdę?! To cudownie! Ależ oczywiście! Jutro? Tak pasuje. Do widzenia!-rzuciła telefon o ziemię. Zero poszanowania do rzeczy.
-No i co dostałaś się?-zadałem pytanie retoryczne bo Mavis aż błyszczała radością
-Aaaa!-krzyknęła i rzuciła mi się na szyję
-Mówiłem że dostaniesz tę rolę?!-powiedziałem
-Tak się cieszę-podskoczyła kilka razy w miejscu
-Ani chwili nie wątpiłem że ją dostaniesz-powiedziałem przytulając ją
-Dlatego jesteś idealnym chłopakiem-powiedziała i mnie pocałowała. Ona jest idealna. Sławę może mieć każdy, ale prawdziwa miłość jest dla wyjątkowych.
-To co zaczyna się oglądanie głupich seriali-marudziłem
-Tak-potwierdziła. Za co ją kocham? Za wszystko.
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobił-wyszeptałem w jej włosy
-Nic-powiedziała i zaplotła ręce na mojej szyi.
Drzwi się otworzyły a w nich stanęli Malikowie. I to uśmiechnięci.
-No i co?-Mavis podbiegła do Hayley
-Dziewczynka-powiedziała wysokim głosikiem i obie zaczęły się przytulać, głaskać brzuch, śmiać, płakać wszystko na przemian.
-To jest dziwne- stwierdził Zayn
-Tak-krótko się zgodziłem


*Mavis*
To jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Najpierw ta rola w serialu. Teraz to że będę miała siostrzenicę. Ach los mnie rozpieszcza.
-Jak ją nazwiemy?-zapytałam gdy pod wieczór siedziałyśmy przy stole popijałyśmy kakao.
-Alex-powiedziała
-A czemu tak?
-Tak jakoś ładne imię i na polskim ładnie brzmi...
-Aleksandra....Ola....Olcia....Oli....no ładnie-zamyśliłam się
-Kiedy się przeprowadzacie?-zmieniłam temat
-W piątek-oświadczyła
-A mamy?
-Wtorek?-popatrzyła na mnie jak na niedorozwiniętą
-No tak no tak no tak-przyznałam na co ona się zaśmiała-To co pomóc ci pakować ciuchy?-zapytałam
-No właśnie. Wiesz że dużo tego-zapytała
-Nie no co ty ja się spodziewam garstki bluzek-powiedziałam sarkastycznie
-Ha ha ale ok. To chodź-wstała
Otworzyłyśmy szafy, kartony i walizki. Zaczęłyśmy składać ciuchy podśpiewując przy tym piosenki z radia. Uporałyśmy się z połową w cztery godziny. Może i byśmy dłużej pakowały ale zabrakło kartonów. Trudno pójdzie na trzy tury :D
-Liam już się przeprowadził-powiedziała
-No tak dziś rano zabierał ostatnie rzeczy
-Louis już tu tylko śpi-powiedziała
-E tam wszyscy się z tond wynosimy-zaśmiała się
-To co jak chłopaki wyjadą to idziemy na zakupy?-zapytałam
-No pewnie oni za tydzień na tydzień?-upewniła się
-Tak a tak w ogóle to dostałam tą rolę-powiedziałam
-Trzydzieści dwa-powiedziała
-Co?
-Nie nic liczę ile razy mi to już mówiłaś
-Wiesz co wredna jesteś-powiedziałam i rzuciłam w nią poduszką
-Ej! Ciężarnej się nie bije-zastrzegła
-Och wybacz-klęknęłam przed nią pękając ze śmiechu
-Całuj rączki-wystawiła dłoń


_____________________________________________
HELLO!
MAM NADZIEJĘ ŻE NIE ZANUDZAM
WIEM ŻE KRÓTKI PRZEPRASZAM OBIECUJĘ ŻE NASTĘPNY BĘDZIE O WIELE DŁUŻSZY :D
KOMENTUJCIE I POLECAJCIE BLOGA ;D

4 komentarze:

  1. super rozdział czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział czekam na następny :) ciekawie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że mała Malikówna będzie Alex! Achhh Kocham *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny cudowny cudowny

    OdpowiedzUsuń