czwartek, 20 czerwca 2013

56

*Mavis*
Postawiłam ostatnią ramkę i gotowe. Byłam całkiem zadomowiona w nowym mieszkaniu. Dałam sobie sama radę. Sama. Mój "kochany" Harry  nie odzywa się od tygodnia. Ma wyłączoną komórkę, nie odpisuje na wiadkmości. Nic kompletnie NIC. Zero znaku życia. Teraz jestem w 100% pewna że coś się stało. Tylko co? Eh...nawet nie wiem gdzie mieszka. Przeprowadził się nie podają adresu. To znaczy mówił ale z moją pamięcią krucho. Jutro wracając ze studia pójdę do Malików i się spytam.
Obudził mnie znienawidzony dźwięk budzika. Warknęłam i zrzuciłam z siebie mokrą koudre. No tak uroki lata. A jak na Londyn jest bardzo ciepło. Potykając się o własne nogi trafiłam do łazienki. Doprowadziłam włosy do porządku i lekko się upudrowałam. Nie ma sensu nawalać se tapety. Raz że tego nie lubię. Dwa na planie i tak mnie malują.
Wcisnęłam się w obcisłą bokserkę, czarną skórzaną spódniczkę. Ubrałam czarne przeciwsłoneczne okulary, baletki i czarną torebkę CHANEL. Ach...Cudownie. Zadowolona ze swojego wyglądu wyszłam z domu. Pod domem stała już taksówka, po którą zdąrzyłam w między czasie zadzwonić. Dojechanie trwło dłużej przez te londyńskie korki. Wbiegłam do studia i zaczęłam prace. Pracę którą kocham.
Wypocona wyszłam ze studia. Ta klimatyzacja jest za słaba. A jeszcze jak ten gruby kamerzysta zacznie się pocić to już pozostaje tylko ucieczka. W między czasie zadzwoniłam do Hayley. Mówiła że dziś jadą na zakupy, po łóżeczko i jakieś mebelki. Przyjdę później.
Moje prywatne wiadomości na twitt'erze są zawalone linkami na jakiś filmik. Przysyła mi je jakaś dziewczyna. Nie wiem co chce mi pokazać ale ok. Wejdę w domu dla świętego spokoju.

Rzuciłam klucze na mały stolik. Odbiły się kilka razy, zabrzęczały breloczki by po chwili utkwi w bezruchu. Zdjęłam baletki i poszłam na górę do sypialni. Z jęknięciem rzuciłam się na łóżko. Moje nogi odmawiały ruchu. Leżałam sparaliżowana. Oczy mi się kleiły ale uparcie ciągle je otwierałam. Przypomniał mi się ten link od tej dziewczyny @loffDirection (wbijać). Ładował się wieki ale AWE, udało się.
Moją pierwszą reakcją był śmiech. Jakaś para pieprząca się w kościele. Idioci.
Potem serce mi stanęło bo wydawało mi się że to głos Harrego.
Drzwi skrzypią. Brak pracy serca. I wychodzą.
Harry. Łzy. Łzy. Łzy. Łzy cieknące z moich oczu. Złamane serce. Ból przeszywający moje ciało. Nie chodzi tu o zmęczenie, o ból fizyczny, chodzi o ból w środku ten psychiczny. Ten znacznie gorszy. Bardziej bolesny. Odpisałam dziewczynie. "Błagam powiedź że to nie prawda?!" odpowiedź dostałam kilka minut później
"Nie wiem czy mam się cieszyć że mi odpisałaś czy może płakać razem z tobą. Tak mi przykro prawda :("
"Dziękuje za pokazanie"
"Bardzo mi przykro, nie chciałam by cię okłamywano. Wiedz że płaczę razem z tobą"
"Dziękuje, to nie potrzebne. Dam sobie radę"
Potem coś napisała ale już nie chciało mi się pisać ani czytać. Rzuciłam telefonem o ścianę. Rozleciał się na kawałki i szybka pękła. Poznaje po tym charakterystycznym odgłosie. Jednak mnie to w tej chwili nie interesowało. Musiałam to wyjaśnić jak najszybciej. Nie wiem co dalej jak to będzie. Ale wiem jedno. To koniec. Nie mogę być dłużej z człowiekiem który mnie tak zranił. Pozostaje tylko pytanie jak ja mu to pokarze. Mój telefon nie domaga. Ach, mam drugi. Te zalety bogaczy. Wyjęłam z prochów kartę SIM i pamięci. Włączyłam cegłę na dotyk i włożyłam karty. Byłam wściekła a zarazem zrozpaczona. Usiadłam skulona na ziemi plecami opierając się o zimną ścianę. Skuliłam się i zaczęłam płakać, głośno wyć. Pomogło? NIE! Nie wiem co mam zrobić jak to rozegrać.

Do: Hayley
Podaj adres Harrego

Od: Hayley
*****************

Do:Hayley
Nie mam zielonego pojęcia gdzie to

Od: Hayley
Koło tego teatru kawiarnia "Feeling good" na lewo krawiec druga strona 5

Doskonale wiedziałam gdzie to. Postanowiłam tam pójść jeszcze dziś. Była 17:30 Harry w domu będzie około 18. Więc przyjdę o 18:30.
Cały wolny czas przepłakałam. Wylałam z organizmu całą wodę. Policzki mnie swędziały a oczy piekły. Nałożyłam na twarz tonę pudru. Nie było widać, że płakałam. Przebrałam się i nałożyłam ciemne przeciw słoneczne okulary. Pogoda zdecydowanie się popsuła. Odpowiadała mojemu nastrojowi. Niebo płakało razem ze mną. No cóż tylko gwiazda chodzi w okularach przeciwsłonecznych w deszczu. Zadzwoniłam po taksówke. Co prawda drżącym i łamliwym głosem ale zamówiłam. Podjechałam pod dom Harrego. Stanęłam pod drzwiami. Stałam. Stałam w bezruchu. Sparaliżowana. Bojąca się. Odważyłam się i nacisnęłam dzwonek. W głowie miałam ułożony plan działania. Jednak obawiam się że nic mu nie powiem. Że rzucę mu się w ramiona. Że to co się stało odejdzie w zapomnienie. Zdjęłam okulary i czekałam aż otworzy drzwi. Wrota otworzyły się a w progu ukazał się cud chłopak
-Mavis?-zapytał z trudem....

7 komentarzy:

  1. O żesz.... Dobra daj dalej bo nie wytrzymam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł maj!!! Jaka świnia z tego Harrego! Biedna Mavis... Pisz pisz pisz bo wszyscy czekająna NN :*

    OdpowiedzUsuń
  3. super super czekam na nn jestem ciekawa jego reakcją

    OdpowiedzUsuń
  4. O Matkooo! ;o
    Pliss dodaj nowy
    bożebożebożeboże xd xd

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAAAAAAAA
    Ooo Kurr.. de matko dodaj nowy plyz ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę dodasz dzisiaj nowy?
    Proszęęę! ;**

    OdpowiedzUsuń